Czy kobiety w Polsce powinny być chronione przed przemocą? Być może. Trochę. Ale nie za bardzo. Może jedna na sto. Tak to przynajmniej wygląda zdaniem obecnej władzy.
Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z Janem Pospieszalskim o konwencji antyprzemocowej radzi „przede wszystkim nie stosować”. Podejrzewam, co prawda, że Janek Pospieszalski takich rad nie potrzebuje. Przemoc wobec kobiet raczej nie jest czymś, co specjalnie zaprzątałoby mu głowę. Raczej wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że konwencja uznaje „strukturalny charakter przemocy wobec kobiet za przemoc ze względu na płeć, oraz fakt, że przemoc wobec kobiet stanowi jeden z podstawowych mechanizmów społecznych, za pomocą którego kobiety są spychane na podległą wobec mężczyzn pozycję”. Pospieszalski raczej zgodziłby się tutaj z Dudą, że w ogóle nie ma problemu, bo regulacje antyprzemocowe w Polsce są „bardzo dobre”. Tak dobre, że tylko 87% kobiet spotkało się z przemocą seksualną, tylko co piąta Polka została zgwałcona oraz jedynie, co trzecia spotkała się z próbą gwałtu. Świetne statystyki. Nic tylko się cieszyć. Więc nic dziwnego, że panowie są zadowoleni. A być może nawet przekonani, że większość z tych kobiet spotkała się z odpowiednią pomocą psychologiczną i prawną. Duda: „u nas ta regulacja dotycząca przemocy jest bardzo dobra”. Tak bardzo dobra, że panowie mogą mieć ją w dupie. I dalej gwałcić. Naprawdę świetne regulacje. Faceci całego świata mogą tylko pozazdrościć Polakom.
czytaj także
Jest tak dobrze, że Centrum Praw Kobiet nie otrzymało dotacji na działalność, bo nie zajmuje się mężczyznami. Minister Zbigniew Ziobro tłumaczył, że w ten sposób Centrum dyskryminuje mężczyzn. Najwyraźniej w głowach prawicowych polityków problem strukturalnej przemocy wobec kobiety udało się w Polsce tak świetnie rozwiązać, że trzeba się teraz zająć dyskryminacją mężczyzn. Na szczęście niektórzy mężczyźni już na to wpadli wcześniej i założyli Fundacje Masculinum. Teraz chyba czas na Centrum Praw Mężczyzn. Na to też ktoś już wpadł i założył stronę na fejsie. Teraz tylko się zalegalizować. W końcu komuś trzeba te wszystkie dotacje dawać, a nie ma pewności, czy Caritas ma dość sił przerobowych (odmowę przyznania dotacji Fundacji Dzieci Niczyje minister tłumaczył przyznaniem jej Caritas Diecezji Siedleckiej). Jednak nawet, gdyby się okazało, że ciągle jest zbyt dużo pieniędzy na walkę z przemocą, to zawsze można coś przelać księdzu Rydzykowi. On na pewno sobie poradzi z zagospodarowaniem każdej ilości gotówki.
Jest tak dobrze, że Instytut Psychologi Zdrowia Niebieska Linia nie otrzymał pieniędzy na dalsze prowadzenie poradni telefonicznej, dedykowanej ofiarom przemocy. To z kolej tłumaczy się faktem, że działa Pogotowie Niebieska Linia, które również świadczy tego rodzaju pomoc. Oczywiście skoro regulacje są w Polsce takie dobre, a kobiety są tak świetnie chronione, to najwyraźniej wystarczy jedna telefoniczna linia interwencyjna. Chciałbym w to wierzyć równie mocno jak prawicowi politycy, ale jakoś nie potrafię zapomnieć o ponad 90 tysiącach ofiar przemocy domowej. Takie statystyki podaje policja, ale to przecież nie znaczy, że ofiar przemocy nie ma w Polsce więcej. Na stronie policji możemy też znaleźć dane, że spada ilość gwałtów. Jednak z przekrojowych badań polskiego społeczeństwa wiemy, że większość gwałtów nie jest zgłaszana na policję. A może dochodzić nawet do 200 gwałtów dziennie. Wyobraźmy sobie, że jakimś cudem wszystkie zgwałcone kobiety postanowiłby się zwrócić o pomoc. Czy rzeczywiście jedna linia telefoniczna by wystarczała?
czytaj także
I co z osobami, które są ofiarami przemocy nie ze strony rodziny, tylko kogoś innego? Na przykład sąsiada. Postanowiła to sprawdzić Anny Dryjańska. Ale gdy zadzwoniła na rządową Niebieską Linie okazało się, że nie mogą jej pomóc. Sąsiad to nie rodzina. Niebieska Linia prowadzona przez stowarzyszenie tym się różniła od tej rządowej, że pomoc mogły tam otrzymać ofiary różnych przestępstw, nie tylko przemocy w rodzinie. W zeszłym roku skorzystało z niej ponad cztery tysiące osób. Byli to przede wszystkim mieszkańcy małych miejscowości, a także osoby starsze, chore, z niepełnosprawnościami lub opiekujące się osobami chorymi czy małymi dziećmi. „Z porad zdalnych korzystały także osoby, które chociażby wstydziły się przyznać, że padły ofiarą czynów zabronionych lub obawiały się zemsty ze strony sprawcy przestępstwa” – tłumaczy kierowniczka Pogotowia Niebieska Linia Renata Durda. Teraz jednak będę musiał szukać pomocy gdzieś indziej. Na przykład u prezydenta Dudy. Od czasów kampanii działa prezydenckie Biuro Pomocy Prawnej, tzw. Duda Pomoc. Tam też można zadzwonić. Ale przez telefon pomocy się nie otrzyma. Można jedynie umówić się na wizytę. Już widzę, jak osoby starsze, z małymi dziećmi, czy niesprawnościami wsiadają w pendolino, żeby stawić się na audiencję w Pałacu Prezydenckim. Nie mam wątpliwości, że dobry władca Duda im pomoże, choć trochę obawiam się, że dostaną rady podobne jak Pospieszalski. „Mąż panią bije? Niemożliwe. U nas regulacja dotycząca przemocy jest bardzo dobra. Może dostał zgodę od księdza. Pytała pani w parafii?”.
Gdy dziennikarz Onetu sprawdzał, jak działa Duda Pomoc, najbliższy wolny termin był za dwa miesiące. To z pewnością kolejny dowód, że regulacje działają dobrze. I jedna Niebieska Linia wystarczy. Odmiennego zdania są jej pracownicy, którzy zbierają pieniądze na dalsze funkcjonowanie poradni telefonicznej. Jeśli uważacie, że dwa miesiące w kolejce na audiencję, to jednak zbyt długi czas oczekiwania, gdy jest się ofiarą przemocy oraz macie trochę wolnej gotówki, to zachęcam do wsparcia.
Jest tak dobrze, że w śladem za rządem postanowiło pójść też miasto Warszawa i obciąć dotacje na Ośrodek dla Ofiar Przemocy w Rodzinie DOM. Jedyne miejsce w Warszawie, stworzone specjalnie dla kobiet uciekających przed przemocą, być może będzie musiało znacznie ograniczyć działalność. Stowarzyszenie prowadzące ośrodek chciałoby zachować całodobowy charakter ośrodka, ale może to być trudne, zważywszy, że urzędnicy pożałowali 100 tysięcy. W styczniu ośrodek musiał wstrzymać działalność. Aktualnie trwają rozmowy miastem. Miasto chciałoby, żeby ośrodek działał tak samo, pomimo ograniczenia środków. Prezes Stowarzyszenia Tadeusz Wieszczyk tłumaczy, że nie jest to możliwe, skoro obcięta została im jedna trzecia środków. Wcześniej ośrodek zapewniał schronienie 21 osobom, a ponoć takich miejsc powinno być 60-80. Urzędnicy tłumaczą jednak, że jest 235 miejsc w ośrodkach. Jednak na większość z nich, trzeba czekać po dwa miesiące. „Mąż panią biję? Proszę się grubo ubierać i chronić głowę. Już za dwa miesiące pani pomożemy.” Ale jeśli uważacie inaczej, to możecie wpłacić pieniądze na funkcjonowanie ośrodka DOM.
„Mąż panią bije? Niemożliwe. U nas regulacja dotycząca przemocy jest bardzo dobra. Może dostał zgodę od księdza. Pytała pani w parafii?”.
Czy skoro prezydent namawia do niestosowania konwencji antyprzemocowej, to nie wzywamy tym samy do przemocy i należałoby tego działania uznać za podżegania do popełniania przestępstwa? Czy teraz każda ofiara przemocy będzie mogła wskazać Dudę jak wspólnika? Osobiście myślę, że tak. Ale może warto zapytać prawnika. Może Andrzeja Dudę? Choć może lepiej jakiegoś innego, bo ten prawnik ma dość specyficznie podejście do stosowania i przestrzegania prawa. Wszak „u nas ta regulacja dotycząca przemocy jest bardzo dobra”, a będzie może jeszcze lepsza, jeśli tylko nie będziemy stosować konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Niestety przemoc wobec kobiet istnieje nie tylko w głowach polityków, ale też w świecie realnym. Każdego dnia kobiety są w Polsce bite, gwałcone, poniżane i molestowane. Tymczasem prezydent Duda z uśmiechem na ustach radzi, żeby przyjętej konwencji nie stosować, bo te przepisy są fatalne w kontekście zwyczajów, religii. Niestety prezydent nie uściślił, których dokładnie artykułów nie należy stosować. Czy przeszkadza mu „zagwarantowanie, że prawo jest stosowane do przestępców seksualnych również wtedy, gdy pokrzywdzonymi są ich obecne lub byłe żony”? W końcu jak bije, to kocha. A może przeszkadza mu regularne zbieranie danych statystycznych na temat przestępczości seksualnej? Jeszcze by się dowiedział, ile przemocy jest w Polsce i wpadł w depresję. Oczywiście rozumiem, że „inwestowanie w działania zapobiegające przemocy seksualnej poprzez podnoszenie świadomości społecznej, edukację, media i zaangażowanie organizacji pozarządowych” jest niepotrzebne, a może nawet zbędne, bo kojarzy się z edukacją seksualną, a to było sprzeczne z polskimi obyczajami i religią. No i z pewnością „promowanie dostępu ofiar do wymiaru sprawiedliwości” jest zbędne, bo obecne regulacje są dobre, a policja i tak ma pełne ręce roboty. Co prawda 94% ofiar przemocy nie zgłasza się na policję. A nawet te, które to robią są lekceważone. Ale to wystarczy naszemu prezydentowi, żeby być zadowolonym i przekonanym, że wszystko dobrze działa. Zazdroszczę dobrego humoru, ale mam nadzieję, że w przyszłych wyborach będzie jeszcze wolno kobietom głosować i wyrażą wtedy, co myślą o cynicznym uśmieszku prezydenta Dudy.
Po latach zrozumiałam, że ojciec gwałcił mnie całe dzieciństwo