Kraj

Projekt widmo. Czy za pomocą tweeta można zatrzymać proces legislacyjny?

sylwia-spurek

Czy rząd chce chronić rodzinę kosztem ochrony poszczególnych jej członków przed przemocą w rodzinie? O projekcie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i trybie prac nad nią z Sylwią Spurek, zastępczynią Rzecznika Praw Obywatelskich, rozmawia Jan Smoleński.

Jan Smoleński: Niedawno na stronach Rządowego Centrum Legislacji zawisł projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, który wzbudził słuszne oburzenie. Jedną z najbardziej skandalicznych zmian w ustawie jest usunięcie z definicji przemocy w rodzinie – nazywanej przemocą domową – słowa „jednokrotne”, sugerujące, że wypełnienie definicji przemocy domowej wymaga powtarzającego się stosowania przemocy. W środę Mateusz Morawiecki niczym Donald Trump ogłosił na twitterze, że projekt został wycofany z prac. Ogólnopolski Strajk Kobiet ostrzega jednak, że wycofanie projektu wymaga więcej niż tweeta premiera. Jaki jest więc status nowelizacji?

Sylwia Spurek: Nie wiemy tego. Pod względem formalno-prawnym mamy do czynienia z dziwną sytuacją, która mnie jako legislatorkę zaskakuje – by ująć to delikatnie. Zadeklarowanie cofnięcia projektu do wnioskodawcy, czyli Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, na twitterze nie jest żadnym trybem przerwania procesu legislacyjnego dotyczącego tego projektu.

Czyli zdjęcie go ze strony Rządowego Centrum Legislacji nie wystarczy, a Morawiecki to nie Trump.

Nie możemy traktować tego tweeta jako decyzji legislacyjnej. Zgodnie z przepisami ustawy o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa i przepisami regulaminu pracy Rady Ministrów projekt ustawy z chwilą przekazania go do uzgodnień z członkami Rady Ministrów podlega udostępnieniu w Biuletynie Informacji Publicznej. Przyjęło się, że taki projekt jest umieszczany na stronie Rządowego Centrum Legislacji, w zakładce Rządowy Proces Legislacjyjny, gdzie znajdują się wszystkie projekty, wobec w których rozpoczęty został, właśnie poprzez skierowanie projektu do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych, proces legislacyjny. Widzieliśmy na tej stronie odpowiednie pismo z podpisem właściwej podsekretarz stanu z MRPiPS, z rozdzielnikiem mówiącym, jakie podmioty otrzymały projekt w ramach konsultacji publicznych. Operacyjnie mówiąc, proces legislacyjny mógłby zostać przerwany np. jeśli do tych wszystkich podmiotów zostałoby skierowane pismo informujące o przerwaniu, zawieszeniu konsultacji. Nie wiemy, czy takie pismo zostało wysłane. Wiem natomiast, że projekt z symbolem UD 279 znajduje się w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.

Sylwia Spurek: Przywróćmy głos wszystkim kobietom

Premier swoimi tweetami próbował się również tłumaczyć z całej sytuacji, że to pomyłka, że już naprawione, że on tak naprawdę nie wiedział.

Po pierwsze, do konsultacji publicznych trafia projekt, który podobno nie powinien był do nich trafić, ktoś rzekomo się pomylił. Równocześnie wmawia się nam, że projekt ten wcale nie trafił do konsultacji publicznych. Przepraszam za sarkazm, ale to trochę, jakby był to projekt widmo, który sam się napisał i sam się zamieścił.

Po drugie, uznaniową decyzją Prezesa Rady Ministrów projekt po kilkudziesięciu godzinach znika ze strony Rządowego Centrum Legislacji i, jeśli możemy wierzyć deklaracjom na Twitterze, jest cofany do wnioskodawcy do dalszych prac.

Po trzecie, z tweeta premiera wynika, że nie był on świadom ostatecznego kształtu projektu, który trafił na stronę RCL i do partnerów społecznych. To wszystko pokazuje niską jakość rządzenia w Polsce. Choć dobrze, że premier reaguje, gdy widzi, że nie jest to projekt spójny z jego wizją i polityką.

Skoro nie jest pewne, czy projekt faktycznie trafił do kosza, to porozmawiajmy o tym, co w nim jest. Jednorazowe nabicie kilku guzów to już nie będzie przemoc? Czy to będzie zależeć od interpretacji organów ścigania?

Tego tak naprawdę nie wiemy, ponieważ z uzasadnienia, które powinno nam dawać odpowiedzi na te pytania, niewiele wynika. Ale z pewnością niezależnie od tych zmian sprawca przemocy może być ścigany na podstawie różnych przepisów Kodeksu karnego: artykułu 207, czyli przestępstwa znęcania, artykułów 156 lub 157 definiujących pobicia o różnym charakterze gatunkowym, na podstawie przepisu penalizującego groźby karalne czy wszystkich innych przepisów odpowiadających na konkretne zachowanie sprawcy przemocy w rodzinie.

W obszarze ścigania i karania sprawców projekt nowelizacji w zasadzie nic nie zmienia. Zmienia natomiast możliwości zaoferowania pomocy i wsparcia osobie doświadczającej przemocy w rodzinie, która doświadczyła przemocy „tylko raz”. Uzasadnienie projektu nie mówi przy tym, jak ten „raz” będzie liczony. Raz na rok kalendarzowy, tak jak w Rosji od dwóch lat na podstawie ustawy depenalizującej jednorazową przemoc w rodzinie? Na pewno podstawowym efektem wejścia w życie tej nowelizacji byłoby zmniejszenie liczby niebieskich kart w Polsce.

Przemoc tuż za ścianą

czytaj także

Przemoc tuż za ścianą

Katarzyna Paprota

Prosty sposób na poprawienie statystyk. Jednorazowe przypadki by się nie kwalifikowały.

Tak jak przypadki uznane za – jak to określa uzasadnienie projektu – „konflikt domowy”.

Uzasadnienie nie wyjaśnia, czym jest „konflikt domowy”.

Trudno mi powiedzieć, co projektodawcy mieli na myśli. Mnie to się kojarzy z najbardziej szkodliwymi stereotypami dotyczącymi przemocy domowej, mówiącymi, że to wewnętrzna sprawa do rozwiązania między partnerami.

Projekt mówi o „przemocy domowej”, a nie „przemocy w rodzinie”, na co wielokrotnie już zwracano uwagę. W języku polskim te dwa określenia uchodzą za synonimiczne, a ustawa nie proponuje nowej definicji „przemocy domowej”. Czy to oznacza, że mamy do czynienia jedynie ze zmianą semantyczną?

I tak, i nie. W ustawie nie ma regulacji zmieniającej definicję tego zjawiska, więc w związku z brakiem nowej definicji te określenia w praktyce powinny być traktowane synonimicznie. W tym sensie, ta zmiana jest wyłącznie kosmetyczna. Ale jednocześnie wydaje się ona próbą zaklinania rzeczywistości, że w polskich rodzinach nie ma przemocy.

Prawo do niemilczenia [o „Missouli” Jona Krakauera]

Zdaniem premiera Morawieckiego do przemocy dochodzi w związkach nieformalnych, a nie w małżeństwach.

A zmiana sugeruje, że przemoc wydarza się w jakichś domach, ale nie w normalnych, polskich rodzinach: w nich nikt nad nikim się nie znęca i nikt nikogo nie krzywdzi, co oczywiście nie jest prawdą. Taka interpretacja jest zgodna z duchem uzasadnienia projektu, który mówi, że jego podstawowym celem jest ochrona rodziny. Przed czym? Tego też nie wiemy, bo uzasadnienie tego nie wyjaśnia. Nie wiem, czy nie jest to przypadkiem ochrona rodziny kosztem ochrony poszczególnych jej członków przed przemocą w rodzinie. Bardzo smutne jest to, że zamiast wziąć pod uwagę rekomendacje międzynarodowe, analizy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich czy raporty NIK-u, stworzono projekt nowelizacji, który nie wiadomo czemu ma służyć.

Projekt nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie jest doskonałą okazją, żeby wypełnić zapisy Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, zwanej konwencją antyprzemocową.

To, co nie znalazło się w nowelizacji, jest równie istotne jak to, co się w niej znalazło. Konwencja antyprzemocowa Rady Europy zobowiązuje nas do wprowadzenia do polskiego porządku prawnego skutecznego mechanizmu natychmiastowej izolacji sprawcy przemocy od ofiary. W projekcie nie znalazła się definicja przemocy ekonomicznej, zabrakło też objęcia ochroną osób, które doświadczają przemocy ze strony byłych partnerów. Te rzeczy również wynikają z naszych zobowiązań międzynarodowych.

Mam nadzieję, że po twitterowej deklaracji premiera Morawieckiego MRPiPS pochyli się nad problemem i stworzy projekt, który faktycznie będzie miał na celu uszczelnienie systemu, a nie – uszczelnienie systemu przed ofiarami.

Polski Fritzl? Nie, polski Kowalski

Na co musimy zwracać uwagę, gdy Ustawa będzie nowelizowana po raz kolejny?

Musimy dokładnie obserwować wszystkie inicjatywy ustawodawcze, od rządowych, przez poselskie i senackie, po obywatelskie, bo z projektem nowelizacji mogą wystąpić również posłowie, Senat czy grupa obywateli. W takiej sytuacji projekty powinny znaleźć się na stronach Rady Ministrów, Sejmu lub Senatu.

Jeśli chodzi z kolei o obszary działań, to w zasadzie wszystkie są równie istotne, a mogą teoretycznie być modyfikowane – ochrona osób doświadczających przemocy, pomoc i wsparcie dla tych osób, programy korekcyjno-edukacyjne dla sprawców. Musimy mieć na uwadze także kwestie szkoleń dla przedstawicieli i przedstawicielek służb odpowiedzialnych za interwencje w przypadkach przemocy w rodzinie. W końcu, teoretycznie, ustawodawca może też dokonywać zmian, na gorsze lub na lepsze, w zakresie ścigania i karania sprawców, np. znamion przestępstwa.

Jeśli jakieś kwestie są dla nas niejasne, to możemy wysyłać zapytania w ramach dostępu do informacji publicznej. Jeżeli władza nie będzie zainteresowana dialogiem – określonym w Konstytucji – to będzie nam dużo trudniej, ale zachęcam do tego, by sprawdzać strony parlamentu i ministerstw, by zaglądać do Biuletynu Informacji Publicznej, bo to są nasze narzędzia do kontroli obywatelskiej jako suwerena.

Spurek: Nikt nie rodzi się przemocowcem

**
Sylwia Spurek – prawniczka, doktorka nauk prawnych Uniwersytetu Warszawskiego, radczyni prawna, legislatorka, feministka. Zajmuje się prawem karnym, prawem administracyjnym, prawem antydyskryminacyjnym, prawem międzynarodowym i prawem konstytucyjnym. W 2015 roku powołana na stanowisko Zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich ds. Równego Traktowania.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jan Smoleński
Jan Smoleński
Politolog, wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW
Politolog, pisze doktorat z nauk politycznych na nowojorskiej New School for Social Research. Wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW. Absolwent Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Stypendysta Fulbrighta. Autor książki „Odczarowanie. Z artystami o narkotykach rozmawia Jan Smoleński”.
Zamknij