Świat, Weekend

Obsesja na punkcie hidżabu

Koncepcja jakiejś formy zasłony obecna jest pod wieloma szerokościami geograficznymi, choćby w Europie. Prawosławne kobiety zakładają chusty, kiedy idą do cerkwi, podobnie jak jeszcze do niedawna katoliczki w Sycylii czy Andaluzji. Kolejnym przykładem jest judaizm, gdzie ortodoksyjne Żydówki golą głowy i noszą peruki. Tymczasem ludziom często wydaje się, że hidżab to symbol opresji kobiet przynależny właśnie islamowi. Z iranistą Piotrem Bachtinem rozmawia Karolina Cieślik-Jakubiak.

Karolina Cieślik-Jakubiak: Jak wyglądały Iranki, kiedy ostatni raz był pan w Teheranie?

Piotr Bachtin: To zależy – od miejsca, wieku tychże Iranek czy ich klasy społecznej. W dużych miastach jak Teheran łatwo jest spotkać zwłaszcza młode dziewczyny, które robią wszystko, żeby obejść przepisy dotyczące ubioru. Gdyby tylko mogły, nie zakładałyby hidżabu w ogóle. Ich niedbale zarzucone na głowy chustki towarzyszą o rozmiar za małym płaszczom, zwanym po persku manto. Chustka i manto to jeden z dwóch najczęściej spotykanych w Iranie wariantów stroju, którego muszą przestrzegać kobiety w przestrzeni publicznej.

Obok dziewczyn i kobiet w spadających im z głów chustkach możemy też jednak zobaczyć kobiety w czadorach – czarnych płachtach materiału zakrywających głowę i całe ciało, z którymi często się zresztą Iran kojarzy. Natomiast poza Iranem najczęściej widuję Iranki bez hidżabu. W Niemczech, gdzie teraz jestem, chyba jeszcze nie zdarzyło mi się spotkać Iranki w chuście.

To, w jaki sposób muzułmanki patrzą na hidżab, ma zatem wiele wspólnego z miejscem, w którym żyją. To także doskonały przykład radykalizowania postaw przez prawo. Typowa irańska turystka często chodzi bez hidżabu, ale obywatelka Turcji, gdzie hidżab jest indywidualnym wyborem, chętnie nosi go również za granicą.

Jak daleko sięga ten przymus? Skoro młode, postępowe Iranki skutecznie obchodzą prawo dotyczące ubioru, świadczy to jakoś o tym, że przymyka się na to oko.

To prawda, choć nie jest to kwestia jedynie restrykcji związanych z ubiorem. W Iranie wszelakich obostrzeń jest bardzo dużo, ale są tak płynne, niedookreślone i zmienne w czasie, że stwarza to możliwości dla obu stron – dla społeczeństwa i dla władzy. Społeczeństwo negocjuje, na ile może sobie pozwolić, władza negocjuje, na ile może dokręcić śrubę. Jednak zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że poczujemy się zbyt swobodnie.

Byłem świadkiem wielu sytuacji, w których omijanie prawa uchodziło płazem, ale przychodził moment, kiedy przestawało to być akceptowalne i należało się liczyć z karą. To aspekt życia w Iranie, o którym zawsze warto pamiętać – trzeba mieć oczy dookoła głowy.

Wydaje się, że ten moment właśnie nadszedł. 12 lipca w Iranie obchodzony był Narodowy Dzień Skromności i Hidżabu. Świętowano go z przytupem, mnie najbardziej podobał się podniosły performance kobiet w biało-zielonych czadorach, które tańczyły do piosenki The Mass zespołu ERA. Ważniejsza część obchodów kryła się jednak w warstwie prawnej. Na początku lipca wyraźnie zaostrzono restrykcje dotyczące kobiecego ubioru, Iranki wyszły więc na ulicę, aby zdjąć chusty, jednocześnie mierząc się z poważnymi konsekwencjami, jak na przykład areszt.

Tak, ta śruba znowu została przykręcona, co można wiązać z wybranym już prawie rok temu nowym prezydentem Ra’isim, szyickim duchownym, znacznie radykalniejszym niż jego poprzednik, Hassan Rouhani, też zresztą duchowny.

Wracamy więc do kwestii zmienności w czasie. W Iranie zdarzały się momenty odwilży, na przykład za prezydentury Mohammada Chatamiego w latach 90., czy potem właśnie za Rouhaniego – więc teraz następuje odchylenie w przeciwną stronę. Natomiast bunt Iranek i próby odzyskania jakiejś sfery wolności ubioru trwa już od wielu lat. To akcje, które najczęściej zaczynają się w internecie, a potem przechodzą do realu: kobiety umawiają się w wybranym miejscu, zdejmują hidżab, a nagranie wrzucają do internetu.

Zlecał masowe egzekucje, został prezydentem Iranu

Ich działania często zyskują też charakter globalny. Warto wspomnieć tu przede wszystkim o postaci Masih Alineżad, dziś mieszkającej w Stanach Zjednoczonych. To ona zainicjowała akcję przeciwko hedżāb-e edżbāri, czyli przymusowemu hidżabowi, a kobiety wysyłały filmiki właśnie do niej – w późniejszym czasie nie tylko poświęcone hidżabowi, ale też dokumentujące doświadczenia catcallingu czy innych form molestowania w przestrzeni publicznej.

Pod pojęciem hidżabu zwykliśmy rozumieć najprostszą chustę, którą kobiety zakrywają swoje włosy, odróżniając się od muzułmanek noszących czadory czy nikaby. Ale arabski hidżab – czy też parde, jego terminologiczny perski odpowiednik – to pojęcie znacznie szersze i bardziej skomplikowane, a strój to jedynie praktyczne uzewnętrznienie pewnych idei. Czym jest więc idea parde?

Sprawa jest skomplikowana. Samo słowo hidżab, które pochodzi z arabskiego, oznacza przegrodę lub zasłonę, a jego perski odpowiednik to właśnie parde. O tym, czym naprawdę jest hidżab, od wieków toczą się dyskusje w samym islamie. Fragmenty w Koranie odnoszą hidżab do żon proroka Muhammada i przegrody w jego domu, która oddzielała żony od przychodzących gości. Dlatego istnieją interpretacje, które mówią, że hidżab nie powinien dotyczyć wszystkich kobiet.

Fot. Nahid V/Flickr.com

Koranicznym terminem na chustę, którą dziś utożsamiamy z hidżabem, jest chimar. Sama zaś idea parde występuje w szerszym kontekście dzielenia przestrzeni na publiczną, w której przebywają mężczyźni, oraz prywatną, przeznaczoną dla kobiet i dzieci. Jednym ze słów na określenie kobiety było w dawnym perskim parde-neszin: mieszkająca, przebywająca za zasłoną. Samo słowo parde przewędrowało później na subkontynent indyjski jako purda czy parda, gdzie odnosiło się do całego systemu funkcjonowania kobiet w przestrzeni.

Dlatego należy wspomnieć o tym, jak w tradycyjnych społeczeństwach muzułmańskich organizuje się przestrzeń poprzez jej genderyzowanie. Kobieta powiązana jest ze sferą domową, prywatną, podczas gdy mężczyzna może poruszać się po przestrzeni publicznej swobodniej. Swobodniej, a nie całkiem swobodnie, bo regulacje dotyczące skromnego stroju obejmują także mężczyzn, choć w mniejszym stopniu. Mężczyźni nie mogą na przykład chodzić w krótkich spodniach czy nosić koszulek bez rękawów.

Zasłonięte kobiety, aktywne mniejszości

czytaj także

Cofnijmy się więc do czasów Iranu sprzed intensyfikacji spotkań z Europejczykami i do podziału na sferę prywatną i publiczną, które odbicie miały nawet w architekturze typowego perskiego domu dzielącego się na przeznaczony dla kobiet andaruni, interior, oraz biruni, część dostępną dla mężczyzn czy osób spoza rodziny. Jak w praktyce wyglądało wyłączanie kobiet z przestrzeni publicznej?

Jak na nasze dzisiejsze standardy – dość drastycznie. Jeszcze w XIX wieku w miastach kobiety mogły chodzić tylko po jednej stronie ulicy. Istotny jest też wątek przynależności klasowej: im kobieta była wyżej urodzona, tym więcej zasłaniała, a zarazem tym większym dyshonorem byłoby dla mężczyzny spojrzenie na taką kobietę. Zresztą bardzo możliwe, że zadziałał tu pewien snobizm – skoro dobrze urodzone kobiety z miast się zasłaniały, to te z niższych warstw dążyły do tego, aby być jak one.

Natomiast w XVI wieku, w czasie panowania dynastii Safawidów, kiedy żony szacha wyruszały z pałacu w podróż, udając się na przykład na pielgrzymkę, na ich trasie nie mógł się znaleźć żaden mężczyzna, któremu za samo spojrzenie groziłaby kara śmierci.

Musimy jednak pamiętać, że zwyczaj zasłaniania włosów, a często także twarzy kobiet ma źródła przedislamskie. W Persji sasanidzkiej, czyli jeszcze przed nastaniem islamu, arystokratki zasłaniały twarze, aby być niewidoczne dla gminu. Zresztą koncepcja jakiejś formy zasłony obecna jest pod wieloma szerokościami geograficznymi, choćby w Europie. Prawosławne kobiety zakładają chusty, kiedy idą do cerkwi, podobnie jak jeszcze do niedawna katoliczki w miejscach takich jak Sycylia czy Andaluzja. Kolejnym przykładem jest judaizm, gdzie ortodoksyjne Żydówki golą głowy i noszą peruki. Tymczasem ludziom często wydaje się, że hidżab to symbol opresji kobiet przynależny właśnie islamowi.

Skoro hidżab miał tak mocny komponent klasowy i był narzędziem realizowania aspiracji, to znaczy, że były też Iranki, które się nie zasłaniały?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, natomiast pamiętajmy o względach praktycznych. Przecież kobieta na wsi, która szła pracować na polu, nie mogła zasłonić się od stóp do głów, bo w czadorze nie da się tak pracować. Dlatego taka kobieta wiązała sobie tylko chustkę na głowie, podobnie jak nasze babcie czy prababcie. Zarazem im dana grupa społeczna była bogatsza, tym miała większe możliwości wyłączania kobiet z pracy. Decydowały więc względy ekonomiczne.

Oddzielne wejście dla kobiet, Fot. Jeanne Menjoulet/Flickr.com

Podobnie było zresztą w wielożeństwem. Choć w islamie mężczyzna ma przywilej poślubienia do czterech żon, na irańskich wsiach wielożeństwo było rzadko spotykane, bo mało kogo było na to stać [w islamie mężczyzna ma obowiązek traktować wszystkie żony sprawiedliwie, między innymi przez zapewnienie im jednakowo dobrych warunków – przyp. K.C.J.]. Tym samym to też jest produkt kultury miejskiej, tak samo jak surowo przestrzegany podział na sferę prywatną i publiczną, andaruni i biruni.

W 1923 roku egipska działaczka na rzecz praw kobiet Huda Szarawi publicznie zdjęła zasłonę na dworcu kolejowym, co do dziś stanowi symboliczny zwrot w historii arabskiego feminizmu. W swoich wspomnieniach Szarawi pisała o tym wydarzeniu tak: „Zdjęcie hidżabu było jednym z niezbędnych środków prowadzących do celu [uzyskania praw politycznych – przyp. KCJ]. Nie wynikało zaś z wielkiej chęci przeciwstawienia się tradycji, popisania się czy rywalizowania z mężczyznami”. Mniej osób jednak wie, że gest Szarawi wyprzedziła o 75 lat Iranka, Qorrat al-‘Ejn. Czy kwestia zasłony zajmowała ważne miejsce w programie pierwszych irańskich działaczek?

Mniej ważne, niż bylibyśmy skłonni przypuszczać. Oczywiście, kaznodziejka i poetka Qorrat al-‘Ejn jest często celebrowana jako duchowa matka irańskiego feminizmu, a jej gest jest z pewnością ważny i warty zapamiętania. Natomiast pierwsze aktywistki ruchu kobiecego, które zaczęły działać pod koniec XIX wieku, nie skupiały się raczej na kwestii hidżabu, a przede wszystkim na edukacji dziewcząt i kobiet. Ich poglądy niekoniecznie wiązały hidżab z zacofaniem, natomiast niewyedukowanie dziewcząt i kobiet już tak, bo uznawały wykształcenie za klucz do poprawy bytu Iranek.

Jednocześnie trzeba pamiętać, że bycie żoną i matką uznawały za naturalne przeznaczenie kobiety, a cała ich agenda wpisywała się w szerszą ideologię patriotyczno-nacjonalistyczną, w której nowa kobieta – czy też nowa Iranka – jest żoną i matką patriotów.

Irańczycy nie istnieją

Wracając do hidżabu, to w pierwszych tytułach prasowych jego temat nie pojawiał się szczególnie często. Marjam Amidi, redaktorka naczelna wydawanej w latach 1912–1916 gazety „Szokufe”, a zarazem założycielka szkoły dla dziewcząt i aktywna propagatorka edukacji, była wręcz kategorycznie przeciwna zdejmowaniu hidżabu. Natomiast istniały też postaci takie jak Tādż as-Saltane, jedna z córek Nasera ad-Din Szacha, a zarazem autorka pierwszej autobiografii stworzonej przez kobietę, która zdjęła hidżab i ubierała się po europejsku. Choć trzeba przyznać, że pod koniec życia do hidżabu wróciła i toczyły ją ogromne wyrzuty sumienia z powodu tego, jak żyła.

Paradoksalnie, o hidżabie częściej mówili progresywni, wyjeżdżający do Europy mężczyźni, którzy wspierali sprawę kobiecą. Dopiero później, już za panowania Rezy Szacha, postulat zdjęcia hidżabu zdominował irański ruch feministyczny, często zresztą określany mianem „feminizmu państwowego”, działającego na korzyść i pod dyktando władzy.

W książce A Quiet Revolution. The Veil’s Resurgence from the Middle East to America egipsko-amerykańska naukowczyni Leila Ahmed stawia tezę, że wraz z rozpoczęciem europejskiego kolonializmu w regionie Maghrebu i Azji Zachodniej rozpoczęła się zachodnia fiksacja na punkcie  hidżabu. Stał się on wtedy symbolem tego, co muzułmańskie, ale nie miał dzisiejszej jednoznacznej konotacji z uciskiem kobiet. Kodował raczej rozbuchaną, grzeszną seksualność, mistycyzm, a także obecne w islamie rozwody, w Europie wówczas praktycznie zakazane.

Rzeczywiście, Leila Ahmed i inne muzułmańskie badaczki i badacze, zwracają uwagę na coś, co po angielsku określa się mianem veil obsession, czyli obsesji na punkcie hidżabu. Z jednej strony rozumiem ten argument, zwłaszcza, że często mamy do czynienia z orientalistycznymi kliszami, gdzie hidżab stoi w jednej linii z łaźnią i haremem. Z drugiej strony – nie należy popadać w drugą skrajność, nie biorąc pod uwagę kobiet żyjących na przykład w Iranie, gdzie prawo rzeczywiście zmusza je do określonego ubioru. Jest to przecież rzecz dotycząca ich codziennego życia, a przede wszystkim ich ciała.

Ruch feministyczny w pandemicznym świecie – ku nowej polityce klasowej

Jednocześnie, wychodząc właśnie z pozycji szacunku do głosów Iranek, musimy pamiętać, że wiele z nich zaznacza, że hidżab naprawdę nie jest największym problemem, z którym się borykają. Skupianie się wyłącznie na kwestii ubioru, a zapominanie o szeregu zagadnień natury prawnej, politycznej i społecznej, które utrudniają życie kobiet w Iranie, a nieraz mu wręcz zagrażają, można by uznać za specyficzny rodzaj veil obsession.

Każdy orientalizm spotyka jednak okcydentalizm. Jak Irańczycy patrzyli na stroje Europejek i Europejczyków?

Faktycznie, w XIX wieku następuje intensyfikacja kontaktów Iranu z Europą, a w mniejszym stopniu również ze Stanami Zjednoczonymi. Irańczycy zaczęli wyjeżdżać na Zachód jako studenci lub przedstawiciele handlowi, stykając się z zupełnie innym światem. To, jak ubierają się i zachowują względem siebie mężczyźni i kobiety, wywołuje u nich szok kulturowy.

Fot. hapal/Flickr.com

Z grubsza rzecz ujmując, odpowiedzi na ten szok były dwie: oburzenie lub zachwyt. Dlatego od XIX wieku pojawia się w Iranie wąska grupa mężczyzn, którzy próbują w jakiś sposób naśladować strój europejski, co oczywiście też spotyka się z krytyką. W perskim funkcjonowało na przykład pogardliwe określenie fokoli, które przeszło z francuskiego faux-col, oznaczającego doczepiany kołnierz, a które w perskim, jako fokol, było też używane w znaczeniu krawata. Krawat symbolizował zwesternizowanie, a Irańczyków noszących krawaty wyśmiewano jako gogusiów.

Trendy przenosiły się również na kobiety. Wspominany przeze mnie wcześniej Naser ad-Din Szach był pierwszym władcą, który udał się w kilka oficjalnych podróży do Europy. Tam odwiedził między innymi paryski balet, gdzie zobaczył baletnice w spódniczkach tutu. Był nimi tak zachwycony, że zaczął tak potem ubierać swoje żony – w stylizowane na tutu spódnice i białe pończochy, przy czym na górze wciąż nosiły chustę.

Zapatrzenie w Europę, nieco zapośredniczone przez Turcję Atatürka, przybrało szczególnie dynamiczny zwrot za czasów panowania Rezy Pahlawiego, który w 1936 roku po prostu zdelegalizował zasłony dekretem. To moment wyjątkowo ważny, formacyjny również dla współczesnej historii Iranu. Jak wyglądał ten proces?

W 1936 roku Reza Szach wydał dekret o kaszf-e hedżāb, czyli odsłonięciu hidżabu, który zaczął działać ze skutkiem natychmiastowym. Prawo implementowano w sposób bardzo brutalny. Policja potrafiła na przykład zakrytym kobietom zdzierać hidżaby z głowy. Wiele kobiet wpadło w popłoch, inne we wściekłość. Niektóre nie mogły się z tym pogodzić do tego stopnia, że nastąpiła zauważalna fala emigracji do szyickich miast jak Nadżaf czy Karbala, oba w dzisiejszym Iraku, gdzie już wcześniej mieszkało wielu Irańczyków. Pobożni szyici zaczęli się tam przeprowadzać. Warstwa zwesternizowanych kobiet, które przyjęły dekret szacha z radością, była naprawdę bardzo wąska i podchodziła głównie z Teheranu.

Iran idzie do wyborów

Ten okres historii Iranu często się romantyzuje, na przykład w mediach społecznościowych, gdzie widzimy stare zdjęcia oldschoolowych kabrioletów, kobiet w bikini… Kalifornia, tylko nad Morzem Kaspijskim. Rzadziej zastanawiamy się jednak, kto na tym prawie wówczas ucierpiał. Co utraciły kobiety, które nie chciały zdjąć chusty?

Rzeczywiście, okres panowania Pahlawich, a zwłaszcza ostatniego szacha Mohammada Rezy, bywa romantyzowany i idealizowany, w tym często przez samych Irańczyków. Tymczasem to, że kobiety nie mogły nosić hidżabu, w praktyce oznaczało, że wiele z nich po prostu… nie wychodziło z domu. Ich i tak ograniczony już udział w życiu publicznym został tym samym zupełnie uniemożliwiony. Dla religijnych kobiet wyjście bez hidżabu było właściwie równoznaczne z publicznym pokazaniem się nago, zaś tym, które jakoś przełknęłyby tę gorzką pigułkę, zabraniała tego rodzina. Dlatego też paradoksalnie zwrot konserwatywny zwiększył udział kobiet w rynku pracy oraz w edukacji. To nieoczywiste profity z tzw. rewolucji islamskiej 1979 roku, o których rzadko się pamięta.

bell hooks: chłopcy i mężczyźni są programowani do wiary, że w pewnym momencie życia będą musieli sięgnąć po przemoc

Obowiązkowy hidżab nie pojawił się jednak od razu po rewolucji, ale został dość sprytnie Irankom narzucony. Iranki rozpoczęły masowe protesty, bo – krótko mówiąc – poczuły się przez nowy system oszukane.

Przede wszystkim musimy pamiętać, że wprowadzenie obowiązkowego hidżabu było jednym z wielu elementów w całej serii zmian w prawie wymierzonych w kobiety. Zaczęło się od cofnięcia ustawy o ochronie rodziny, po czym między innymi zakazano kobietom wykonywać zawód sędziego czy służyć w armii.

Ajatollah Chomejni rzeczywiście oszukał Iranki – zarzekał się, że hidżab nie będzie obowiązkowy, po czym stopniowo go wprowadził, pomimo fali ogromnych protestów, które wybuchły w marcu 1979 roku. Jest taka popularna w mediach społecznościowych Iranka, która oczywiście nosi chustę, bo przecież musi, ale na tej chuście wydrukowała sobie artykuł z pierwszej strony gazety z 1979 roku, w którym Chomejni mówi, że nie wprowadzi obowiązkowego hidżabu.

Hidżab wprowadzano stopniowo – najpierw prawo to dotyczyło jedynie kobiet pracujących w urzędach oraz nauczycielek, a później stopniowo je rozszerzano. Ostatecznie w 1981 roku zaczęło obowiązywać wszystkie kobiety i do dziś obowiązuje nie tylko Iranki muzułmanki, ale też niemuzułmańskie obywatelki Iranu oraz wszystkie turystki.

Od lat 80. Iran miał jednak dwóch ajatollahów i ośmiu prezydentów. Wspominał pan już o liberalno-konserwatywnej sinusoidzie podejścia władzy do kwestii ubioru. Jak ubiór Iranek stał się instrumentem prowadzenia polityki?

Dla władzy hidżab od samego początku był polityczny, a zarazem tożsamościowy. Uznano, że szereg cech ze skromnością na czele, które muzułmański strój kobiet ma reprezentować, to wizytówka islamskiej republiki. Taki ubiór mówi: kobiety nie są już zepsute, zwesternizowane, nie są maskotkami szacha, zamiast tego sygnalizują cnotę i pobożność. Tym samym kobiety i ich ciała użyte jako nośniki pewnych wartości. Ten polityczny charakter występuje po obu stronach sporu, bo ludzie przeciwni hidżabowi również sięgają bo polityczne argumenty.

Jest wiele kobiet, które dziś nie chcą nosić hidżabu, a jednocześnie nazywają się religijnymi. Argumentują, że gdyby nie były do hidżabu zmuszane, toby go nosiły, bo islam nie jest religią przymusu. Iranki sięgają też po obywatelskie nieposłuszeństwo. Kiedy słyszą od duchownych albo funkcjonariuszek policji obyczajowej, że mają bad hedżāb, czyli hidżab zły i niezgodny z prawem, odpowiadają, że one są temu prawu przeciwne, a w ogóle to niewolnictwo też było kiedyś usankcjonowane prawnie. To prosty argument, który pozwala zauważyć, że ślepe podążanie za prawem nie zawsze jest dobrą ścieżką.

Od ponad 10 lat regularnie jeżdżę do Iranu i widzę, że kobiety i mężczyźni pozwalają sobie na coraz więcej, że idą naprzód – nie tylko w kwestii ubioru. Kiedy byłem w Iranie ponad dwa lata temu, po raz pierwszy widziałem kobiety palące pod terminalem na teherańskim lotnisku.

Zresztą papierosy też są ciekawą kwestią. Kobiety palące na ulicy wciąż bywają źle widziane i mogą się spotkać z nieprzyjemnymi komentarzami, łącznie z wyzywaniem ich od dziwek. Przestrzenią wolności są kawiarnie, gdzie kobiety przychodzą na kawę i papierosa, najlepiej siadając pod napisem „Palenie przez kobiety surowo wzbronione” na ścianie. To sporo mówi o irańskiej rzeczywistości i masie zakazów i nakazów, które ludzie umiejętnie obchodzą. Więcej widzi się też psów na ulicach.

Teraz akurat mówi się, że mają z tych ulic zniknąć…

Może, natomiast przez ostatnie lata spotykałem ich coraz więcej. Jeszcze niedawno psy były jakimś „szczytem północnego Teheranu”, ale potem zacząłem je spotykać coraz dalej na południe. [Północne dzielnice Teheranu słyną ze swojego luksusu, a zarazem dużego stopnia zwesternizowania; im dalej na południe miasta, tym biedniejsi mieszkańcy – przyp. K.C.J.]. Może mamy dziś do czynienia z próbami wyraźnego przykręcenia śruby przez władze, ale spotyka się to z odważniejszym niż dotychczas sprzeciwem.

Wspominał pan o tym, że to nie pierwszy raz, kiedy Iranki wychodzą na ulice – przypomnijmy choćby o ruchu Dziewczyna z Ulicy Rewolucji, czyli całej serii protestów sprzed kilku lat. Kobiety nie wywalczyły wówczas swojego podstawowego postulatu, czyli zniesienia obowiązkowego hidżabu, ale czy historycznie tego typu protesty przynosiły jakieś zmiany?

Politycznie nie, ale społecznie – jak najbardziej. To bardzo cenne akcje, bo podnoszą świadomość społeczną. Jakiś czas temu widziałem badania opinii publicznej właśnie na temat obowiązkowego hidżabu. Okazuje się, że jest coraz więcej ludzi, którzy nazywają to prawo po prostu złym. Dlatego też obywatelskie protesty są tak potrzebne.

Ciekawą akcję stanowiły też Białe Środy. Wchodząc do metra, kobiety zdejmowały wtedy hidżab i rozdawały innym pasażerkom róże, zachęcając je do solidarności, bo tylko razem mogą coś zmienić. [Część składów metra jest przeznaczona tylko dla kobiet, aby stworzyć im przestrzeń, w której mogą czuć się swobodnie i bezpiecznie – przyp. KCJ]. Takie inicjatywy zachęcają do zmiany postawy, a to również jest bardzo dużo.

Protesty w Iranie: Krew na Zajande

Na koniec chcę zapytać o pewien paradoks. Iran nie jest dziś ani „światem bez kobiet”, ani „homospołecznym rajem”. Nie jest nawet najbardziej konserwatywnym państwem regionu. Kobiety nie są może obecne w przestrzeni publicznej na równi z mężczyznami, ale to akurat nie jest problem nam zupełnie nieznany. Studiują, zajmują się polityką, występują w telewizji, a jednak hidżab – w mniej lub bardziej liberalnej formie – zostaje. Wyobraża sobie pan Islamską Republikę Iranu bez obowiązkowego hidżabu? Co musiałoby się wydarzyć?

To byłoby szalenie trudne, bo, jak już wspominaliśmy, hidżab jest dla władzy kwestią tożsamościową. Były pewne nieśmiałe sygnały zmiany ze strony najbardziej liberalnych polityków, ale wątpię, aby Najwyższy Przywódca czy Rada Ekspertów, którzy de facto sprawują władzę w Iranie, mieli się na to zgodzić.

Natomiast pewne rzeczy kobiety już osiągnęły i nie dadzą się ich pozbawić. Rządzący wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na zbyt wiele – nie odbiorą kobietom praw wyborczych, nie zakażą im studiowania. Sprzeciw społeczny byłby zbyt silny. Jeśli zaś mowa o nieobowiązkowym hidżabie, to niestety nie wydaje mi się, aby to było możliwe.

Wróćmy jeszcze do Rezy Szacha, nazywanego czasem „irańskim Atatürkiem”. Jego miłośnicy często optują wręcz za zakazem hidżabów. Zastanówmy się jednak, czy prawo, które czegoś zakazuje, aby na pewno jest lepsze od tego, które nakazuje. Osobiście – nie sądzę. Wydaje mi się, że irańskie kobiety aż dwa razy na przestrzeni kilkudziesięciu lat zostały potraktowane w sposób bardzo niesprawiedliwy. I oba te prawa były równie złe.

**
Piotr Bachtin – doktor, iranista, tłumacz, adiunkt w Zakładzie Iranistyki Wydziału Orientalistycznego UW. Stypendysta Fundacji Humboldta, aktualnie przebywa na Uniwersytecie w Heidelbergu. Interesuje się historią ruchu kobiecego w Iranie i irańską literaturą współczesną, zwłaszcza autorstwa kobiet. Lubi psy, kwiaty i tofu.

Karolina Cieślik-Jakubiak – studentka Zakładu Iranistyki Uniwersytetu Warszawskiego, szczególnie zainteresowana irańskim nacjonalizmem oraz teorią nacjonalizmu bliskowschodniego. Najchętniej pisze o Iranie i historii islamu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij