Świat

Pieniążek z Ukrainy: Nowy rząd, stare problemy

Plotki o stabilizacji są zdecydowanie przesadzone.

Po wielu dniach politycznych targów na Ukrainie udało się odwołać stary rząd i powołać nowy. To jednak nie oznacza końca kryzysu, lecz jego kontynuację.

Pierwszą próbę odwołania rządu Arsenija Jaceniuka podjęto jeszcze w lutym, ale dopiero teraz udało się wynegocjować kompromis. Nowym premierem został dotychczasowy przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Hrojsman. Jego rząd ma składać się z sześciu wicepremierów i siedemnastu ministrów. W większości są to przedstawiciele koalicji, osoby niepartyjne, a także członkowie poprzednich rządów Arsenija Jaceniuka. Do tej pory nie udało się zaproponować kandydata na Ministra Zdrowia.

Nowy rząd ma być panaceum na kryzys polityczny, który powstał na skutek konfliktu w głównych ośrodkach władzy: z jednej strony był to brak porozumienia między premierem a prezydentem, a z drugiej między partiami politycznymi, które nie chciały ze sobą współpracować. To właśnie nieefektywne zarządzanie, obok korupcji i populizmu, wymienił premier Hrojsmana obok innych kluczowych zagrożeń dla kraju. I choć ustabilizowanie kryzysu politycznego na Ukrainie ma być jednym z głównych celów Hrojsmana, już pierwszego dnia pokazano mu, że raczej nie ma na to szans.

Kim jest Hrojsman?

Największą różnicą między Jaceniukiem a Hrojsmanem jest stosunek do prezydenta Petra Poroszenki. Jaceniuk starał się budować własną pozycję, relacje między byłym premierem a prezydentem były więc raczej szorstkie. Do zgrzytów dochodziło też między koalicjantami: Frontem Ludowym Jaceniuka a Blokiem Petra Poroszenki.

Hrojsaman to człowiek z bliskiego otoczenia prezydenta. Podobnie jak Poroszenko pochodzi z Winnicy. Jak pisze „Ukraińska Prawda”, to właśnie dzięki niemu nowy premier zawdzięcza szybką karierę. Hrojsman premierem został w wieku trzydziestu ośmiu lat, ale pierwszą poważną funkcję – sekretarza rady miejskiej Winnicy – sprawował już w 2005 roku. Pięć lat później był merem tego miasta.

Jego kariera nabrała większego tempa po protestach na kijowskim Majdanie. 27 lutego 2014 roku został nominowany na wicepremiera do spraw rozwoju regionalnego. Funkcję tę sprawował przez dziewięć miesięcy. Wraz z początkiem nowej kadencji został mianowany przewodniczącym Rady Najwyższej.

Brak reform przykryć wojną

Prezydent Poroszenko był obecny podczas dymisji starego rządu i przy powołaniu nowego premiera. Odchodzący ze stanowiska Jaceniuk krótko podsumował swoje działania: – Mój rząd i ja służyliśmy naszemu wielkiemu krajowi i silnemu narodowi, który walczy i wygrywa – mówił. – Proszę o przyjęciu mojej dymisji – zakończył i opuścił salę obrad, a wraz z nim wyszli z niej niemal wszyscy członkowie starego rządu, nie czekając nawet na wystąpienie Poroszenki. Wszyscy z wyjątkiem dwóch ministrów naznaczanych przez prezydenta (obrony Stepana Połtoraka i spraw zagranicznych Pawła Klimkina) – Poroszenko pozostawił ich w rządzie Hrojsmana.

Poroszenko znaczną część swojego wystąpienia poświęcił sytuacji w Donbasie: – Dzisiaj jest czternasty kwietnia, czyli druga rocznica rozpoczęcia Operacji Antyterrorystycznej – mówił Poroszenko. – „Rosyjska wiosna” weszła do słowników jako synonim „śmierci” i „ruiny” – dodał. Gdy powiedział, że Ukrainę bronią tysiące wojskowych, cały parlament rozpoczął owację na stojąco. – W ciągu dwóch latach zaznaliśmy poważnych strat ekonomicznych, ale także, przede wszystkim, tych ludzkich. Odpowiedzialność za nie ponosi Rosja – mówił.

Czy rząd dobrze pracował?

Nieoficjalnie mówiło się, że jednym z warunków ustąpienia premiera Jaceniuka była zmiana oceny jego rządów przez parlament. W lutym odrzucono sprawozdanie działań rządu za 2015 rok. Wówczas na premierze suchej nitki nie zostawiał prawie nikt. – Koalicję rozwalono z powodu braku działań rządu Jaceniuka we wszystkich kluczowych sferach – mówił dwa miesiące temu przewodniczący frakcji Bloku Petra Poroszenki Jurij Łucenko. – Już zapomnieliśmy zapachu opon na Majdanie – niemal krzyczał. Krytykował deputowanych i rząd, że w ciągu dwóch lat od rewolucji roztrwonili wszystkie szanse, która ona stworzyła.

Łucenko dodał, że nowy rząd Ukrainy „nie będzie składał się już z gwiazd z Facebooka”. Ton jego wypowiedzi znacząco się zmienił. Także sam Poroszenko pod koniec swojego wystąpienia przypomniał, że „żaden ukraiński rząd nie pracował w tak trudnych warunkach” jak ten premiera Jaceniuka, dlatego nie można wylewać na niego wiadra pomyj.

Na odchodne rzeczywiście zmieniono zdanie w sprawie sprawozdania z działań rządu za 2015 rok. Dwa miesiące po pierwotnym odrzuceniu okazało się ono jednak zadowalające.

Stabilności nie będzie

Kandydaturę Hrojsmana na premiera poparło 257 deputowanych z 450. Jednak nie zrobiono tego wyłącznie głosami dwóch koalicyjnych partii. 51 głosów uzbierano dzięki wsparciu grup parlamentarnych Widrodżennia i Wola Narodu, a także odeputowanych niezrzeszonych. Łucenko zapewniał jednak, że koalicja ma przynajmniej 227 deputowanych. Zgodnie z ukraińskim prawem wyłącznie frakcje mogą tworzyć koalicję, co oznacza, że obecnie ma ona tylko dwa głosy powyżej minimalnego limitu. Jednak nawet jej przedstawiciele nie wiedzą, ilu parlamentarzystów faktycznie wchodzi w jej skład. – Jeśli się nie mylę, jest w niej 234 deputowanych, ale muszę jeszcze sprawdzić – mówił podczas konferencji prasowej nominowany w czwartek na przewodniczącego Rady Najwyższej Andrij Parubij.

Chwilowa współpraca przy wyborze premiera i rządu nie oznacza, że kryzys polityczny został zażegnany. Program rządu, który proponował Hrojsman, został zaakceptowany dopiero za trzecim razem. Poparło go odpowiednio 214, 222 i 243 deputowanych. To głosowanie pokazało, że nowy rząd będzie musiał ciągle zabiegać o poparcie deputowanych i ugrupowań, którzy mają różne, często sprzeczne interesy.

W kuluarach wielokrotnie padało zdanie, że w tej koalicji nikt sobie nie ufa. Dlatego postanowiono w jeden dzień odwołać rząd i powołać nowy, bo gdyby ten proces przeciągano, któraś ze stron mogłaby zmienić zdanie i wycofać swoje poparcie.

Plotki o tym, że kryzys polityczny na Ukrainie został zażegnany, są zdecydowanie przesadzone.

**Dziennik Opinii nr 106/2016 (1256)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paweł Pieniążek
Paweł Pieniążek
Dziennikarz, reporter
Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę na Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książek „Pozdrowienia z Noworosji” (2015), „Wojna, która nas zmieniła” (2017) i „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii” (2019). Dwukrotnie nominowany do nagrody MediaTory, a także do Nagrody im. Beaty Pawlak i Nagrody „Ambasador Nowej Europy”. Stypendysta Poynter Fellowship in Journalism na Yale University.
Zamknij