Mimo sprzeciwu rządu kolejne miasta są gotowe uznawać związki homoseksualne zawarte za granicą.
– Dziś jest szczególny dzień dla was i dla Rzymu, takie dni powinny jednak stać się normą. Premier Renzi zapowiedział, że już wkrótce Włochy będą miały ustawę o związkach partnerskich – mówił prezydent Rzymu Ignazio Marino z Partii Demokratycznej, wpisując do rejestru ślubów cywilnych szesnaście rzymskich par homoseksualnych, które pobrały się za granicą. Oficjalna uroczystość na Kapitolu odbyła się z wielką pompą. Kwiaty, bombonierki, rodziny jednopłciowe z dziećmi, bliscy i przyjaciele, a na koniec wspólne zdjęcie. Wzgórze kapitolińskie obstawiła policja, aby prawicowi manifestanci nie zakłócili porządku.
Pierwszą parą były Marinella Grassadia i Laura Terrasi – dwie lesbijki żyjące razem od 18 lat i wychowujące trójkę dzieci. Tym, że „mamy mogły wziąć oficjalnie ślub również w Rzymie”, najstarsza z córek pochwaliła się w szkole podstawowej – na ceremonię przyszli więc jej rówieśnicy i ich rodzice.
– To znak, że pod względem otwarcia obyczajowego, tolerancji i wrażliwości na równouprawnienie, włoskie społeczeństwo jest znacznie dalej niż włoska polityka. Dla nas to akt symboliczny, ale wzruszyłyśmy się bardzo – mówiły Laura i Marinella.
Do kapitolińskiej księgi cywilnej została wpisana również najstarsza rzymska para gejowska – Andrea Rubera i Dario De Gregorio, którzy dziś mają trójkę dzieci: Artemisia, Jacopo i Cloe. Jako pierwsi włoscy homoseksualiści wzięli ślub w Toronto w 2009 roku. Od lat żyli w stałym związku. Andrea Rubera jest prezesem katolickiego stowarzyszenia Nowa Propozycja zrzeszającego wierzących i praktykujących gejów, lesbijki oraz transseksualistów.
– Długo nie mogłem się pogodzić z moim dualizmem: „wierzący gej”, aż w końcu zrozumiałem, że jedno i drugie jest możliwe i nie wyklucza się. Kościół przywiązuje wagę do ochrony życia i rodziny. Dzięki naszej miłości przyszło na świat troje wspaniałych dzieci, którym zapewniamy dom i ciepło rodzinne – opowiadał Andrea.
Prezes Nowej Propozycji był rozczarowany dokumentem końcowym synodu nadzwyczajnego poświęconego rodzinie, który w środowisku wierzących homoseksualistów i postępowych katolików rozpalił wielkie nadzieje na otwarcie się Kościoła.
Tymczasem zarówno Konferencja Episkopatu Włoch, jak i Wikariat Rzymu wyraziły oburzenie na inicjatywę lewicowego prezydenta miasta i na to, że zbiegła się ona właśnie z synodem.
„To gest ideologiczny, obraza instytucjonalna bez precedensu, spektakl podtrzymany medialnie”; „akt takiego indywidualnego zarozumialstwa, mający miejsce w tych dniach, jest nie do zaakceptowania” – w komunikatach najwyższych włoskich instytucji kościelnych użyto mocnych słów.
Rzym nie był pierwszy
W rzeczywistości prezydent stolicy Ignazio Marino był zaledwie dziesiąty w klasyfikacji najbardziej postępowych zarządców włoskich miast, choć to, co zrobił, odbiło się szerokim echem.
We Florencji już w 1998 roku został utworzony pierwszy we Włoszech rejestr związków cywilnych, a od 1 października tego roku uchwałą rady miejskiej we florenckim Urzędzie Stanu Cywilnego mogą się rejestrować pary homoseksualne, które zawarły związek małżeński za granicą. Należy przypomnieć, że do niedawna to Mateo Renzi – aktualny premier Włoch – zarządzał rodzinnym miastem Dantego. Jednak pierwszym burmistrzem, który otworzył księgę cywilną dla par jednopłciowych, był Stefano Aguzzi z Fano. W tym blisko stutysięcznym mieście usytuowanym nad Adriatykiem homoseksualiści, którzy wzięli ślub za granicą, mogą rejestrować się w tamtejszym USC od kwietnia – nabywając takie same prawa i obowiązki jak pary heteroseksualne po ślubie cywilnym. Od maja jest to możliwe również w Neapolu, od 9 września w Reggio Emilia, od 15 września w Bolonii i Empoli, od 6 października w Mediolanie, od 7 października w Livorno.
Lawinę autonomicznych decyzji w tej kwestii, przegłosowanych przez lokalne rady miejskie, otworzył wyrok sądu we Florencji z kwietnia tego roku, który nakazywał burmistrzowi Grosseto Emilio Bonifaziemu wpisać do ksiąg tamtejszego USC akt ślubu zawartego w Nowym Jorku przez dwóch włoskich gejów, którzy założyli sprawę i ją wygrali.
Wszystko to oczywiście odbyło się wśród protestów przedstawicieli niektórych partii prawicowych, a przede wszystkim reprezentantów władz Kościoła na szczeblu lokalnym – a więc biskupów poszczególnych diecezji.
Minister Alfano grozi burmistrzom
Włoski minister spraw wewnętrznych Angelino Alfano to były delfin Silvio Berlusconiego, który porzucił jego partię, by założyć Nową Centroprawicę, i wszedł w skład koalicyjnego rządu z Partią Demokratyczną, na czele którego stoi Matteo Renzi. Jego konserwatywno-katolickie poglądy nie są tajemnicą. 8 października Alfano wydał okólnik ministerialny do wszystkich prefektów, aby ci w sposób oficjalny uprzedzili burmistrzów i prezydentów miast, którzy zdecydowali się na wpisanie małżeństw jednopłciowych zawartych za granicą do włoskich ksiąg cywilnych, że postępują niezgodnie z włoskim prawem.
Jeżeli ostrzeżenie formalne nie przyniesie efektów, minister spraw wewnętrznych nakazał prefektom wykreślić wpisy z rejestrów komunalnych.
„Włoskie prawo nie zezwala na zawieranie małżeństw homoseksualnych, nie akceptuje również turystyki małżeńskiej. Akty ślubu cywilnego zawartego za granicą i przepisane do ksiąg włoskich USC nie tylko nie mają wartości prawnej – są wręcz naruszeniem prawa” – tłumaczył Alfano w wywiadzie udzielonym dziennikowi „La Reppublica”.
– Ja się nie podporządkuję. Przeczytam ten głupi okólnik, ale własnego podpisu nie wykreślę. Niech inni wezmą na siebie odpowiedzialność anulowania aktów małżeńskich, które uznawane są już przez prawodawstwo Unii Europejskiej – burmistrz Bolonii Virginio Merola jako pierwszy przeciwstawił się szefowi MSW.
Prezydent Marino w przeddzień uroczystości na Kapitolu dostał ostrzeżenie ministerialne, że jego podpis na dokumentach uznających związek 16 par jednopłciowych jest wart tyle co autograf – też jednak nie uległ presji.
Choć minister Alfano grozi prezydentom i burmistrzom, inne miasta włoskie są gotowe iść za przykładem i wpisywać pary homoseksualne, które pobrały się za granicą, do swoich ksiąg.
Przyszedł czas na ustawę
W odpowiedzi na ostatnie akty batalii o prawa dla homoseksualistów, która we Włoszech toczy się od lat, premier Matteo Renzi zapowiedział, że po uchwaleniu ekonomicznego paktu stabilizacyjnego parlament włoski rozpocznie wreszcie pracę nad ustawą o związkach partnerskich, na wzór niemiecki. Włochy pójdą na kompromis – nie dla ślubów homoseksualnych i adopcji dzieci, ale tak dla Eingetragene Lebenspartnerschaft, obowiązującego w Niemczech od 2001 roku. Czym jednak będzie „niemieckie partnerstwo po włosku”? – jeszcze nie wiadomo. Można przypuszczać, że przyzwoli się na urzędowe rejestrowanie związków jednopłciowych, na równe traktowanie par homoseksualnych i heteroseksualnych przed prawem, a więc i przed fiskusem, oraz na adopcję dzieci w przypadku, gdy jeden z partnerów jest rodzicem naturalnym.
„Z jednej strony słyszę już tych, którzy mówią: „Dlaczego nie egalitarne małżeństwo jak we Francji, w Anglii, Ameryce, Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Kanadzie, Argentynie, RPA czy innych krajach?” Z drugiej słyszę paranoików, którzy widzą na horyzoncie nie wiadomo jakie widma, tylko z tego powodu, że dwóch homoseksualistów może „nawet” iść razem do Urzędu Miasta, aby zarejestrować swój związek. Dzisiaj we Włoszech pomiędzy tymi dwiema pozycjami przepaść wydaje się wielka i nie do przeskoczenia. W środku jest natomiast życie wielu, wielu gejów i lesbijek, którzy się kochają, ale są traktowani jako obywatele serii B. Oni nie szkodzą nikomu, a jeśli uzna się ich więzy miłości, będzie to z korzyścią dla spójności społecznej i systemu podatkowego tego zdewastowanego kraju” – napisała we włoskim wydaniu „Huffington Post” Paola Concia – lesbijka i parlamentarzystka z PD.
Berlusconi stał się tęczowy
Ustawę o związkach partnerskich obiecywali Włochom już Romano Prodi i Luigi Bersani. Czy Matteo Renziemu uda się wreszcie choć pod względem obyczajowym dołączyć do reszty Europy, która wierzy w równouprawnienie wszystkich swoich obywateli? W kraju, na którego terenie leży Watykan, nie jest to łatwe przedsięwzięcie, gdyż polityka zawsze była i jest tu warunkowana przez Kościół katolicki. Tym razem jednak chyba naprawdę idzie nowe, skoro nawet były prawicowy premier Silvio Berlusconi ogłosił oficjalnie, że jest za wprowadzeniem ustawy o związkach partnerskich w stylu niemieckim. Zaprosił do swojej willi na kolację Vladimira Luxurię – znanego włoskiego transseksualistę i lidera LGBT, aby przedyskutować z nim temat, a aktualna narzeczona Berlusconiego – Francesca Pascale, zapisała się oficjalnie do ARCIGAY (historyczne stowarzyszenie dla homoseksualistów). No cóż, politycy zmienni są, bo starają się doganiać nastroje społeczne… Jeszcze całkiem niedawno, podczas afery seksualnej bunga-bunga, Berlusconi mówił, że „przynajmniej nie jest pedałem”.