Świat

Przodkowie nie życzą sobie ingerencji ministra

W RPA, kraju wieżowców, autostrad i nowoczesnego przemysłu, nadal powszechnie praktykuje się tradycyjne obrzezanie, które co roku kosztuje życie setki chłopców.

W nadchodzącym roku ponad 40 tysięcy młodych mężczyzn z plemienia Xhosa uda się w góry, żeby poddać się rytuałowi przejścia znanego pod nazwą ukwaluka. Wielu z nich tego nie przeżyje.

„Obrzezanie to tradycyjny sposób na to, by stać sie mężczyzną. Niestety, pomimo wejścia ustawy prawnej dotyczącej higieny tradycyjnego obrzezania, nadal do plemienia przyjmowani jedynie ci, którzy dokonają go w tradycyjnych warunkach” opowiada Themba Mloyd (32 lata). Sam poddał się zabiegowi obrzezania w szpitalu. Obawiał się m.in. zarażenia wirusem HIV. Nie został przez to uznany za pełnego mężczyznę. Nie może ożenić się z kobietą Xhosa. A w wielu miejscach uznawany jest za niepełnoletniego.

W ciągu ostatnich 10 lat na terenie prowincji Wschodniej Przylądkowej w RPA według oficjalnych źródeł ponad pięć tysięcy chłopców zmarło w wyniku powikłań i zakażeń postinicjacyjnych. Ponad stu straciło penisy. Wiele takich spraw stanowi kulturowe tabu.

Według tradycji wiekszości plemion Afryki Południowej nieobrzezany mężczyzna nie mógł poślubić kobiety. Inicjacja określa status mężczyzny, oficjalnie zatwierdzony przez starszyznę. Mężczyzna, który nie został obrzezany, nie może dziedziczyć i jest traktowany jako nieletni.

Rytuał inicjacyjny prowadzony jest przez starszyznę danego rodu, której towarzyszy mniej lub bardziej legalny chirurg (ingcibi) i pielęgniarka (amakhankatha). Podczas odosobnienia chłopców prowadzone są wykłady na temat życia seksualnego oraz obowiązków i zagrożeń wchodzenia w wiek męski. Według tradycyjnych zasad opatrunek wykonuje się z ziół. Narzędzia do cięcia są niesterylne. Tym samym narzędziem obrzezuje się całą grupę chłopców. Sam chirurg często nie ma doświadczenia albo jest nietrzeźwy, otumaniony alkoholem lub narkotykami.

Nieudana próba standaryzacji

W 2001 roku rząd prowincji Wschodniej Przylądkowej wprowadził przepisy o standardach higieny podczas tradycyjnych obrzezań. Według niej praktykujący obrzezania muszą posiadać pisemną zgodę na dokonywanie zabiegów, świadectwo ukończenia szkół obrzezania oraz pierwszej pomocy medycznej. Obrzezanie powinno być dokonywane na terenie szpitala lub przynajmniej w obecności lekarza. Prawo wymaga użycia wysterylizowanych narzędzi. Przystępujący do obrzezania muszą mieć świadectwo od lekarza o braku przeciwskazań do zabiegu. W przypadku chłopców poniżej 21 roku życia potrzebna jest pisemna zgoda rodzica lub opiekuna.

Ustawa nie jest jednak przestrzegana. Lekarze nie są wpuszczani do miejsc osobnień, narzędzia nie są sterylizowane, powstają nielegalne szkoły obrzezania, a zabiegów dokonują niewykwalifikowani chirurdzy.

Zaniepokojeni rodzice czasem zabierają chore, okaleczone dziecko, przerywając rytuał – powoduje to wyobcowanie chłopca ze społeczności. Niektórzy z nich łączą się z innymi wyrzutkami i tworzą w miastach gangi uliczne.

Kulturowe tabu

W 2012 roku Mayenzeke Baza (sam z plemienia Xhosa, ale po obrzezaniu dokonanym w szpitalu) nakręcił film o mężczyznach, który przeszli inicjację i zostali okaleczeni do końca życia. Przeprowadził wywiady z ludźmi zarówno wykształconymi, jak i niewykształconymi, żyjącymi w kraalach (afrykańska wioska, rodzaj wspólnoty) na terenie całej prowincji. Niewielu z nich chce opowiadać o tym, co przeżyli. Na wszelkie rozmowy o okresie odosobnienia nałożone jest tabu – zwłaszcza nie można opowiadać o tym kobietom oraz osobom nieinicjowanym. „W naszej tradycji kobieta tylko wychowuje dzieci, nie są one jej własnością. Synowie należą do ojca. I muszą przejść inicjację, by stać się mężczyznami. Kobiety starają sie przekroczyć nieprzekraczalne granice i walczyć o życie swoich synów” – mówi w filmie przedstawiciel rządu prowincji o matkach, które żalą się na śmierć synów.

Inicjacje i związane z nimi śmierć czy amputacje w ich wyniku to nie tylko problem biednych. Sibusiso Gaca był uczniem prestiżowej szkoły Queens Collage. Uczył się dobrze, świetnie grał w rugby. Poszedł z innymi w góry. Strasznie przeżywał swój obowiązek, ale wiedział, że obrzezanie w szpitalu się nie liczy. „Prawdopodobnie go zastraszono. Musiał się poddać tradycji” podsumowuje nauczyciel. Gaca do szkoły nie wrócił.

Męski rytuał inicjacyjny jest wciąż chyba najczęstszym przykladem instytucji tradycyjnej. W południowoafrykańskich miastach obrzezaniu poddaje się 60% chłopców. Na terenach wiejskich ponad 90%.

Siedem procent z 3556 szkół inicjacyjnych działających w czerwcu 2005 roku bylo nielegalnych. Takie stosunki nie zmieniały się przez lata. W czerwcu 2012 przeprowadzono 17 608 inicjacji. 92% było legalnych. Wszystko są to dane szacunkowe.

W samym lipcu 2012 roku z powodu powikłań po zabiegach inicjacyjnych zmarło 49 chłopców (za City Press).

„Wysoka śmiertelność w trakcie rytuału inicjacji oraz problem utraty penisów jest wyraźną wskazówką od naszych przodków, iż nie życzą sobie ingerencji ministra zdrowia w tradycyjne zwyczaje” – skomentował te dane Sicelo Gqobana z Rady Tradycyjnych Przywódców Wschodniego Przylądka (Eastern Cape House of Traditional Leaders).

Marta Nowakowska, Johannesburg

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij