Kraj

Gdzie ta dobra zmiana dla zwierząt?

demostracja-gdzie-ta-dobra-zmiena-dla-zwierzat

Jeszcze niedawno prezes Kaczyński deklarował, że że czas skończyć z hodowlą zwierząt na futra, i mówił o potrzebie „serca dla zwierząt”. Dziś PiS wycofuje się z zapowiedzi wprowadzenia przełomowych zmian w ochronie zwierząt.

„Wielka demonstracja – gdzie ta dobra zmiana dla zwierząt?” – to nazwa manifestacji, która wczoraj przeszła ulicami Warszawy. Szacuje się, że wzięło w niej udział ok. 5 tysięcy osób. Była związana z wycofaniem się przez PiS z zapowiedzi wprowadzenia przełomowych zmian w ochronie zwierząt.

W listopadzie 2017 roku posłowie PiS złożyli w Sejmie nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, nazywaną „dobrą zmianą dla zwierząt”. Z merytorycznego punktu widzenia miała być prawdziwą rewolucją, wyznaczając nowe standardy ochrony zwierząt: zakaz hodowli zwierząt na futra, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, uwolnienie psów z łańcuchów czy znaczne ograniczenie uboju rytualnego. Tymczasem przeleżała w sejmowej zamrażarce, do dziś nie ma nawet nadanego numeru druku, a latem minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski zaczął sygnalizować, że jednak przełomu nie będzie.

Czego dotyczy nowelizacja?

Nowelizacja była bardzo obszerna. Podejmowała zmiany w zasadzie w każdym rozdziale ustawy. Od wprowadzenia definicji psów i kotów rasowych czy rozszerzenia definicji zwierzęcia bezdomnego na takie, którego właściciel zmarł, poprzez wprowadzenie obowiązkowej asysty policji podczas interwencji organizacji działającej w obronie zwierząt, zmiany w zakresie obowiązków gmin dotyczących opieki nad zwierzętami bezdomnymi, obowiązkowy system czipowania psów, po owe najbardziej spektakularne zmiany, jak wspomniany zakaz hodowli zwierząt na futra.

Czy potrzebujemy zabijać więcej zwierząt?

Kaczyński: zakaz hodowli zwierząt na futra to kwestie serca

Niedługo po złożeniu projektu przez posłów PiS (jeszcze w 2017 roku) prezes Jarosław Kaczyński wystąpił w spocie Fundacji Viva Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt, jednoznacznie deklarując, że czas skończyć z hodowlą zwierząt na futra. Mówił o potrzebie empatii i, jak to określił – litości wobec zwierząt, serca dla zwierząt, które „każdy porządny człowiek powinien w sobie mieć”. Wskazywał również na aspekt związany z negatywnym wpływem ferm futerkowych na ludzi i środowisko, zwłaszcza na odory niedające żyć okolicznym mieszkańcom. „Nie możemy być krajem drugiej kategorii. My rzeczywiście musimy być prawdziwą Europą” – podkreślał prezes PiS.

Projekt nowelizacji przewidywał termin na wygaszenie ferm futrzarskich do 1 stycznia 2022 roku. Okazało się jednak, że skończyło się na wielkich słowach, a los zwierząt futerkowych nie ulegnie na razie zmianie.

Są wartości niepodlegające dyskusji

Dziś lis, zwierzę, które ze swej istoty potrzebuje ruchu, na fermie futerkowej spędza całe swoje życie w klatce o dopuszczalnej wysokości 50 cm i powierzchni 0,6 metra kwadratowego (lub trochę większej, jeśli są 2 lisy). To mniej więcej tyle, ile transporter dla średniej wielkości psa – tylko że transportera używamy doraźnie, w wyraźnie ograniczonym czasie, na konkretne potrzeby. Albo tyle, ile mierzy przeciętny karton przeprowadzkowy. Oczywiście są to wymiary minimalne, bowiem rozporządzenie używa słów „co najmniej”. Hodowle przemysłowe mają jednak to do siebie, że ich celem jest optymalizacja produkcji, nie zaś zapewnianie komfortu życia zwierząt.

Dlatego tego rodzaju eksploatacja zwierząt, odbierająca im w pełni prawo do realizacji potrzeb gatunkowych, jest nie do pogodzenia z zasadą ich humanitarnego traktowaniem (art. 5 ustawy o ochronie zwierząt). Ustawodawca musi się wreszcie zdecydować, czy owa zasada – odnosząca się do wszystkich zwierząt kręgowych, a zatem także lisów, norek, jenotów – jest tylko pustym ozdobnikiem, miłą deklaracją, pozorem szacunku wobec zwierząt, czy rzeczywiście obowiązującą reguła. To drugie wymaga jednak odwagi i wysokich standardów moralnych. Utrzymanie hodowli zwierząt na futra przeczy tym wartościom.

Otwarte Klatki: Odebraliśmy okaleczone lisy właścicielowi fermy [rozmowa]

Psy nadal na łańcuchach

Nowe prawo miało również skończyć z trzymaniem psów na łańcuchach. Aktualnie dopuszczalne jest trzymanie zwierzęcia na co najmniej 3-metrowej uwięzi do dwunastu godzin na dobę, przy czym w praktyce jest to przepis nieegzekwowalny, dający łatwe pole do manipulacji. W Polsce tysiące psów spędzają całe swoje życie na krótkich łańcuchach. Lądują na nich często w wieku kilku miesięcy, gdy roznosi je szczenięca energia, i dożywają tam swoich ostatnich dni. Znam sprawy, w których szczenne suki (potrzeba sterylizacji nadal nie jest odpowiednio upowszechniona) rodzą przykute do łańcucha i w takich warunkach opiekują się swoim potomstwem. Bywa, że w zimie takie szczenię wypełza poza długość łańcucha i zamarza. To, które przeżyje, pewnie też niedługo trafi na łańcuch. Dlatego konieczny jest prosty komunikat: trzymanie psów na łańcuchach jest zabronione! Jednak nawet tak, wydaje się, oczywista sprawa utknęła w Sejmie.

demonstracja-gdzie-ta-dobra-zmiana-dla-zwierzat
Fot. Bartek Staszewski

Co z cyrkami i ubojem rytualnym?

Przełomem miał być również zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Dziś w Polsce działalność z udziałem zwierząt prowadzi 17 cyrków. Oczywiście najbardziej atrakcyjne są te dzikie, duże drapieżniki typu lwy i tygrysy. Nie jest możliwa tresura takiego zwierzęcia bez użycia przemocy wobec niego. Przy czym chodzi tu nie tyle o krew czy widoczne obrażenia, ile o „złamanie” zwierzęcia – odebranie mu istoty jego życia, czyli wolności, zmuszenie do przebywania w zupełnie nienaturalnych dla niego warunkach i uczynienie z niego zabawki na cyrkowej arenie. Po występie trafi do swojej klatki, następnie przejedzie w niej kilkaset kilometrów, by znowu zrealizować ten sam scenariusz. I tak przez całe lata.

Skaczące przez obręcze tygrysy, wykonujące akrobacje niedźwiedzie czy tańczące małpki niosą ze sobą również negatywne skutki społeczne. Dzieci – najmłodsi widzowie, uczą się bowiem, że podporządkowanie tych zwierząt jest zabawne, niesie radość i jest normalne. Jeszcze 10 miesięcy temu posłowie PiS, którzy wnieśli nowelizację, sprzeciwiali się kontynuowaniu tej pseudorozrywki. Jednak i tu coś ich zatrzymało…

Gzyra: Nie rób cyrku ze zwierząt

Jest jeszcze sprawa uboju rytualnego, który na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego jest aktualnie w Polsce legalny. Jednocześnie nie mamy żadnych norm ograniczających tę okrutną metodę zabijania zwierząt bez ogłuszania. Efekt jest taki, że Polska jest potentatem eksportowym mięsa pochodzącego z tak zabitych zwierząt. Ma to niewiele wspólnego z prawami mniejszości religijnych w Polsce. Nowelizacja miała to zmienić. A jednak – i tu minister zapowiedział wycofanie się z planowanych ograniczeń. Przypomnę, że zwierzę zabijane rytualnie jest w pełni świadome, ma podcinane gardło, wykrwawiania się w stresie i bólu.

Woleński: Trybunału Konstytucyjnego kłopoty z logiką

Minister decyduje o projekcie poselskim

Na koniec chcę zwrócić uwagę na jedną (i dotychczas chyba pomijaną) kwestię formalną. Nowelizacja była inicjatywą poselską grupy posłów PiS (nawiasem mówiąc, kilka dni później projekt o niemal identycznym brzmieniu złożyła grupa posłów PO i Nowoczesnej), nie zaś projektem rządowym. Zatem o zmianach w jej zakresie powinny decydować odpowiednie komisje sejmowe – głosowanie poselskie, a nie jednostronnie pan minister. Tymczasem projekt w kształcie niezmienionym w żaden sposób względem pierwotnych założeń spoczywa w Komisji Ustawodawczej od lutego, Sejm nie podejmuje żadnych prac, a minister oświadcza, że przełomowych zmian nie będzie. Gdzie się więc podziały te „serca dla zwierząt”, o których jeszcze nie tak dawno mówił prezes Kaczyński?

Zmiany w prawie są nieuniknione

Niezależnie od losów projektu PiS-u zmiany na korzyść zwierząt są w przyszłości nieuniknione. Oczywiście – o prawie decydują ostatecznie politycy, bo przecież to oni zasiadają w parlamencie i głosują nad ustawami. Z całą pewnością pojawi się jednak taka grupa, która będzie miała w sobie na tyle dojrzałości i odwagi, by ustanowić wreszcie nowe standardy ochrony zwierząt. Wczorajsza demonstracja pokazała, że oczekiwania społeczne w tym zakresie rosną i ustawodawca będzie musiał się wreszcie poważnie z nimi zmierzyć – była to bodaj największa dotychczas tego typu manifestacja w Polsce.

demonstracja-gdzie-ta-dobra-zmiana-dla-zwierzat
Fot. Bartek Staszewski

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Karolina Kuszlewicz
Karolina Kuszlewicz
Adwokatka, ekspertka w zakresie prawnej ochrony zwierząt
Karolina Kuszlewicz – adwokatka, ekspertka w zakresie prawnej ochrony zwierząt, przyrody i środowiska naturalnego. Członkini Komisji Legislacyjnej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej i Zespołu ds. Kobiet przy NRA. Pełni funkcję Rzeczniczki ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym. Zajmuje się również prawem gospodarczym, autorka książki „Umowy gospodarcze w przykładach i wzorach”. W listopadzie 2017 roku zajęła pierwsze miejsce w rankingu Rising Stars – Prawnicy Liderzy Jutra. Prowadzi bloga wimieniuzwierzat.com
Zamknij