Świat

Zgwałcona, a potem skrytykowana za zgłoszenie tego policji

Historii Diany Szuryginy to książkowy przykład wiktymizacji ofiar gwałtu.

Jak dobrze ma się w dzisiejszych czasach kultura gwałtu, możemy przekonać się na przykładzie historii Diany Szuryginy, której nazwisko od kilku miesięcy nie schodzi z ust Rosjan. Kim jest i czym zasłużyła sobie na taką popularność w rosyjskim społeczeństwie niepozorna nastolatka z odległego Uljanowska?

Wszystko zaczęło się dokładnie rok temu, w noc z 31 marca na 1 kwietnia. Diana brała wtedy udział w organizowanej w domku letniskowym imprezie urodzinowej, na którą zaprosiła ją koleżanka jubilata. Najmłodsza z całego towarzystwa dziewczyna świętowała równie hucznie i intensywnie co jej starsi znajomi. W pewnym momencie poczuła, że z powodu ilości spożytego alkoholu traci nad sobą kontrolę. Moment nieświadomości nastolatki wykorzystał wtedy Siergiej Siemionow, chłopak, którego Diana wcześniej nie znała. Zamknął się z nią w jednym z pomieszczeń, a następnie pobił i zgwałcił. Dziewczyna przyznała później, że nie miała wystarczająco siły, by się bronić. Wychodząc z pokoju, Siemionow minął się w drzwiach z kolegą, Aleksandrem Ruchlinem, a ten, widząc w jakim stanie jest Diana, postanowił wykorzystać nieprzytomną dziewczynę.

Z imprezy, która okazała się jedynie początkiem dramatu rodziny Szuryginów, Dianę odebrali rodzice. Przerażona nastolatka opowiedziała najpierw im, a później policji, o wszystkim, co wydarzyło się tamtego wieczoru. Nie otrzymała niestety odpowiedniego wsparcia i zrozumienia. Już na komisariacie usłyszała, że chociaż zgwałcono ją dwukrotnie, w świetle prawa doszło do jednego gwałtu i że oskarżyć może jedynie Siergieja Siemionowa. Dlaczego? Według rosyjskich funkcjonariuszy mężczyzna nie może zostać oskarżony o gwałt, jeśli kobieta, z którą uprawiał seks, nie wyraziła sprzeciwu. Zarówno spisujący zeznania policjanci, jak i wydający później wyrok sąd podkreślali, że osoba „składająca skargę” traci możliwość oskarżenia sprawcy, ponieważ w trakcie odbywania stosunku seksualnego była pijana do nieprzytomności i w związku z tym nie otrzymał on „jasnego komunikatu”, z którego wynikałoby, że druga strona nie wyraża zgody na seks. Podążając za logiką rosyjskiego prawa, trudno się dziwić, że drugi gwałciciel od razu zyskał status świadka. On zgwałcił dziewczynę, która była była nie tylko zbyt pijana, ale i zbyt zszokowana gwałtem, żeby mieć siłę protestować. Tak więc jedynym oskarżonym w procesie był Siemionow, któremu początkowo wymierzono karę ośmiu lat pobytu w kolonii karnej, ale po apelacji zmniejszono ją do lat trzech.

Wydawać by się mogło, że po ogłoszeniu wyroku wszystko powinno ucichnąć, ale stało się inaczej. Znajomi i rodzina skazanego Siergieja zjednoczyli się przeciwko Dianie, dokładając wszelkich starań, by dziewczyna nie tylko nie zapomniała o tym, co wydarzyło się feralnego wieczoru, ale by poczuła się winna całego zajścia. Z czasem sprawą zainteresowały się media, czego owocem były aż trzy odcinki popularnego, znanego z poruszania kontrowersyjnych tematów programu Pust govoryat. To, co w założeniu miało być debatą i próbą odtworzenia zdarzeń z 31 marca, okazało się roastem Diany Szuryginy.

Co więcej, udział w nim brali nie tylko bliscy oskarżonego Siemionowa, ale także rosyjscy celebryci, specjaliści, a także zupełnie przypadkowe osoby, które akurat znalazły się na widowni. Atakowana ze wszystkich stron nastolatka usłyszała między innymi:

„Jej matka urodziła ją w wieku piętnastu lat! Jak mamy bronić kogoś takiego? Diana, przecież ty sama prowokujesz mężczyzn! To nieletnia profesjonalistka!” – mówiła fotomodelka Diana Pegas.

„Jej matka urodziła ją w wieku piętnastu lat! Jak mamy bronić kogoś takiego? Diana, przecież ty sama prowokujesz mężczyzn! To nieletnia profesjonalistka!”.

„Umarłabym, gdyby to była moja córka… – dodawała aktorka i prezenterka Angelina Wowk. – Nie rozumiem, jak można mówić o gwałcie, skoro ta dziewczyna tak się zachowuje? Nie było żadnego gwałtu. Przecież oni wszyscy spotkali się tam, żeby pić alkohol i Bóg wie, co jeszcze wyprawiać. Uważam, że kara, jaką otrzymał [Siemionow], jest za wysoka. Jak można oceniać pijanego człowieka?”.

Dziennikarz Alieksiej Timofiejew: „Może i rzeczywiście powiedziała mu: «nie», ale jeśli powiedziała to tym swoim specyficznym, flirciarskim tonem, to mógł nie wziąć jej słów na poważnie. Kiedy facet jest w pełnej gotowości, to przecież nie słyszy…”.

Po emisji programu sytuacja Szuryginy stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Społeczeństwo, słysząc tak ostre i negatywne opinie z ust swoich autorytetów, poczuło się w obowiązku do wyrażenia własnego stanowiska w sprawie Diany. Nie brakowało opinii krytykujących nagłaśnianie całej sprawy, a także zgłaszanie jej na policję. Jedna z siedzących wśród widzów kobiet stanowczo odradzała wszystkim dziewczętom zgłaszanie się na policję w sytuacji gwałtu, tłumacząc, że właściwym rozwiązaniem problemu byłaby zwyczajna rozmowa, w której udział powinny wziąć tylko i wyłącznie rodziny obu stron.

Diana Szurygina
Reklama Burger Kinga wykorzystująca wizerunek Diany Szuryginy. Hasło reklamy „Drugi za darmo”.

Rosyjskie sieci społecznościowe, blogi, kanały youtube zapełniły się memami, kompromitującymi zdjęciami dziewczyny, a także filmikami blogerów, parodiujących i krytykujących jej wypowiedzi. Wizerunek Szuryginy oraz wyrwane z kontekstu fragmenty jej wypowiedzi posłużyły, gotowym na wszystko, piarowcom wielu firm, między innymi Burger Kinga, którego reklama spotkała się z wyjątkowo pozytywnym odbiorem.

Cała sprawa jest kolejnym przykładem oskarżania ofiar gwałtów o to, że to wszystko ich wina. Tak długo, jak długo władza – każda władza, nie tylko rosyjska – będzie to akceptować, tak długo kultura gwałtu będzie się bezkarnie rozwijać, a znane powiedzenie „jak kocha, to bije” posłuży jeszcze wielu osobom jako wytłumaczenie rodzinnych dramatów.

Ukraiński feminizm to nie Femen [ankieta]

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Wiktoria Bieliaszyn
Wiktoria Bieliaszyn
Dziennikarka „Gazety Wyborczej”
Dziennikarka „Gazety Wyborczej”, specjalizuje się w Europie Wschodniej. Publikowała m.in. w „Polityce”, „Tygodniku Powszechnym”, OKO.press, Die Welt, La Repubblica i Meduzie.
Zamknij