Świat

Popęda: Progres przez konserwę

26 czerwca 2013 niewątpliwie przejdzie do historii jako jedna z wielkich dat w historii swobód obywatelskich.

Dla wielu to będzie jeden z tych dni, które się zawsze pamięta. W sensie, gdzie byłeś, gdzie jechałeś – pisze Charlene Obernauer dla “Huffington Post”. Ona usłyszała w tym w radio, jadąc samochodem. „Po prostu jechałam dalej, uśmiechając się do siebie, a łzy spływały mi po twarzy”.

Andy (lat 35) był na miejscu, naprzeciw budynku Sądu Najwyższego. „Po prostu musiałem tam być, więc wstałem rano i wmieszałem się w tłum”. Andy nie lubi wstawać rano i nie zamierza wychodzić za mąż, ale niechętnie przyznaje, że „w sumie to bardzo się ucieszył”. Esemes od niego przyszedł razem z informacją rozsyłaną na telefon przez aplikację „New York Times’a”. „DOMA” obalona przez Sąd Najwyższy. Wylazłam z łóżka i otworzyłam drzwi na korytarz. „Robert?! Słyszałeś, co się stało?”, krzyknęłam w stronę pokoju mojego współlokatora. Ale Roberta (lat 30) nie było w domu. Na drzwiach znalazłam żółtą kartkę-samoprzylepkę: „Pilnuję kotów na drugim końcu miasta. Nie mam telefonu”.

„Ach, jakież to fascynujące!” – ekscytuje się Emily Bazelon z magazynu „Slate”. Wszyscy myśleli, że sędzia Kennedy posłuży się czternastą poprawką, podczas gdy on powołał się na piątą. „DOMA” odmawiała pewnej grupie obywateli federalnych praw – korzyści i obowiązków. Zdaniem Kennedy’ego, pozbawiała tych obywateli godności, upokarzając dziesiątki tysięcy dzieci wychowywanych przez pary tej samej płci. „Rzadko kiedy decyzją Sądu Najwyższego i za pomocą kilka słów, można zmienić na lepsze życie tylu ludzi” – pisze Bazelon.

Dwa dni po decyzji Sądu Najwyższego, Urząd Imigracyjny po raz pierwszy przyjął aplikację o Zieloną Kartę, złożone przez homoseksualne małżeństwo z Florydy. Od piątku, 28 czerwca, geje mogą zawierać małżeństwa w Kalifornii.

Nie ekscytujmy się jednak za bardzo. Wystarczy posłuchać obrońców świętej instytucji małżeństwa z Izby Reprezentantów z Michelle Bachmann na czele, żeby uświadomić sobie jak daleka droga przed nami. Nie wspominając o Antoninie Scalii, który byłby nawet zabawny – odsyłam do środowego „The Daily Show” – gdyby nie był taki niebezpieczny. Niestety, tym razem święta konstytucja stanęła po stronie gejów, a przeciw świętej instytucji małżeństwa. Bo przecież w drugim głosowaniu, które odbyło się tego dnia – na temat zasadności referendum w Kalifornii, które sprawiło (51%), że małżeństwa homoseksualne były w tym stanie nielegalne, Kennedy głosował przeciw homoseksualistom, a Scalia za.

Niekonsekwencja? Ależ skąd. Kennedy pozostał wierny swojemu „umiarkowanemu” konserwatyzmowi. „DOMA” stanęła po stronie nierówności, a tym samym podniosła rękę na konstytucję. Dokładnie tak jak „DOMA“ nie broniła instytucji małżeństwa” (Kennedy), środowe postanowienie Sądu Najwyższego nie zmodyfikowało jego definicji. 26 czerwca 2013 niewątpliwie przejdzie do historii jako jedna z wielkich dat w historii swobód obywatelskich, ale decyzja Kennedy’ego wynika z jego konserwatyzmu i upieraniu się przy autonomii poszczególnych stanów.

To jest paradoks. Bo wywalczyliśmy kolejną „wolność obywatelską”, lecz demokraci właściwie strategicznie przegrali. Nie omieszkał pokazać tego magazyn „Politico”, cytując Harry’ego Reida, lidera większości Senatu, który, tak jak jego wielu kolegów-demokratów, głosował za „DOMĄ”, co nie przeszkodziło mu nazwać 26 czerwca „wielkim, historycznym dniem dla równości w Ameryce”. A co na to Clinton, który własnoręcznie podpisał „DOMĘ”? ‚Odrzucając ‘Defence of Marriage Act’, sąd uznał, że dyskryminacja jakiejkolwiek grupy opóźnia nas w naszych wysiłkach, by tworzyć coraz bardziej doskonałe państwo”.

Robert, który, w odróżnieniu od Andy’ego, chciałby kiedyś wyjść za mąż, wrócił do domu w niedzielę. “Wygraliśmy!”, zawołał już w drzwiach. „Boże, co za upał!”. „Czy ty naprawdę musisz znikać akurat wtedy, kiedy potrzebuję opinii reprezentanta gay community?”, zapytałam egoistycznie znad laptopa. „Napisz, że jestem bardzo szczęśliwy”, powiedział Robert. „I napisz, że czuje się dokładnie tak, jak w dniu, kiedy Obama został prezydentem. Po prostu, tak jak nie wierzyłem, że zobaczę czarnego prezydenta, tak nie sądziłem, że Sąd Najwyższy opowie się po stronie gejów. Czekaj, chyba mam tu gdzieś w lodówce szampana”. „A co na to twoja matka?”, zapytałam, bo matka Roberta to jest osobna historia. Brytyjka, wielbicielka Meggy Thatcher i Reagana. ‚Odwiedziła mnie wczoraj”, mówi Robert rozlewając do kieliszków musujący Cupcake. „Bo wiesz, pilnowałem kotów na drugim końcu miasta… „Wiem, wiem”. „Cheers!” mówi Robert, podnosząc kieliszek w górę. „Albo na zdrowie, jak to wy tam mówicie! Powiedziała mi, że z równym powiedzeniem mógłbym się ożenić z tym kotem, co go pilnuję. I że niedługo pewnie zalegalizują pedofilię”.

A więc wygraliśmy.

Ale czy wygraliśmy, bo wygraliśmy, czy też wygraliśmy na strachu przed federalizmem. Ostatnich kilka lat stanowi kulturową rewolucję w Stanach Zjednoczonych. Społeczna akceptacja homoseksualistów wyprzedziła instytucje i instrumenty polityczne, nie wspominając już o bandzie dinozaurów, zawiadujących Waszyngtonem. Co będzie dalej? Małżeństwa homoseksualne są wciąż nielegalne w 37 stanach. Pozdrowienia z kraju Antychrysta. Świętujemy, póki można.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij