Jaś Kapela

List do miliarderów

Dziś jest już was tylko ośmiu. Ośmiu. Zmieścilibyście się w jednym wózku golfowym. Nie boicie się, że ktoś kiedyś podłoży bombę pod ten wózek?

Drodzy miliarderzy!

Nie patrzcie wilkiem na ludzi, którzy muszą przeżyć dzień za mniej niż półtora dolara dziennie. Nie bądźcie jak Leszek Balcerowicz.

Ludzi biedniejsi od was też chcieliby być waszymi klientami, ale mieli to nieszczęście, że urodzili się w miejscach oddalonych od najlepszych światowych uczelni, a także od dochodów na tyle wysokich, by móc w tych miejscach studiować. Oni też chcieliby z pożytkiem wydawać swoje pieniądze, żebyście wy mogli je później zarabiać. Tylko że oni muszą je najpierw mieć. Więc sypnijcie groszem.

Drodzy miliarderzy!

Wiem, że nie jesteście głupi i wiecie, że to nie ich wina, że zarabiają tylko dolara dziennie (zamiast kilkuset na sekundę – jak wy). Oni też wiedzą, że wy nie jesteście głupi – w końcu jakoś to zrobiliście, że zarabiacie kilkaset dolarów na sekundę. Zarabiacie tyle, że gdyby po drugiej strony ulicy leżała paczka ze stoma tysiącami dolarów, to nie opłacałoby się wam po nią fatygować, bo przez czas, który byście na to stracili, zarobilibyście dolarów znacznie więcej.

Drodzy miliarderzy!

Ci ludzie, oni też coś sobie czasami myślą. Co prawda przeważnie zastanawiają się, co do garnka włożyć i jak zarobić pieniądze na miskę ryżu albo manioku. Być może ich szczytem marzeń jest posiadać krowę. Ewentualnie dwie krowy. Być może wielu z nich nie ma większych marzeń niż dwie krowy. Gdyby mieli dwie krowy, to byliby tak bardzo szczęśliwi, jak wy pewnie nigdy nie będziecie martwiąc się o te setki dolarów, które zarabiacie co sekundę – pieniądze, których nie zdołalibyście wydać, nawet gdybyście codziennie złotymi łyżkami jedli złoto.

Drodzy miliarderzy!

Czy naprawdę nie martwi was, że choć macie już wystarczająco dużo pieniędzy, to wasze majątki nadal rosną? Jeszcze niedawno 62 najbogatszych ludzi posiadało tyle bogactwa, co biedniejsza połowa świata. Dziś jest już was tylko ośmiu. Ośmiu. Zmieścilibyście się w jednym wózku golfowym. Jednym, dużym wózku. Nie boicie się, że ktoś kiedyś podłoży bombę pod ten wózek? OK, na razie ludzie jeszcze piszą petycje, ale ile petycji można napisać? I czy nie martwi was, że nie ma pośród was żadnej kobiety? Wiem, że trochę was to martwi. Bo nie jesteście głupi.

Drodzy miliarderzy!

Tak działa wolny rynek. Ale dobrze wiecie, że on wcale nie jest wolny, a niewidzialna ręką rynku wcale nie jest niewidzialna. Widzimy wasze ręce i to, co z nimi robicie. Widzimy, że przekazujcie część majątku na cele charytatywne i społeczne. Ale widzimy też, że wasze majątki nie przestają przez to rosnąć. Wręcz przeciwnie. Globalizacja, która miała przynieść powszechny dobrobyt, nie zrobiła tego. Teraz wszystko jest w waszych rękach. Rękach, które wielu ma ochote uciąć.

Drodzy miliarderzy!

Dobrze wiecie, bo czytacie odpowiednie raporty, że wraz z wzrostem waszego stanu posiadania wzrastają nastroje populistyczne, a spada zaufanie do rządów, biznesu, mediów i organizacji pozarządowych. Jak ludzie mają im/wam ufać, skoro widzą, że robicie wszystkich w bambuko? Rządy prześcigają się w ulgach podatkowych, żebyście tylko w ich krajach prowadzili jakiekolwiek biznes, liczą przy tym, że cośkolwiek im z tego skapnie. A wy korzystacie z tego obficie, bo możecie, więc ludzie wam nie ufają. Nie ufają też mediom, które w zamian za dochody z reklam i splendor grzania się w świetle waszego bogactwa gotowe są napisać wszystko to, czego od nich oczekujecie. Podobnie wiele organizacji pozarządowych jest od was uzależnionych, więc jak ludzie mogą im ufać? Dobrze to wiecie, a jednak ciągle działacie jakby nic się miało nie zmienić. Jakby wasze bogactwo już zawsze mogło rosnąć.

Drodzy miliarderzy!

Wasze bogactwo nie może rosnąć w nieskończoność, bo świat jest skończony. Zrozumcie,
ludzi jest dużo, a będzie jeszcze więcej, więc posuńcie się trochę, ustąpcie. Pozwólcie się opodatkować. Z każdych zarobionych 300 dolarów na sekundę, oddajcie 299. Ciągle będziecie zarabiać dolara na sekundę. Nie potrzebujecie zarabiać więcej. Nikt nie potrzebuje. A są tacy, co potrzebują nie umrzeć z głodu.

Drodzy miliarderzy!

Nie można bez końca straszyć uchodźcami i terrorystami, bo któregoś dnia wszyscy zostaniemy uchodźcami i terrorystami. Człowiek głodny jest też wkurzony, a ludzie nieustanie głodni nie będę się w pełni kontrolować. Chyba nie chcecie, żeby w naszych głowach rodziły się jakieś szalony pomysły? Na przykład jak ugryźć rękę pana, która nie karmi.

Któregoś dnia ziemia będzie paliła się nam pod nogami. Bo globalne ocieplenie. I będziemy musieli szybko biegać. Gdzie wtedy pobiegniemy? Jak myślicie?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij