Świat

Żołnierze Boga poszli na wojnę

Jak to się stało, że legalna aborcja, uznawana przez ewangelikanów za zdrowy przejaw rozdziału Kościoła od państwa, w ciągu kilku lat stała się przyczyną morderstw i ataków terrorystycznych fundamentalistycznej prawicy.

Początkowo Scott Roeder zamierzał jedynie odciąć dłonie doktora George’a Tillera, ale stwierdził, że lekarz bez rąk nadal mógłby przecież szkolić innych. Nie miał innego wyjścia, musiał zabić. Roeder odsiaduje obecnie wyrok dożywocia w więzieniu w Kansas z krzepiącą świadomością, że od 31 maja 2009 roku doktor Tiller nie zamordował ani jednego dziecka. Również skazany na śmierć Paul Hill nie żałował, że zabił doktora Johna Brittona i jego ochroniarza: „Mam nadzieję, że inni podążą za moim przykładem i będą bronić nienarodzonych równie mocno”, powiedział ze spokojem podczas wywiadu w celi śmierci. Obaj mężczyźni są bohaterami dla członków chrześcijańskiej organizacji terrorystycznej Armia Boga (Army of God), odpowiedzialnej za porwania, podpalenia, zabójstwa i podkładanie bomb pod kliniki zdrowia kobiet od początku lat 80.

W powszechnym mniemaniu pojawienie się radykalnej opozycji wobec legalnej aborcji było reakcją na wyrok Sądu Najwyższego Roe v. Wade (1973), stanowiącego, że aborcja jest prywatną sprawą kobiety. Tymczasem tuż po ogłoszeniu wyroku przedstawiciele społeczności ewangelikanów (między innymi ich flagowe pismo „Christianity Today”) uznali aborcję za usprawiedliwioną z powodów zdrowotnych i społecznych, a sam wyrok za zdrowy przejaw rozdziału Kościoła od państwa. Cóż zatem zradykalizowało ewangelikalnych Amerykanów i uczyniło z aborcji jedną z najważniejszych kwestii wojny kulturowej?

Kilka lat przed wyrokiem Roe v. Wade amerykański Sąd Najwyższy orzekł, że prywatne szkoły wyznaniowe, które nadal prowadziły dyskryminującą politykę wobec czarnych studentów, nie podlegają już zwolnieniu z podatków przyznawanemu instytucjom religijnym (sprawa Coit v. Green). Rozwścieczeni właściciele szkół zarzucili Sądowi Najwyższemu łamanie prawa do wolności religijnej i tą retoryką usiłowali przyciągnąć oburzonych obywateli gotowych wywierać nacisk na polityków. Jednakże dzięki ruchom na rzecz praw obywatelskich społeczeństwo powoli dojrzewało i Amerykanie nie mieli już ochoty angażować się w obronę segregacji w instytucjach edukacyjnych.

Konserwatywni aktywiści polityczni, tacy jak Paul Weyrich (współzałożyciel Heritage Foundation, jednego z największych konserwatywnych think tanków na świecie) i Jerry Falwell (protestancki fundamentalista i telewizyjny ewangelista) dostrzegli niewykorzystany potencjał wyborczy religijnych Amerykanów, którzy choć skłaniali się ku Partii Republikańskiej, w większości pozostawali bierni. Ponieważ obrona prawa do segregacji nie miała już sensu, musieli znaleźć inną kwestię, wokół której zjednoczyliby wyborców ewangelikalnych.Weyrichowi marzyła się zdyscyplinowana koalicja środowisk konserwatywnych, napędzana polityczną filozofią definiowaną przez uniwersalne kwestie moralne (podkreślał konieczność odstąpienia od języka konkretnych wyznań), których obrona miałaby zaważyć na dalszym istnieniu Stanów Zjednoczonych. Kiedy w wyborach do Senatu w 1978 roku senator Dick Clark, pewniak z ramienia demokratów, niespodziewanie przegrał za sprawą niesprzyjających mu aktywistów pro-life, podekscytowany Weyrich postanowił podjąć krucjatę przeciw aborcji.

Mój Czarny Protest trwa od dawna. Od momentu mojej aborcji

Droga ku moralnej odnowie wymagała odpowiedniej oprawy wizualnej. Tą zajął się Frank Schaeffer, młody filmowiec, przekonany, że legalna aborcja niechybnie prowadzi do masowego mordowania noworodków. Schaeffer z zapałem podjął wyzwanie i stworzył Whatever Happened to the Human Race, serię filmów utrzymanych w stylistyce postapokaliptycznego thrillera. Stojąc na brzegu Morza Martwego, wśród tysiąca przypominających martwe dzieci plastikowych lalek, Schaeffer opowiada o zniszczeniu Sodomy, łamaniu prawa moralnego i truciu dzieci roztworem solnym. Twórcy wyruszyli z filmem w podróż po Stanach Zjednoczonych, wyświetlając go głównie w kościołach.

Jak przyznał Schaeffer, początki były trudne: „Aborcją przejmowali się katolicy. Ewangelikalni przywódcy nie chcieli mieć z tym nic wspólnego (…) uważali, że polityka jest brudna. Musieliśmy ich do tego namówić”. Z biegiem czasu przekaz dotarł do środowisk ewangelikalnych, zmęczonych – twierdził Schaeffer w autobiografii Crazy for God – agresywnym i pogardliwym stosunkiem środowisk pro-choice wobec osób kwestionujących legalną aborcję. Prawicowi politycy postanowili kuć żelazo póki gorące. W 1979 Jerry Falwell założył polityczną organizację Moral Majority, która zjednoczyła katolików i protestantów we wspólnej walce o wartości rodzinne (family values). Dla organizacji legalna aborcja stała się głównym wrogiem owych wartości, ponieważ czyniła z macierzyństwa wybór, a nie przeznaczenie kobiety, tym samych naruszając fundamenty tradycyjnej rodziny. Moral Majority postawiła sobie za zadanie mobilizację i polityczną aktywizację różniących się doktrynalnie wyznań: „Chrześcijanie muszą toczyć walkę tam, gdzie działa Szatan – na scenie politycznej” pisał Falwell w Moral Majority Report. Z czasem retoryka Falwella stała się jeszcze bardziej makabryczna: „Aborcjoniści ponoszą część odpowiedzialności [za zamachy 11 września], bo z Boga nie można drwić. To się stało z waszą pomocą!”, grzmiał Falwell dwa dni po ataku na World Trade Center . Republikański polityk Steve Stockman przykleił na zderzak naklejkę z napisem „Gdyby dzieci miały broń, nie dałyby się abortować. Głosuj pro-life!”. Z kolei gubernator New Jersey Chris Christie sugerował, że zaprzestanie finansowania klinik zdrowia kobiet Planned Parenthood byłoby świetnym sposobem na zaoszczędzenie pieniędzy: „To najlepsze rozwiązanie, kiedy widzisz te tysiące dzieci mordowanych w łonie”.

Trudno się dziwić, iż za wszelką cenę należało zakończyć zbrodniczy proceder, który sprowadził na Amerykę boski gniew. „Jeżeli wystarczająca liczba stanów zagrozi secesją i tym obudzi resztę narodu… ludzie będą musieli zadać sobie pytanie, czy są gotowi zniszczyć kraj dla legalnej aborcji” – wieszczył Neal Horsley, członek Armii Boga. W 1997 Horsley stworzył stronę internetową Nuremberg Files, na której obok potępieńczych komentarzy publikował dane (m.in. adresy) lekarzy przeprowadzających aborcję. Ostatecznie po batalii sądowej strona została zamknięta. Armia Boga utrzymuje, że strona nie stanowiła zagrożenia dla lekarzy, ponieważ wszystkie dziewięć ofiar śmiertelnych „zebrało to, co zasiało”, zanim ich dane pojawiły się w internecie.

Podobny radykalny ton przyjęła organizacja Operation Rescue, która w propagandowym filmie na własny temat podkreśla pokojową naturę swoich protestów odbywających się „w myśl etyki doktora Martina Luthera Kinga”. Członkowie i zwolennicy OR blokowali wejścia do klinik podczas tzw. siedzących protestów (sit-ins), dopóki policja siłą nie usuwała ich z terenu. Głosili, że wobec barbarzyństwa, jakim jest aborcja, mogą łamać prawo stanowione w imię prawa boskiego. „Czy bycie aresztowanym jest zbyt radykalne? Nie może być zbyt radykalne w obliczu masowego morderstwa– wyjaśnił biskup Austin Vaughan. – Pismo jasno mówi, iż jeżeli rozlew niewinnej krwi nie będzie pomszczony, cały naród sczeźnie”. Nieustanne blokady i nękanie kobiet przyjeżdżających do kliniki Women’s Health odstraszały taksówkarzy od przywożenia pacjentek, a FedEx od dowożenia paczek. W sąsiedztwie rozdawano ulotki oskarżające z imienia i nazwiska pracowników kliniki o czerpanie zysków z morderczej działalności.

Do szerszej publiczności zbliżona retoryka dotarła dzięki jednemu z najpopularniejszych programów telewizji Fox News The O’Reilly Factor. Bill O’Reilly niejednokrotnie komentował działalność doktora George’a Tillera: „Za pięć tysięcy dolarów «Tiller the Babykiller» przeprowadzi późną aborcję z byle jakiego powodu (…) bez wątpienia ma krew na rękach”. „W piekle jest specjalne miejsce dla tego typa”.

„Dla niektórych wojna kulturowa to nie metafora, to prawdziwa wojna, w której będą zabijać”, podsumowała Rachel Maddow w specjalnym wydaniu swojego programu poświęconemu zabójstwu doktora Tillera. Linia obrony Scotta Roedera opierała się na jego ekstremistycznych poglądach i poczuciu ratowania życia. „Tym dzieciom groziło niebezpieczeństwo” – tłumaczył Roeder.

Po zabójstwie Tillera O’Reilly potępił zbrodnię i zaciekle odpierał zarzuty, że podjudza religijnych fanatyków. „Przecież nie przekręcałem faktów… on był znany jako Tiller the Babykiller [Morderca Dzieci]” – twierdził. Jednoczenie podkreślał, że uważa Roedera za terrorystę, a jego czyn za nie do zaakceptowania. Nie wszyscy koledzy po fachu podzielali taką klasyfikację czynu: „Nie uważam tego za morderstwo, raczej przerwanie ciąży w dwieście trzecim trymestrze” – orzekła prawicowa publicystka Ann Coulter w programie O’Reilly’ego.

Sam Roeder jawi się jako przykład człowieka, którego radykalizacja nastąpiła nie w wyniku osobistych doświadczeń, lecz na skutek nasiąknięcia ideą. Była żona Roedera potwierdziła narastające, chorobliwe zainteresowanie męża ruchem pro-life, w szczególności Paulem Hillem i Shelley Shannon, inną antyaborcjonistką, którą kilkakrotnie odwiedził w więzieniu. Roeder dołączył również do Montana Freemen, zbrojnej antyrządowej bojówki chrześcijańskiej. Usiłował przekonać jednego z jej członków do wspólnego zabicia doktora Tillera.

Wcześniej działacze pro-life próbowali powstrzymać doktora Tillera na drodze sądowej. W 2009 roku, po trzyletniej batalii, został oczyszczony z zarzutów przeprowadzania nielegalnych aborcji. Scott Roeder był obecny na sali sądowej niemal każdego dnia. Uniewinnienie Tillera go zdruzgotało. „Legalne środki zostały wyczerpane. Musiałem działać”. Zaczaił się pod luterańską parafią, do której uczęszczał lekarz, i śmiertelnie postrzelił Tillera w głowę, a następnie uciekł z miejsca zbrodni. Został ujęty trzy godziny później. Skazany na dożywocie, nie wyraził skruchy.

Prezes Operation Rescue zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom z Roederem, twierdząc, że numer telefonu do organizacji znaleziony u Roedera w samochodzie był ogólnodostępną infolinią. „Telefon urywał się cały czas. Na pewno nie jesteśmy podejrzanymi w tej sprawie”.

Oficjalnie organizacje pro-life odcinają się od przestępstw popełnianych przez fanatyków i zaprzeczają podżeganiu do zbrodni, powołując się na pierwszą poprawkę do konstytucji gwarantującą wolność wypowiedzi. Według Jennifer Jeffries, autorki obszernej pracy o Armii Boga, taka retoryka jest częścią nowego oblicza terroryzmu – to już nie są hierarchiczne organizacje ściśle spojone ideologią, tylko rozproszone siatki pojedynczych komórek, w których przepływ informacji jest niekontrolowany i nielinearny, a schwytanie jednego sprawcy nie ma wpływu na poczynania innych. Tak właśnie było w przypadku zamachowców w Londynie i Madrycie, którzy przyznali, że planowali swoje ataki w samotności, pod wpływem ideologii czerpanej z internetu.

Paul Hill wyznał, że do zbrodni popchnęła go informacja o zamordowaniu doktora Davida Gunna w 1993 roku. Scott Roeder utrzymywał kontakt z Hillem i Shelley Shannon. Pastor Henry Fellsone powiedział bez ogródek: „Mamy armię boga, która w przyszłości zorganizuje się i sprzymierzy. (…) Wyszkoleni zabójcy będą zabijać nie tylko aborterów, ale ludzi nad nimi, między innymi sędziów Sądu Najwyższego. Paul Hill nawoływał do ich zabijania, również do użycia broni biologicznej, i ja to popieram”.  W filmie Daniela Volla Soldiers in the Army of God młody członek Armii Boga przyznaje, że nie można tak po prostu zaszczepić w ludziach przekazu o mordowaniu dzieci i oczekiwać, że nie będą codziennie rozważali użycia przemocy.

Od 1977 roku National Abortion Federation gromadzi i publikuje dane na temat przemocy antyaborcyjnej. Od końca lat 70. zginęło 11 osób, doszło do 26 prób zabójstwa, 42 zamachów bombowych i 186 podpaleń. Raport za rok 2016 zawiera alarmujące dane o wzroście liczby gróźb i przypadków mowy nienawiści. Eskalacja nastąpiła w reakcji na pojawienie się serii krótkich filmów, na których pracownicy Planned Parenthood omawiają kwestię dostarczania komórek płodowych naukowcom. Klinika postępowała całkowicie legalnie, ale komunikat o sprzedawaniu dzieci „na części” zdążył dotrzeć do orędowników zakazu aborcji. W internecie pojawił się adres jednej z osób z nagrania, wraz z obietnicą nagrody w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów dla człowieka, który ją zabije.

Historia ruchu pro-life to historia ludzi, którzy ceniąc głęboko amerykański ideał indywidualizmu i brania spraw w swoje ręce, padli ofiarą zmasowanej manipulacyjnej kampanii. Duchowi przywódcy ruchu, wieszcząc rychłą zagładę narodu, legitymizowali łamanie prawa i walkę wszelkimi dostępnymi środkami. Pozostaje nam tylko się domyślać, czy wysyłając tak silne komunikaty do obywateli – często uzbrojonych i przesiąkniętych ideą osobistej odpowiedzialności – nie potrafili przewidzieć zbrodni, które zostaną popełnione w imię sprawy. „Polityk nie ujrzy światła, dopóki nie poczuje gorąca” – grzmiał Jerry Falwell na jednym ze swych wieców, zachęcając do naciskania na lokalnych polityków. Ci zaś wprowadzają restrykcje dotyczące klinik zdrowia kobiecego, które w efekcie prowadzą do ich zamykania.

W wywiadzie dla Samanty Bee reżyser Frank Schaeffer przyznał, że jego uczestnictwo w budowie radykalnej religijnej prawicy to jedyna rzecz, jakiej w życiu żałuje.

*
Źródła:

2015 Violence and Disruption Statistics, National Abortion Federation, dostęp 12 marca 2017,

Randall Balmer, The Real Origins of the Religious Right, Politico Magazine, 27 maja 2014.

Philip, Bump, How Chris Christie went from pro-abortion-rights to blasting Planned Parenthood, The Washington Post,  28 stycznia 2016.

Jennifer Jefferis,  Armed For Life: The Army of God and Anti-Abortion Terror in the United States (Santa Barbara, CA: Praeger, 2011),

Danny Lewis,  Twenty Years Ago Today, the Montana Freemen Started Its 81-Day Standoff, 25 marca 2016.

Liam Stack,  A Brief History of Deadly Attacks on Abortion Providers, The New York Times, 29 listopada 2015.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Magdalena Bazylewicz
Magdalena Bazylewicz
Filolożka angielska
Magdalena Bazylewicz – filolożka angielska, obecnie doktorantka literaturoznawstwa na uniwersytecie SWPS zgłębia amerykańską powieść zaangażowaną społecznie. Baczna obserwatorka amerykańskiej rzeczywistości.
Zamknij