Nad kolejnym państwem UE zawisła groźba bankructwa. Jednak tym razem możliwa niewypłacalność Cypru przeraziła w równym stopniu Brukselę, co Moskwę.
Gdy „trojka”, czyli Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny, postawiła Cyprowi ultimatum – albo wprowadzi jednorazowy podatek od bankowych depozytów, albo nici z pożyczki w wysokości 10 miliardów euro i w konsekwencji nieuchronne bankructwo banków i całego kraju – na Cyprze wybuchła panika. Pod bankomatami zaczęły ustawiać się kolejki ludzi próbujących wyciągnąć z kont oszczędności. Bezskutecznie – nadal można wypłacić tylko kilkadziesiąt euro. Banki natomiast są zamknięte, a środki zamrożone.
Nie mniej panicznie zareagowały rosyjskie elity polityczne i biznesowe. Od końca lat 90. Cypr jest jednym z popularniejszych rajów podatków, gdzie swój kapitał lokują i inwestują bogacze oraz powiązane z nimi instytucje finansowe z Rosji. Co ich przyciągnęło? Między innymi 5-procentowy podatek od dywidend (w Rosji wynosi 9 procent) i istniejący wówczas podatek od spółek zagranicznych (wynoszący 4,5 procent). Ostatecznie zamieniono go na CIT na poziomie 10 procent; w Rosji CIT, choć konsekwentnie od dekady obniżany, wciąż jest o wiele wyższy i wynosi 20 procent. Dodajmy jeszcze do tego brak podatku od zysków kapitałowych, na przykład sprzedaży akcji.
Cypryjskie banki pożyczyły od Rosjan 40 miliardów dolarów. Natomiast na cypryjskich kontach Rosjanie trzymają nawet do 30 miliardów dolarów; to niemal połowa wszystkich środków ulokowanych na Cyprze i kwota wyższa od rocznego PKB tego państwa.
Dlatego też na reakcję Moskwy nie trzeba było długo czekać. W obronie rosyjskich pieniędzy stanęli między innymi prezydent Władimir Putin i premier Dmitrij Miedwiediew. Pierwszy stwierdził, że decyzja o ściągnięciu podatku jest „nieprofesjonalna, niesprawiedliwa i niebezpieczna”. Drugi – że „to wygląda jak zwykła konfiskata cudzych pieniędzy”. Miedwiediew dodał też, że tak ostra reakcja ze strony Kremla wiąże się z tym, że wiele instytucji publicznych w Rosji „działa przez Cypr, a teraz mają zablokowane pieniądze”.
Rosja czeka na trojkę
We wtorek cypryjski parlament odrzucił plan opodatkowania depozytów. Następnego dnia cypryjski minister finansów Michael Sarris był już w Moskwie. Spotkał się tam ze swoimi odpowiednikiem Antonem Siłuanowem. Cypryjski polityk prosił o wydłużenie spłaty kredytu w wysokości 2,5 miliarda euro, który Cypr zaciągnął w 2011 roku, a miał spłacić w 2016 roku; teraz termin ten zostałby wydłużony do 2021 roku. Rosjanie mieliby także obniżyć jego oprocentowanie (z 4,5 procent do 2,5 procent). Cypr miał się także zwrócić do Moskwy o kolejną pożyczkę, tym razem w wysokości 5 miliardów euro, Sarris zdementował jednak te pogłoski.
Wraz z ministrem finansów do Moskwy przyleciał minister handlu, przemysłu i turystyki Jeorjos Lakkotrypis, odpowiedzialny również za energetykę. W zamian za ustępstwa zaoferował Rosji udziały w cypryjskich bankach i dostęp do niedawno odkrytych dużych złóż gazu ziemnego znajdujących się w Morzu Śródziemnym (choć prawa do nich rości sobie również Turcja).
Strona rosyjska nie była jednak tym zainteresowana. Siłuanow poinformował, że Kreml czeka na decyzję trojki, dopiero po niej zajmie stanowisko w sprawie pomocy dla Cypru.
Wschód – Zachód
Czyich pieniędzy broni Kreml? Takie pytanie stawia rosyjski dziennikarz Akram Murtazajew w tekście na Rabkor.ru. I odpowiada: na pewno nie przeciętnych obywateli, którzy wielokrotnie tracili swoje oszczędności, czy to przy upadku Związku Radzieckiego, czy przez piramidy finansowe. Wówczas nie było takiego oburzenia wśród rosyjskich czynowników. Teraz rosyjska władza przejęła się, bo opodatkowanie cypryjskich depozytów dotknęłoby jej najbliższe otoczenie – oligarchię, która od wielu lat wywozi kapitał za granicę i unika płacenia podatków w Federacji Rosyjskiej, choć stawki wcale nie są wysokie.
Problemu Cypru unaocznił, jak bardzo płynny jest podział na Wschód i Zachód i jak bardzo Rosja i Zachód są od siebie zależne. Pisze o tym w swojej książce Imperium peryferii. Rosja i system światowy Borys Kagarlicki. Pewną ironią jest fakt, że o tej zależności przypomniało tak maleńkie państwo jak Cypr. Rosja, chociaż bardzo wstrzemięźliwie wypowiedziała się w sprawie pożyczki, ostatecznie musiałby udzielić jej Cyprowi, gdyby UE mu nie pomogła. Jego bankructwo oznaczałoby bowiem dla Rosjan znacznie większe straty niż kilka miliardów z nałożonego podatku – agencja Moody’s szacuje, że wyniosłyby one około 50 miliardów dolarów. Wygląda jednak na to, że Moskwa nie będzie do tego zmuszona.
Jednak opodatkowanie depozytów?
W niedzielę wieczorem spotkają się ministrowie państw wchodzących w skład strefy euro, tak zwanej eurogrupy. Od razu po tym spotkaniu odbędzie się posiedzenie cypryjskiego parlamentu. Z przecieków, do których dotarł Reuters, wiadomo, że doszło do porozumienia i że powrócił pomysł opodatkowania depozytów bankowych (choć prezydent Cypru Nicos Anastasiades zaprzeczył tym doniesieniom). Tym razem obciążeni podatkiem mają być tylko posiadacze depozytów powyżej 100 tysięcy euro, przy czym dla klientów największego Bank of Cyprus wyniesie on 20 procent, a dla posiadaczy kont w innych bankach – 4 procent.
Projekt finansowany ze środków Parlamentu Europejskiego.