Poza polską literaturą, anglojęzyczną i zachodnioeuropejską istnieje jeszcze spory kawał świata.
Autostop(y). Dziesięć opowiadań o wolności (K. B. Ambroziak, Joanna Chudzio, K. A. Kowalewska, Hanka V. Mody, Zuzanna Muszyńska. Magdalena Niziołek-Kierecka, Gabriela Szczęsna, Dorota Szelezińska, Katja Tomczk), wyd. Tagore 2015
Pomysłodawczynią projektu Wykup Słowo była Katja Tomczyk. Szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam, bo na pewno wykupiłabym sobie słowo, frazę albo nawet całego bohatera. Na jednym z portali crowdfundingowych można było dokonać wpłaty na wydanie tomu opowiadań pióra dziesięciu autorek. W zamian wpłacający mogli wybrać sobie nagrodę – słowo, imię, frazę, które zostaną użyte w opowiadaniu. W niektórych opowiadaniach wykorzystano sugestie czytelników tworząc bohaterów, albo wzorowano się na ich zdjęciach. Pod każdym opowiadaniem znajdziemy wykaz wykupionych haseł i nazwiska lub pseudonimy wspierających. Moje ulubione słowo – zastosowane w dwóch opowiadaniach – to kalokagatia.
To były dobrze wydane pieniądze! Każde opowiadanie ma jakiś pomysł, puentę. Jest i kryminał, i fantastyka społeczna. Groteska i psychologia. Nie ma natomiast sentymentalizmu, egzaltacji, dominujących romansowych narracji ani feministycznej dydaktyki. Jest feminizm, który autorki mają już we krwi. Czytając cały czas czułam, że mówią do mnie sensowne, fajne kobiety – i to też było przyjemne.
Wszystkie te opowiadań testują rozmaite warianty radzenia sobie kobiet z zależnością i budowaniem autonomii. Może to być skok przez okno albo zamieszkanie w szafie, pozwolenie sobie na spełnienie marzeń lub choćby na to, żeby je mieć. Ale także morderstwo, pozwalające pozbyć się męskiego pasożyta.
Pierwsze opowiadania K.B. Ambroziak opowiada o świecie, w który nieistotne są podziały wg płci czy orientacji seksualnej – ludzie dzielą się na prawo- i lewomózgowych, umysły ścisłe, czyli bardziej przydatne, i nieco pogardzanych artystów. O następnych nic nie powiem – sami przeczytajcie.
To popularna literatura, bez wielkich pretensji, dobra na wakacje albo do pociągu.
***
Hanif Kureishi, Ostatnie słowo, przeł. Katarzyna Janusik, Znak 2015
Harry, aby uniknąć losu wykładowcy creative writing, decyduje się przyjąć zamówienie na napisanie biografii wielkiego, wciąż żyjącego pisarza, Mamoona. Z pochodzenia Hindusa, ale wroga multi-kulti.
Jedzie do niego na wieś i tam odbywa się między nimi rodzaj pojedynku. A dookoła nich kręcą się kobiety. Panowie okazują się dosyć do siebie podobni, Harry jest jakby młodszą wersją Mamoona. Żądny sławy i pieniędzy próbuje wyciągnąć od niego wszelkie sekrety dotyczące jego prywatnego życia, małżeństw, romansów, skandali. Czegóż się dowiadujemy? Że napędem życia jest pożądanie – seksu, sławy i władzy, która pozwala uzależniać od siebie i wykorzystywać kobiety. Kobieta może pomagać w pisaniu, zaoferować pieniądze, pomóc odkryć seksualność, być ciałem jednorazowego lub wielorazowego użytku, zaopiekować się w chorobie i na starość. Po drodze oczywiście rani się tę czy ową, ale wystarczy nauczyć się żyć z wyrzutami sumienia. Bo to jest właśnie prawdziwe życie, a dzięki życiu można tworzyć. Jeśli ma się talent, powstają arcydzieła i to one są najważniejsze i wszystko usprawiedliwiają.
Jest to napisane ze sporą dozą ironii, ale także, nie da się ukryć, akceptacji.
Dużo bardziej podobała mi się wcześniejsza powieść tego autora, Intymność.
***
Jamil Ahmad, Wędrowny sokół, przeł. Hanna Pustuła-Lewicka, Czarne 2015
Jamil Ahmad (1933-2014) był urzędnikiem pakistańskiej służby cywilnej, zakończył karierę jako naczelny sekretarz Baludżystanu – to należąca do Pakistanu część krainy, zamieszkałej przez plemiona nomadów, której terytoria należą też do Afganistanu i Iranu. Wędrownego sokoła, swoją jedyną książkę, napisał w wieku 79 lat i został uznany za największego pakistańskiego pisarza tworzącego po angielsku.
Gdy w latach 50. kończyło swój byt imperium brytyjskie, granice państw zaczęły się zamykać, przecinając trasy wędrówek powindahów – „wędrujących pieszo”. Państwa zatryumfowały nad plemionami i ich dawnymi zwyczajami. Jamil Ahamad uwiecznił je swojej niewielkiej książce.
Każdy z rozdziałów stanowi właściwie oddzielne opowiadanie, w którym pojawia się – wcale nie jako pierwszoplanowy bohater – Tor Baz. Najpierw jako malec, którego rodzice giną w wyniku „honorowego” morderstwa, potem jako wciąż wędrujący chłopiec i wreszcie tajemniczy mężczyzna – informator władz, przewodnik, handlarz kobietami.
Górskie krajobrazy, nieopisane wcześniej plemiona, ich staracie z nowoczesnością – trudno oderwać się od lektury.
To naprawdę piękna książka. Polecam!
***
Jeet Thayil, Narkopolis, przeł. Agnieszka Walulik, WAB 2015
Hinduski pisarz portretuje Bombaj, lecz z perspektywy raczej nieobecnej w folderach dla turystów. Bary dla palaczy opium z czasem wypierane przez dilerów coraz mocniejszych narkotyków. Slamsy, nędzne uliczki, najtańsze burdele. Bieda, przestępczość i przemoc, ale czasem też nietypowa przyjaźń lub nieoczekiwana lojalność.
Narratorem jest zanurzający się w narkotykowym światku młody człowiek z wyższej klasy, któremu udaje się jednak przeżyć. Ważniejszą postacią jest jednak Dimple – hidżra-prostytutka. Jest mężczyzną i kobietą, została wykastrowana, gdy była siedmioletnim chłopcem. Jest hinduistką, muzułmanką i chrześcijanką. Uwielbiająca czytać analfabetką. Poza tym wiele tu jeszcze splatających się, często chaotycznie, wątków, sny i halucynacje.
Książka dosyć nierówna, ale warta grzechu.
Naprawdę, poza polską literaturą, anglojęzyczną i zachodnioeuropejską istnieje jeszcze spory kawał świata, do którego można się wybrać przynajmniej na literacką wędrówkę.
***
Łukasz Orbitowski, Inna dusza, Od deski do deski, 2015
Hubert Klimko-Dobrzaniecki, Preparator, Od deski do deski, 2015
„Od deski do deski” to nowe wydawnictwo założone przez Tomasza Sekielskiego. Jego specjalnością ma być literatura faktu, a startuje ono od serii Na f/aktach. To powieści dokumentalne pisane na zamówienie przez dosyć znanych pisarzy, opowiadające o prawdziwych i osądzonych już zbrodniach.
Bardzo dobry pomysł. Wielu polskich autorów wciąż zajmuje się sobą albo swoją rodzina – opowiem wam, kim jestem, opowiem wam, gdzie byłem… A zbrodnia to zawsze zbrodnia! Jednak żeby starczyło jej na powieść musi mieć tło społeczne i psychologię.
Świetnie poradził sobie z tym zadaniem Łukasz Orbitowski. Ponure przedmieścia, lata dziewięćdziesiąte, chłopackie przyjaźnie… I dwa zupełnie bezsensowne zabójstwa, od których silniejsza okazuje się przyjaźń. To po prostu bardzo przyzwoita powieść, realistyczna i budująca atmosferę, z której potem trudno się otrząsnąć.
Gorzej na tym tle wypada Hubert Klimko-Dobrzaniecki. Historia preparatora zwłoka, opowiadana w monologu bohatera z licznymi dygresjami w pewnym momencie zaczyna nużyć. Groby, trupy i wszystkie funeralne klimaty jakoś słabo działają. Na zbrodnie trzeba czekać aż do końca, a wyjaśnienia psychologiczne są dosyć sztampowe – oschła matka, nieobecny ojciec. Ale da się przeczytać.
Czytaj także:
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 1
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 2
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 3
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 4
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 5
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 6
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 7
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 8
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 9
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 10
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc 11
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 12
Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 13
**Dziennik Opinii nr 158/2015 (941)