Świat

Czerepanyn: Majdan pokazał, że Kijów jest jednym z centrów Europy

Dziś ważne sprawy międzynarodowe dzieją się na peryferiach, czego przykładem wojna w Syrii.

Tom Cassauwers: Brałeś udział w wydarzeniach kijowskiego Euromajdanu, jaka była twoja rola i jakie było znaczenie tych protestów?

Wasyl Czerepanyn : Pierwszą „rolą”, jaką odegrałem na Majdanie, była rola obywatela Ukrainy, który czuł odpowiedzialność i solidarność z tym, co się dzieje. Dlatego byłem tam od pierwszych do ostatnich dni. W protestach brałem udział i pomagałem protestującym na różne sposoby: od sprzątania w okupowanych budynkach, by zrobić miejsce na spotkania, po budowanie barykad i pomoc „na pierwszej linii”.

Czuje się bardzo szczęśliwym człowiekiem, że tego rodzaju, prawdziwie rewolucyjne i wyzwoleńcze zdarzenia miały miejsce za mojego życia. Widzisz masy na twoich oczach zmieniające bieg historii, obalające krwawy autorytarny reżim i przejmujące władzę. To było dla mnie jedno z najważniejszych egzystencjalnych przeżyć.

Oczywiście Majdan miał swoją ukraińską specyfikę, ale w tym samym czasie miały miejsce podobne wydarzenia na całym świecie. Widać wiele podobieństw między Majdanem a Arabską Wiosną, ruchem Indignados w Hiszpanii oraz Occupy w USA i innych krajach. Te podobieństwa rozciągają się od narzędzi, metodologii, codziennych praktyk i puszczania w obieg idei, jakie z nich wypływają. Wszystkie te wydarzenia znajdują się w centrum jednego procesu. W ostatnich latach widzieliśmy na świecie kluczowe zmiany. Majdan, dla konstrukcji UE i idei europejskiej, był pewnym punktem wyjścia, politycznym a priori. Począwszy od Majdanu, zaczęły otwierać się drzwi do niewiadomego, do nowej przestrzeni politycznej.

Ta „międzynarodówka” [protestów] określa pewne wymiary dla utopii. Każda rewolucja ma globalny horyzont. Jasne, zaczyna się od lokalnych spraw, Majdan był rewolucyjną odpowiedzią, dla antagonizmów i sprzeczności [polityki] na poziomie Ukrainy. Ale w tym samym czasie daje się wpisać i przyjmuje nowe sensy w porównaniu do ruchów globalnych.

Majdan był rewolucją? W jakim sensie?

Jest uprawnione, by nazwać Majdan rewolucją, przede wszystkim w politycznym znaczeniu. Gdybyśmy jednak chcieli się odwoływać do klasyków marksizmu, mówiących o rewolucji w kategoriach ekonomicznych, to nie, niestety, tak to nie zadziałało. Majdan nie obalił porządku społecznego i gospodarczego, choć jako taki był wystąpieniem przeciwko oligarchii. Majdan miał wielki potencjał, żeby zrealizować także i ten wymiar rewolucji, ale zarazem było to najtrudniejsze wyzwanie do pokonania.

Jasne stało się, że jeśli chcesz zmienić władzę, dokonać rewolucji w ścisłym politycznym sensie, to już jest hardcore. Jeśli chcesz zrobić to naprawdę, na poważnie przejąć władzę, to ci, przeciwko którym walczysz, zrobią wszystko, żeby cię powstrzymać. Jest niesłychanie trudne: przeprowadzić rewolucję polityczną. Nie jestem nawet w stanie sobie wyobrazić, jakie ludzkie koszta, ile żyć pochłonęłaby do tego rewolucja gospodarcza.

Jeśli spojrzysz na Majdan, na część obrazów [jakimi się posługiwał], na flagi, to wydaje się on rewolucją nacjonalistyczną. To właśnie kremlowska propaganda, a raczej rosyjska wojna medialna, skutecznie narzuciły jako interpretację Europie.

Te nacjonalistyczne obrazy były jednak kwestią pewnego retorycznego opakowania – pokazywały, że ludzie nie mają właściwego języka politycznego do wyrażania swoich prawdziwych poglądów. Brak tego słownika doprowadził do powrotu do ustalonych symboli politycznych: flagi i hymnu narodowego. Do symboli, które mają oficjalny stempel. Na nich ludzie mogli polegać, czerpać z nich inspirację i pod nimi przestać uciekać od masowej przemocy.

Niesłychanie istotna była jednak codzienna warstwa Majdanu. To, co widziałem, to niewyobrażalna solidarność, pomoc wzajemna.

Samoświadoma machina codziennego funkcjonowania była czymś jak komunistyczna utopia albo anarchistyczna wspólnota oparta na dobrowolnym udziale. Perfekcyjne przecięcie się [warstw] ukraińskiego społeczeństwa: panie z kijowskiej elity w futrach wykopujące płyty chodnikowe z chłopami i robotnikami z regionów Ukrainy.

Kiedy spojrzysz na to wszystko razem mówienie o Majdanie jako rewolucji jest uprawnione. Jeśli spojrzysz na inne rewolucje: niech to będzie plac Tahrir albo Syntagma, to wszystko opiera się na okupacji centralnego placu, agory, forum – centrum społeczeństwa i polityki. To zwiastuje fundamentalną intencję rozpoczęcia na nowo, wystartowania znów od agory, zrestartowania procedur demokracji od początku. I to ma spory sens w dzisiejszych kontekstach.

Majdan był wydarzeniem bardzo europejskim, pokazującym pewne a priori, pewne podstawy europejskiej historii. Majdan był skonstruowany jako „demos” przeciwko „oligarchos” – w pewnym sensie antyczny model demokracji i sprawiedliwości. To był sygnał, że naprawdę należy zacząć od nowa. To, co nazywaliśmy parlamentem, nie było tak naprawdę parlamentem; co było nazywane polityką, nie było polityką; co było nazywane sądem, nie było sądem.

Nasza demokracja zawiodła w pewnym momencie i rewolucja mogła posłużyć jako instrument do zrestartowania państwa na bardziej demokratycznej i wyzwoleńczej podstawie. Ale kontrrewolucja w postaci wojny, jaką wydała nam Rosja i okupacji ukraińskich terytoriów, razem z rekonstrukcją korupcyjnej struktury państwa przez ukraińskie władze powstrzymały wiele rewolucyjnych skutków Majdanu.

A co z flagą Unii Europejskiej jako symbolem? W wielu państwach wspólnoty bynajmniej nie jest to symbol kojarzący się rewolucyjnie.

Symbole pojawiały się na Majdanie jako pewien pop, pływające znaczone bez przypisanego znaczenia. Flaga UE jest najlepszym przykładem. W Europie jest często palona na znak protestu. W Kijowie nikt tego nie robił, to by po prostu nie miało sensu. Wzięli więc flagę, symbol, zmieniając w coś rewolucyjnego. Flaga kojarząca się wielu ze znienawidzoną brukselską biurokracją miała dla Ukrainy inne znaczenie, była w inny sposób postrzegana.

Powinniśmy potraktować to poważnie, jeśli chcemy rozmawiać o przyszłości Europy. Ukraińcy wzięli jej flagę za swoją, jako coś, w czym w pewnym sensie zbiera się ich nadzieja na przyszłość.

Powinniśmy potraktować to poważnie, jeśli chcemy rozmawiać o przyszłości Europy. Ukraińcy wzięli jej flagę za swoją, jako coś, w czym w pewnym sensie zbiera się ich nadzieja na przyszłość. A oni walczyli o wolność i równość za cenę śmierci – dziś, w XXI wieku. To nie są tylko pewne miłe idee, o których można porozmawiać, ale podstawowe potrzeby ludzi. Nie sądzę, żeby było wiele krajów w Europie, gdzie można odnaleźć tyle nadziei mimo wszystko, mimo okupacji, wojny i wzrastającej skali przemocy na ulicach.

Co więc znaczy dla europejskiej idei Majdan?

Majdan stworzył nowy rodzaj wyzwania, co było dla Europy totalnym zaskoczeniem. I po nim, gdy rozpoczęła się okupacja Krymu, Europa nie była w stanie poradzić sobie z tym, co przyniosła ze sobą Ukraina. Majdan pokazał, że Kijów jest jednym z centrów Europy; że przyszłość Europy rozstrzyga się również w Ukrainie. Co pokazuje ciekawą dialektykę, jeśli porówna się to ze zwyczajowym ujmowaniem centrum Europy jako Zachodu. Unia jednak, gdy przyszło jej zmierzyć się z rewolucyjnymi wyzwaniami, nie umiała znaleźć właściwiej odpowiedzi. Później więc musiała zmierzyć się już z wyzwaniami militarnymi w postaci kontrrewolucji.

Majdan pokazał strategię zbawienia Europy od ideologicznej pułapki, w której dziś jesteśmy. Majdan pokazał, że Europa może być odpowiedzią na współczesny polityczny, militarny i instytucjonalny kryzys na międzynarodową skalę. A UE nie była gotowa na tego rodzaju propozycję płynącą z jej peryferiów. Okazało się, że peryferia są w pewnym sensie bardziej europejskie niż europejskie centrum. Dziś szala spraw międzynarodowych przesunęła się na peryferia, czego kolejnym przykładem jest wojna w Syrii.

Rosyjska wojna przeciwko Ukrainie została rozpoczęta po to, żeby pozbyć się wszystkich skutków Majdanu. Majdan jest największym koszmarem Kremla.

Agresja [na Ukrainę] była tylko początkiem agresji na Europę, tak jak ataki terrorystyczne na Paryż i Brukselę. Miała na celu zagrozić Europie i zbudować nowe mury, wznieść nowe płoty z drutów kolczastych, uruchomić nową kontrolę graniczną. Miała sprowadzić nas z powrotem do państwa narodowego a’la Dogville – w kierunku przeciwnym do międzynarodowej i demokratycznej wspólnoty. To reakcja, krok wstecz.

Jaką rolę zatem odegrała Unia Europejska? I jaką powinna była?

W sprawach podstawowych UE zazwyczaj reaguje w duchu Heglowskim – pisze manifesty, lecz działa bardzo powoli. Po Majdanie mieliśmy bardzo wyraźny moment z gatunku „kto pierwszy mrugnie”. Rosja popełniła przestępstwo w świetle prawa międzynarodowego, a Europa mrugnęła. Unia była gotowa wprowadzić sankcje wobec Rosji dopiero po zestrzeleniu samolotu Malaysia Airlines, co oznacza że gotowa jest działać w domenie realpolitik dopiero, gdy zabija się jej obywateli.

Gdyby Europa i Zachód w ogóle nie zaakceptowały aneksji Krymu, nie mielibyśmy wojny w Donbasie i prawdopodobnie nie mielibyśmy do czynienia z wojną w Syrii w takim kształcie. Jest międzynarodowa logika tej przemocy, a on jako cel wskazuje Europę, idę współżycia razem bez względu na wyznanie, pochodzenie, narodowość, whatever. Potencjał międzynarodowej demokracji, która jest możliwa w Europie.

W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z reakcją przeciwko Europie – ataki terrorystyczne, Brexit, coraz mniej i mniej Europy. A intencją Majdanu było jej rozpowszechnienie, rozszerzenie się demokratycznego szkieletu.

W tym sensie Majdan pchał Europę na zewnątrz. Ukraińcy i Ukrainki pokazali, że idea europejska nie jest zamknięta w unijnych granicach. Majdan był politycznie ruchem progresywnym, a reakcja i kontrrewolucja, której dziś doświadczamy, oznacza mniej wolności, więcej kontroli oraz mniej Europy i więcej przemocy. To logika polityczna Tanatosa, a potrzebujemy przecież więcej Erosa. Tuż po Majdanie mieliśmy największą szansę, aby rzeczywiście to wprowadzić. Im później, tym mniej było kontaktu, kanałów czy sposobów na zrealizowanie postulatów Majdanu. I ja powiedziałbym, że tę szansę straciliśmy w pierwszych miesiącach po, kiedy obywatele i opinia publiczna mogły wpłynąć na okoliczności.

Niezrealizowany potencjał rewolucji zmienia się w swoje ideologiczne przeciwieństwo. Dziś zawęża się przestrzeń wolności, kontrrewolucja wkracza na ulice pod postacią przemocy. Przemocy, która jest jak wirus. Im więcej gromadzi się przemocy, tym mocniej wybucha. Niczym rak przenosi się z jednego obszaru społeczeństwa na inny.

Represje i regres – to współrzędne dzisiejszego politycznego status quo. Represja wyzwoleńczego potencjału i regres do barbarzyństwa praktyk dyskryminacji i izolacji. Dokonane przez terrorystów zabójstwo sławnego ukraińskiego dziennikarza, Pawła Szeremeta, którego samochód eksplodował w centrum Kijowa latem 2016 roku było skrajną manifestacją tego trendu. Ruchy protestu od Tunezji po Grecję były nakierowane na jakąś utopię przyszłości, którą rządziła polityka nadziei. Dziś zmierzamy w kierunki post-apokaliptycznej dystopii: wojny w Syrii i Ukrainie, ISIS, radykalna prawica i populizm, Brexit i Trump jako symptomy polityki resentymentu, bez pomysłu na przyszłość lecz obsesyjnie skupione na przeszłości, z walkami o pamięć i frustracją, która każe przepisywać historię dokładnie tak, jak dzieje się to z nową polityką „dekomunizacji” Ukrainy.

Jaką rolę odegrała skrajna prawica?

Po rewolucji na Majdanie w Ukrainę uderzyły tak naprawdę dwie kontrrewolucje – pierwsza przyszła z zewnątrz, pod postacią wojny medialnej i militarnej okupacji. Druga natomiast zaczęła się od środka. Druga kontrrewolucja jest też symptomem wojny, tylko takiej, która nie dzieje się gdzieś na wschodzie, ale również w Kijowie i całym kraju. Wioski i miasta Ukrainy doświadczają cichej wojny, a krewni i bliscy widzą ją pod postacią martwych ciał synów i mężów.

Przed Majdanem skrajna prawica była skupiona wokół partii Swoboda. Na politycznym poziomie ta neonazistowska partia odgrywała rolę oficjalnej [„koncesjonowanej”] opozycji. Podczas rządów reżimu Janukowycza, jego Partia Regionów sprawowała władzę nad krajem jako siła totalnie skorumpowana, przestępcza i tak dalej… ale aby sprawiać wrażenie normalnej, „nieideologicznej” formacji, wzięli sobie Swobodę do odgrywania roli opozycyjnej maskotki. To forma negatywnej legitymacji – jak masz obok siebie nazistów, to nietrudno udawać zwyczajnego polityka.

Majdan wydawał się odtrutką na wzrost skrajnej prawicy.

Ponieważ skrajna prawica jest ufundowana na przemocy – to jest ich cel i metoda. A właśnie do nich przed Majdanem ciągnęli młodzi ludzie z przedmieść, pożądający jakiejś surowej, brutalnej „alternatywności”. Gdy po Majdanie całe społeczeństwo doświadczyło przemocy, faktycznej przemocy doby rewolucji, skrajna prawica nie miała niczego do zaproponowania. Po rewolucji obywatelki i obywatele nie byli zainteresowani jeszcze większą przemocą. W porównaniu do Majdanu przemoc skrajnej prawicy była przemocą naiwną i dziecinną. Jeśli masz masy gotowe do walki do samego końca, trudno to z czymś porównać.

Po Majdanie więc oni stracili właściwie całe poparcie społeczne, jakie mieli. W pierwszych wyborach prezydenckich w 2014 roku obydwaj kandydaci prawicy otrzymali około 3% głosów. Wojna pozwoliła im wrócić na scenę.

Okupacja terytoriów Ukrainy na wschodzie kraju, konflikt zbrojny w Donbasie, jedno i drugie zadziałało jako pełnoprawna legitymacja dla skrajnej prawicy. Oni marzyli o wojnie, szczególnie z Rosją, od dzieciństwa. Faszyści kochają wojnę. Faktycznie jednak oni pasożytują na ukraińskim społeczeństwie, przedstawiając się jako super dzielni wojownicy na wschodzie kraju. A teraz pozwalają sobie na coraz więcej na ulicach Kijowa.

Ciebie zaatakowano…

W instytucjonalnej biografii naszego Centrum Badań nad Kulturą Wizualną (VCRC) mieliśmy często problemy z kijowskimi grupami skrajnej prawicy. Atakowali naszą siedzibę kilkukrotnie, atakowali nasze spotkania publiczne, więc w zasadzie byłem przygotowany na jakąś formę przemocy. Mimo wszystko, kiedy zostałem pobity przez neonazioli w sierpniu 2014 roku, pół roku po Majdanie, to było osobiście jednak szokujące, choć zupełnie zgodne z kontrrewolucyjną logiką tej wojny.

Grupa, która mnie zaatakowała, była całkiem spora – z dziesięciu facetów. Rozpoznali mnie na placu przez naszym uniwersytetem Akademią Kijowsko-Mohylańską, i zaczęli gonić, krzycząc: „komunista, separatysta, łapcie złodzieja!”. Kilka lat wcześniej oskarżali nas o „promocję transdżenderyzmu” (co dla nich stanowi jakieś plugawe słowo, jak wszystko, co kojarzy się z ruchem LGBTQ). Teraz jednak zmienili słownik: lepiej i łatwiej kogoś oskarżyć o „komunizm” czy „separatyzm”. Spędziłem ponad tydzień w szpitalu, miałem operację twarzy, której prawa strona była w całości zmiażdżona.

Pobicie pozwoliło mi zrozumieć logikę przemocy w bardzo dosłowny i bolesny sposób. Ale umocniło mnie w przekonaniu, że trzeba budować dla tego alternatywę, sprzeciwiać się Termidorowi. Rok temu, organizując kijowskie Biennale pod hasłem „Szkoła kijowska”, odnieśliśmy się też do brutalnych okoliczności, w jakich przyszło nam działać. Edukacja jest najlepszą kontynuacją rewolucji. To recepta na reakcję, której tak bardzo po rewolucji potrzeba. Pole edukacji najlepiej służy przekazywaniu dalej wydarzeń rewolucyjnych. W kontekście politycznym Ukrainy edukacji najbardziej potrzebujemy właśnie do tego, by refleksja, lekcje i struktury działania, jakie przyniósł nam Majdan, zostały włączone do społeczeństwa. Stąd pomysł i hasło szkoły.

Europejska lewica była w przeszłości dość sceptyczna wobec Majdanu. Jak się do tego odnosisz?

„Co robić?” To jest pytanie, jakie europejska lewica powinna sobie zadawać, zamiast cynicznie pokazywać palcem faszyzm u sąsiadów. Najlepiej zacząć od własnego podwórka. Czym jest dziś lewica? Jeśli spojrzysz, jak skrajna prawica w Europie odnosiła się do wydarzeń w Ukrainie, robili to w ten sam sposób, co lewicowcy w wielu krajach. Jak część niemieckiego Die Linke, którego część przedstawicieli nawet jeździła wspierać rosyjską okupację Ukrainy.

Co to więc oznacza, gdy lewica reaguje w ten sam sposób, co skrajna prawica? To ważne pytanie o przyszłość politycznego spectrum.

Co to więc oznacza, gdy lewica reaguje w ten sam sposób, co skrajna prawica? To ważne pytanie o przyszłość politycznego spectrum. To regres odpowiedzialności politycznej i znak słabości tak zwanej lewicy. Majdan sam w sobie daje dużo więcej nadziei na przyszłość idei lewicowej niż te lewicowe grupki na Zachodzie, które były w stanie przegapić rewolucję w sercu Europy. Nie mówię o wszystkich naraz, oczywiście, ale wskazuję na pewne symptomy.

Co dalej?

Historycznie Ukraina była białą plamą na mentalnej mapie Europy. Była uznawana za terytorium, gdzie Rosja sprawuje władzę. Pilnie potrzebujemy jakiejś widocznej i zrozumiałej formy politycznej podmiotowości. Ukraina się zmieniła, Majdan wprowadził Ukrainę na nowy międzynarodowy poziom. Jeśli jednak Kijów jest kluczowy dla dzisiejszej Europy, to potrzebuje również jakiegoś dyskursu, który byłby zrozumiały, sposobu na przekazanie swojego posłannictwa światu.

Rozwijanie języka, kształtowanie nowego dyskursu, to długoterminowe cele, ale w perspektywie Europy pilne. Polityczna nieświadomość też ma strukturę językową. Zdobycie politycznej podmiotowości oznacza też zdolność nazwania swoich widm właściwym imieniem.

***

Wasyl Czerepanynszef Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie, członek zespołu Krytyki Politycznej na Ukrainie.
Tom Cassauwersredaktor ukraińskiej „Krytyki” i „E-International Relations”, pisze o polityce, historii i technologii.

Tekst ukazał się na stronach thecritique.co.uk. Przekład Jakub Dymek.

 

**Dziennik Opinii nr 347/2016 (1547)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij