Miasto

SOS do Rady Miasta!

Już jutro stołeczna Rada Miasta zdecyduje, czy roczny budżet na konkursy dla kilkuset organizacji kulturalnych zmniejszy się o prawie połowę. Co możesz z tym zrobić?

Krótkie wprowadzenie oraz zwięzłe streszczenie obfitującej w dramatyczne zwroty akcji sytuacji

W Warszawie działa kilkaset fundacji i stowarzyszeń, które w ogromnej mierze tworzą ofertę kulturalną miasta produkując spektakle, filmy, wystawy, warsztaty, pikniki i organizując liczne festiwale oraz zajęcia edukacyjne. Jednak przeciętny odbiorca kultury nie wie o tym, że np. festiwale: Jazz Jamborree, Pamiętajmy o Osieckiej, Wielokulturowe Warszawskie Street Party, Wszystkie Mazurki Świata, Rozdroże, Przetwory czy nawet Warszawski Festiwal Filmowy to produkcje organizacji pozarządowych. Widzom ta wiedza jest być może zbędna, ale obserwując decyzje budżetowe władz miasta, straciłam pewność, czy mają ją radni, a od nich zależy przyszłość wielu istotnych dla warszawiaków inicjatyw.

Pod koniec grudnia, tworząc kryzysowy budżet na kolejny rok, Rada Miasta podjęła uchwałę o zmniejszeniu prawie dwustumilionowego budżetu Biura Kultury o cztery miliony. W skali finansów całego miasta taka kwota jest niewidocznym pyłkiem, a więc gest radnych miał być zapewne aktem sprawiedliwości – jak tniemy wszystkim, to wszystkim. Ponieważ jednak budżet Biura Kultury jest mniejszy od większości innych miejskich budżetów, to brak tych czterech milionów jest w nim już niestety mocno widoczny. A ponieważ chcę być sprawiedliwa, więc dodam, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wyraziła podczas sesji Rady protest przeciwko temu cięciu. Protest miał jednak najwyraźniej charakter symboliczny i był raczej smutnym westchnieniem niż rozdarciem szat, bo zaraz po nim głosami radnych z partii, w której pani prezydent jest wiceszefową, cięcie zostało zatwierdzone.

Teraz na scenę wkracza strapiony dyrektor Biura Kultury Marek Kraszewski, który zastanawia się, co uciąć, żeby najmniej bolało. Ponieważ dobrze pamięta, że teatr nie jest produktem, a widz nie jest klientem, nie decyduje się na renegocjacje żmudnie wynegocjowanych budżetów z miejskimi teatrami (ich finansowanie to około dziewięćdziesięciu milionów z budżetu BK) – ani z innymi instytucjami kultury. Postanawia, że zmniejszy o dwa miliony sześćset tysięcy złotych budżet rocznych konkursów dla kilkuset warszawskich organizacji pozarządowych. Problem w tym, że cały budżet rocznych konkursów to mniej niż pięć milionów! No i w tym, że konkursy wraz z ich budżetem zostały już dawno temu ogłoszone, a wnioski złożone…

A jednak staje się rzecz bezprecedensowa w historii współpracy Urzędu Miasta z organizacjami pozarządowymi: budżet na roczne konkursy zostaje zmniejszony o blisko 40 %. Być może należy dopowiedzieć w tym miejscu, że te konkursy są dla wielu, szczególnie tych małych, działających tylko w skali miasta organizacji, podstawowym źródłem funduszy. Chcę podkreślić, że nie mam jakichś szczególnych pretensji konkretnie do Marka Kraszewskiego – jego sytuacja jest bardzo trudna i trudno także nie zgodzić się co do tego, że łatwiej sobie obciąć włosy niż rękę. Ale w efekcie obraz sytuacji jest taki, że obcięcie budżetu na kulturę uderza z ogromną mocą w jeden konkretny sektor, który miasto chętnie bierze na sztandary, kiedy trzeba się pochwalić kreatywnością obywateli (pamiętacie jeszcze Aplikację na konkurs ESK 2016?)

Protesty, listy i (słabe) okrzyki oburzenia


Nie chcę was zanudzać detalami, więc tylko wyliczę. Oficjalne stanowisko w tej sprawie sformułował Zespół Sterujący ds. Wdrażania Programu Rozwoju Kultury (patrz: Protokół z posiedzenia z dnia 24.01). To samo uczyniła Społeczna Rada Kultury (Protokół z 15.01) oraz Warszawska Rada Pożytku Publicznego (Protokół z 13.02). List otwarty do Rady Miasta i do Biura Kultury wysłały Komisje Dialogu Społecznego ds. Kultury, Teatru, Muzyki i Tańca. Oczywiście wszystkie te ciała mają ten sam postulat: cofnięcie cięcia lub równomierne rozłożenie go na różne działy Biura Kultury.

Zainteresowanie mediów tematem? Pisząca te słowa – jako przewodnicząca KDS ds. Kultury – robiła, co mogła i w efekcie… hm… ukazał się jeden tekst, w Res Publice. Wygląda na to, że po latach sporów i polemik media dały się przekonać Platformie Obywatelskiej, że niewidzialna ręka rynku poradzi sobie z tą całą kulturą i nie ma co dzielić włosa na czworo, kruszyć kopii tudzież strzępić języka. Zresztą w sumie niewidzialna ręka rynku poradziła sobie też z większością z mediów i usłużnie pomogła im zamknąć nieopłacalne działy kultury.

Czytacie jeszcze? Świetnie, to opowiadam dalej…

Ten tekst nie służy temu, żeby sobie ponarzekać na radnych i Biuro Kultury. Cel jest inny i zaraz do niego dobrniemy. Otóż, zarówno Marek Kraszewski, jak i Przewodnicząca Rady Miasta Ewa Malinowska-Grupińska oraz Przewodnicząca Komisji Kultury Małgorzata Zakrzewska wyrazili chęć pochylenia się nad tą sprawą i podjęcia próby przywrócenia lub przesunięcia zabranych organizacjom pozarządowym środków.

Dziś (20 marca) o godz. 15.00 w Pałacu Kultury (XX piętro, wejście od ul. Marszałkowskiej) odbędzie się spotkanie Komisji Kultury i Promocji Rady Miasta. Punkt czwarty porządku obrad to omówienie zmian w budżecie Biura Kultury. Wieść niesie, że dyrektor Kraszewski będzie rozmawiał z radnymi o możliwościach odzyskania utraconych pieniędzy.

Jutro (21 marca) o godz. 10.00 rozpoczyna się sesja Rady Miasta. Punkt dwunasty porządku obrad to zmiany w budżecie na rok 2013.

A teraz, człowieku kultury, możesz zrobić dwie rzeczy

A właściwie – trzy. 

Po pierwsze, warto być przy rozmowie dyrektora Biura Kultury z Komisją Kultury. Wstęp na spotkanie Komisji jest wolny. Przyjdźcie, posłuchajcie, pozwólcie radnym zobaczyć na własne oczy, że kogokolwiek to obchodzi. To dla nich ważne. Nie tak ważne jak dla was, ale jednak ważne.

Po drugie – kto woli działać bardziej performatywnie i nie chce być jedną z tych rozdrażnionych osób, których ponure fizjonomie dodają mrocznej energii stronom niszowych portali miejskich zdających relacje ze spotkań z radnymi, ten może wdziać czarny strój i zjawić się pod Pałacem Kultury (od strony Marszałkowskiej) jutro o godz. 9.30, żeby wziąć udział w akcji „czarno to widzę” inspirowanej – jak piszą organizatorzy – warszawską czarną procesją z roku 1789 (tamta żądała praw publicznych dla mieszczan). Akcja ma być protestem przeciwko przedmiotowemu traktowaniu organizacji pozarządowych. Tamtędy będą szli radni zmierzający na sesję.

Trzecia rzecz, którą możecie zrobić – i pewnie większość z was wybierze tę opcję – to zignorowanie całej tej sprawy. To wasz wybór, ale błagam was, darujcie sobie potem te wszystkie cięte komentarze na Facebooku… 

Politycy naprawdę nie mają żadnego powodu, żeby zmieniać swój sposób myślenia o roli i istotności kultury w kontekście życia i rozwoju miasta, skoro nikt nie zwraca im uwagi na popełniane błędy i ich długofalowe konsekwencje.

A zatem, niespełnieni politycy, zawodowi społecznicy i frustraci – mam nadzieję – do zobaczenia dziś.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Diduszko-Zyglewska
Agata Diduszko-Zyglewska
Polityczka Lewicy, radna Warszawy
Dziennikarka, działaczka społeczna, polityczka Lewicy, w 2018 roku wybrana na radną Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów; autorka książki „Krucjata polska” i współautorka książki „Szwecja czyta. Polska czyta”. Członkini zespołu Krytyki Politycznej i Rady Kongresu Kobiet. Autorka feministycznego programu satyrycznego „Przy Kawie o Sprawie” i jego prowadząca, nominowana do Okularów Równości 2019. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą" i portalem Vogue.pl.
Zamknij