Miasto

Gauza: W matni po łódzku

Czy miastu faktycznie opłaca się sprzedawać za wszelką cenę rentowną firmę, która jest skazana na bycie monopolistą? O zawikłanych losach prywatyzacji łodzkiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji pisze Michał Gauza (KP Łódź).

Pejzaż Łodzi Anno Domini 2012: fabryka Coca-Coli „zwiększyła efektywność”, czyli pozbyła się ludzi; w mieście nie ma już firmy VF Polska; Dalkia daje pracownikom do zrozumienia, że część z nich jest zbędna, i kusi pieniędzmi, aby odeszli sami, bo zwolnić ich do 2015 roku nie może (taką umowę zawarła z Łodzią przy przejmowaniu elektrociepłowni). Sprowadzony na preferencyjnych warunkach Dell kaprysi i straszy, że ucieknie, odsprzedając fabrykę firmie Foxconn, znanej z „dbałości” o pracowników. Na razie łaskawie zostaje.


Osobliwy, pustoszejący, pełen zbędnych ludzi pofabryczny świat byłby niewyczerpanym źródłem inspiracji dla Emila Zoli. Gdyby ten francuski pisarz żył współcześnie, bohaterką swojej książki W matni uczyniłby łodziankę, która całkiem niedawno chciała się zabić, skacząc z kamienicy przy ul. Franciszkańskiej. Postać na łódzkie warunki sztampowa – samotna matka wychowująca czwórkę dzieci – traci pracę i przez wiele miesięcy szuka następnej, ale bezskutecznie, sięga więc po kieliszek. Władze miasta, widząc skrajną biedę, alkohol i czwórkę zaniedbanych dzieci, odbierają pociechy matce. Zrozpaczona kobieta upija się – zapewne po to, aby łatwiej było jej skoczyć – i nocą wychodzi na dach. W zeszłą sobotę 50-letni mężczyzna wiesza się na drzewie, inny, 51-letni rzuca się pod pociąg, a w niedzielę na torach ginie 22-letni chłopak. Nic dziwnego, że maszyniści przeklinają Łódź.


W mieście żyje się niepewnie, a pracuje w strachu. Od roku mówi się o prywatyzacji miejskich spółek, co oznacza duże zwolnienia. Na pierwszy ogień ma pójść Zakład Wodociągów i Kanalizacji, co dziwi, bo spółka ma się dobrze, przynosi miastu rocznie nawet 5 mln zł dywidendy (wg Global Water Intelligence), ale najwidoczniej wadzi władzy. Tutejsza władza ma zresztą dziwne pomysły: zadeklarowała, że reprezentacyjna ulica miasta nie powinna być dla ludzi biednych, choć leży w dzielnicy biedy. Na przekór deklaracjom, na Piotrkowskiej rozkwitają lokale z tanią wódką, z tanim śledziem. Pasuje do tego tytuł wspomnianej książki Emila Zoli, ale w wersji francuskiej, L’Assommoir. Słowo to wywodzi się z robotniczego slangu i oznacza mordownię, a przy tym gra z wyrazem „assommer” – „dusić” albo „dręczyć”. Czyli: upić się i skoczyć.


Prywatyzacja.pl

 

W latach 90. zwolennicy prywatyzacji, przynajmniej na ekranach telewizorów, zgadzali się co do jednego: że firm z sektorów strategicznych, firm skazanych na bycie monopolistami, prywatyzować nie należy, bo zawsze będzie to ekonomicznie nieuzasadnione. Łódzki Zakład Wodociągów i Kanalizacji jest, i zawsze będzie, lokalnym monopolistą w kluczowym dla miasta obszarze. Mimo tego władze od roku nie tyle rozważają jego prywatyzację, ile aktywnie do niej dążą, bo budżet Łodzi należy zasilić. Dziwi to jednak w obliczu utrzymywania zbędnego miastu portu lotniczego – zadłużonego po uszy obiektu bez perspektyw (aby być rentownym, powinno odprawiać dwa, a nawet trzy razy więcej pasażerów rocznie, na co się nie zanosi, bo tanie linie lotnicze, jak Ryanair, wolą Modlin) – oraz aquaparku „Fala”, do którego miasto dopłaca miliony.


Tymczasem ZWiK jest rentowny, przekazuje Łodzi sporą dywidendę, a także inwestuje i zatrudnia prawie 1200 osób, a więc w mieście bezrobocia jest istotnym pracodawcą. Lokalne media spekulują, że zakładem są zainteresowane francuskie firmy Saur i Veolia, co nie jest niespodzianką, bo to jedyne prywatne podmioty liczące się w polskim sektorze wodno-ściekowym. Warto się im przyjrzeć, aby mieć pełny obraz ewentualnej, a raczej nieuniknionej, prywatyzacji.

 

 W tym kontekście istotna jest także firma Collect Consulting z Katowic; ten doradca Łodzi w procesie sprzedaży ZWiK-u, który równolegle prowadzi analizę budowy stadionu Widzewa, służy jako konsultant w kwestii pozyskania partnera prywatnego, co pochłonęło dotychczas 110 tys. zł. Firma ta znana jest z uczestnictwa w zastanawiającym projekcie prywatyzacji dróg wojewódzkich na Dolnym Śląsku. Pomaga też podmiotom hiszpańskim z branży budowlanej w przetargach publicznych dotyczących infrastruktury użyteczności publicznej. Wreszcie: jest wieloletnim, zagorzałym adwokatem partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Z powodu medialnego chaosu – skutku lęku władz przed transparentnością – trudno oszacować faktyczny koszt wykonanej analizy przedprywatyzacyjnej, łącznie z badaniem skutków prywatyzacji. Nawet na zebraniach Rady Miasta padają różne kwoty: 130, 170, 180, a nawet 600 tys. zł, co stanowi jedną czwartą rocznej dywidendy ZWiK-u. Pewne jest tylko, że górny pułap zarezerwowanej sumy stanowiło 193 tys. euro, czyli ok. 790 tys. zł. To sporo.


Interesująca wydaje się także wycena ZWiK-u: Collect Consulting twierdziła wstępnie, a był to chwyt jak z reklamy, że miasto może zyskać aż 500 mln zł – z naciskiem na „aż”. Politycy oceniali ostrożniej, szacując wartość zakładu na 250–300 mln zł. Konkretna kwota miała znaleźć się w analizie przedprywatyzacyjnej i analiza ta w lutym powstała, ale miasto nie chciało jej ujawnić. Radzie Miasta pokazano skrótową prezentację, którą wiceprezydent Marek Cieślak podsumował następująco: „Nie ma formalnych przeszkód związanych z prywatyzacją ZWiK”. Dużo później okazało się, że zamiast na 500 mln zł, Collect Consulting wyceniła zakład na 165 mln, co oznacza, że finalna suma zmniejszy się o kolejne kilkanaście milionów.


Mówi się, że kwotę tę jest skłonna wyłożyć wspomniana Veolia, jedna z większych światowych firm z sektora wodno-ściekowego, ale także energetycznego. Od wielu lat jest obecna na polskim rynku: w Miasteczku Śląskim, Bielsku-Białej, Szczyrku, a także w Tarnowskich Górach, gdzie od 2011 roku zarządza Centralną Oczyszczalnią Ścieków; to w związku z jej budową Collect Consulting przygotowała dla miasta wniosek o dofinansowanie z Funduszu Spójności. To niejedyna relacja biznesowa doradcy Łodzi z firmą Veolia: obecny przedstawiciel Collect Consulting, Witold Grzybowski, był w 2009 roku niezależnym ekspertem francuskiego koncernu podczas wyboru metody wdrożenia zakładu utylizacji odpadów stałych w Ostrołęce. 


Warto o tych związkach informować, bo są one ważne w kontekście prywatyzacji ZWiK-u, choć z drugiej strony nie należy przypisywać im zbytniej wagi ze względu na wciąż skromne zaangażowanie podmiotów prywatnych w polski rynek wodno-ściekowy. W przypadku Veolii bardziej niepokoi to, że podmiot ten wraz z francuską spółką państwową Électricité de France (EdF) posiada pakiet większościowy w firmie Dalkia Polska SA. Dalkia kontroluje łódzkie elektrociepłownie, ale także Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, którego zeszłoroczna prywatyzacja wzbudziła spore kontrowersje i protesty mieszkańców Warszawy. Veolię i EdF nie bez powodu należy traktować jako jeden byt, bo firmy te łączą wspólne interesy, a także związki personalne, co pokazuje kariera Henry’ego Proglio. Od 2003 do 2009 roku był on dyrektorem generalnym Veolia, po czym na prośbę prezydenta Sarkozy’ego został szefem EdF, co nie przeszkadzało mu w równoczesnym piastowaniu stanowiska prezesa rady nadzorczej Veolii do końca 2010 roku. Widać więc wyraźnie niebezpieczeństwo, jakie wynikłoby z zakupu ZwiK-u przez Veolię – w rękach francuskiego koncernu byłyby już dwa strategiczne sektory Łodzi. Co prawda firma na wielu rynkach notuje obecnie straty i jest mocno zadłużona, musi więc ograniczać działalność, dlatego jej ewentualny udział w przetargu wydaje się wątpliwy; jeśli jednak do niego dojdzie, posunięcie to należy gruntownie przeanalizować, także w kontekście relacji EdF z wymienianym jako najbardziej prawdopodobny nabywca ZWiK-u francuskim koncernem Saur, światowym liderem w dziedzinie usług komunalnych.


Ok. 38% udziałów Saur jest w posiadaniu Strategicznego Funduszu Inwestycyjnego Francji – to twór powstały z inicjatywy prezydenta Sarkozy’ego, mający na celu wspieranie innowacyjnych francuskich przedsiębiorstw oraz, co ciekawe, ochronę firm strategicznych z punktu widzenia Francji przed wykupieniem przez zagranicznych inwestorów. Sens Strategicznego Funduszu Inwestycyjnego mógłby być dla Łodzi nauką – niestety, nie jest i wątpliwe, że stanie się nią w przyszłości. Oprócz udziałów skarbu państwa Francji, Saur i Dalkię łączy szereg relacji biznesowych z EdF, takich jak uczestnictwo w procesach prywatyzacyjnych w sektorze wodno-ściekowym w Afryce (Gwinea, Mali). Obie są też współwłaścicielami Compagnie Ivorienne d’Electricité (CIE) w Wybrzeżu Kości Słoniowej, przedsiębiorstwa dostarczającego prąd do Ghany, Togo i Beninu. Warto nadmienić, że podobnie jak w przypadku Veolii, Collect Consulting spotykała się z koncernem Saur na płaszczyźnie biznesu: oprócz udziału w konferencjach o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP) firmy uczestniczyły w projekcie „Ochrona wód dorzecza Górnej Odry w zlewni oczyszczalni ścieków Karkoszka II w Wodzisławiu Śląskim”, dla którego Collect Consulting przygotowała dokumentację przetargową, a Saur (jako Saur Horyzont SA, wraz z partnerem z konsorcjum, Energopolem) zajął się realizacją kanalizacji sanitarnej. 


Jeśli potwierdzą się spekulacje i Łódź stanie przed alternatywą: Veolia (zakładając, że wystartuje w przetargu mimo zadłużenia) lub Saur – pomińmy tu mniejsze podmioty, jakie zwykle biorą udział w przetargach i przegrywają w przedbiegach – to nie ulega wątpliwości, że będzie to alternatywa pozorna. Nabywca zostanie wyłoniony z dwóch firm powiązanych ze sobą relacjami biznesowymi i udziałem skarbu państwa Francji. O tym, jak bardzo niepokojące są związki Veolii z Saur, świadczy styczniowa decyzja Komisji Europejskiej o wszczęciu postępowania w sprawie zmowy cenowej w sektorze wodno-ściekowym we Francji – oskarżonymi są Saur, Veolia i Suez. Strach o strategiczne sektory Łodzi jest w tym wypadku uzasadniony.


Warto w kontekście przyszłej prywatyzacji wspomnieć o roli Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Polsce (CCIFP) oraz jej odpowiednika na rynku francuskim, Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej we Francji (PIHPF) – są to byty bliźniacze, które spokojnie można nazwać grupami lobbingowymi, choć słowa „lobbing” starają się unikać. CCIFP zrzesza większość francuskich firm obecnych w Polsce i jako swój cel deklaruje zintensyfikowanie obecności kapitału francuskiego na naszym rynku, co udaje się nad wyraz skutecznie. Partnerami finansowymi Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Polsce są m.in. AXA (udziałowiec Saur), Dalkia i EdF. CCIFP organizuje spotkania biznesowe między władzami a podmiotami francuskimi, takie jak Forum Zrównoważonego Rozwoju w Łodzi, którego partnerami w październiku 2011 roku były Dalkia, Veolia i Saur oraz inne, głównie francuskie firmy. Zastanawia, że miesiąc wcześniej, we wrześniu 2011 roku, prezesem zarządu spółki Saur Neptun Gdańsk został były skarbnik CCIFP, Serge Bosca (od 1 listopada jest już dyrektorem generalnym).


Zastanawia, że po całej zawierusze na linii mieszkańcy – pracownicy ZWiK-u – władze; po udawanym namyśle radnych nad obywatelską (podpisaną przez 47 tys. łodzian) uchwałą o nieprywatyzowaniu ZWiK-u (zmienioną przez radnych tak, aby na prywatyzację zezwalała); po wątpliwościach prezydent Hanny Zdanowskiej i jej wstępnej deklaracji o wycofaniu się z prywatyzacji – w dniu 6 marca delegacja Łodzi udała się na targi MIPIN w Cannes, poświęcone rynkowi nieruchomości. W związku z wyjazdem zapowiedziano, organizowane przez PIHPF, spotkanie B2B (business-to-business) z prezydent Zdanowską i wiceprezydentem Markiem Cieślakiem. Plan spotkania przewidywał m.in. prezentację francuskiej firmy Apsys (zarządcy Manufaktury); co szalenie interesujące, jako wyłącznych sponsorów przedsięwzięcia wymieniono firmy Skanska i… Saur. Do dnia 24 lutego można było zgłosić chęć uczestnictwa w tzw. koktajlu w hotelu Gray d’Albion, wypełniając formularz i wysyłając go do PIHPF. W łódzkich mediach o spotkaniu cisza, zapewne więc do Cannes nie przybyli pracownicy ZWiK-u, a szkoda – impreza z ich udziałem byłaby dla władz zapewne równie „komiczna”, jak smutno zapowiada się prywatyzacja zakładu dla mieszkańców Łodzi. 


Złoty strzał

 

Marginesem w tej całej historii jest mentalność właścicieli spółek, które władać będą strategicznym dla miasta sektorem. Podczas dyskusji w trakcie XIII Sympozjum Naukowo-Technicznego „Wod-Kan-Eko 2010”, moderowanej przez Witolda Grzybowskiego z Collect Consulting, Zbigniew Maksymiuk (ówczesny prezes Saur Neptun Gdańsk) pytał: „Dlaczego prezesi przedsiębiorstw wodociągowych rozmawiają o cenie wody, co z punktu widzenia biznesu jest sprawą drugorzędną, a nie o EBIDT-cie [zysk przed odsetkami i opodatkowaniem wykorzystywany w analizie finansowej jako miernik wyników finansowych – przyp. red.], o wielkości inwestycji, o zatrudnieniu?”. Gdy prywatny przedsiębiorca mówi o zatrudnieniu, z pewnością oznacza to redukcję etatów.


Tymczasem na marginesie miasta ludzie kładą się na torach, wieszają na drzewach lub wspinają na dachy. Nie wierzą w skuteczność magicznego zastrzyku, który miasto ma otrzymać z prywatyzacji; najpierw nie wierzyli w 500 mln zł zysku, teraz nie wierzą, że suma trzykrotnie mniejsza może cokolwiek zmienić. Mieszkańcy Łodzi żyją niepewnie, nie ufają władzy, boją się podwyżek cen wody, bezrobocia, boją się eksmisji do kontenerów, a tym są straszeni; żyją w matni. Zastrzyk finansowy, który zachwala prezydent Zdanowska i który lansuje wiceprezydent Cieślak, dla łodzian skończyć się może tak, jak dla heroinisty złoty strzał.


Wspomniana na początku kobieta z Franciszkańskiej skoczyć chciała, lecz ostatecznie nie skoczyła. Przechodnie zaalarmowali straże, które na miejsce przybyły wyjątkowo szybko. Zjawił się negocjator i wokół budynku rozstawiono siatki. Kobieta dała się przekonać, zeszła bezpiecznie na dół. Happy end? Niekoniecznie. Uratowano życie, choć jest to życie nad grobem – błądzenie po świecie bez pracy, bez dzieci. Na tle miasta zbędnych ludzi, widma rosnącego bezrobocia, kołacze się pytanie: dlaczego władze rękami służb dały kobiecie znak, że powinna żyć? Dlaczego ją uratowano? Jaki jest w tym ukryty cel? Doprawdy, nie sposób zgadnąć.

 

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kasia Gauza
Kasia Gauza
Aktywistka, miłośniczka historii
Aktywistka. Od lat zajmuje się propagowaniem wiedzy na temat Rewolucji 1905 roku.
Zamknij