Świat

Nacjonalizm w sporcie i rasizm, czyli #takeaknee

Czarni futboliści klęknęli podczas uroczystego śpiewania hymnu. Donald Trump nazwał ich sukinsynami. O co chodzi? O nacjonalizm w świecie sportu i oczywiście o rasizm.

We wrześniu 2016 roku czarny futbolista Colin Kaepernick klęknął wraz z kolegą z drużyny podczas uroczystego śpiewania hymnu. Zgodnie ze zwyczajem, zawodnicy powinni stać w tym momencie na baczność. Miał to być protest przeciwko brutalności amerykańskiej policji wobec Afroamerykanów. Jak wyjaśnił potem Eric Reid, Kaepernick i on zdecydowali się na ten gest, bo choć zrywa z konwencją, to jest on pełen szacunku.

 

Kaepernick, Reid i kilku innych, którzy z czasem do protestu dołączyli, zostali oskarżeni o obrażanie flagi, kraju, narodu i – co ważne – weteranów. Niedawno oliwy do ognia dolał prezydent USA, który podczas jednego z wieców nazwał protestujących zawodników sukinsynami.

Warto wiedzieć, że śpiewanie hymnu przed każdymi rozgrywkami sportowymi nie jest spontanicznym wyrazem patriotycznych uczuć, ale jest związane ze świadomą militaryzacją społeczeństwa amerykańskiego i wzmacnianiem amerykańskiego nacjonalizmu. Hymn USA podczas meczów zaczęto śpiewać (choć wtedy jeszcze nie za każdym razem) podczas pierwszej wojny światowej. Regularnie zaczęto to robić podczas drugiej wojny światowej. Zwyczaj, zgodnie z którym zawodnicy National Football League podczas wszystkich meczów stoją podczas hymnu na baczność, został wprowadzony przez ligę dopiero w 2009 roku.

Obecnie hymn jest częścią całej nacjonalistycznej oprawy wielu rozgrywek sportowych, obok oklaskiwania w przerwach byłych lub aktywnych żołnierzy: obecni na stadionie lub hali wojskowi i weterani są wymieniani z imienia i nazwiska i przy burzy oklasków pokazywani na telebimach. To również nie narodziło się jako spontaniczna inicjatywa. Dwóch senatorów z Arizony John McCain i Jeff Flake sporządziło w 2015 roku raport, z którego wynika, że w latach 2011-2014 rząd federalny zapłacił czternastu drużynom futbolowym 5,4 mln dolarów za takie honorowanie żołnierzy. Według raportu Departament Obrony na opłacanie patriotyzmu wydał od 2012 roku 10,4 mln dolarów.

W USA uwielbienie żołnierzy (i, choć to temat na osobny artykuł, policjantów) jest bardzo silne. Każdy, kto zaciąga się do wojska, „służy krajowi”, „walczy za niego” i go „broni” (nawet, jeśli tak naprawdę zaciągnął się, by skorzystać z możliwości edukacyjnych, zdobyć obywatelstwo lub zwyczajnie dla pieniędzy, a ojczyzny „broni” w ofensywnej wojnie w Iraku). Szczególnym kultem otoczeni są polegli w walce, których pamięć – zgodnie z powiedzeniem „stand for the flag, kneel for the fallen” („na baczność przed flaga, na kolanach przed poległymi”) – czci się przyklękając na jedno kolano.

Gest Kaepernicka jest więc podwójnie obraźliwy. Z jednej strony było to znieważenie flagi narodowej i weteranów, którzy rzekomo za ten sztandar walczyli. Z drugiej, była to obraza wobec poległych, bo zastrzeleni przez policję Afroamerykanie (nie mówiąc już ofiarach brutalności policji, które przeżyły konfrontacje), nawet jeśli niewinni, to poległymi bohaterami z definicji nie są.

Sam protest pewnie by z czasem ucichł i biorąc pod uwagę fakt, że futbol amerykański jest częścią dość konserwatywnego imaginarium, w końcu umarłby śmiercią naturalną. Nie wykluczone, że sama NFL by zareagowała, domagając się, żeby zawodnicy respektowali zasady narzucone przez ligę. „New York Times” nazwał 32 właścicieli franczyzy NFL (z których żaden nie jest Afroamerykaninem) „najbardziej konserwatywnym bractwem liderów największych amerykańskich sportów”. Przynajmniej siedmiu z nich przekazało na komitet inauguracyjny Donalda Trumpa co najmniej milion dolarów.

Rasizm tak amerykański, jak coca-cola

czytaj także

Można było się spodziewać, że w obawie przed bojkotami konsumenckimi sponsorzy zrezygnowaliby ze wspierania protestujących sportowców, a wynikające z tego trudności zniechęciłyby kolejnych. Część komentatorów łączy fakt, że sam Kaepernick jest obecnie wolnym agentem z początkowymi negatywnymi reakcjami na klęczący protest.

Do tego media głównego nurtu przestały się sprawą interesować, bo temat najzwyczajniej się ograł. Podobnie jak brutalność policji wobec Afromaerykanów.

Wszystko zmieniła reakcja Donalda Trumpa, który podczas przemówienia w Alabamie nazwał protestujących sportowców sukinsynami i wezwał NFL do ich zwolnienia. Słowa prezydenta wywołały efekt przeciwny do zamierzonego.

 

W odpowiedzi na wyzwiska matka Colina Kaepernicka napisała na Twitterze, że w takim wypadku jest dumną suką. Internet i inne media obiegły zdjęcia i nagrania zawodników NFL klęczących w proteście przeciwko słowom Trumpa i w solidarności z Kaepernickiem. Niektóre drużyny zdecydowały się w ogóle nie wychodzić na boisko na uroczyste śpiewanie hymnu. Do protestu dołączyli również śpiewający hymn artyści. Na Twitterze pojawiły się zdjęcia białych weteranów z hasztagiem #takeaknee solidaryzujących się z zawodnikami NFL. Stevie Wonder podczas koncertu w Central Parku klęknął. Musiał przy tym korzystać z pomocy syna, bo wiek i stan zdrowia nie pozwalał mu zrobić tego samemu.

 

Ponadto protest zaczął dotyczyć kwestii wolności wypowiedzi. Nawet sponsorzy NFL i sami właściciele ligi skrytykowali Trumpa i stanęli w obronie prawa zawodników do wyrażania swoich poglądów. Na Twitterze Under Armour, którego CEO jeszcze do niedawana był w jednej z rad doradczych Trumpa, pojawił się wpis informujący, że firma „stoi za flagą i naszymi sportowcami, za wolnością słowa, wypowiedzi i zjednoczoną Ameryką”. Właściciel Philadelphia Eagles stwierdził: „popieram ich, ponieważ niosą odwagę, charakter i zaangażowanie do naszych wspólnot, by uczynić je lepszymi i zwrócić naszą uwagę na niesprawiedliwość”. Wielu użytkowników Twittera, którzy wyrażali wsparcie dla zawodników NFL, robiło to właśnie w imię prawa do wolności wypowiedzi. Krytykowanie Trumpa za jego sugerowanie ograniczenia praw swobody wypowiedzi stało się testem na przyzwoitość.

 

Wśród głosów potępienia, jakie słusznie spadają na Donalda Trumpa, znika jednak prawdziwy problem, który był pierwszą przyczyną protestu Kaepernicka: rasizm.

A ten ma się dobrze. W czasie, gdy media opisywały kolejne wymiany uszczypliwości i inwektyw na Twitterze, w Saint Louis trwały brutalnie tłumione przez policję protesty przeciwko uniewinnieniu byłego policjanta Jasona Stockleya. Stockley był oskarżony o morderstwo podejrzanego, gdy strzelił do niego pięć razy z bliskiego dystansu. A to tylko ostatni z takich przypadków.

Prawicowi publicyści i prezenterzy bronili słów Trumpa i atakowali protestujących futbolistów twierdząc, że są niewdzięczni. Jeanine Pirro z Fox News w swoim ataku na futbolistów wyglądała wręcz karykaturalnie, ale w treści swojej krytyki– czarni sportowcy powinni być wdzięczni Ameryce za to, że dała im takie możliwości – nie jest odosobniona ani nowatorska.

Jelani Cobb w „The New Yorker” przypomina, że gdy w proteście przeciwko segregacji rasowej Louis Armstrong, który miał wystąpić w ZSRR jako ambasador kulturowy USA, odwołał swoje koncerty, został oskarżony o brak patriotyzmu i tworzenie sztucznych problemów. I choć szkoły zostały zdesegregowane, oczekiwanie, że Afroamerykanie będą wdzięczni za to, co dostali (a nie zdobyli), wciąż jest powszechne. Były Republikański kongresmen Joe Welsch stwierdził, że Stevie Wonder jest „kolejnym niewdzięcznym czarnym multimilionerem”.

Żaden z samozwańczych patriotów nie atakował Donalda Trumpa, gdy ten całą swą kampanię oparł na haśle „Ameryka w ruinie”. Nie słychać było również tak ostrej krytyki, gdy flaga USA powiewała obok swastyk i rasistowskich symboli podczas marszu w Charlottesville.

Charlottesville i długi romans Trumpa ze skrajną prawicą

Czarni powinni być wdzięczni za to, że żyją w najwspanialszym kraju na świecie, który łaskawie daje im takie możliwości. I za to, jak zasugerował jeden z gości Fox News, że za niepokorne zachowanie nie grozi im śmierć z rąk organów władzy. Oh, wait

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jan Smoleński
Jan Smoleński
Politolog, wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW
Politolog, pisze doktorat z nauk politycznych na nowojorskiej New School for Social Research. Wykładowca w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW. Absolwent Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Stypendysta Fulbrighta. Autor książki „Odczarowanie. Z artystami o narkotykach rozmawia Jan Smoleński”.
Zamknij