Kaja Malanowska

Jeszcze o pierwszym sierpnia

Bo nie ma takiej dzielnicy drugiej jak Mokotów, kwaśnej i nieczułej, gdzie każdy pędzi swoje życie oddzielne: luja, hipstera, dorobkiewicza czy pisarza.

Gorąco. Siedzę w otwartym oknie. Gapię się. Przyglądam życiu mojej ulicy, w którym nie umiem uczestniczyć. Które śledzę od lat z oddalenia, wycofana w głąb własnego mieszkania, schowana w cieniu, oddzielona szybą. Czuję się obca. A przecież wszyscy mnie tu znają, mogłabym brać udział, angażować się i udzielać. Mogłabym się odnaleźć i zaprzyjaźnić. To mój kwadrat. To moja dzielnia jest. Od pokoleń. Bo tu właśnie dziadek w skrzyni na piasek chował dokumenty, uciekał przed Gestapo tym zieleniakiem i tą właśnie bramą. Stąd pewno wyszedł pierwszego sierpnia i wrócił dwa miesiące później. Sam. „W gównie nie będę brodził”, powiedział i poszedł górą. I tylko jemu się udało. Przeżył. Reszta oddziału zginęła w kanałach. Ale co ja mam z tą przeszłością zrobić? Jak się oswoić i jak pogodzić, kiedy pod okno przychodzi Beata: brudna, rozczochrana, czuć od niej wódką i starym moczem.
– Królewno – woła – daj na papierosy. Albo jednego chociaż wyrzuć przez okno. Ty wiesz, że mają nas eksmitować? Gość jakiś kupił całą kamienicę i trzeba się wyprowadzić. A tu w czasie wojny szpital powstańczy był – dodaje z goryczą. – Nawet tablicę wmurowali.
Więc jak ja mam słuchać opowieści mamy o latarni, pod którą umierał powstaniec od postrzału w brzuch?
– Krzyczał przez wiele godzin – mówi matka. – I nikt go nie mógł z naszej ulicy ściągnąć, bo na dachu snajper siedział.
– Oj, mamo – wzruszam ramionami. – Po co takie rzeczy opowiadać?

Bo mi te wspomnienia ciążą. Nie wiem, co mam z nimi robić. Obracam jej słowa w dłoniach jak duże, kanciaste przedmioty, które dostałam na chwilę i już bym chciała zwrócić. Nie myśleć i nie pamiętać. Mierzymy się wzrokiem, długo i bezczelnie. W końcu przegrywam, uśmiecham się bezradnie. Ja się nie mogę przyznać do tej przeszłości, mamo. Bo jak się mam kolegować z Beatą, panią Basią, Władeczkiem, co mieszka w śmietniku, czy panią Natalią, która zwariowała od wąchania kleju, w największe mrozy w samej halce biegała i wywracała śmietniki? Nie umiem się z nimi spotkać, nie idzie się porozumieć. Mnie się akurat w życiu poszczęściło. Tak losy zostały rozdane, że Beata ma syndrom dziecka alkoholika, a ja dyskopatię kręgosłupa. Pan Jan nosi skrzynki w warzywniaku i żyje z renty sparaliżowanej matki, a mnie stać na nowy samochód.

Moi sąsiedzi, koledzy po piórze: Varga i Paziński, na jednym spotkaniu literackim ze wzruszeniem wyznali, że Mokotów to taka barwna, taka ciekawa dzielnica. Można obejrzeć żula, jak sika pod drzewem, i zjeść najdroższe w mieście lody eko bazyliowo-cytrynowe. Tutaj się przeszłość z teraźniejszością splata. Co krok tablica pamiątkowa na cześć walecznego oddziału. Varga to nawet felieton o tych tablicach napisał, jak się zaburzył poważnie tożsamością seksualną Zośki i Rudego. A mnie się nic nie przeplata, mnie się tu wszystko pierdzieli: hipsterzy z żulami, bieda z bogactwem, wzruszenia z przeszłości z letargiem teraźniejszości. Na skwerek od lat przychodzi gruba Kaśka, Romek – syn prostytutki, Anka i wiecznie pijany Ślepiec. Ale musieli się przesunąć, miejsce ostatnio zrobić dla hip-hamburgerowni, restauracji Borysa Szyca, sklepu ze zdrową żywnością,  miejsce dla nowych i bogatych: kobiet w kolorowych spodniach i szczupłych mężczyzn z kolczykami w uszach. Bo nie ma smutniejszego miasta niż Warszawa, nie ma takiej dzielnicy drugiej jak Mokotów, kwaśnej i nieczułej, gdzie każdy pędzi swoje życie oddzielne: luja, hipstera, dorobkiewicza czy pisarza.

O piątej zawyły syreny, łopotały biało-czerwone chorągwie. I to był ten jeden moment w ciągu całego roku, kiedy poczuliśmy się wspólnotą.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Malanowska
Kaja Malanowska
Pisarka
Z wykształcenia biolożka, napisała doktorat z genetyki bakterii na University of Illinois at Urbana-Champaign. Felietonistka „Krytyki Politycznej”. Zadebiutowała powieścią "Drobne szaleństwa dnia codziennego" (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2010), która przyniosła jej uznanie krytyki i nominację do Gwarancji Kultury – nagrody TVP Kultura. Autorka książek "Imigracje" i "Patrz na mnie Klaro!".
Zamknij