Świat

Porozmawiajmy o islamskim feminizmie

„Jeśli koncentrujemy się ciągle na tzw. kobiecie w islamie, one znikają z horyzontu naszego myślenia. W pewnym momencie swoich badań odkryłam, jak duże znaczenie mają ojcowie, którzy zachęcają córki do podejmowania edukacji, działalności społecznej i politycznej. To byli lewicowi ojcowie, tworzący parasol ochronny nad córkami; światopogląd dawał im siłę, by przeciwstawiać się patriarchalnym tradycjom” – mówi Beata Kowalska, socjolożka zajmująca się muzułmańskim feminizmem.

Traktujemy świat muzułmański jak monolit. Generalizujemy. Ale gdyby zapytać Europejczyków, jak to jest na Starym Kontynencie, to wielu odpowiedziałoby: „Bywa różnie”.

Beata Kowalska: Tak. W krajach, gdzie islam jest religią dominującą, też bywa różnie. Rozkładają się one wzdłuż spektrum. Na jednym końcu są kraje z silnymi tradycjami progresywnymi, laickimi, lewicowymi, które otwierają przed kobietami, jako wykształconymi obywatelkami, sferę publiczną. Najlepszym przykładem byłaby Tunezja czy do niedawna Turcja. Następnie mamy kraje, które próbują być gdzieś pośrodku: z jednej strony mają bardzo silne tradycje emancypacyjne, ale z drugiej ich instytucje państwowe, choć gwarantują kobiecie szereg możliwości w życiu społecznym, politycznym czy ekonomicznym, równocześnie potwierdzają rolę szariatu. Przykładem takich państw są Egipt czy Maroko. Drugi koniec tego spektrum to kraje Zatoki Perskiej, wśród nich Arabia Saudyjska, z bardzo konserwatywną wersją islamu, w których kobieta definiowana jest poprzez rolę żony i matki, a zatem jej społeczna tożsamość wynika z miejsca w rodzinnej strukturze.

Pożytki z uczenia się o seksie

czytaj także

Martyna Słowik: 26 września 2017 r. władze Arabii Saudyjskiej ogłosiły, że rząd zniesie istniejący od dawna zakaz prowadzenia samochodów przez kobiety. Z czego wynika ta decyzja?

Popatrzmy na to wydarzenie w szerszej perspektywie. Raporty Amnesty International czy Human Right Watch donoszą o permanentnym łamaniu praw człowieka w tym kraju: arbitralne aresztowania, wieloletnie wyroki więzienia dla działaczy pokojowych czy aktywistów działających na rzecz praw człowieka za wszelkie próby krytyki władz lub wzywanie do politycznych refom, łamanie praw mniejszości. W 2016 r. wykonano 154 egzekucje, w ciągu jednego dnia stracono 47 osób, m.in. znanego duchownego szyickiego Nimra al-Nimra. Dodajmy do tego ograniczanie prawa do wolności wypowiedzi, zrzeszania się i zgromadzeń, tortury i złe traktowanie zatrzymanych, a będziemy mieli w miarę pełny obraz polityki wewnętrznej tego kraju. Ponadto koalicja, której przewodzi Arabia ​​Saudyjska, kontynuuje kampanię przeciwko siłom Houthi w Jemenie, obejmującą użycie zakazanych amunicji kasetowych. Udowodniono poważne naruszenia prawa międzynarodowego, w tym zbrodnie wojenne.Zniesienie zakazu prowadzenia pojazdów przez kobiety to próba poprawienia wizerunku saudyjskiej władzy za granicą. W moim przekonaniu – za bardzo niewielką cenę. Pytanie, kto tymi samochodami będzie mógł jeździć, ile kobiet z tego skorzysta? Ten krok niewiele zmieni w fundamentalistycznym podejściu Arabii Saudyjskiej, którą, jak wiadomo, Zachód uważa za strategicznego sojusznika w regionie. Władca państwa, w którym liberalnego blogera skazano na tysiąc batów i osiem lat więzienia za wpisy na Facebooku, otrzymał także w naszym kraju Order Orła Białego, Order Uśmiechu i Nagrodę Lecha Wałęsy za dialog międzyreligijny.

Bernard-Henri Lévy o dramacie Rohingja: Nawet buddyzm nie jest religią pokoju

Czyli zniesienie zakazu nie jest wynikiem działania ruchów kobiecych w Arabii Saudyjskiej?

To zwycięstwo symboliczne. Zawsze daje jakieś poczucie sprawczości grupom czy osobom działającym na rzecz poprawy sytuacji w różnych sferach życia. Tylko czy jeżdżenie samochodem naprawdę jest tak istotne – wobec braku wszelkich innych praw?

A jakich praw Saudyjkom brakuje?

Wielu! W Arabii Saudyjskiej prawa kobiety jako obywatelki są relacyjne i zapośredniczone przez męskiego opiekuna, zazwyczaj mężczyznę z najbliższej rodziny – ojca, męża, brata. Potrzebna jest jego zgoda na zawarcie małżeństwa, podróżowanie, posiadanie paszportu, dowodu osobistego, podjęcie pracy, założenie konta w banku oraz na niektóre procedury medyczne. Świadectwo kobiety w sądzie waży połowę tego, co świadectwo mężczyzny. Dziedziczy też połowę tego, co brat, nie ma prawa do opieki nad dziećmi po rozwodzie (gdy syn ukończy siedem, a córka dziewięć lat, dzieci przechodzą pod opiekę ojca). I mówię tu tylko o sytuacji Saudyjek. Tymczasem w tym kraju przebywają miliony pracownic i pracowników, głównie z południowej Azji, niemal całkowicie pozbawionych praw. Tylko w ciągu trzech miesięcy w ubiegłym roku deportowano 250 tysięcy osób.

Rewolucyjne Stowarzyszenie Kobiet Afganistanu. Protest w 1998 roku w Pakistanie. Fot Wikimedia Commons
Rewolucyjne Stowarzyszenie Kobiet Afganistanu. Protest w 1998 roku w Pakistanie. Fot Wikimedia Commons

Pracowała pani z kobietami z krajów muzułmańskich. Czego najbardziej potrzebują?

Do najważniejszych osiągnięć okresu pokolonialnego w tych krajach należy powszechny dostęp do edukacji i otwarcie dróg awansu dla wykształconych kobiet, głównie w administracji państwowej i edukacji. Pomimo wielu wątpliwości, konsekwencje tego faktu trudno przecenić. Fatima Mernissi, znana socjolożka feministyczna z Maroka, uważała edukację kobiet – dzięki której uzyskały one zupełnie nowe spojrzenie na własną sytuację społeczną – za jeden z najistotniejszych czynników zmiany. Muzułmańskie kobiety uświadomiły sobie, że ich problemy, wcześniej identyfikowane i szufladkowane jako związane z emocjonalnością, są przede wszystkim polityczne. Równość szans edukacyjnych na poziomie akademickim została osiągnięta w wielu państwach, studentki przeważają na licznych kierunkach uniwersyteckich (pod koniec brytyjskiego panowania w Egipcie, u schyłku lat 30., 94 proc. kobiet było analfabetkami).

Ale nie chodzi o to, aby system edukacji wypuszczał dobrze wykształcone gospodynie domowe – palącą kwestią pozostaje dostęp do rynku pracy, ponieważ to praca daje niezależność. Dostęp ten z jednej strony utrudniają bariery kulturowe, z drugiej – należy pamiętać, że wielu tamtym krajom zostały narzucone przez instytucje międzynarodowe programy strukturalnego dostosowania (u nas nazywało się to transformacją), niosące prywatyzację i wycofanie się państwa z wielu zadań społecznych. Zmniejszenie wydatków budżetowych, zwłaszcza w służbie zdrowia i edukacji, z podwójną mocą uderzyło w kobiety. Straciły pracę w tych najbardziej sfeminizowanych obszarach. Szereg zadań państwa, przede wszystkim w dziedzinie zdrowia, opieki i kształcenia, spada teraz na rodzinę, w praktyce na kobiety.

Budujemy świat, którym rządzić będą kobiety

Kolejną sprawą jest uznanie podmiotowości kobiet w działaniach prawnych: przyznanie im prawa do decydowania o zamążpójściu, prawa do rozwodu, do opieki nad dziećmi itp. Te reformy teraz, w czasach tzw. backlashu i wzrostu znaczenia fundamentalistycznej interpretacji Koranu, mają kluczowe znaczenie.

Czy możemy coś zrobić na rzecz praw tych kobiet?

Czuję duży opór, gdy słyszę, że mamy po raz kolejny coś robić. Od dwustu lat wykorzystujemy kwestię praw kobiet instrumentalnie. W tym kontekście od razu przypominają mi się wypowiedzi moich ulubionych autorek. Leila Ahmed opisywała działalność lorda Cromera, konsula generalnego Wielkiej Brytanii w Egipcie, który odwołując się do idei praw kobiet, promował zrzucenie przez Egipcjanki zasłon. Jednocześnie był prezesem Męskiej Ligii Przeciwko Emancypacji w swoim kraju. Podniesienie przez niego czesnego w egipskich szkołach zahamowało rozwój edukacji. Ograniczył też dostęp kobiet do Szkoły Medycznej w Kairze, gdzie przez lata mogły one kształcić się na równi z mężczyznami. Niestety ta polityka do dzisiaj niewiele się zmieniła. Inna antropolożka, Lila Abu-Lughod, pisze: „Jeżeli chcemy się angażować w odległych krajach, to tylko w takim duchu, aby wspierać tych, którzy działając w ramach swoich społeczności, za cel stawiają sobie poprawę warunków życia kobiet (i mężczyzn). Cokolwiek robimy, nasz punkt wyjścia powinien stanowić szacunek dla innych. Trzeba myśleć w kategoriach sojuszy, koalicji i solidarności, a nie wybawienia czy litości. Przede wszystkim zaś powinniśmy skończyć z biało-czarnym wizerunkiem muzułmanek”.

W trakcie interwencji amerykańskiej w Iraku prezydent Bush powiedział, że „niosą irackim kobietom demokrację”. A przecież od lat 70. XX w. Irakijki miały zapisaną równość w konstytucji! Przed wojną z Iranem było tam więcej kobiet inżynierek niż w Niemczech. Warto dostrzec to, co tamtejsze kobiety osiągnęły bez nas. Jeżeli chcemy coś zrobić, to budujmy międzynarodową feministyczną solidarność.

Czyli działalność np. organizacji pozarządowych jest ważniejsza od odgórnej i zazwyczaj pełnej hipokryzji polityki państw?

Najważniejszy jest szacunek dla własnych dróg emancypacji. Wiele tamtejszych aktywistek wskazuje, że zachodnie wyobrażenia o muzułmankach i islamie, opierające się na niepodlegających dyskusji kulturowych i społecznych założeniach, nie dawały im prawa do samodzielnego działania. Te standardy Pierwszego Świata były często traktowane jako normy, według których oceniano nie-zachodnie kobiety.

Pamiętam dwie rozmowy, które będą najlepszą odpowiedzią na pytanie o politykę Zachodu wobec państw muzułmańskich. Pierwszą z nich przeprowadziłam z kobietą z Iraku, wtedy uchodźczynią w Jordanii, która prowadziła fantastyczne programy dla wdów sunnickich i szyickich w Bagdadzie. Powiedziała: „Przybywacie do mojego kraju, niszczycie go, bombardujecie nas. Później przychodzicie i pytacie, co można dla nas zrobić”. Drugą rozmówczynią była działaczka jednej z organizacji jordańskich, pracująca w obozach dla uchodźców palestyńskich. Powiedziała tak: „Najbardziej mnie męczą wasze mody. Pewnego dnia zakładacie, że mamy zajmować się wyłącznie demokratyzacją. Dostaję od was kilkanaście tysięcy ulotek o tym, czym jest demokratyzacja. Mogę sobie zaprosić zachodnich ekspertów czy ekspertki, którzy będą nas uczyć, ale nie mogę otrzymać środków zapewniających ciągłość działania zakładu pracy, który daje muzułmańskim kobietom niezależność”.

Islamskie ruchy feministyczne działają na innych zasadach niż te zachodnie?

Na Bliskim Wschodzie ruch kobiecy narodził się na przełomie XIX i XX wieku. Od początku żądał spełnienia postulatów kobiecych w ramach niepodległych państw. Najczęściej podnoszono żądania prawa do edukacji i pracy oraz reformy statusu kobiety w rodzinie i małżeństwie. Aktywność kobiet w ruchu antykolonialnym legitymizowała je zarówno w opinii publicznej, jaki i wśród politycznych elit. A skala tego kobiecego zaangażowania imponuje do dziś. Grupy aktywistek organizowały bojkoty towarów kolonialnych, zakładały szkoły i szpitale, a także brały udział w publicznych demonstracjach. Od początku w debacie na temat miejsca, roli i praw kobiet, jaka toczyła się w muzułmańskiej wspólnocie, można wyróżnić dwa nurty. Pierwszy, nierzadko inspirowany kontaktami z międzynarodowym ruchem feministycznym, pragnął niezależnego społeczeństwa na wzór zachodni. Nurt ten, daleki od jednorodności, głosił konieczność uporządkowania relacji między państwem a religią. Grono jego zwolenniczek stanowiły przede wszystkim przedstawicielki wyższych sfer. Drugi nurt poszukiwał drogi do upodmiotowienia kobiety i jej emancypacji we własnej kulturze, interpretował święte źródła i próbował odczytywać Koran na nowo.

Women to drive. Fot. Wikimedia commons
Women to drive – saudyjski kobiecy ruch społeczny istniejący od lat 1990. i domagający się dla kobiet prawa do prowadzenia samochodów. Fot. Wikimedia commons

Feminizm amerykański często sięgał do religijnych inspiracji, pokazując potencjał, która tkwi w Biblii. Przypomnę tylko Biblię kobiety napisane przez czołową sufrażystkę Elizabeth Cady Stanton i 26 innych kobiet. Równolegle taki proces miał miejsce w krajach muzułmańskich, gdzie kobiety odczytują egalitarne przesłanie, które tkwi w Koranie, jako otwarcie na ich prawa. Według nich islam w swoim głosie etycznym – którego zdawali się nie słyszeć przywódcy i twórcy prawa – konsekwentnie podkreślał znaczenie równości wszystkich jednostek. Znajdują w świętych tekstach przesłanie odmienne od tego, które słyszeli twórcy i przedstawiciele ortodoksyjnego, androcentrycznego islamu.

Jaki procent wyznawczyń islamu to zwolenniczki muzułmańskiego feminizmu, a ile wybiera perspektywę konserwatywną czy fundamentalistyczną?

Nie da się odpowiedzieć na to pytanie. To tak, jakbym ja zapytała, ile Polek czytających Biblię zostaje feministkami. Przez lata pracowałam w Jordanii, gdzie większość studiujących to kobiety. Podobnie jest w wielu krajach regionu. Dostęp do edukacji sprzyja odczytywaniu świętych tekstów na nowo i domaganiu się praw dla kobiet. Jest to proces, który ilustrują pewne tendencje: spadająca zgoda na poligamię, wzrastająca zgoda na rozwód z inicjatywy kobiety, sprzeciw wobec odmawiania kobietom prawa do opieki nad dziećmi po rozwodzie itd. Religia pozostaje jednym ze źródeł działania, ale nie jest jedynym. O ile w przeszłości jej znaczenie jako czynnika politycznej siły i mobilizacji bywało niedoceniane, to teraz często przypisuje się mu zbyt duże znaczenie. Uwypuklanie motywów religijnych, a ignorowanie aspektów politycznych, nie tylko utrudnia zrozumienie istoty współczesnych problemów, ale odsuwa nas od ich rozwiązania. Na Bliskim Wschodzie były i są nurty odwołujące się do legitymizacji laickiej, związane z ruchami lewicowymi. Jeśli koncentrujemy się ciągle na tzw. kobiecie w islamie, one znikają z horyzontu naszego myślenia. W pewnym momencie swoich badań odkryłam, jak duże znaczenie mają ojcowie, którzy zachęcają córki do podejmowania edukacji, działalności społecznej i politycznej. To byli lewicowi ojcowie, tworzący parasol ochronny nad córkami; światopogląd dawał im siłę, by przeciwstawiać się patriarchalnym tradycjom, często wewnątrz własnych rodzin. Dlatego nie godzę się na sprowadzanie wszystkiego do religii, bo właśnie tradycja lewicowa ciągle stanowi ważny element legitymizacji działań na rzecz praw kobiet.

To skąd się bierze wzrost popularności fundamentalistycznych nurtów islamu?

A skąd backlash u nas? Od trzydziestu lat fundamentalizm zapuszcza korzenie wszędzie, nawet buddyzm się przed nim nie uchronił. Fundamentalizm często interpretowany jest jako sprzeciw wobec kulturowych i strukturalnych zmian związanych z procesem globalizacji. Powrót do religijnego ładu: praktyk i zwyczajów, miał być panaceum na społeczne, polityczne, ekonomiczne oraz militarne niedoskonałości muzułmańskiego świata, na porażkę pokolonialnych państw narodowych i ich niemoc wobec wyzwań współczesności. Fundamentalizm daje bardzo proste rozwiązania: należy powrócić do tradycji i już. Jest ucieczką w bezpieczeństwo uciszonej wolności. Upolityczniona religia daje bardzo proste odpowiedzi.

Do czego doprowadzi zwrot ku radykalnym postawom?

To wiemy z historii: do militaryzacji, autorytaryzmu, uderzenia w demokrację, powrotu do tradycyjnych ról genderowych, gdzie kobieta jest przede wszystkim reproduktorką narodu. Ciągle mam nadzieję, że świat lewicowy znajdzie rozwiązanie. Przykład Rożawy pokazuje, że piękny owoc może wyrosnąć w najbardziej niesprzyjających warunkach.

**
Beata Kowalska – socjolożka z UJ zajmująca się muzułmańskim feminizmem i sytuacją kobiet w krajach Bliskiego Wschodu. Autorka książki Kobiety, rozwój, obywatelstwo w Haszymidzkim Królestwie Jordanii.

Czy tampony to towar luksusowy?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Martyna Słowik
Martyna Słowik
Dziennikarka i reporterka
Martyna Słowik – dziennikarka i reporterka, publikuje m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Wysokich Obcasach”, „Tygodniku Powszechnym”. Laureatka stypendium dziennikarskiego im. Leopolda Ungera, finalistka konkursu dziennikarskiego Dziennikarze Małopolski 2019 (kategoria publicystyka), stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pisze o kryzysie klimatycznym, kobietach i kulturze.
Zamknij