Świat

Media pod naporem prozy życia

Zabójstwo saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego kolejny raz uświadomiło opinii publicznej ryzyko, z jakim może się wiązać dziennikarstwo. Jednak największe zagrożenia w pracy dziennikarzy są o wiele bardziej prozaiczne: znikający budżet, rosnące wymagania i ciągła niepewność zatrudnienia.

Oksford – Kiedy mieszkający w USA saudyjski dziennikarz Dżamal Chaszukdżi został w wyjątkowo brutalny sposób zamordowany, oczy wszystkich zwróciły się na saudyjskiego księcia Muhammada ibn Salmana, powszechnie podejrzewanego o zlecenie tego zabójstwa. Wydarzenie to dobitnie pokazuje ryzyko związane z uprawianiem dziennikarstwa informacyjnego. Kiedy podliczymy statystyki za cały 2018 rok, może się okazać, że mamy za sobą 12 najbardziej niebezpiecznych miesięcy w historii tego zawodu na świecie.

Kto zabija dziennikarzy

czytaj także

Kto zabija dziennikarzy

Robert Mahoney

I choć fizyczne ataki na dziennikarzy stały się przerażająco śmiałe – zabójstwo Chaszukdżiego jest jak dotąd najbardziej zuchwałym przykładem – to większość zagrożeń dla tego zawodu ma charakter dużo bardziej prozaiczny. Warto wspomnieć o pięciu, które najbardziej się wyróżniają.

Po pierwsze, pracy w dziennikarstwie jest coraz mniej, a dostępne stanowiska są słabo płatne, niepewne i oferują skromne perspektywy awansu. Na przykład w USA zatrudnienie w newsroomach spadło o blisko jedną czwartą w ciągu niecałych dziesięciu lat, a ostatnio wyraźnie spadła liczba chętnych do nauki w najlepszych amerykańskich szkołach dziennikarstwa.

Dziennikarstwo to praca

Po drugie, instytucje dziennikarstwa informacyjnego przegrywają walkę o utalentowanych pracowników z gigantami nowych technologii. Media potrzebują osób biegłych w kwestiach technicznych, by móc uprawiać dziennikarstwo śledcze i radzić sobie z cyfrową transformacją branży. Jednak obecnie większość specjalistów od informatyki wiąże swoją przyszłość zawodową z platformami typu Facebook i Google, gdzie, w odróżnieniu od nawet największych mediów, czekają na nich lepsze pieniądze, stabilne zatrudnienie i lepsza równowaga między życiem zawodowym i prywatnym.

Po trzecie, dziennikarstwo nie jest już tak atrakcyjnym zajęciem jak dawniej. Kiedyś smagani wiatrem i deszczem zagraniczni korespondenci w telewizji czy na pierwszych stronach największych gazet potrafili zwabić młodych reporterów do podjęcia tego rzemiosła. Chociaż większość z nas, którzy daliśmy się na to skusić, nigdy nie wyruszyła w teren dalej niż do ratusza, zagrzewała nas szlachetna misja rozliczania możnych tego świata ze słów i czynów. W dzisiejszym świecie, przesiąkniętym mediami społecznościowymi, zagraniczni korespondenci należą do rzadkości, a medialni „influencerzy” częściej zachowują się jak gwiazdy popu niż dociekliwi znawcy politycznych zawiłości.

Po czwarte, pomimo spadających płac i prestiżu, w redakcjach rośnie presja. Gdy młody reporter dołącza dziś do newsroomu, nie wystarczy, że umie pisać dobre teksty. Świeżo upieczeni dziennikarze muszą znać się na obróbce audio i video, umieć przetwarzać dane i świetnie orientować się w mediach społecznościowych. Tego typu umiejętności mogą zaowocować lepiej podanymi informacjami, jednak nikt nie jest równie dobry we wszystkim. Wymaganie tego od dziennikarzy oraz niekończąca się litania oczekiwań pod ich adresem może ich tylko skłonić do porzucenia zawodu.

Wreszcie, swoje smutne żniwo zaczynają zbierać nieustanne ataki retoryczne na przedstawicieli mediów głównego nurtu przez liderów pokroju amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, którego hasło „fałszywe newsy”, powracające jak refren w jego wypowiedziach, podważa wiarygodność samego zawodu. Choć, jak wynika z ostatnich badań, zaufanie do mediów informacyjnych rośnie, nieustanne szkalowanie i kwestionowanie uczciwości oraz inteligencji dziennikarzy może ostatecznie pogrążyć tę profesję.

Fake newsy, czyli biznes jak każdy inny

czytaj także

Wszystkie pięć wspomnianych wyzwań kładzie się głębokim cieniem na branży dziennikarskiej i stanowi zagrożenie dla samej demokracji. Bez wolnych, niezależnych mediów obywatele nie mogą podejmować świadomych decyzji. Tam, gdzie nie ma profesjonalnego dziennikarstwa, ludzie gubią się w gąszczu często nierzetelnych informacji, a nawet padają ofiarą samozwańczych, kierujących się własnym interesem ekspertów i propagandy. Dziennikarstwo to kompas demokracji. Musimy znaleźć sposób, jak ów kompas ponownie skalibrować.

Przede wszystkim dziennikarze potrzebują ochrony. Oznacza to nie tylko zapewnienie im bezpieczeństwa, ale również dostępu do informacji i możliwości relacjonowania tego, co udało im się ustalić, bez obaw przed represjami. Ataki na dziennikarzy, takie jak zabójstwo Dżamala Chaszukdżiego, powinny być przynajmniej dogłębnie badane, a sprawcy – pociągani do odpowiedzialności i jednoznacznie potępieni przez społeczność międzynarodową.

List dziennikarek i dziennikarzy freelancerów do wydawców

Jednak wsparcie mediów nie może ograniczyć się do ukarania tych, którzy odważyli się zabić reportera. Potrzeba więcej programów, które będą wychowywać nowe pokolenia dziennikarzy. Władze mogłyby np. oferować granty, przyznawać ulgi podatkowe albo sponsorować inicjatywy związane ze szkoleniami na temat dziennikarstwa i nowych mediów. Przyszli dziennikarze potrzebują wzorów. Jednak potrzebują również takich umiejętności technicznych, dzięki którym sami staną się wzorami do naśladowania.

Dziennikarka nie zwiększy produktywności dzięki nowemu laptopowi

Co być może najważniejsze, przedstawiciele środowisk medialnych na całym świecie muszą podnosić powszechną świadomość na temat środków masowego przekazu. Odbiorcy wiadomości powinni wiedzieć, na czym polega dziennikarstwo, jak dziennikarze wykonują swoją pracę, dlaczego profesjonalne instytucje medialne są koniecznym elementem zdrowej demokracji. Dopóki opinia publiczna nie zacznie właściwie doceniać pracy profesjonalnych dziennikarzy, zawód ten będzie musiał znaleźć jakiś sposób, by poradzić sobie z niedoborem utalentowanych zawodowców. I to być może właśnie to okaże się największym z wyzwań, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć na tym polu.

 

**
Alexandra Borchardt jest dyrektorką programów kształcenia liderów w Instytucie Dziennikarstwa Reutersa.

Copyright: Project Syndicate, 2018. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij