Kinga Dunin

Dunin o zakazie aborcji: Oni to zrobią

pawlowicz-kaczynski-macierewicz

Sejm, również przez nieobecność posłów liberalnej opozycji na głosowaniu, odrzucił po pierwszym czytaniu obywatelski projekt ustawy Ratujmy Kobiety liberalizujący prawo aborcyjne. Skierował natomiast do dalszych prac projekt Zatrzymaj Aborcję zaostrzający przepisy. Czy PiS zdecyduje się je przegłosować? Powinnyśmy się na to przygotować. Komentuje Kinga Dunin.

Do dalszych prac sejmowych nie trafi projekt „Ratujmy kobiety”. Wiadomo było co prawda, że w tym parlamencie taki projekt i tak nie przejdzie, jednak jego obecność w sejmowych komisjach byłaby dowodem na to, że głos kobiet i ich sojuszników sięga legislatywy.

Ale nie sięga, bo sejmowe głosowanie okazało się testem dla parlamentarnej opozycji. To, że go oblała, nie powinno być aż tak dużym zaskoczeniem. I nie chce mi się nawet tego komentować. Zrobiła to Agnieszka:

Wiśniewska: Na Nowoczesną i PO nie możemy liczyć. Czas zjednoczyć lewicę

Dla niektórych zaskoczeniem mogło być poparcie dalszych prac nad projektem „Ratujmy kobiety” przez  posłów Kaczyńskiego, Pawłowicz i Macierewicza. Nie jest jednak ono niezrozumiałe. Ale zanim do tego przejdę, zacznijmy od początku.

Po odrzuceniu propozycji „Ratujmy kobiety”, parlament zajmie się teraz ultraprawicową propozycją nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Projekt „Zatrzymaj aborcję” sprowadza się w zasadzie do zakazania aborcji „ze względu na prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu” – cytując obowiązującą ustawę.

Jest to najczęstszy powód legalnych aborcji w Polsce. Specyfiką takich sytuacji jest to, że diagnoza następuje w późniejszym okresie ciąży, kiedy wyjściem nie jest już aborcja farmakologiczna, której nie da się dziś kontrolować, i kiedy trudniej o zabieg nielegalny. Kobiety, które podejmują taką decyzję, są najbardziej zależne od państwa, znajdują się i tak w bardzo trudnej sytuacji psychologicznej. To oczywiste, że powinny mieć one swobodne prawo do decydowania o sobie, zresztą tak jak wszystkie inne kobiety w każdej innej sytuacji.

Każda ciąża może zagrażać życiu kobiety. Życie to nie biologiczne istnienie, w każdym razie nie tylko. Życie jest wszystkim tym, co nam się wydarzy, zanim nie umrzemy, i urodzenie dziecka zmienia jego przebieg nieodwracalnie. Może są to liberalne przesądy, ale polityka emancypacyjna, która jest też chyba bliska lewicy, polega na tym, aby w najszerszym zakresie dać ludziom prawo do życia zgodnie ze swoimi wyobrażeniami i aspiracjami. Prawo kobiet do wolnego wyboru: czy, kiedy i na jakich warunkach chcą mieć dzieci, jest jednym z elementów takiej polityki, która ma też inne wymiary związane z prawem do zachowania własnej tożsamości, a także z prawami ekonomicznymi, które tworzą podstawę do podejmowania swobodnych wyborów życiowych.

Spór wokół tego punktu ustawy przyjął już wyraźnie określony kształt. Nasza strona mówi o zmuszaniu kobiet do rodzenia „dzieci Chazana” i potem patrzeniu, jak umierają. Strona antyaborcyjna ma zaś swoją narrację – o szczęśliwych rodzinach wychowujących pogodne dzieci z zespołem Downa.

I w cierpieniu będziesz rodzić ciężko uszkodzone płody

Wróćmy jednak do projektu. Po co PiS-owi w ogóle taka ustawa? Żeby sprowokować kolejny Czarny Protest? Biorąc pod uwagę sondaże, w których coraz mniej jest zwolenników zaostrzenia prawa, a wciąż najwięcej popierających tzw. kompromis aborcyjny, najlepiej byłoby nic nie robić.

PIS ma jednak także swój elektorat. I właśnie część tego elektoratu zaczęła się buntować. Zbliżający się sezon wyborczy sprawił, że PiS przeszedł pewien lifting – premier Morawiecki, dymisja Macierewicza – a to są kroki, które mogą się podobać temu mniej radykalnemu i nawet nie-PiS-owskiemu elektoratowi.

Sutowski po rekonstrukcji rządu: Znikąd nadziei. Czas zapisać się do PiS

Coś jednak swoim radykałom trzeba dać – Kościołowi, środowisku Radia Maryja… Dopiero co odbyła się przecież miesięcznica smoleńska. To paliwo już się kończy.

Moja intuicja socjologiczna podpowiada mi, że wyznawcy smoleńskiego kultu, bojownicy ruchów antyaborcyjnych i formacja antygenderowa są grupami nakładającymi się na siebie. Budowa pomników Lecha Kaczyńskiego może im nie wystarczyć, trzeba rzucić im jeszcze coś na pożarcie. Kobiety jak zwykle dobrze się do tego nadają. I może to być zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, mimo związanego się z tym ryzyka.

Po co w takim razie byłby Kaczyńskiemu w Sejmie projekt „Ratujmy kobiety” i debata nad nim? Żeby wyostrzyć spór, a potem przedstawić własny projekt, nieco bardziej umiarkowany. Wystarczy wyjąć spod zakazu najcięższe i najbardziej oczywiste przypadki, a nowa ustawa byłaby przedstawiana jako nowy, lepszy kompromis między ekstremami. Wytrącono by też ruchom na rzecz wolnego wyboru argument „z dziecka Chazana”.

Bardzo chciałabym się mylić, ale sądzę, że oni to jednak zrobią – żeby zaspokoić własnych radykałów, a resztę ugłaskać „kompromisem”. A demonstracje? Nie wiadomo, czy da się je jeszcze raz powtórzyć w tak masowej skali, zresztą nie takie demonstracje przetrwali.

Nam się zaczęło pod dupą palić… Kim są organizatorki czarnego protestu?

W związku z tym, oczywiście – lewica powinna się zjednoczyć. Ale to tak, jakbym pod każdym tekstem od lat pisała: Kartagina musi zostać zburzona.

Sroczyński: Lewica nie może popełnić błędu „ideowej czystości”

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij