Świat

Skąd się biorą teorie spiskowe o związku sieci 5G z koronawirusem?

Popularność teorii łączących sieć 5G z pandemią świadczy o wysokim poziomie nieufności wobec ustaleń nauki. A w atmosferze tej nieufności rozkwita prawicowy populizm.

Wraz z rozwojem pandemii koronawirusa pojawia się coraz więcej wyjaśnień, jak zaczął się wybuch choroby i co ją rozprzestrzenia. Wśród nich znalazła się też teoria, że winić należy niedawne wprowadzenie technologii 5G.

W wielu krajach coraz więcej grup ostrzega przez niebezpieczeństwami sieci 5G. W Wielkiej Brytanii, Australii i Stanach Zjednoczonych są aktywiści, którzy wierzą w to, że właśnie 5G jest prawdziwą przyczyną pandemii, a zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa wymaga uszkodzenia tej sieci. Najbardziej skrajną opinię reprezentują działacze ostrzegający, że COVID-19 to oszustwo: przykrywka dla dużo bardziej niegodziwych planów z nieodłącznym udziałem 5G.

Teorie spiskowe, dezinformacja i ksenofobia: skrajna prawica wobec koronawirusa

Dlaczego ludzie wierzą w teorie spiskowe i co odpowiada za ciągły wzrost ich popularności w ostatnim czasie? U podstaw tych przekonań leży współczesna atmosfera braku zaufania do rządów i organizacji zdrowotnych. Co więcej, takie alternatywne wytłumaczenia są dla ludzi szczególnie pociągające w czasie kryzysu.

Z 5G łatwiej walczyć niż z koronawirusem

Wielu propagatorów teorii spiskowych przedstawia się jako „poszukiwacze prawdy”. Często należą do jakiegoś szerszego ruchu społecznego ludzi uważających się za wolnomyślicieli na tyle odważnych, by poszukiwać prawdy i nie bać się o niej mówić. Zachowują się jak bohaterscy detektywi, ujawniając to, co uważają za potajemne działania wpływowych grup w niecnych celach.

Sami wyprodukowaliśmy miliony medialnych analfabetów

Według większości teorii spiskowych potężne siły działają w cieniach, za kulisami i w miejscach niedostępnych. Jednak teoria łącząca pandemię koronawirusa z wprowadzeniem technologii 5G odchodzi od tego modelu w jednym ważnym aspekcie: źródło zła jest widoczne i dostępne dla każdego.

Rzekomy spisek można więc zwalczać bezpośrednio, nie to co zamaskowaną koterię i nadprzyrodzone zło. Sieć 5G składa się z łatwo rozpoznawalnej i namacalnej infrastruktury, do której można się bez problemu dostać. Dla tych, którzy sądzą, że znają prawdę, akty wandalizmu dokonywane na masztach przekaźnikowych i antenach oznaczają możliwość odzyskania przynajmniej odrobiny kontroli nad bardzo niepokojącym biegiem zdarzeń.

Trump, Salvini, Bolsonaro kochają teorie spiskowe

Ludzie mają potrzebę upraszczania skomplikowanych i niespotykanych wcześniej sytuacji, nadawania im jakiegoś sensu. Dla zrozumienia tej pandemii sformułowano już więc zarówno teorie spiskowe, jak i oficjalne. Prawda oficjalna jest prosta: COVID-19 przeniósł się ze zwierząt na ludzi, podobnie jak inne, starsze koronawirusy. Rozprzestrzenia się on najczęściej przez kropelki powstające, kiedy osoba zakażona kicha bądź kaszle.

Czy sieć 5G w Polsce to niebezpieczeństwo? [wyjaśniamy]

Popularność teorii łączących sieć 5G z pandemią świadczy o wysokim poziomie nieufności wobec ustaleń nauki i eksperckich wyjaśnień zaistniałej sytuacji. Chociaż teorie demonizujące 5G krążą już od pewnego czasu, ostatnio zyskują coraz więcej zwolenników. Dzieje się tak częściowo z powodu braku zaufania do rządów, z których duża część nie potrafi poradzić sobie z kryzysem, a obecnie coraz częściej słyszy pytania, czy zadziałały zbyt pochopnie czy zbyt opieszale.

Bardziej niepokojące jest to, że w atmosferze nieufności rozkwita i rośnie w siłę prawicowy populizm. Na całym świecie populiści promują spolaryzowaną wizję świata, która elity polityczne, biznesowe i naukowe przeciwstawia oświeconej wspólnocie „zwykłych ludzi”. Donald Trump, Matteo Salvini, Jair Bolsonaro i Nigel Farage zyskują poparcie, przedstawiając swoje rządy jako zmagania dobrego przywódcy ze złymi instytucjami.

Taki światopogląd jest jednocześnie wymierzony w „establishment” i legitymizuje nieufność reprezentowaną przez wielbicieli teorii spiskowych. Z tej narracji wynika coś bardzo groźnego. Granica pomiędzy naukową prawdą a teorią spiskową zaciera się nawet na najwyższym szczeblu władzy. Niepoparte niczym propozycje, jak kontrolować rozprzestrzenianie się chorób, są przedkładane nad działania oparte na naukowych dowodach. Co gorsza, w krajach, gdzie umacnia się populizm, rośnie opór wobec szczepień. Zmiany w prawie, wprowadzane z myślą o rozwiązywaniu problemów, są tam postrzegane jako dalsze zagrożenia.

Pandemii COVID-19 towarzyszy „infodemia”

Rozważania tego typu są tym istotniejsze obecnie – kiedy przymus izolacji skłania ludzi do spędzania coraz więcej czasu na przeglądaniu mediów społecznościowych. Internet umożliwia między innymi to, że osoby, których opinie wcześniej znajdowały się na marginesie powszechnego konsensusu, mogą odnaleźć ludzi myślących podobnie i się z nimi komunikować. A skoro zaufanie do tradycyjnych instytucji maleje, do rozmaitych baniek w internetowych społecznościach bardziej przemawiają wszelkie alternatywne wytłumaczenia.

Popularność teorii łączących sieć 5G z pandemią świadczy o wysokim poziomie nieufności wobec ustaleń nauki i eksperckich wyjaśnień.

Ludzie starają się zrozumieć pandemię i jakoś poukładać sobie to zmienione życie, więc filmiki „poszukujących prawdy” gwiazd YouTube’a oglądane są z większą uwagą niż kiedykolwiek wcześniej. Chociaż na Facebooku roi się do postów zawierających autoryzowane przez państwo porady zdrowotne, w zamkniętych grupach pełno jest zmyślonych stwierdzeń i dezinformacji, które przeczą oficjalnej wiedzy i wynikom państwowych procedur.

Światowa Organizacja Zdrowia nazwała tę sytuację „infodemią”. Rośnie presja na firmy zajmujące się mediami społecznościowymi, by zaczęły ograniczać przepływ dezinformacji. Wśród „poszukiwaczy prawdy” próby interwencji dokonywane przez Facebooka, Twittera czy WhatsAppa interpretowane są jednak jako jeszcze jeden dowód, że potężne instytucje i elity spiskują, by ukryć „prawdziwą prawdę”.

Postprawda: odporna na fakty

czytaj także

To, że dochodzi do takich incydentów jak dewastacja masztów sieci 5G, świadczy o braku zaufania do przywódców i ekspertów. Przed rządami i mediami stoi nowe wyzwanie. Muszą wykazać się dużą otwartością i solidarnością, żeby odzyskać zaufanie publiczne, zamiast podsycać ludzki apetyt na alternatywne prawdy.

**
Tim Hill i Stephen Murphy są wykładowcami na Wydziale Marketingu Uniwersytetu w Bath. Robin Canniford jest jednym z dyrektorów Cluster for Organization, Society and Markets na Uniwersytecie w Melbourne.

Artykuł ukazał się w magazynie The Conversation na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij