Mili obywatele, nie łudźcie się, że dostało się jakimś lewakom ze skłotu czy gejom i lesbijkom. O ataku NOP-u na Wagenburg we Wrocławiu piszą Marta Karaś i Przemysław Witkowski.
W niedzielny wieczór Wrocław mógł być dumny: po raz kolejny udowodnił swój „patriotyzm”. „Patriotyzm”, w sile kilku tysięcy przedstawicieli Narodowego Odrodzenia Polski, przemaszerował w blasku rac i pochodni przez rynek, by zakończyć obchody Święta Niepodległości gromkim okrzykiem „Zawsze i wszędzie policja jebana będzie” pod pomnikiem Bolesława Chrobrego (z braku Dmowskiego dobry i Chrobry). Jednak przykład płynący ze stolicy i zazdrość, że to jednak Winnicki z Holocherem pokazywali się w blasku fleszy, skłoniła sympatyków NOP-u do przejścia się Na Groblę i krzewienia patriotyzmu na skłocie Zielona Wyspa Wagenburg.
Daniel został skopany. Bito go kastetami, skakano po nim, połamano mu obojczyk, obie nogi i szczękę. Nie zdołał uciec, choć próbował, bo mieszkańców Wagenburga było szesnastu, a napastników koło setki. Żeby narodowa prawda zwyciężyła, mieli przewagę siedem do jednego; prawdziwi bohaterowie antysystemowego podziemia, żołnierze wyklęci, dzielni i nieugięci. Zniszczyli samochody, wybili okna w wagonach i poskakali po powalonym na ziemię chłopaku. Ot, takie tam standardowe zakończenie radosnego Święta Niepodległości. „Sport, zdrowie, nacjonalizm”, jak pisze piejący z zachwytu nad pobiciem Daniela wódz Narodowego Odrodzenia Polski Adam Gmurczyk.
Rozbiegli się, zanim na miejsce dotarła policja, której zajęło to (z pobliskiego Rakowca) czterdzieści minut, zamiast pięciu. A że to nie żarty ani nie spontaniczny chuligański wybryk, wiadomo było już długo wcześniej. Na kibicowskich forach infiltrowanych przez nacjonalistów już od dawna pojawiały się groźby, że trzeba wjechać do „lewackiej meliny” i „zrobić porządek”. Niedawne zajścia po organizowanym przez NOP Marszu Kominiarek – wybicie szyb w synagodze, atak na Centrum Reanimacji Kultury – też nie zapowiadały spokojnego 11 listopada. Także Wagenburg od dłuższego czasu przygotowywał się do napaści: wzmocniono ogrodzenie i zamontowano monitoring, a część kobiet i zwierząt na kilka dni przeniosła się poza teren skłotu.
„Wagony” od kilku lat obozują na terenie dawnego kempingu Ślęza. Są tam przyczepy i wozy mieszkalne, kurnik, ogród warzywny, dwa bary. Organizowany jest Punx Piknik, Środkowoeuropejskie Spotkania Cyrkowe, wystawy. Do niedawna było także kino i zadaszona sala koncertowa, zostały jednak zburzone, by zrobić miejsce pod nową inwestycję deweloperską, a istnienie centrum kulturalnego było przez jakiś czas zagrożone.
Opór środowisk lewicowych i lewicowo-wolnościowych pozwolił jednak obronić Wagenburg. Miasto, nie chcąc wchodzić w spór podobny do tego, jaki warszawski magistrat miał z kolektywem z Elby, zgodziło się na pozostanie skłotu w tym samym miejscu. Obecnie kończy się proces legalizowania Wagenburga jako stowarzyszenia ekologiczno-edukacyjnego Centrum Zielonych Technologii ALTERNAVITA.
Dopiero trzy dni po ataku na Wagenburg prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wydał oświadczenie: „Chciałbym jeszcze raz dobitnie i stanowczo wyrazić absolutną dezaprobatę dla wszelkich działań, których motorem napędowym jest nienawiść do drugiego człowieka ze względu na jego kolor skóry, religię, przekonania czy poglądy. Wrocław jest miastem otwartym dla wszystkich i każdy ma tu bezwzględne prawo do szacunku. (…) Apeluję do policji i polskiego rządu, by podjęły działania, które pozwolą wyeliminować z polskich miast raz na zawsze postawy i działania ksenofobiczne oraz te nacechowane nienawiścią rasową czy związaną z poglądami politycznymi”.
Ale te truizmy to za mało. Potrzebna jest wola polityczna i determinacja – Urzędu Miasta, lokalnych polityków, ale również parlamentarzystów i rządu, począwszy od ministra sprawiedliwości.
By to na rządzących wymóc, niezbędny jest nacisk ze strony społeczeństwa obywatelskiego – choćby masowe podpisywanie petycji Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej do premiera Donalda Tuska. Potrzebna jest pomoc i solidarność z mieszkańcami Wagenburga, czy to symboliczna (jak organizowane przez Konrada Górę czytanie poezji), czy fizyczna, na przykład w odbudowie zniszczeń przed zimą.
Pewnie medialna narracja o brutalnej napaści na Wagenburg byłaby podobna do tej warszawskiej, gdyby nie tekst Jacka Harłukowicza w lokalnej „ Wyborczej ” , gdyby nie oświadczenie Stowarzyszenia Nomada i samego Wagenburga , gdyby nie dziesiątki przeklejeń informacji publikowanych przez Centrum Informacji Anarchistycznej na Facebooku. Gdy we wrześniu pisaliśmy w „Przekroju” o „mieście spotkań z nacjonalizmem ”, baliśmy się tego 11 listopada, jednak skala przemocy i nienawiści, z jaką spotkali się nasi przyjaciele z Wagenburga, przewyższyła nasze najczarniejsze obawy.
Znowu nas zaatakowano. Piszemy nas, bo nie ma różnicy, czy sympatycy NOP czy innych organizacji o charakterze neofaszystowskim wybijają szyby w synagodze, obrzucają gazem masłowym wegetariańską knajpę czy próbują zniszczyć niezależne centrum kultury. Wszędzie tam atakowane są idee nam bliskie, nasi przyjaciele, miejsca, w których bywamy, miejsca, bez których Wrocław straciłby fantastyczny koloryt i ogrom akcji społecznych.
W zamian miasto toleruje nacjonalistów dziarsko maszerujących po ulicach i ciosem pięści pokazujących mieszkańcom, co to znaczy polskość.
Tym razem było ich na Marszu Patriotów najpewniej koło dziesięciu tysięcy – i sorry, Polsko, to niestety była największa demonstracja od czasu PRL w stolicy Dolnego Śląska. Niniejszym więc gratulujemy miastu i jego prezydentowi wyrozumiałości, państwu polskiemu wieloletnich zaniedbań, policji spokoju ducha, a deweloperom nowej ziemi pod budowę apartamentowców.
Mili obywatele, nie łudźcie się, że was dziarskie chłopaki od prawdziwej polskości ominą. Że dostało się jakimś lewakom ze skłotu czy gejom i lesbijkom. Wy też się im nie spodobacie. Palicie trawkę? Macie długie włosy? Kolczyk nie w tym miejscu? Chłopaka z Egiptu? Dziewczynę z Turcji? Po prostu chłopaka? Uprawiacie seks przedmałżeński? Głupio wam za Jedwabne? Wiele jest pól, gdzie zawodzi wasza polskość. Im dłużej pozostaniecie bezczynni, tym szybciej chłopaki wpadną do was i wszystko wam dokładnie wyjaśnią. Dokładnie tak, jak wyjaśniali Danielowi, który jeszcze w poniedziałek leżał w szpitalu w stanie krytycznym.