Świat

„Mądrość sądu najwyższego” nadzieją gejów i lesbijek

Fot. Jagmeet Singh na kanadyjskiej paradzie równości, fot. Flickr.com

Prawo kryminalizujące homoseksualizm wciąż obowiązuje w 72 krajach świata. Największy z nich – Indie – jest o krok od historycznej zmiany.

10 lipca Sąd Najwyższy Indii rozpoczął wysłuchanie skarg obywateli i obywatelek, którzy dążą do uznania przepisów kryminalizujących homoseksualizm za niezgodny z konstytucją. Jedna z nich to grupowe wystąpienie studentów i absolwentek prestiżowych uczelni technicznych skupionych w Indian Institutes of Technology, inne zaś złożyły znane osoby publiczne, m.in. tancerz Navtej Johar i dziennikarz Sunil Mehra.

Postępowania przeciwko 2100 osobom wszczęto w 2016 roku na podstawie artykułu 377 indyjskiego kodeksu karnego, o którym tu mowa. Niewiele jak na miliardową populację, ale skutki tych spraw podobne są do skutków przestępstw z nienawiści: przy każdej strach towarzyszy całej społeczności LGBT+. Kto będzie kolejnym podejrzanym? Czym zwróci uwagę otoczenia na „przestępczy” charakter swojego życia? Na jakiego prokuratora i sędziego trafi, kiedy przyjdzie rozstrzygać o „winie” i karze? Drżą organizacje pomagające osobom LGBT+. Bez względu na to, czy ich misją jest edukacja zdrowotna, wsparcie psychologiczne czy walka z przestępstwami z nienawiści, osoby w nich działając niejako automatycznie ujawniają się jako „przestępcy”.

Czego oczekuje się od Marvii Malik, pierwszej transgenderowej prezenterki telewizyjnej w Pakistanie?

Najgłośniejsza z tych spraw doczekała się nawet adaptacji filmowej. W 2010 roku pisarz i wykładowca literatury na Aligarh Muslim University Ramchandra Sivas popełnił samobójstwo po nagonce zakończonej zawieszeniem w obowiązkach z powodu „złego prowadzenia się”. Kilka miesięcy wcześniej do mieszkania Sivasa wtargnęło dwóch mężczyzn, którzy nagrali go w łóżku z mężczyzną. Sprawa ta była kilkukrotnie przypominana podczas obrad 5-osobowego składu Sądu Najwyższego, który ma orzec o zgodności artykułu 377 z konstytucją.

Cała ta brutalna rzeczywistość może dziwić osoby, które nie kojarzą indyjskiej kultury z podobnie restrykcyjnym podejściem do seksu. I słusznie. Artykuł 377 kodeksu karnego to pozostałość z czasów kolonizacji brytyjskiej wprowadzony w Indiach w 1860 roku. Formalnie nie kryminalizuje on bycia gejem czy lesbijką, lecz „akt seksualny wbrew porządkowi natury” już tak. Warto podkreślić, że jedynie formalnie, bo cel prawa był i jest oczywisty: w praktyce oznacza, że sprawy wszczyna się na podstawie podejrzenia, że ktoś jest gejem, a karę dostaje się za orientację seksualną i domniemany „przestępczy” akt seksualny.

Gwałt jako narzędzie polityki #JusticeForAsifa

Tymczasem dzieje się to w kraju, w którym największa prawicowa organizacja hinduska RSS jest przeciwna kryminalizacji, niezgodnej z tradycją i kulturą. Wtóruje jej dzisiaj również rządząca nacjonalistyczna partia BJP. Nie miała jednak ona tyle politycznej odwagi, żeby dokonać zmiany prawnej drogą parlamentarną i nawet teraz, kiedy Sąd Najwyższy poprosił rząd o przedstawienie swojego stanowiska, premier Narendra Modi uznał, że ufa „mądrości sądu” i nie przyłączy się do sprawy. Modiemu zarzuca się, że boi się utraty głosów muzułmanów i chrześcijan, grup religijnych, które choć nie są w centrum politycznego zainteresowania BJP, to w większości są przeciwne zmianie prawa.

Wśród występujących oficjalnie przeciwko dekryminalizacji jest Apostolic Churches Alliances, organizacja zrzeszająca kościoły i ewangelizatorów z siedzibą główną w Australii. Reprezentujący ją adwokat przekonywał sąd, że homoseksualizm jest wbrew naturze i nawet u zwierząt występuje rzadko.

Kilka lat temu zresztą podobnie rzecz się miała z prawami osób transpłciowych. Orzeczeniem Sądu Najwyższego uznano istnienie trzeciej płci, prawo osób transpłciowych do tranzycji z poszanowaniem ich godności oraz do życia wolnego od dyskryminacji. Nie decydował się na to parlament przez 70 lat istnienia niepodległych Indii, mimo że osoby transpłciowe były przez wieki bardzo widoczne w społeczeństwie indyjskim i nikt nie traktował orzeczenia sądowego jako ataku na tradycję indyjską – wręcz przeciwnie. Politycznie nie była to jednak łatwa decyzja dla rządzących.

Osoby LGBT+ w Indiach czekają teraz na kolejny historyczny wyrok z ogromnym entuzjazmem. Sąd Najwyższy rozpatrywał ich skargi stosunkowo niedawno w 2013 roku i ku powszechnemu zaskoczeniu uznał kryminalizację za zgodną z konstytucją. Ponowne podjęcie sprawy wydaje się wskazywać na to, że SN zmienił zdanie.

Muzeum Polski gejowskiej i lesbijskiej

Dla wielu aktywistów i aktywistek będzie to ukoronowanie ich 20-letniej walki. Od tego czasu wiele się nauczyli i wiele udało im się zmienić: przede wszystkich uzyskać znaczące poparcie polityczne i społeczne dla dekryminalizacji oraz, pomimo niesprzyjających warunków, zapewnić niezłą widoczność spraw osób LGBT+ w mediach i w debacie publicznej. To wielka siła obecnie złożonych skarg, że wystąpiły z nimi osoby prywatne, rozpoznawane z imienia i nazwiska. Za poprzednią stała organizacja pozarządowa – Fundacja Naz.

Sąd Najwyższy oddalił kasację Ziobry ws. drukarza z Łodzi

czytaj także

Mimo wielkich nadziei i szczerego entuzjazmu wielu osób LGBT+ w Indiach wiadomo, że to trudno wywalczone zwycięstwo będzie jedynie połowicznym sukcesem. Sąd Najwyższy otwierając rozprawę podkreślił, że ogranicza swoją analizę do artykułu 377 kodeksu karnego. Nie zajmie się więc legalizacją związków jednopłciowych, zwalczaniem dyskryminacji czy homofobicznych przestępstw z nienawiści. Indie znajdą się więc w punkcie, który dla wielu innych krajów świata jest dopiero początkiem długiej drogi do równości.

Polska drugim najbardziej homofobicznym krajem UE

czytaj także

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Weronika Rokicka
Weronika Rokicka
Indolożka, politolożka
Doktor nauk humanistycznych, absolwentka indologii i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie adiunktka na Wydziale Orientalistycznym UW; jako stypendystka rządu indyjskiego i programu Erasmus Mundus razem dwa lata studiowała w Indiach i Nepalu. W latach 2011-18 pracowniczka polskiej sekcji Amnesty International, gdzie zajmowała się obszarem praw kobiet i dyskryminacji. Ze względu na zainteresowania naukowe i pracę zawodową blisko śledzi stan przestrzegania praw człowieka i sytuację polityczną w Indiach, Nepalu i Bangladeszu, w tym szczególnie problematykę praw kobiet i przemocy wobec kobiet.
Zamknij