Świat

Syska: Uchodźcy w Wiedniu nie dali zwycięstwa prawicy

Socjaldemokracja wygrała, ale zanotowała najgorszy wynik od dziesięcioleci.

W lutym 1934 roku austriaccy socjaldemokraci i ich zbrojne oddziały (Schutzbund) przegrali w Wiedniu siłową konfrontację z prawicą. Koniec wojny domowej oznaczał kres „Czerwonego Wiednia” i początek tak zwanego austrofaszyzmu. 80 lat później lewica pokojowo odpiera szturm skrajnej prawicy na wiedeński ratusz. Jednocześnie, w niedzielnych wyborach lokalnych socjaldemokraci mimo wygranej uzyskali najgorszy wynik od dziesięcioleci.

Atmosfera przed niedzielnym głosowaniem w Wiedniu była nerwowa. Ostatnie przedwyborcze sondaże wskazywały minimalne prowadzenie socjaldemokratów, którzy od 1945 roku nieprzerwanie rządzą stolicą Austrii, nad skrajnie prawicową Partą Wolności. Ostatecznie lewicowa SPÖ otrzymała 39 procent głosów, zaś radykałowie z FPÖ 31 procent. Dla socjaldemokratów to najgorszy rezultat w swych powojennych dziejach, zaś dla skrajnej prawicy to historyczny sukces.

Wybory w Wiedniu w latach 1996 – 2015:

Kampania w okolicach remisu

Tegoroczna kampania w Wiedniu została zdominowana przez kwestie związane z uchodźcami i imigracją. W ostatnich tygodniach przez stolicę Austrii przewinęło się kilkadziesiąt tysięcy uciekinierów, którzy w większości kierowali się do Niemiec. To dodało wiatru w żagle skrajnej prawicy, która od lat buduje swój polityczny kapitał na podsycaniu strachu i niechęci wobec cudzoziemców. Lider FPÖ Heinz-Christian Strache już w poprzednich szrankach o wiedeński Ratusz otwarcie prezentował nacjonalistyczne, antyimigranckie i antyislamskie poglądy. W tej kampanii prezentował swych socjaldemokratycznych adwersarzy jako rzeczników interesów „obcych”, a nie austriackiego narodu. Jego główny oponent, sprawujący od 1996 roku urząd burmistrza Michael Häupl, nie ugiął się przed antyimigrancką retoryką i stwierdził, że pomoc uchodźcom jest kwestią humanitarną i miasto pod jego przewodem jej udzieli.

Nieoczywisty wynik wyborów oraz mocno polaryzująca główna oś sporu zmobilizowały mieszkanki i mieszkańców Wiednia. Frekwencja była o kilka punktów procentowych wyższa niż w poprzedniej elekcji. FPÖ udało się pozyskać sporo wyborców spośród tradycyjnej robotniczej bazy socjaldemokracji (m.in. wygrała w dwóch dotychczas „czerwonych” dzielnicach: dystryktach Floridsdorf i Simmering), natomiast SPÖ mogło liczyć na wsparcie osób spoza elektoratu lewicy, głosujących przeciwko skrajnej prawicy. Także dzięki temu i wbrew wcześniejszym obawom partia Strachego nie wygrała wśród najmłodszych wyborców. Poparło ją 24 proc. głosujących poniżej 30 roku życia (socjaldemokratów 35 proc., Zielonych 20 proc.). Czerwony Wiedeń został obroniony. Skąd w Wiedniu ta tradycja rządów socjaldemokracji?

Fenomen „czerwonego Wiednia”

Około 60 procent ludzi w Wiedniu żyje w czynszowych mieszkaniach komunalnych. Socjaldemokratyczne władze miasta planują w najbliższych latach budowę kolejnych tego typu obiektów. To konsekwencja bezprecedensowych reform przeprowadzonych w okresie „czerwonego Wiednia”.

W latach 1919 – 1934 socjaldemokraci wygrywali kolejne wybory w stolicy Austrii. Swój mandat wykorzystali do przeprowadzenia fundamentalnych reform społecznych. Wiedeń posiadał podatkową autonomię, co wykorzystali politycy lewicy. Podstawą miejskiego systemu fiskalnego wymyślonego przez Hugo Breitnera było progresywne opodatkowanie dochodów oraz podatki od nieruchomości i luksusu. Sztandarową reformą był ambitny plan budownictwa mieszkaniowego, którego symbolem stał się długi na kilometr blok Karl Marx Hof (przed wojną mieszkało w nim ok. 5 tys. osób, obecnie ok. 2,5 tys). Monumentalną architekturę łączono z zielonym otoczeniem (stąd słowo hof w nazwach osiedli) oraz infrastrukturą społeczną (szpitale, przedszkola, łaźnie, obiekty sportowe). Kompleksy mieszkalne projektowali architekci o międzynarodowej renomie. W okresie Czerwonego Wiednia wybudowano łącznie ok. 70 tysięcy mieszkań dla robotników.

Ten model budownictwa został utrzymany po II wojnie światowej przez socjaldemokratów, którzy rządzą Wiedniem nieprzerwanie do dziś. W czynszowych mieszkaniach społecznych mieszkają obecnie nie tylko robotnicy, lecz także klasa średnia (o mieszkanie może ubiegać się każdy). „Kiedy nas nie będzie, kamienie będą o nas mówiły” – powiedział niegdyś Karl Seitz, burmistrz Wiednia w latach 1923-1934. Dziedzictwo lewicowych rządów nie zostanie w Wiedniu szybko zapomniane, ale w dzisiejszej polityce to prawica zdobywa coraz więcej poparcia. Skąd bierze się jej popularność?

Populizm kontra kartel

W 1948 roku zniesiono w Austrii ustawowy zakaz uczestnictwa w życiu publicznym wprowadzony dla byłych nazistów. Wtedy część z nich zasiliła szeregi socjaldemokratów i konserwatystów, a pozostali utworzyli Związek Niezależnych (VdU). Partia przestała istnieć w 1955 roku, zaś w roku następnym reaktywowała się jako Austriacka Partia Wolnościowa (FPÖ). Wśród jej przywódców znaleźli się m.in. były minister w rządzie III Rzeszy oraz oficer SS. Jednak w kolejnych dekadach ugrupowanie ulegało ideowym przeobrażeniom, zbliżając się do orientacji liberalnej, co pozwoliło mu nawet wejść do rządowej koalicji z socjaldemokratami w roku 1983. Trzy lata później w szeregach wolnościowców doszło do radykalnych przewartościowań. Funkcję przewodniczącego partii objął nacjonalista Jörg Haider. Kulminacja wewnątrzpartyjnych przetasowań nastąpiła w roku 1993, gdy ugrupowanie opuścili przedstawiciele liberalnego skrzydła, tworząc własną formację Forum Liberalne. Logicznym następstwem tej transformacji była decyzja FPÖ o wystąpieniu z szeregów międzynarodówki liberalnej.

Po zakończeniu II wojny światowej system partyjny w Austrii zdominowały ugrupowania socjaldemokratów (SPÖ) oraz konserwatystów (ÖVP), które stworzyły swoisty kartel. Wykreowana przez nie forma kooperacji (tzw. Proporz) pozwoliła kontrolować tym dwóm siłom politycznym życie społeczne i gospodarcze w państwie. Dzięki temu partie przyznawały stanowiska w bankach, szkołach, szpitalach, państwowych firmach i instytucjach swoim działaczom. Efektem tej specyficznej formy koegzystencji było też częściowe  zatarcie różnic programowych między centrolewicą i centroprawicą. Taki system musiał prędzej czy później spowodować społeczne niezadowolenie. Sytuację dobrze wykorzystał Jörg Haider, który przekształcił FPÖ w partię stojącą po stronie „ludu”, a przeciw „elicie”. Populistyczny dyskurs Haidera polegał na wyznaczeniu granicy pomiędzy „uczciwymi i pracowitymi Austriakami” a „elitami politycznymi, intelektualnymi i artystycznymi oraz cudzoziemcami”. Niezwykle użyteczna przy wyznaczeniu tej demarkacyjnej linii okazała się nacjonalistyczna, ksenofobiczna i antyimigrancka retoryka.

W 2000 roku europejską opinię publiczną zaszokowało wejście FPÖ do koalicji rządowej w Austrii. Gabinet konserwatystów i skrajnej prawicy spotkał się z ostracyzmem na międzynarodowych salonach. Po 15 latach Partia Wolności wraca z banicji i wyrasta na główną siłę polityczną w kraju. Ponad 30-procentowe poparcie w stolicy oraz głosy zdobyte na tradycyjnie konserwatywnej prowincji mogą dać skrajnej prawicy miano największej frakcji w przyszłym parlamencie krajowym.

Kolejne wybory odbędą się w 2018 roku. To w polityce dużo czasu. Zobaczymy, komu będzie on sprzyjał.

 

**Dziennik Opinii nr 292/2015 (1076)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Syska
Michał Syska
dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a
Dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a we Wrocławiu. Prawnik, doradca polityczny, publicysta (publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku", "Trybunie", "Krytyce Politycznej", "Przeglądzie", "Le Monde Diplomatique").
Zamknij