Miasto

Dauksza: Zatrzymajmy budowę fermy norek pod Wrocławiem

Mieszkańcy dowiedzieli się o niej, gdy wjechały już maszyny.

Przemysław Witkowski: W Brześciu, zaledwie piętnaście kilometrów od Wrocławia, ma powstać jedna z największych ferm norek w Polsce i Europie. W piątek będziecie protestować przeciwko jej budowie. Dlaczego?

Julia Dauksza, Stowarzyszenie Otwarte Klatki: W Polsce każdego roku zabijanych jest na futro kilka milionów zwierząt: głównie norek, ale także lisów i jenotów. Jak pokazują materiały wizualne zebrane na polskich fermach i opublikowane przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki, zwierzęta te przetrzymywane są często w skrajnie złych warunkach i spędzają krótkie życie w cierpieniu. Choć większość Polaków nie zdaje sobie z tego sprawy, jesteśmy jednym z liderów przemysłu futrzarskiego na świecie. Wygląda na to, że polski rząd nie zamierza temu przeciwdziałać – choć wiadomo, że taka hodowla zagraża środowisku, narusza dobrostan zwierząt i coraz więcej krajów europejskich zakazuje jej u siebie.

Okoliczni mieszkańcy zaczęli protestować w momencie rozpoczęcia budowy, kiedy dowiedzieli się o inwestycji – decyzje prowadzące do jej powstania były podejmowane po cichu. Nie chcą w swoim sąsiedztwie miejsca przetrzymywania i kaźni co najmniej 185 tysięcy norek rocznie, nie chcą wdychać odoru z fermy mogącego ciągnąć się w promieniu nawet dziesięciu kilometrów, nie chcą dopuścić do zagrożenia środowiska, jakie taka ferma stwarza. Zostaliśmy poproszeni o wsparcie i pomoc w organizacji protestu, jednak tak naprawdę mieszkańcy doskonale się samoorganizują. Dla nich budowa tej fermy jest prawdziwą tragedią. Widać w ich działaniach dużą determinację.

Wszyscy zgodnie sprzeciwiają się budowie?

Poza nielicznymi wyjątkami – pojedyncze osoby liczą na miejsca pracy – ogromna większość mieszkańców nie chce tej fermy. Jej budowa oznacza dla nich zniszczenie miejsca, w którym żyją razem ze swoimi rodzinami, a także zagrożenie dla rozwoju gminy, bo w takie sąsiedztwo przestaną sprowadzać się kolejni mieszkańcy. Mieszkańcy rozumieją też, dlaczego najlepszym rozwiązaniem jest całkowity zakaz takiej hodowli, który ustrzeże przed podobnymi historiami nie tylko ich, ale i mieszkańców wielu innych miejscowości. Bliski jest im także problem dobrostanu zwierząt, które miałyby być tam hodowane.

Ale protestować będziecie nie w Brześciu, ale pod Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu. Dlaczego akurat tam?

Po pierwsze, będziemy prosić wojewodę dolnośląskiego o podjęcie działań, które zatrzymają inwestycję i pozwolą chociażby na przeprowadzenie prawdziwych konsultacji społecznych w tej sprawie. Po drugie, za niedopatrzenia w procesie decyzyjnym odpowiedzialna jest między innymi Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. To instytucja, która całkowicie lekceważy ekologiczne zagrożenia związane z fermami norek.

Chcemy też po raz kolejny zwrócić uwagę opinii publicznej na zalewanie Polski, a ostatnio Dolnego Śląska, przez fermy budowane z zagranicznego kapitału uciekającego z krajów, w których wprowadzono zakazy.

Jakie organizacje przygotowują piątkowy protest?

Koalicję Na Rzecz Zakazu Hodowli Zwierząt Futerkowych w Polsce stanowi obecnie ponad 20 organizacji zajmujących się prawami zwierząt lub ich dobrostanem, a także organizacje ekologiczne z całej Polski. Początek Koalicji sięga listopada 2011. Obecnie większość działań Koalicji Antyfutro.pl opiera się na Stowarzyszeniu Otwarte Klatki i Fundacji Viva.

Jak na wasz sprzeciw reagują lokalne władze?

Ostatnio raczej markują działania, i to długo po terminie, w którym byłyby one jeszcze skuteczne. Wójt gminy Żórawina poprosił inwestora o wstrzymanie budowy, co oczywiście spotkało się z odmową, przyjętą ze zrozumieniem. Powołał także „zespół niezależnych ekspertów, który ma przeanalizować pod kątem prawnym i formalnym raport o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia” – na podstawie którego została już wydana zgoda na budowę. To wszystko zostało zrobione pod naciskiem protestujących.

Trzeba wyraźnie powiedzieć, że to wójt gminy Żórawina jest odpowiedzialny za to, że ta inwestycja uzyskała wszystkie pozwolenia bez konsultacji społecznych, a nawet z pominięciem pewnych standardowych procedur. W przypadku ferm norek to właśnie od burmistrza lub wójta zależy najwięcej. Wójt Żórawiny od początku sprzyjał budowie fermy, choć w pierwszym momencie kreował się w mediach jako osoba protestująca razem z mieszkańcami. Z ksiąg wieczystych wiadomo jednak, że inwestor kupił działkę, na której buduje fermę, właśnie od wójta.

Wójt sprzedał własną, prywatną działkę inwestorowi?

Dokładnie tak wynika z ksiąg wieczystych. Na początku działkę wójta kupił inwestor Skocki, który odstąpił ją następnie z wszystkimi wymaganymi pozwoleniami zagranicznemu przedsiębiorcy. Jest nim firma Rolpi, ściśle powiązana z Farm Equipment International, właścicielem wielu ferm norek w Polsce (Karsko, Radachów, Wężowice, Sędraszyce). Za wszystkim stoi Holender PJ Leeijen, który wraz ze swoim bratem jest jednym z liderów światowej hodowli norek. Prowadzą fermy w kilku krajach, a także firmy zajmujące się karmą dla zwierząt czy też samą budową ferm. Jak na razie Rolpi ignoruje protesty i prace posuwają się do przodu. Prawdopodobnie spotykają się z oporem przy każdej planowanej fermie.

A kiedy mieszkańcy zorientowali się, że w ich sąsiedztwie powstaje ferma?

Dopiero kiedy maszyny zaczęły wyrównywać teren przeznaczonej na fermę działki. Mobilizacja mieszkańców nie spowodowała na razie zatrzymania ani spowolnienia prac. Można wręcz odnieść wrażenie, że są prowadzone one „na pokaz”, mimo niesprzyjających warunków. Nic dziwnego – w momencie ukończenia budowy ferma zacznie funkcjonować jako „nieodwracalny skutek prawny”.

W jaki sposób można pomóc mieszkańcom Brześcia?

Owocne jest wsparcie ich głosu – pism protestacyjnych do różnych organów państwowych – przez listy i maile. Prośby o tego typu mieszkańcy publikują na bieżąco na Facebooku. Są tam też linki do petycji mieszkańców innych dolnośląskich miejscowości zmagających się z podobnym problemem – na przykład Osady Leśnej koło Oleśnicy. Jednak najskuteczniejszym rozwiązaniem kwestii ferm futrzarskich byłoby wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futro w Polsce. Na stronie Antyfutro.pl można podpisać petycję w tej sprawie – można ją również wydrukować i zaangażować się w zbieranie podpisów. Warto przypomnieć, że projekt nowej ustawy o ochronie zwierząt zawierającej taki zapis został już złożony w Sejmie z wymaganą liczbą 100 tysięcy podpisów.

Zmiana w prawie związana jest także ze zmianą w świadomości społeczeństwa. Działalność Otwartych Klatek oraz całej Koalicji można wesprzeć, przede wszystkim dystrybuując znajdujące się na naszych stronach materiały i informacje. Stowarzyszenie Otwarte Klatki zajmuje się dokumentacją i nagłaśnianiem warunków hodowli i nadużyć przemysłu zwierzęcego – nie tylko futrzarskiego. Bardzo pomagają nam informacje i materiały nadsyłane przez osoby mające kontakt z tym przemysłem, w miejscu pracy lub w swoim sąsiedztwie. Poza tym nasze działania można wesprzeć finansowo –  dotacją, 1 procentem podatku lub zakupem benefitowej koszulki czy przypinki.

W piątek demonstracja pod Urzędem Wojewódzkim. A co po niej?

Wszystko zależy od rozwoju sytuacji – od tego, czy jakiekolwiek instytucje opowiedzą się po stronie mieszkańców. Na razie trudno przewidzieć, co będzie jeszcze trzeba zrobić, aby zatrzymać inwestycję. Jeśli natomiast chodzi o działania w skali ogólnopolskiej, staramy się przenieść kwestię zakazu hodowli zwierząt na futro na poziom polityczny i nie ustajemy w tropieniu i demaskowaniu okrucieństwa, które przemysł futrzarski stara się ukryć przed społeczeństwem. Planujemy też zintensyfikować prowadzone wspólnie z EKOSTRAŻĄ działania interwencyjne w najbardziej jaskrawych przypadkach znęcania się nad zwierzętami na fermach futrzarskich.

Demonstracja przeciwko budowie fermy norek pod Wrocławiem: 5 kwietnia, godz. 13.00, Urząd Wojewódzki, Wrocław

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Przemysław Witkowski
Przemysław Witkowski
Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych
Przemysław Witkowski – poeta, dziennikarz i publicysta; dwukrotny stypendysta Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu; absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim; doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce; opublikował „Lekkie czasy ciężkich chorób” (2009); „Preparaty” (2010); „Taniec i akwizycja” (2017), jego wiersze tłumaczono na angielski, czeski, francuski, serbski, słowacki, węgierski i ukraiński.
Zamknij