Świat

Ukraiński feminizm to nie Femen [ankieta]

Czy Femen to jedyny ruch kobiecy, który mógł zaistnieć na Ukrainie? Zdecydowanie nie.

Półnagie aktywistki Femenu przez pewien czas niemal nie znikały z ekranów telewizorów. Dla jednych feministki, dla innych koniunkturalistki, które z ruchem kobiecym nie mają nic wspólnego. Zaczęły jednak dyskusję, w której każdy miał swoje zdanie. Czy Femen to jedyny ruch kobiecy, który mógł zaistnieć na Ukrainie? Czy jest na taki miejsce po Majdanie i w trakcie konfliktu zbrojnego? O rolę feminizmu na Ukrainie i możliwości jego rozwoju zapytaliśmy osoby związane z aktywizmem, dziennikarstwem i sztuką.

Mrówcza praca daje rezultaty

Julia Admirał – aktywistka Pracowni Feministycznej we Lwowie.

Czternaście tysięcy pięćset kobiet służy w armii. Są wśród nich snajperki czy zwiadowczynie, które w niczym nie ustępują mężczyznom, ale ze względu na obowiązujące prawo w dokumentach widnieją jako kucharki czy sprzątaczki. Ta niesprawiedliwość to silny bodziec do rozwoju feminizmu.

Feminizm istnieje w dosyć różnorodnych postaciach i to jest jego siła. Wciąż prowadzone są badania z teorii gender, którymi zajmują się między innymi Olha Płachotniuk, Maria Majerczyk czy Anna Dowhopoł.

Inicjatywy oddolne z każdym rokiem stają się coraz silniejsze. W Kijowie, Lwowie, Dniepropietrowsku, Odessie, Zaporożu regularnie odbywają się feministyczne spotkania i wykłady. Inicjatywy i organizacje jednoczą się, aby wspólne przeprowadzać swoje działania. Tak było w przypadku marszu przeciwko przemocy „Odzyskamy noc dla siebie”, który odbył się 28 listopada w trzech miastach.

Sztuka kobieca, performance’y, festiwale równości, współpraca z anarchistami i ruchem LGBT – to wszystko jest częścią feminizmu na Ukrainie. Mrówcza praca aktywistek i badaczek daje rezultaty.

Praca Oksany Briukhoweckiej pokazana na wystawie Co we mnie jest kobiece? (Kijów 2015)

Osłabianie męskiej dominacji

Oksana Briukhowecka – artystka, kuratorka Centrum Sztuki Wizualnej, w tym wystaw organizowanych wspólnie z Krytyką Polityczną.

Specyfika mediów spowodowała, że Femen stał się znaną na całym świecie marką ukraińskiego feminizmu. Nie oznacza to jednak, że to jedyna „marka”. W trakcie niepodległości funkcjonowały tu różne formy feminizmu, niekoniecznie widoczne dla mediów. Dawały one i dają rezultaty.

Na przykład w latach 2011-2014 w Kijowie działała Feministyczna Ofensywa. To ona zapoczątkowała marsze na 8 marca, które teraz odbywają się co roku, chociaż wciąż nie są masowe. Aktywistki, mimo rozpadu grupy, kontynuują swoją działalność w różnych obszarach sfery publicznej. Od lat dziewięćdziesiątych istnieje feministyczny ośrodek w Charkowie, a od kilku lat we Lwowie. Aktywistki pracują między innymi z emigrantkami, które wróciły na Ukrainę, czy z uchodźczyniami wewnętrznymi. Jeśli chodzi o sztukę, to poza wystawami feministycznymi, które pojawiają się dosyć często, niektóre młode artystki zaczęły określać się mianem feministek. Natomiast swoje prace – feministycznymi. Tego nie było wcześniej nawet wśród rewolucyjnych projektów.

Majdan, wojna i stan kryzysowy doprowadziły do ogromnej aktywności społecznej kobiet – są wolontariuszkami, ale i same walczą. To też osłabia męską dominację, między innymi w polityce.

O zwiększeniu liczby kobiet w polityce zaczęły dyskutować nawet takie czasopisma jak „Elle”. W Kijowie niedawno powstały dwa nowe ośrodki feministyczne na uniwersytetach. To znaczy, że idee feminizmu krążą w społeczeństwie i aktywizują się właśnie w świadomości młodych. To daje nadzieję dla rozwoju tego ruchu.

Praca Ksenii Gnylytskiej pokazana na wystawie Co we mnie jest kobiece? (Kijów 2015)

Odeprzeć konserwatywne natarcie

Oleksij Radynski – dokumentalista i publicysta, związany z Centrum Sztuki Wizualnej i Krytyką Polityczną.

Feminizm inny niż Femen jest jak najbardziej możliwy na Ukrainie. Przede wszystkim dlatego, że „feminizmu Femen” na Ukrainie już nie ma. Działaczki tej organizacji od lat mieszkają poza Ukrainą, stały się częścią globalnej przestrzeni medialnej, ale ich zaangażowanie w walkę o prawa kobiet na Ukrainie faktycznie nie istnieje.

Mogłoby się ono jednak przydać, biorąc pod uwagę niektóre inicjatywy związanych z rządząca koalicją posłów. Przykładem są tu uporczywe – na razie nieskuteczne – próby wprowadzenia prawa zakazującego aborcji. Atak na prawa kobiet jest i będzie częścią szerszego konserwatywnego natarcia na Ukrainie, które wdraża obecna władza. Przejawia się to na różne sposoby. Poczynając od „dekomunizacyjnej” histerii, której ofiarą w przyszłości może stać się na przykład święto 8 marca – na Ukrainie jest ono świętem państwowym – a kończąc na podwyższeniu wieku emerytalnego – zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn.

Kobiety i mężczyźni na Ukrainie powinni sprzeciwiać się temu natarciu wspólnie.

Praca Marii Kułykiwskiej Ślady pokazywana na wystawie Co we mnie jest kobiece? (Kijów 2015)
Praca Marii Kułykiwskiej Ślady pokazywana na wystawie Co we mnie jest kobiece? (Kijów 2015)

Najlepszy przykład feminizmu to sztuka

Kateryna Serhackowa – ukraińska dziennikarka, związana z telewizją Hromadske i „Ukraińską Prawdą”.

Ukraiński feminizmu to zupełnie nie Femen. Im lepiej poznaję ukraińskie feministki, tym bardziej rozumiem, że Femen to koniunkturalny projekt artystyczny. Zapewne dlatego na Ukrainie nie udało mu się długo przetrwać.

Dla mnie najlepszym przykładem feminizmu są artystki i ich sztuka. Rysunki Anny Zwiahyncewej przedstawiają problemy pracy kobiet. Alewtina Kachidze w swoich performance’ach podejmuje tematy stereotypów płciowych. Maria Kułykiwska przedstawia cielesne granice praw kobiet i eksperymentuje na sobie.

Walkę o równość płciową trzeba zaczynać nie od przekonań czy haseł, a od dogłębnych studiów o wszystkich aspektach różnic płciowych i tożsamości płciowej w ogóle.

Opracował Paweł Pieniążek

**Dziennik Opinii nr 67/2016 (1217)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paweł Pieniążek
Paweł Pieniążek
Dziennikarz, reporter
Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę na Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książek „Pozdrowienia z Noworosji” (2015), „Wojna, która nas zmieniła” (2017) i „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii” (2019). Dwukrotnie nominowany do nagrody MediaTory, a także do Nagrody im. Beaty Pawlak i Nagrody „Ambasador Nowej Europy”. Stypendysta Poynter Fellowship in Journalism na Yale University.
Zamknij