Gospodarka

Mączyńska: Ani neoliberał, ani drugi Piketty

Kim jest Jean Tirole? Opowiada Elżbieta Mączyńska.

Thomas Piketty wbił swoim Capital in the Twenty-First Century kij w mrowisko. Francuz pokazał w swojej pracy bardzo wyraźnie, jak nierówności dochodowe degradują ludzi, jak negatywnie wpływają na samo funkcjonowanie kapitalizmu, a nawet to, że powiększając się, nieuchronnie prowadzą do głębokich kryzysów, wojen i społecznej destabilizacji. Piketty zaproponował rygorystyczne rozwiązania tego problemu, łącznie z progresywnym podatkiem dochodowym sięgającym nawet 85%. Przez swój radykalizm raczej pozbawił się szans na ekonomicznego Nobla. I to na długi czas.

Tegoroczny noblista, Francuz Jean Tirole, specjalizujący się w mikroekonomii i nagrodzony za „analizę siły rynkowej i regulacji”, nie proponuje rozwiązań aż tak radykalnych jak Piketty. Przy tym zajmuje się problematyką równie konfliktogenną i złożoną, trudną, a zarazem delikatną: proporcjami między przestrzenią dla sił wolnego rynku i dla regulacji państwowych. W czym nie różni się zresztą od wielu francuskich ekonomistów. Delikatność materii badanej przez tegorocznego noblistę wynika z faktu, że niewłaściwe ukształtowanie tych proporcji może prowadzić do zagrożenia totalitaryzmem (w przypadku nadmiernych regulacji i nadmiernego ograniczania sfery wolności gospodarczej) lub do dyktatury rynkowej i deformacji społecznych (w przypadku zmarginalizowania regulacji państwowych).

Osobiście jestem noblowskim uhonorowaniem Tirole’a trochę zaskoczona, bo spodziewałam się raczej nagrody dla amerykańskiego ekonomisty Williama Baumola. Dlaczego? W odróżnieniu od 61-letniego Tirole’a, który jest jak na noblistę względnie młody (średnia wieku noblistów wynosi bowiem około 67 lat), Baumol w tym roku skończył 92 lata i zdążył wykształcić wielu wybitnych ekonomistów, w tym uhonorowanego Noblem w 1992 roku Gary’ego Beckera, również specjalizującego się w mikroekonomii. Ze względu na swój doniosły dorobek naukowy Baumol już w 2003 roku typowany był przez wielu ekspertów jako kandydat do nagrody. Jednak mimo że tym razem znów go pominięto, w decyzjach komitetu noblowskiego można dostrzec uznanie dla reprezentowanego przez tego ekonomistę nurtu i wagi jego dzieła. Występuje bowiem pewna styczność badawczych zainteresowań Baumola (zwłaszcza jego rozważań o „dobrym kapitalizmie i złym kapitalizmie”) z zainteresowaniami tegorocznego laureata.  

Pierwszy raz z badaniami Tirole’a, w których wyraźnie zwracał uwagę na znaczenie regulacji w gospodarce wolnorynkowej, zetknęłam się przed kilkunastoma laty, kiedy prowadziłam badania na temat restrukturyzacji przedsiębiorstw, w tym restrukturyzacji i prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. Dotarłam wówczas do książki Competition in Telecommunications, której wspólautorem jest właśnie Tirole. Za pomocą modeli ekonometrycznych Tirole wykazał, że odpowiednie państwowe regulacje są w stanie doprowadzić do wyeliminowania zagrożeń dla konsumentów, jakie mogą wynikać z rozrastania się przedsiębiorstw i ich przekształcania się w paramonopolistów czy oligopolistów. Istnieje możliwość ustalenia optymalnych proporcji między przestrzenią dla wolnego rynku z jednej strony, a przestrzenią dla regulacji państwowych z drugiej ‒ podkreśla Tirole.

Prowadzone przez tegorocznego noblistę badania mogą być bardzo użyteczne w polityce społeczno-gospodarczej państwa, zwłaszcza w odniesieniu do sektorów zdominowanych przez wielkie przedsiębiorstwa. Tirole wykazuje, że dominujące dotychczas w praktyce, pozornie racjonalne antymonopolowe interwencje państwa – na przykład wprowadzanie cen regulowanych i ograniczanie ich maksymalnego poziomu w odniesieniu do produktów i usług paramonopolistów – wbrew oczekiwaniom nie zachęcają ich do obniżek cen, nawet jeśli dochodzi do obniżki kosztów. Decydując się na ustalanie cen na maksymalnym dopuszczalnym przez regulacje państwowe poziomie, firmy maksymalizują swoje zyski, co przecież nie było celem regulacji.

Tirole proponuje rozwiązania dostosowane do specyfiki branżowej, zmuszające dominujące na rynku przedsiębiorstwa do działań zgodnych z interesem społecznym, a równocześnie takie, które nie uderzają w wydajność i ekonomiczną efektywność biznesu.

W pewnym sensie Tirole godzi wodę z ogniem.

Negując zasadność koncepcji państwa zmarginalizowanego do roli stróża nocnego, wskazuje na potrzebę państwa sprawnego. Jednak aby państwo było sprawne i spełniało oczekiwania swych obywateli, niezbędne są zdaniem Tirole’a rozwiązania i narzędzia na rzecz restrukturyzacji, umacnianiu konkurencji, zwiększania odpowiedzialności urzędników oraz na rzecz systematycznego monitorowania działań państwa, co jest warunkiem obiektywnej oceny jego sprawności.

Skrajni neoliberałowie wciąż jednak uważają, że najlepiej jeździłoby się po drogach, na których nie ma żadnych ograniczeń ani regulacji ruchu. Szczęśliwie, zwolennicy tak pojmowanej wolności są coraz mniej popularni. Państwowe regulacje są dla wolnego rynku tym, czym przepisy drogowe i sygnalizacja świetlna dla ruchu drogowego.

Tirole natomiast zwraca uwagę, że dominacja rynkowa wielkich prywatnych i publicznych przedsiębiorstw, zwłaszcza w sektorach silnie rzutujących na jakość życia i funkcjonowanie społeczeństwa – w dziedzinach takich jak m.in. energetyka, media, medycyna czy edukacja – może przynosić negatywne następstwa. Aby temu zapobiec, niezbędne są przemyślane, poprzedzone wnikliwa analizą i dostosowane do sektorowo-branżowej specyfiki regulacje państwowe.

Noblistów warto czytać. Lektura prac tegorocznego laureata byłaby i w Polsce bardzo pomocna. Być może mogłaby pozytywnie wpłynąć na jakość krajowej debaty i polityki gospodarczej.

Trudno jest jednak przewidzieć pełne polityczne konsekwencje werdyktów komitetu noblowskiego. Mamy przykład Jamesa Tobina, który został nagrodzony przez Szwedzką Królewską Akademię Nauk w 1981. Jest rok 2014, a koncepcja tzw. podatku Tobina, czyli opodatkowania spekulacyjnych transakcji finansowych, wciąż nie doczekała się realizacji na szerszą skalę. Na drugim biegunie jest Milton Friedman, laureat ekonomicznego Nobla z roku 1976, którego poglądy wywarły silny wpływ na rozwój monetarystycznego nurtu w teorii ekonomii, w tym tzw. szkoły chicagoskiej. Noblowskie trofeum przypieczętowało i uprawomocniło wielki wpływ Friedmanowskiej teorii monetarnej na rządową politykę w wielu krajach, z najbardziej znanym tego przykładem w Chile. Podobnie silny wpływ na rozwój neoliberalizmu i jego implementacji w polityce społeczno-gospodarczej wielu krajów wywarł inny noblista, Eugene Fama, z hipotezą o efektywności, niezawodności rynku, którymi wspierał neoliberalną ideę marginalizacji państwa. Kryzys globalny silnie podważył racje obydwu tych noblistów.

To właśnie na tle tak dużych różnic między laureatami, zarówno jeśli chodzi o orientację naukową, ideową i polityczną, jak i na siłę wpływu na rzeczywistość, można pytać: o czym świadczy nagroda imienia Alfreda Nobla w ekonomii? Kto z ekonomistów jest dziś najważniejszy, najbardziej reprezentatywny, modny? Wiele osób zastanawiało się, czy w tym roku nagroda powędruje znów w stronę jakiegoś reprezentanta amerykańskiego mainstreamu, czy skręci w bardziej radykalną stronę wyznaczoną przez Piketty’ego?

Dziś wiadomo, że wylądowała gdzieś pośrodku. I to też jest symptomatyczne.

Elżbieta Mączyńska – profesor nauk ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej i Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN, prezeska Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, autorka ponad dwustu publikacji z zakresu ekonomii.

wysłuchał Dawid Krawczyk

Czytaj także:

prof. Elżbieta Mączyńska: Nawet nobliści nie mają patentu na nieomylność [rozmowa Jakuba Dymka]

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij