Oleksij Radynski

Ukraina przestała być państwem suwerennym

Unijna dyplomacja ponosi klęskę za klęską na Ukrainie, bo wciąż nie ma pojęcia, czym jest Ukraina i co z tym dziwnym czterdziestomillionowym krajem zrobić.

Nieudany atak jednostek specjalnych policji na Majdan w Kijowie jasno pokazał, że Ukraina już nie jest suwerennym państwem. Wysłanie wojska przeciwko pokojowemu zgromadzeniu obywateli po dniu negocjacji z kierownictwem unijnej dyplomacji, po zapowiedziach kolejnych rozmów w najbliższych dniach, może być odbierane jako przejaw politycznej schizofrenii, psychicznej niestabilności albo zwykłej głupoty. Każda z tych wersji ma prawo istnieć, ale nie przysłoni faktu, ze ukraińska władza jest de facto sterowana z zagranicy.

Chodzi mi nie tylko o wszechobecny nacjonalistyczny fantazmat „długich rąk Moskwy”. Oczywiście nie można zaprzeczyć tezie, że dzisiejszy atak na miasteczko namiotowe na Majdanie – dokładnie tak jak krwawe rozpędzenie obozu studenckiego półtora tygodnia temu – jest częścią negocjacji rządu ukraińskiego z Moskwą. Po rozmowie z Catherine Ashton i kolejnych obiecankach, że dotrzyma kursu eurointegracyjnego, Janukowycz mógł usłyszeć przez służbowy telefon z Moskwy coś takiego, co zmusiło go do zgody na użycie siły przeciwko Majdanowi jeszcze w trakcie wizyty Ashton w Kijowie.

Dlaczego miał przystać na coś takiego? Na pewno nie dlatego, że jest złym człowiekiem, który dwa razy siedzial w więzieniu i marzy o tym, żeby przejąć od Łukaszenki miano ostatniego dyktatora Europy. Nie jest aż tak głupi, żeby nie rozumieć, że jesli zostanie u władzy, będzie musiał jakoś prowadzić ukraińską gospodarkę – to znaczy negocjować cenę rosyjskiego gazu i zdobywać na to kolejne środki. Wysyłając wojsko na Majdan, robił to w dobrej wierze, że ci ludzie, kiedy wyjdą ze szpitali czy więzień, jeszcze mu podziękują, grzejąc się przy ciepłych piecach z tanim rosyjskim gazem. Przecież te piece mogą ostygnąć już w nocy po Sylwestrze.

Tego z kolei nie uświadamiają sobie szefowie europejskiej i amerykańskiej dyplomacji, którzy rozdają kanapki protestującym na Majdanie, ale nie myślą o pomocy ekonomicznej dla Ukrainy, poza nędznym kredytem MFW. Podczas rozmów z Janukowyczem nie zdają sobie sprawy, że mają przed sobą nie głowę suwerennego kraju, tylko człowieka, który na rozkaz sąsiedniego państwa potrafi wysłać przeciwko swoim obywatelom wojsko.

Winą za to, że władze Ukrainy znalazły się w takiej sytuacji, należy obciążyć nie tylko Janukowycza z jego oportunizmem czy Putina z jego ambicjami imperialnymi, ale też kierownictwo UE, które nie chce zapłacić właściwej ceny za oderwanie Ukrainy od Rosji – nie tylko cywilizacyjne, ale też, pozwolę sobie przypomnić, gospodarcze.

Unijna dyplomacja ponosi klęskę za klęską na Ukrainie, bo wciąż nie ma pojęcia, czym jest Ukraina i co z tym dziwnym czterdziestomillionowym krajem zrobić.

Zwycięstwo Rosji, która akurat ma o tym dość dobre pojęcie, już dawno byłoby ostateczne, gdyby Ukraińcy nie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.

Minister Sikorski może sobie żartować na Twitterze, że po raz pierwszy zobaczył państwo, które dobrowolnie chce zrezygnować ze swojej suwerenności. Myk polega na tym, że tej suwerenności już de facto nie ma. To dobrze, że polscy politycy wreszcie zastanowili się nad zniesieniem wiz dla Ukraińców. Niestety, może być na to trochę za późno, bo jeszcze parę takich akcji jak dzisiejszej nocy – i Europę zamiast fali robotniczej migracji z Ukrainy zaleje fala ukraińskich uchodźców.

Ale dzisiejsza akcja na Majdanie pokazała też co innego. Ukraina nie tylko nie jest suwerennym państwem. Ukraina nie potrafi też zostać państwem policyjnym. Nie wiem, czy milicja dzisiaj poniosła klęskę z powodu oporu obywateli, czy na skutek własnego sabotażu, czy z powodu niedożywienia. Ale jasne jest, że ostrzeżenia ukraińskich intelektualistów, że nadchodzi dyktatura czy stan wojenny, wynikają z panikarstwa: Janukowycza na to po prostu nie stać.

Niewykluczone zresztą, że wysłanie milicji na Majdan było wyższą szkoły jazdy dyplomatycznej. Jednoczesnym wysłaniem sygnału Putinowi: „Zobacz, robię wszystko tak, jak się umówiliśmy, ale ci przekupieni przez Zachód demonstranci są po prostu silniejsi od mojej zagłodzonej milicji” – oraz do Ashton: „A widzisz, nie mówiłem, że Putin tutaj gra ostro?”. Smutne doświadczenie pokazuje, że Putin dużo lepiej nauczył się odbierać sygnały z Ukrainy niż politycy unijni.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij