Jaś Kapela

Ostateczne rozwiązanie kwestii bezrobocia

Kto nie pracuje, ten nie je, głosi ludowe przysłowie. Mądre przysłowie, ale jednak nie do końca się sprawdza w rzeczywistości.

Kto nie pracuje, ten nie je, głosi ludowe przysłowie. Mądre przysłowie, ale jednak nie do końca się sprawdza w rzeczywistości. Obecny minister pracy jest z PSL-u, więc musiało go osobiście zaboleć, gdy okazało się, że nie wszystkie ludowe przysłowia są starannie realizowane w naszym ustawodawstwie. Postanowił coś z tym zrobić. Niestety nie ma takiej władzy, żeby bezrobotnym od ust chleb odbierać. Choć można być pewnym, że zmniejszyłoby to poziom bezrobocia. Ale jakąś władzę jednak ma. Zamiast jedzenia zdecydował się odbierać prawo do opieki zdrowotnej.

W Polsce teoretycznie „każdy ma prawo do ochrony zdrowia”. Napisano nawet tak kiedyś w Konstytucji RP. Na szczęście prawo to elastyczna dziedzina. Kim bowiem jest „każdy”? I co to znaczy „prawo”? Na prawo trzeba sobie zasłużyć. W tej samej konstytucji napisano jeszcze: „Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych”. Chyba od początku podejrzewano, że to bezsensu, bo dodano klauzulę: „Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa”.

Nie jestem aż tak pracowity, żeby tę ustawę czytać, ale praktyka jej funkcjonowania pokazuje, że każdy to wcale nie „każdy”, a jedynie każdy ubezpieczony. Widzieliśmy to zresztą przy okazji wprowadzania nowej ustawy refundacyjnej, gdy chciano obarczyć lekarzy karami za leczenie nieubezpieczonych. W sumie postulat zgodny z kodeksem Hipokrates. „Przede wszystkim nie szkodzić” jest zadaniem każdego lekarza. Leczenie nieubezpieczonych szkodzi nie tylko budżetowi NFZ, ale w ogóle moralności publicznej. Obraża wszystkich płacących składki, jest jak splunięcie im w twarz. 

Można by co prawda założyć, że skoro wszyscy pracujący mają obowiązek być ubezpieczeni, a za dzieci, emerytów, bezrobotnych oraz niezdolnych do pracy składki obowiązek ma opłacać państwo, to problem rozwiązuje się sam. Po prostu wszyscy są ubezpieczeni. Ale jakoś nie są. Nie wiadomo właściwie kto nie jest i dlaczego. Wiadomi za to, że nie wszyscy nawet mogą. Np. cudzoziemcy przebywający w Polsce na wizach bez prawa do pracy nie mogą sobie opłacić sami składki zdrowotnej. Nawet jeśli ich na to stać. A nie wszystkich pewnie stać, zważywszy, że kwota, która trzeba płacić niezależna jest od naszych zarobków, a jedynie od średniej pensji. Jeśli pracujemy na umowę o dzieło, czy zgoła na czarno, wysupłanie co miesiąc 250 pln, może się okazać karkołomne.

Powód wprowadzenie takich restrykcji może być jeszcze inny. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz stwierdził, że z danych jakimi dysponuje resort zdrowia, wynika, że w Polsce zaledwie około 0,5 do 0,7 proc. osób nie jest ubezpieczonych. Jakoś więc trzeba uzasadnić wprowadzanie kosztownego systemu rejestracji ubezpieczonych. Bo przecież płacenie milionów złotych na stworzenie go, a potem kolejnych na utrzymanie, nie może być tylko czczą zachcianką. A jak na razie jest. Jak wyliczał Jacek Żakowski, darmowa opieka zdrowotna dla nieubezpieczonych jest tańsza, niż wprowadzany system rejestracji. Trzeba więc coś zrobić, żeby nieubezpieczonych było więcej i obliczenia przestały się zgadzać. Być może na to właśnie zapotrzebowanie ministra Arłukowicza postanowił odpowiedzieć Kosiniak-Kamysz. W końcu sam też jest z zawodu lekarzem, lekarze muszą się wspierać. Na ten temat pewnie są również jakieś przysłowia ludowe. 

„Stopa bezrobocia spadłaby o co najmniej trzy punkty procentowe”, tłumaczy Agnieszka Chłoń-Domińczak ze Szkoły Głównej Handlowej, prezentując w ten sposób zupełnie nową jakość w podejściu do likwidacji bezrobocia. A może starą jak świat? W końcu nie od dziś wiadomo, że najlepszy sposobem na bezrobocie jest wojna. Nadmiar młodych bezrobotnych poddaje się utylizacji przez armie przeciwnika. Niestety w Europie żadna wojna nam się na razie nie kroi. Trzeba więc wymyślać jakieś inne sposoby. Redukować bezrobocie, poza wojną, może też głód i choroby.

Już teraz tylko 15,9 procent niepracujących na prawo do zasiłku. Ale jakoś głód nie chce reszty zmorzyć. Może, jeśli odbierzemy im prawo do leczenia, wyniki będą lepsze? Na pewno będą! Tylko trzeba reformę wprowadzić skutecznie. Z pomocą przychodzi, znany już naszym czytelnikom, Wiktor Wojciechowski: „trzeba jednocześnie zintegrować dane o bezrobotnych z urzędów pracy z tymi, którymi dysponują ośrodki pomocy społecznej”. To zapobiegłoby temu, żeby bezrobotny wyrzucony z pośredniaka otrzymał pomoc w MOPS-ie. W końcu kary muszą byś skutecznie i nieubłagane. Inaczej nigdy nie pozbędziemy się symulantów, wykorzystujących system. Cóż z tego, że gwarantowany im w konstytucji.  

Ministrowi nie dziwi się „Gazeta Wyborcza”. „Pracowników pracujących na czarno mogłoby to zmobilizować”, przewiduje Agata Nowakowska. Obawiam się jednak, że na pracujących na czarno, trzeba skuteczniejszych sposobów. Zacząłbym od drobnych kar cielesnych. Np. trzydzieści batów za każdy dzień nieopłaconej składki. Wtedy na pewno wszyscy pracujący na czarno wzięliby się w garść i wymogli na swoich pracodawcach płacenie wszystkich podatków i składek. Choć może prościej zająć się nieuczciwymi pracodawcami, niż ich odbierać ludziom prawo do opieki zdrowotnej?

Jednocześnie byłby to pośredni sposób walki z bezrobociem, bo pewnie trzeba by zwiększyć zatrudnienie inspektorów PIP o kilkaset procent. Zdaniem GW pomysł ten ma uderzyć również w zamożnych, którzy zamiast opłacić składki zdrowotne, wolą odstać w kolejce do UP. Trudno mi się do tego odnieść, bo miałem szczęście nigdy w takiej kolejce nie stać. Ale jakoś intuicja (i znajomość pewnej liczby zamożnych) mówi mi, że mają lepsze sposoby spędzania wolnego czasu, niż kolejka w UP. Ale może w Gazecie więcej wiedzą o obyczajach zamożnych. Na takich sprytnych zamożnych jednak też jest prostszy sposób, niż restrykcje. Wystarczy im podwyższyć podatki. Czego sobie i państwu życzę.  

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij