Jaś Kapela

Czy bucowaci konformiści powinni być wykładowcami?

Czy rozmawianie z wyobrażonymi przyjaciółmi powinno dyskwalifikować nauczycieli akademickich? Zapraszam do dyskusji.

Pewnie słyszeliście już, że Piotr Nowak, starszy aspirant policji obyczajowej, a dla niepoznaki profesor na uniwersytecie w Białymstoku i wicenaczelny pisma „Kronos”, domaga się „ograniczonej dyskryminacji” osób z zaburzeniami psychicznymi. Po lekturze jego tekstu Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe? zastanawiam się, czy ta ograniczona dyskryminacja nie powinna dotyczyć też osób, które rozmawiają z wyobrażonymi przyjaciółmi.

Nie trzeba być wybitnym literaturoznawcą, żeby wiedzieć, że Zdzisio Niewieski, na rozmowę z którym powołuje się Nozdwak, to jeden z pseudonimów Witolda Gombrowicza. Nie istnieje też Uniwersytet w Popielnie, jest tam tylko Stacja Badawcza PAN-u, zajmująca się konikami polskimi. Może ten tekst to po prostu jedna wielka parada pomyłek i profesorowi pomylił się cierpiący na aspergera z koniem? Tak czy siak, należałoby zbadać stan zdrowia psychicznego kogoś, kto na łamach „Rzeczpospolitej” publikuje swoje rozmowy z wymyślonymi przyjaciółmi.

Ponieważ trolling profesora Nowaka odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych, szybko dowiedzieliśmy się, że problemy ze studentami ma wcale nie wymyślony na potrzeby tekstu przyjaciel, tylko sam profesor. Jak donosi w fejsbukowej dyskusji o tekście Nowaka pewien student białostockiej uczelni: „Prawdę o tym, jak Nowak postępuje z – jak on to określa – «wariatami» znają jego studenci. Student z aspergerem jest moim kolegą z roku. Nowak nie wpuścił go na drugie zajęcia, bo po pierwszych uznał go za „wariata”. Chłopak nie rozumiał, dlaczego nie może wejść, sytuacja trwała około 20 minut. Prawie płakał, cholernie mu zależało na wszystkich zajęciach, ale tym razem nie wiedział, o co chodzi. Pan profesor nie potrafił mu tego wyjaśnić i kazał mu wyjść, następnie przy zamkniętych drzwiach wszystkim «zdrowym» studentom przez pół godziny opowiadał o konieczności wyrzucenia z uczelni wyższych «wariatów i kryminalistów», wśród których znalazł się mój kolega”.

Typowy Białystok. Marnowanie godziny wykładu na protofaszystowskie gadki jest OK, ale obecność na zajęciach kogoś, kto wzbudza w nas dyskomfort, jest czymś niedopuszczalnym. Zaprawdę chyba w końcu uwierzę, że w tym mieście swastyka jest symbolem szczęścia.

Skoro już wiemy, że przyjaciel filozofa jest wymyślony, trzeba się też pewnie zastanowić, czy podobnie nie są wymyślone problemy, które miał sprawiać rzeczony student z aspergerem. Może wystarczyło, że zachowywał się choć odrobinę niezgodnie z białostocką „normą”, aby strefa komfortu profesora została tak dotkliwie naruszona, że domaga się prawnie usankcjowanej dyskryminacji. Słyszeliśmy już o takich pomysłach, nie tylko w Białymstoku.

Że profesor Nowak jest strasznym bucem, nie można mieć wątpliwości już od pierwszych zdań jego tekstu: „Nie zawieram znajomości z przypadkowo napotkanymi osobami. Jak ognia unikam spotkań klasowych. Gdy widzę kolegów, z którymi dawniej kopałem w piłkę, na wszelki wypadek przechodzę na drugą stronę ulicy”. Rozumiem, że można bać się obcych, jednak czasem warto z nimi pogadać, żeby się przekonać, jak bardzo ludzie są różni. Lęk przed byłymi kolegami z klasy to już chyba prawie socjopatia. (Czy osoby socjopatyczne powinny wykładać na uniwersytetach? Osobiście nie chciałbym mieć takich wykładowców.) Nie wiem, co by się takiego strasznego stało profesorowi, gdyby zamienił dwa słowa z kolegą z klasy. Ale może poczułby podobny dyskomfort, jak podczas obcowania z osobami zaburzonymi psychicznie? W końcu coś musi być nie tak z tymi ludźmi, skoro nie zostali profesorami uniwersyteckimi.

Profesor Nowak to w ogóle ciekawa postać. Jego twórczą osobowość możemy lepiej poznać, dzięki opinii o jego dorobku pióra profesora Aleksandra Ochockiego: „autor z upodobaniem dostosowuje dane do swoich koncepcji, co pozwala przypuszczać, że publicystyczne dążenie do osiągnięcia efektu ceni sobie wyżej niż inne walory tekstu. Przybiera to niekiedy formy wręcz humorystyczne […] nie widać jakiegoś wyraźnego kryterium, które pozwalałoby traktować teksty habilitanta jako rdzennie filozoficzne. Jest to raczej szeroko rozumiana eseistyka ogólnohumanistyczna podejmująca wątki filozoficzne. Wskazuje na to również nieomal barokowa kwiecistość stylu. Jest to jednakże eseistyka prawomyślna i bezpieczna pod względem ideowym, gdyż jej wzorcem jest w znacznej mierze uznany autor amerykański Mark Lilla. Biorąc pod uwagę dotychczasowy dorobek można zatem przypuszczać, że habilitant będzie podporą Ministerstwa i preferowanego przez nie modelu szkolnictwa wyższego. Dlatego też wnoszę o poparcie starań habilitanta o uzyskanie kolejnego stopnia akademickiego”.

Malicki o tekście Nowaka: Poziom poniżej wszelkiej krytyki

Co ciekawe, choć opinia została napisana w 2012 roku, pozostaje nad wyraz aktualna. Choć zmieniła się władza i preferencje ministerstwa, aspirant Piotr Nowak pozostaje na bezpiecznych pozycjach. Postulaty Nowaka zdają się współgrać z wartościami obecnej władzy, która niechętnie widzi w przestrzeni publicznej wszelkich odmiennych od „normy”. No chyba, że przypadkiem należą do PiS-u. Tę bezpieczną sytuację profesora Nowaka dobrze wyjaśnia cytat z jego głośnego eseju: „Jakiś stopień konformizmu wydaje się pożądany w obrębie każdej społeczności, skoro akceptuje się w niej jedynie tych, którzy dostosowują się do norm, jakimi się ona rządzi”. Co ciekawe, osoby z aspergerem często zachowują się nieodpowiednio z sytuacjach społecznych, bo nie potrafią czytać między wierszami i nie rozumieją, o chodzi z tym całym konformizmem i niepisanymi oczekiwaniami. Skupione na faktach, a nie opiniach i tym, co się powinno robić, są przeciwieństwem publicysty Nowaka, który fakty właśnie podporządkowuje swoim „błyskotliwym” opiniom. Może tak bardzo wkurza Nowaka to, że mogą być lepszymi i bardziej wnikliwymi naukowcami od niego? Tym razem najwyraźniej profesor Nowak ze swoim konformizmem wyszedł przed szereg, wzbudzając znaczne oburzenie. Protestują Obywatel Nauki, fundacje, sami naukowcy z aspergerem, a nawet poeci.

Trudno im się dziwić. Gdyby lex Nowak weszło w życie, na studia nie mogliby się dostać nie tylko Ludwig Wittgenstein, Isaac Newton czy Fredrich Nietzsche, ale również Albert Einstein czy Bill Gates. Ten ostatni co prawda studia rzucił, ale wciąż jest jednak różnica między rzuceniem studiów a byciem z nich wyrzuconym czy wręcz do nich niedopuszczonym. Czy naprawdę Nowak, pomimo swojej ogromnej erudycji, podkreślanej w opinii profesora Ochockiego, nie słyszał, ilu filozofów i wybitnych naukowców zmagało się z problemami psychicznymi?

Zresztą według Davida Graebera już dziś z akademii odpadają co bardziej nieszablonowe osobowości. Wszeobecne wymogi policzalnej sprawozdawczości skłaniają do badania rzeczy, które nic nowego nie wniosą, ale są bezpieczne. Dlatego pewnie też postawa aspiranta Nowaka była premiowana zarówno, gdy rządziła skupiona na efektywności Platforma, jak i dziś za czasów PiS-u. Piotr Nowak został niedawno wybrany na przewodniczącego eksperckiego Zespołu ds. państwa i rynku pracy przy Narodowym Centrum Kultury. Czy w ramach tej posady również propaguje postulat „ograniczonej dyskryminacji”?

Zanim zacznie to robić, proponowałbym mu lekturę tekstu profesora z aspergerem Andrew Basdena, w którym dowodzi, że choć Zespół Aspergera wiele rzeczy utrudnia, to może też być darem, które inne rzeczy pozwala rozumieć lepiej, niż jest to dane nam, normalsom. Zresztą wygląda na to, że Basden jest też znacznie lepszym wykładowcą niż Nowak, o którym studenci nie wypowiadają się zbyt przychylnie.

Warto się również zastanowić, czy na uniwersytecie powinni wykładać ludzie niepotrafiący odróżnić choroby psychicznej od zaburzenia, jakim jest Zespół Aspergera? Wbrew temu, co sugeruje Nowak, nie są to osoby niepoczytalne. Wicenaczelny „Kronosa” skarży się, że nie został przyuczony do postępowania z takimi osobami, jednak zamiast się dokształcić, zdecydował się nawoływać do tego, by osoby niezrównoważone trzymano z daleka od osób „normalnych”. Jest to o tyle zadziwiające, że w świetle jego tekstu trudno powiedzieć, czym właściwie ta normalnośc miałaby być. Sam Nowak, rozmawiający ze zmyślonymi przyjaciółmi i wrzucający kryminalistów i osoby z zaburzeniami do jednego worka, nie wydaje mi się specjalnie zrównoważony. Zresztą nie wiem, dlaczego Nowakowi przeszkadza kształcenie więźniów. Niestety obecnie owo kształcenie prawie nie istnieje, choć wydaje mi się, że nauczenie przestępców znajdowania satysfakcji w robieniu rzeczy dopuszczalnych przez prawo to dość sensowna metoda resocjalizacji. Podobnie zresztą jest z osobami chorymi psychicznie czy mającymi jakieś dowolnego rodzaju zaburzenia. Akceptacja ze strony otoczenia pozwala im się lepiej zintegrować ze społeczeństwem i jest na pewno bardziej pożyteczna niż spychanie ich do miejsc, gdzie profesor Nowak nie będzie musiał mieć z nimi żadnego kontaktu. Rozumiem, że boi się pan obcych, dawnych kolegów ze szkoły czy osób, które nie przestrzegają regulaminów instytucji, ale czy nie obawia się pan, że jest to jednak lekko chore?

Kto chce nam zabrać uniwersytet?

czytaj także

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij