Kinga Dunin

Format „debata”

Każdy mówi swoje, nikt nikogo nie słucha, nikomu nie zależy ani na kompromisie, ani na osiągnięciu porozumienia.

Debat i podobnych aktywności w zakresie antagonistycznego dyskursu staram się unikać. Szczególnie takich „dziesięć minut na wizji”, tych unikam bezwzględnie. Innych też, ale czasem mam moment słabości i na coś się zgodzę, czego nieodmiennie żałuje. Jak to wygląda, najlepiej oddaje tytuł pracy socjologicznej pod redakcją Marka Czyżewskiego i Andrzeja Piotrowskiego – „Chaos rytualny”. Każdy mówi swoje, nikt nikogo nie słucha, nikomu nie zależy ani na kompromisie, ani na osiągnięciu porozumienia, ani nawet na przekonaniu kogokolwiek poza już przekonanymi. Książka po raz pierwszy ukazała się ze dwadzieścia lat temu, a od tego czasu dorobiliśmy się miliona wezwań do ucywilizowania debaty oraz utrwalenia chaosu rytualnego jako sposobu publicznego porozumiewania się. 

Może pora uznać, że szlachetne wezwania nie są skuteczne i do niczego nie prowadzą? I do problemu, o ile uznajemy to za problem, podejść inaczej. Poczynając od telewizji, bo jednak to ona wciąż jest w tym zakresie normodawcą, albo przynajmniej powinna być. I to w niej został zadekretowany chaos rytualny jako atrakcyjna dla widza forma publicystyki. W dwóch wersjach: hard – z krzykami i opluwaniem albo soft – pozornie kulturalna, ale w istocie podobnie jałowa.

Mogłoby się wydawać, że przełamanie tego schematu może być atrakcyjne choćby ze względu na wyjątkowość.  Coś,  czego nigdzie nie ma, może ma jakiś potencjał? I może naprawdę wystarczy ucywilizować, powiedzmy w formie debaty oksfordzkiej, i pilnować porządku, a ten nowy format przyjmie się? Spokojnie, nie jestem aż tak naiwna.

Media mają swoje prawa i oglądalność. Jedyne, co można zrobić, to wtłoczyć poprawnie prowadzoną dyskusje w format rozrywkowego show połączonego z konkursem. Najlepiej – angażującego widownię i rozciągniętego w czasie. 

Powiedzmy, że zaczynamy od esemesowego konkursu (3.40 PLN za SMS), jakiego tematu dotyczyć ma dyskusja. Widzowie głosują na różne propozycje – Czy Bóg istnieje? Czy życie ma sens? Albo coś z klasyki – aborcja, in vitro, związki partnerskie. Itede. Mogliby też zgłaszać swoje propozycje.

Następnie ogłaszany jest casting na reprezentantów dwóch opozycyjnych poglądów. Pod okiem jurorów nie szczędzących zabawnych złośliwości uczestnicy spierają się w parach, do następnej tury przechodzą zwycięscy, aż do wyłonienia jednego, który stanie do walki z podobnie wybranym oponentem. Na końcu oczywiście na zwycięzcę oczekuje nagroda pieniężna, wystarczająco duża, żeby podnieść poziom adrenaliny zawodników i widzów. 

I wreszcie ostateczna rozgrywka. Dwójka zawodników i sędziowie. Oraz jasne reguły dyskusji – żadnego obrażania, żadnych chwytów erystycznych, obowiązek odnoszenia się do argumentacji przeciwnika, a przedtem umiejętność jej streszczenia. Sędziami są akademicy, najlepiej logicy. Pożądana cecha – brak zainteresowania jakimikolwiek debatami publicznymi.

Sędziowie oceniają, czy debata toczy się fair i zgodnie z logiką. Mogą w każdej chwili ją wstrzymywać i wskazywać na błędy. Na przykład krzycząc: modus tollendo tollens! (Jeśli ktoś uznał za prawdziwą alternatywę, a później oba jej człony za fałszywe.) Zwracać uwagę, jeśli nie odpowiada się na argumenty przeciwnika. Ganić za stosowanie chwytów erystycznych. I to sędziowie na koniec wskazują, kto wygrał. Swojego zwycięzcę wskazują też widzowie. (SMS 6.80 PLN, do wygrania rower górski). Jeśli werdykty te nie zgadzają się ze sobą, nagroda przepada. Celem jest przekonać widzów przestrzegając zasad! Natomiast jeśli adwersarze dojdą do porozumienia, wypracują wspólne stanowisko, dzielą się nagrodą na pół. 

Szczegóły trzeba by oczywiście dopracować. Można wprowadzić rozmaite modyfikacje, tak żeby każda telewizja miała swój program: Debata za Milion,  Make Disscusion, SpórShow

Oczekuję na propozycje.

        

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij