Szelewa i Polakowski, Skóra, Spytek-Bandurska, Szumlewicz o zapowiedziach rządu
Rząd Donalda Tuska zapowiedział zmiany w prawie pracy przewidujące objęcie składkami na ubezpieczenie społeczne wszystkich umów-zleceń. O opinie na temat proponowanych zmian poprosiliśmy ekspertki i ekspertów.
Michał Polakowski, Dorota Szelewa, Fundacja ICRA
Zapowiedzi rządu w zakresie oskładkowania umów cywilnoprawnych (umowa-zlecenie) to z pewnością krok w kierunku pożądanym z punktu widzenia poprawy praw pracowniczych w Polsce. Krok ten był od dawna postulowany przez związki zawodowe. Niedawno nadużywanie przez polskich pracodawców tego typu umów zarzuciła Polsce Unia Europejska. Warto też pamiętać, że nadużywanie umów cywilnoprawnych jest po prostu nieuczciwą konkurencją w stosunku do pracodawców, którzy zatrudniają na umowę o pracę. Nie należy się również bać rytualnych już argumentów, że tzw. podniesienie kosztów pracy doprowadzi do wzrostu bezrobocia czy też zahamowania powstawania nowych miejsc pracy. Rząd nie powinien uginać się pod tego typu retoryką polskich pracodawców, którzy, jak wynika z porównań międzynarodowych, najmniej skłonni są do dzielenia się wypracowanym zyskiem z pracownikami.
Należy jednak zwrócić uwagę na to, że rząd po raz kolejny wysuwa pewne propozycje, przedstawia projekt zmian, lecz nie do końca wiemy, kiedy dokładnie zmiany zostaną przyjęte i jaki będzie ostateczny kształt reformy.
Do tej pory często mieliśmy do czynienia z taktyką sondowania opinii publicznej i wpływowych ekspertów przez „wrzucanie” kolejnych pomysłów zmian w prawie pracy (czy np. polityki wobec bezrobotnych).
Należy więc pilnie obserwować los projektu – największym zagrożeniem będzie rozmywanie się jego założeń, na przykład obniżanie kwoty przychodu objętego oskładkowaniem. Podstawową zaś kwestią jest zmniejszanie skali zatrudnienia na podstawie tego typu umów. Równolegle wzmocniona powinna zostać rola Państwowej Inspekcji Pracy, która regularnie informuje o nieprawidłowościach na rynku pracy, lecz jej narzędzia są niewystarczające, aby skutecznie zmusić pracodawców do przestrzegania prawa.
Maria Skóra, ekspertka Fundacji Eberta
Pomysł oskładkowania niektórych umów cywilnoprawnych jest długo wyczekiwaną odpowiedzią rządu na zgłaszany przez związki zawodowe oraz inne środowiska palący problem prekaryzacji polskiego rynku pracy. W Polsce doszło do patologizacji warunków zatrudnienia, polegającej na nadużywaniu umów cywilnoprawnych w sytuacjach, gdy faktycznie istnieją przesłanki do uznania stosunku pracy.
Problemy tzw. „umów śmieciowych” są konsekwencjami ich tymczasowego charakteru – niepewności pozostawania w zatrudnieniu, braku ciągłości rozwoju zawodowego, co przekłada się na długość stażu pracy i wysokość zarobków (a co za tym idzie – przyszłych emerytur), nie wspominając o ograniczeniach związanych z dostępem do ubezpieczenia chorobowego czy zdrowotnego. Skutki upowszechnienia „śmieciówek” mają także wymiar makroekonomiczny – to zbyt małe wpływy do funduszu ubezpieczeń społecznych. W tym kontekście propozycja rządu jest na pewno uzasadniona.
W szerokiej perspektywie, pojawia się jednak inny problem – oskładkowanie umów cywilnoprawnych jest krokiem w kierunku ich legitymizacji, zgodą na dalszą destabilizację warunków zatrudnienia.
Warto pamiętać, że umowy te różnią się od umów kodeksowych nie tylko poziomem oskładkowania, ale także przysługującymi uprawnieniami pracowniczymi. Umowy cywilnoprawne wprowadzone zostały w innej rzeczywistości społeczno-gospodarczej i służyć miały innym celom niż te, do których zaczęły być wykorzystywane dziś – mianowicie do krótkotrwałego wykonywania niewielkich prac.
Stosowanie umów cywilnoprawnych często uzasadnianie jest przez pracodawców zbyt dużym obciążeniem pozapłacowymi kosztami pracy. W tej sytuacji, rząd powinien skupić swoją uwagę także na wyeliminowaniu przyczyn wypierania zatrudnienia kodeksowego przez umowy cywilnoprawne. Usprawnienie już funkcjonującego systemu powinno zapewnić bezpieczeństwo pracownikom i być efektywne dla pracodawców, by w ich interesie ekonomicznym nie było omijanie kodeksu pracy.
Piotr Szumlewicz, doradca OPZZ
Donald Tusk postanowił oskładkować wszystkie umowy-zlecenia. Jednocześnie zadeklarował, że składkami będą objęte wynagrodzenia członków rad nadzorczych. W przekonaniu OPZZ są to słuszne propozycje. Co do zasady, wszystkie rodzaje pracy powinny być oskładkowane. Nie ma powodu, dla którego mielibyśmy uznawać, że jeden rodzaj pracy miałby być opodatkowany inaczej niż pozostałe. Chodzi tutaj o przyszłość naszych emerytur, a także o stabilność i wypłacalność całego systemu emerytalnego. Pod tym względem decyzja rządu jest więc trafna.
Z drugiej jednak strony dla setek tysięcy osób pracujących na umowę-zlecenie największym problemem jest brak stabilności pracy, urlopów i wszystkich praw wynikających z kodeksu pracy.
Tymczasem premier oświadczył, że pora skończyć z umowami śmieciowymi, ale nie przedstawił żadnych pomysłów, jak ograniczyć ich zakres. OPZZ od dłuższego czasu naciska na rząd, aby zdecydowanie ograniczyć skalę umów-zleceń. Przede wszystkim w tym kierunku powinien pójść Donald Tusk.
Drugim ważnym elementem dla związkowców, ale też dla setek tysięcy polskich pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych jest niski poziom płac. Najniższe wynagrodzenia dotyczą właśnie umów-zleceń – ochroniarzy, osób roznoszących ulotki czy recepcjonistów. Tam niekiedy pracownicy zarabiają 3-4 zł za godzinę pracy, co dotyczy też zamówień publicznych.
W opinii OPZZ w tych branżach, w których płaca jest przeliczalna na godziny, należałoby zamieniać zlecenia na etaty. Również w zamówieniach publicznych powinny być promowane firmy zatrudniające pracowników na etat. Ale jeżeli rząd nie chce tego zrobić, to niech przynajmniej spróbuje ucywilizować umowy niekorzystne dla pracowników i zapewni im godne wynagrodzenia,. Stąd propozycja OPZZ, aby wprowadzić minimalną płacę godzinową w wysokości 11 zł brutto, która obejmowałaby wszystkie rodzaje zatrudnienia. Jednak w tej kwestii jak na razie premier milczy.
Grażyna Spytek-Bandurska, ekspertka Lewiatana
W ocenie Lewiatana warto zapłacić tę cenę i zgodzić się na objęcie składkami ubezpieczeniowymi, ale wyłącznie pod warunkiem, że będzie to jednym z pakietu działań na rzecz upowszechnienia systemów emerytalnego i rentowego i doprowadzi do likwidacji przywilejów emerytalnych.
Jesteśmy przekonani, że wszyscy, w tym również górnicy, rolnicy, pracownicy służb mundurowych, sędziwie i prokuratorzy, a więc przedstawiciele tych grup, które obecnie są wyłączone z powszechnego systemu ubezpieczeniowego, powinni otrzymywać emeryturę uzależnioną od wielkości wpłaconych składek i długości okresu pobierania emerytury. W tym modelu – jeżeli górnicy mają zachować prawo do wcześniejszej emerytury, to kopalnie powinny płacić za nich odpowiednio wyższe składki, które pozwoliłyby pokryć wysokie koszty takiej emerytury. To samo dotyczy odpowiednio pozostałych grup korzystających z tych przywilejów. Jeżeli lekarz i górnik wpłacili tyle samo składek, to w czasie emerytury powinni otrzymać tyle samo. W obecnym stanie prawnym górnik otrzyma trzy razy więcej od lekarza. Jest to niesprawiedliwe społecznie i ekonomicznie szkodliwe.
Dlatego proponujemy, aby rząd poza zaproponowanym rozwiązaniem przygotował i przedstawił odpowiednie rozwiązania, które tak jak proponowany projekt, będą porządkować istniejący system ubezpieczeniowy i pozwolą na objęcie składkami także pozostałych grup społecznych, korzystających obecnie z preferencyjnych warunków.
1. Zgodnie z zasadą niedziałania prawa wstecz i ochrony interesów w toku należy przyjąć 24 miesięczne vacatio legis, aby wzrost kosztów pracy w wyniku wzrostu kosztu ubezpieczenia społecznego nie dotknął już zawartych długoterminowych kontraktów prywatnych i publicznych;
2. jednocześnie, aby uniknąć w przyszłości negatywnego wpływu zmian podatków, składek na ubezpieczenia społeczne i płacy minimalnej na realizowane kontrakty, należy w ustawie o zamówieniach publicznych zapisać obowiązek dostosowania kontraktów do nowych parametrów.