Nola Darling to wolna, bezkompromisowa, mieszkająca na Brooklynie czarna artystka. Ponad trzydzieści lat temu miała twarz Tracy Camilli Johns, teraz, w serialowym remake’u − DeWandy Wise. Po co Spike Lee opowiada tę samą historię, dzięki której dekady temu zyskał popularność?
**
Film She’s gotta have it powstał w 1986 roku. Był rewolucyjny. W zupełnie nowy sposób pokazał seksualność młodej, czarnej kobiety. Nola jest w poliamorycznym związku z trzema mężczyznami. Każdy z nich jest inny: Jamie Overstreet to dojrzały mężczyzna, ma dziecko i jest w separacji. Mars Blackmon to lekkoduch, młody chłopak, który łapie się dorywczych prac i uwielbia się wygłupiać (w tę rolę wcielił się sam Spike Lee). Greer Childs to skupiony na sobie i zakochany w swoim ciele fotograf. Jeśli dodamy do tego nastrojowe zdjęcia i muzykę, realia życia czarnych mieszkańców Brooklynu i zaangażowanie Noli w obronę praw mniejszości – wychodzi arcydzieło.
Nowa dziewczyna Bonda będzie feministką? Zadba o to Phoebe Waller-Bridge
czytaj także
Ponad trzydzieści lat po premierze filmu, w 2017 roku, Spike Lee postanowił na nowo opowiedzieć o Noli Darling. Szerzej, w wersji serialowej, specjalnie dla Netflixa.
Lee napisał scenariusz do serialu we współpracy z trzema kobietami: swoją żoną Tonyą Lewis Lee, siostrą Joie Lee oraz Lynn Nottage, dramatopisarką i laureatką Pulitzera. Nola Darling dostała też twórczynię swojego stylu artystycznego, odpowiada za niego malarka Tatyana Fazlalizadeh. Sztuka i problemy głównej bohaterki zostały nieco uwspółcześnione. Reżyser rezygnuje też z czarno-białej stylistyki, sceny buzują kolorami.
Ale po co opowiadać tę samą historię? Czy posiadanie trzech kochanków wciąż jest rewolucyjne?
Brooklyn teraz i w latach 80.
Nola Darling z XXI wieku ma wiele wspólnego z tą z połowy lat 80. poprzedniego. Jest artystką i próbuje się z tego utrzymać. Cały czas mieszka na Brooklynie. Wciąż zabiera głos w sprawie praw kobiet i praw czarnych. Nadal kocha kino i Malcolma X. Co je różni?
czytaj także
Głównym tematem sztuki Noli z połowy lat ’80 jest rasizm. Dla współczesnej Noli − feministki to prawa kobiet, jak na epokę #metoo przystało.
W serialu próbuje poradzić się z traumą, po tym, jak zostaje na ulicy zaatakowana przez natarczywego mężczyznę. Opowiada o wydarzeniu przyjaciółkom. Potem kochankom. Jak reagują? Wcielają się w rolę obrońców, chcą ją chronić, ale prawdziwe ukojenie Nola znajduje dopiero w sztuce. Rozwiesza po Nowym Jorku plakaty ze zdjęciami fragmentów swojej twarzy i napisami „Nie mam na imię kociak”, „Nie mam na imię niezła dupa”, „Nie mam na imię gorąca mamuśka”. Akcja staje się słynna.
czytaj także
Swoje przeżycia przerabia też w gabinecie psychoterapeutki. Filmowa szła do seksuologa, gdy jeden z kochanków zarzucił jej, że jest uzależniona od seksu. Chciała sprawdzić, czy coś z nią jest nie tak. Współczesna, serialowa, idzie do psychoterapeuty, aby po prostu zadbać o siebie.
Czy początkującą artystkę stać na mieszkanie na Brooklynie? Filmowa Nola w latach 80. ma jedną odpowiedź: to Brooklyn, tu jest tanio. Współczesna zmaga się, aby opłacić czynsz na zgentryfikowanym Fort Greene. Bogaci to głównie biali wykupujący kamienice i budynki od biedniejszych mieszkańców, przede wszystkim czarnych, którzy mieszkali w tych okolicach, kiedy jeszcze były uważane za slumsy. W serialu pojawia się Papa, ofiara tego zjawiska. Teraz bezdomny artysta, kiedyś żołnierz (czym Lee tłumaczy jego problemy psychiczne), często przesiaduje w sąsiedztwie budynku Noli. Nie podoba się to właścicielce jednego z mieszkań, wzywa policję. Papa trafia do więzienia za wandalizm, którego się nie dopuścił. Dlaczego przesiadywał właśnie tam? − pyta go właścicielka, która wezwała policję. To tam się wychował. To był jego dom. Teraz nie może nawet siedzieć na schodach przed jego wejściem.
Czyja to cipka
Filmowa Nola cierpiała, kiedy porzucił ją ten rzekomo odpowiedzialny i dojrzały Jamie Overstreet, pragnący stabilizacji i oczekujący, że dla niego odrzuci poliamorię. Po rozstaniu zmienia zdanie i błaga o powrót. Namawia go, aby przyszedł do niej w nocy. Zobowiązuje się pozostać w związku tylko z nim. Z bólem ogląda się następną scenę, w której Jamie gwałci ją, krzycząc: „Czyja to cipka? Czyja?!”. „Twoja” − odpowiada Nola. A potem w rozmowie z przyjaciółką obwinia się o to, co zaszło, i boi się, że Jamie ją nienawidzi. W opowieści z filmu ten gwałt wydaje się przez twórcę usprawiedliwiony. Staje się wyrazem męskiej frustracji z powodu kobiecego wyzwolenia. Lee wyrażał później skruchę za tę scenę i deklarował, że nic podobnego w serialu się nie pojawi. I słowa dotrzymał. Nie ma w nim miejsca na pobłażanie dla przemocy seksualnej.
Uwspółcześnienie Ona się doigra dało Noli kochankę. Opal, lesbijka i samodzielna matka z dzieckiem, okazuje się jedyną osobą, w relację z którą Nola jest w stanie na poważnie się zaangażować. Subtelne, czarno-białe, często przyciemnione sceny w filmie wydają się niewinne w porównaniu z dosłownością serialu.
Przesuń się, koniu. „Tuca i Bertie” są jak „Girls”, tylko rysunkowe i lepsze
czytaj także
Drugi sezon zaczyna się bardzo długimi i odważnymi scenami seksu Noli i Opal. Spike Lee pokazuje więcej. Czasy się zmieniły. Ale tylko trochę. Tak jak trzydzieści lat temu i dziś Nola słyszy, że jest nimfomanką, że coś z nią nie tak. Zarówno serialowa, jak i filmowa Nola opowiada, że nienawidzi słowa „freak”, którym jest określana. Po kilku dekadach wciąż jest oceniana i krytykowana za swoje seksualne wybory. „Każdy mężczyzna chce w łóżku świntuchy. Tylko nie za żonę” czy „Prawdopodobnie robi to, bo miała złe relacje z ojcem” to tylko niektóre z komentarzy, z którymi się spotyka jej poliamoria. Zarzuca się jej uzależnienie od seksu i kieruje do lekarza. W filmie Nola decyduje się na konsultację seksuologiczną, w obawie, że coś z nią nie tak. Serialowa już wie, że nie musi tego robić.
Mała czarna
W serialu ciekawiej są też opowiedziane relacje Noli z mężczyznami. W odcinku Mała czarna pokazane jest wyraźnie, że każdy z trzech mężczyzn otwiera w niej inną część jej osobowości, odpowiada na inne potrzeby.
czytaj także
Odpowiedzialny Jamie (w wersji serialowej nie stosuje przemocy) daje jej poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Tytułową małą czarną Nola ozdabia eleganckimi dodatkami i butami na obcasach. Przy Marsie dobrze się bawi, może się wytańczyć. Do małej czarnej zakłada sportowe buty i dżinsową kurtkę. Przy Greerze, fotografie, czuje się artystką. Mała czarna zyskuje artystyczny sznyt. Każdy mężczyzna odpowiada za inną działkę, do każdego można dobrać odpowiednie dodatki. Mała czarna zostaje ta sama. Jednak zarówno serialowi, jak i filmowi mężczyźni są zazdrośni. Każdy próbuje mieć Nolę tylko dla siebie. Ale prawdziwą partnerką, prawdziwą kompanką serialowej Noli może być tylko Opal. Przy niej Darling wydaje się najbardziej sobą.
Drugi sezon jest o niczym
Drugi sezon wybiega poza historię pokazaną w filmie. Główną osią nie są już relacje z mężczyznami i zabieranie głosu w sprawie praw kobiet. Skupia się bardziej na Noli jako artystce. Na poszukiwaniu własnej tożsamości i spójności. Niestety, to się nie udaje. Rozszerzenie Ona się doigra na drugi sezon rozmyło tę opowieść. Z czułego komediodramatu, który wiele mówił o rasizmie, o feminizmie, o seksualności i uczuciach, została doskonała bohaterka, która jest wrzucana w kolejne bezsensowne sytuacje. Jej monologi burzące czwartą ścianę, skierowane do widzów i widzek są coraz dłuższe i coraz bardziej banalne. W filmie były zagrane mistrzowsko. Nola nie tylko mówiła do nas, ona wygłaszała swoją filozofię, pokazywała nam swoją perspektywę. W serialu, a w szczególności drugim sezonie, monologi tracą swoje znaczenie. Serial staje się powoli festiwalem pięknych ludzi w pięknych wnętrzach, otoczonych piękną sztuką.
Na Netfliksie dostępny jest zarówno film, jak i dwa sezony serialu, więc materiału do porównań jest wiele. Na pewno warto sobie przypomnieć Ona się doigra w wersji filmowej, w szczególności po tym, jak Spike Lee dzięki BlacKkKlansman pokazał, że nie powiedział ostatniego słowa w Hollywood. Jednak doradzamy Spike’owi, żeby zostawił Nolę w spokoju i dał jej odejść bez kolejnych kompromitacji, jak ta w drugim sezonie. Są twórcy, którzy podobne problemy i tematy potrafią opowiadać dużo lepiej. Wystarczy wspomnieć Donalda Glovera i jeden z najlepszych seriali o rasizmie w Stanach Zjednoczonych − Atlantę (do obejrzenia w Player) czy Avę DuVernay, która ostatnio wyreżyserowała doskonały miniserial Jak nas widzą (do obejrzenia na Netfliksie).
*
Posłuchaj prowadzonego przez autorki podcastu Szkoda czasu na złe seriale:
Zuzanna Piechowicz – sekretarz redakcji Radia TOK FM i prowadząca audycje Idealna niedziela, Szkoda czasu na złe seriale i Dobra praca. Trenerka umiejętności miękkich, absolwentka Kursu Trenerskiego Grupy TROP. Prowadzi warsztaty m.in. z empatii, komunikacji, kreatywności, edukacji medialnej i cyfrowej. Jej teksty można przeczytać m.in. w „Newsweek Psychologia” czy „Magazynie Slow”.
Anna Piekutowska – dziennikarka i wydawczyni w Radiu TOK FM, socjolożka. Publikowała m.in. w „Kulturze Liberalnej”, Oko.press i „Polityce”. Członkini kapituły Funduszu im. Iwony Winiarskiej-Feleszko, który przyznaje stypendia młodym zdolnym ludziom z niezamożnych rodzin. Członkini Radiowego Klubu Książki „Poczytalni”.