Świat

Ci muzułmanie są bardziej proeuropejscy niż niejedna wspólnota katolicka

Bośniaccy muzułmanie poza pojedynczymi wspólnotami nie noszą tradycyjnych strojów religijnych, bardzo rzadko można spotkać kobietę w hidżabie, a nikab jest czymś zupełnie nieznanym. W knajpach zazwyczaj jest alkohol, a wiara nie jest tu traktowana dogmatycznie. Ale za to tuż za rogiem...

Mała wioska, do której dojeżdżam ubitą drogą. Skręcam tuż przy domu, której mieszkaniec hoduje owce. Nad skromnym pastwiskiem góruje flaga Arabii Saudyjskiej, która obok Turcji najaktywniej wspiera bałkańskich muzułmanów. Trzeba jechać pod górę do wioski, której nie widać na pierwszy rzut oka. Nazywa się Gornja Maoča i stała się jedną z najbardziej znanych bośniackich miejscowości. Wszystko za sprawą jednego incydentu – na początku 2015 roku na jednym z domów pojawiło się graffiti z flagą tak zwanego Państwa Islamskiego. Gornja Maoča uznawana jest za siedlisko fundamentalnego islamu, a jej mieszkańcy o to, że zasilają szeregi oddziałów fundamentalistów w Syrii. Szacuje się, że z całej Bośni do tego bliskowschodniego pseudopaństwa wyjechało około trzystu osób.

Liberalny dziennikarz Srdjan Puhalo zarzuca jednak mediom, że opisując „wioski Państwa Islamskiego” szukają taniej sensacji, a nie przyglądają się dokładnie sytuacji. Mapa bośniackiego islamu jest bowiem dużo bardziej złożona.

bosnia-islam-2017
Fot. Paweł Pieniążek

Czarne serce

Gornja Maoča ciągnie się wzdłuż jednej stromej ulicy. Domy nie są okazałe, widać, że we wsi panuje bieda. To ona jest wymieniana jako jeden z kluczowych czynników, który pcha ludzi w objęcia fundamentalistów. Dzieci biegają po podwórkach i przyglądają się czujnie. Dziewczynki noszą hidżaby – chusty zakrywające głównie głowę, włosy i szyję, ale pozostawiające odkrytą twarz. Gdy osiągną pełnoletniość, ich twarze zasłonią nikaby – stroje zakrywające całą twarz z wyjątkiem oczu. Po drodze przemyka kilka kobiet ukrytych pod nikabami i abajami – luźnymi wierzchnimi nakryciami odsłaniającymi głowę, stopy i ręce. Mężczyźni z kolei noszą długie, bujne brody, a na głowach takije – krótkie, okrągłe nakrycia głowy. Oni przyglądają się zazwyczaj z nieufnością.

Zatrzymuję się pod dżamiją, jak ludzie nazywają tu muzułmańskie świątynie, gdzie dwójka dzieci mówi, że pójdą po hodżę, nauczyciela wiary, który wszystko może nam opowiedzieć. Hodża początkowo nie reaguje na ich prośbę, więc idą po drugiego. W tym czasie czekam obok Golfa dwójki, który przez lusterko ma przewieszone czarne serduszko z wyszytą białymi literami szahadą – muzułmańskim wyznaniem wiary, którą wykorzystują między innymi bojownicy z Organizacji Wyzwolenia Lewantu i PI. Gdy próbuję zrobić jej zdjęcie, akurat zza rogu wyłania się hodża.

– Co fotografujesz? – krzyczy. Podchodzi do mnie, powtarza kilkukrotnie pytanie, po czym odpycha aparat ręką i odchodzi. (Zdjęcie zrobię dopiero, gdy odejdzie).

bosnia-islam-2017
Fot. Paweł Pieniążek

Po chwili jednak się uspokaja i zaczyna wyjaśniać, co się dzieje. Nazywa się Mersed Čekić. Mieszkał gdzieś niedaleko, ale postanowił się przenieść do Gornjej Maočy, by żyć zgodnie z zasadami wiary. Jak twierdzi, do wioski przeprowadzają się ludzie z różnych część Bośni, ale też z Wiednia. W Gornjej Maočy mieszka około dwustu osób. Salafici wykupili domy po prawosławnych mieszkańcach, którzy po wojnie nie chcieli tam więcej mieszkać.

– Sam widzisz, jak żyjemy – kiwa głową w stronę miejscowości.

Niewykończone domy, mieszkańcy są ubrani biednie, często brudne od pracy, a w przypadku dzieci – od zabaw. Jak twierdzi Čekić, utrzymują się z rolnictwa i hodowli. Nie widać, by inwestowano we wsi w infrastrukturę – chociaż znajduje się niedaleko zadbanego miasta Maoča.

– A po co mieli by inwestować w terrorystów? – pyta z przekąsem Čekić.

Narzeka, że państwo głównie sprawia im problemy, a jedyne co od niego otrzymują to regularne wizyty policji.

– Nie liczymy na władzę, tylko na Boga.

bosnia-islam-2017
Fot. Paweł Pieniążek

Incydenty bez winnych

Chociaż Gornją Maočę od miasta Maoča dzieli raptem kilka kilometrów, to ma się wrażenie, jakby przeskoczyło się do innego świata. Mieszkańcy nie utrzymują zbyt wielu wzajemnych kontaktów. Gdy mieszkańcy Gornjej Maočy przyjeżdżają do Maočy na zakupy, to jedni i drudzy patrzą z podejrzliwością, co wyprawiają ich sąsiedzi.

– Oni żyją jak w państwach arabskich, a nie w Bośni – mówi imam Uzeir Haskić z dżamiji Maočy.

Sugeruje, że różnice kulturowe między islamem wyznawanym przez mieszkańców Półwyspu Arabskiego, a tym przez mieszkańców Bałkanów, są znaczące. Bośniaccy muzułmanie poza pojedynczymi wspólnotami nie noszą tradycyjnych strojów religijnych, bardzo rzadko można spotkać kobietę w hidżabie, a nikab jest czymś zupełnie nieznanym. W knajpach zazwyczaj jest alkohol. Wiara nie jest traktowana dogmatycznie.

– To jest największa grupa muzułmanów w Bośni. Z drugiej strony są właśnie ci, którzy są ortodoksyjni. O tej wspólnocie jednak nie wiadomo zbyt wiele – na jakie odłamy się dzielą, jak są mocni i ilu ich jest – mówi Puhala.

Wyjaśnia, że w Bośni i Hercegowinie doszło do incydentów takich, jak zabicie policjanta w Zvorniku w kwietniu 2015 roku i dwóch żołnierzy w Sarajewie w listopadzie 2015 roku. Jednak nie wiadomo, jaki odłam stoi za tymi atakami.

– Nie wykluczam, że coś się może tu wydarzyć choćby jutro, ale naprawdę nie mamy wystarczających informacji. Póki co to głównie panika, którą sieją media, by wzbudzić sensację – twierdzi Puhala.

bosnia-islam-2017
Fot. Paweł Pieniążek

Muzułmanie patrzą w stronę Europy

Tuzla w czasach Jugosławii uchodziła za stolicę rock and rolla. Na licznych straganach z płytami kompaktowymi w oczu rzuca się klasyka jugosłowiańskiego rocka i tego stworzonego już po rozpadzie państwa, a także stare, wszystkim dobrze znane zespoły, jak Deep Purple.

W cichej kawiarni tuż obok biura lokalnego oddziału gazety „Dnevni Avaza”. Dziennikarka Almasa Hadžić przekonuje, że muzułmanie są tą grupą w Bośni, na którą Europa może liczyć najbardziej.

– To wspólnota muzułmańska jest konsekwentnie proeuropejska – mówi.

Nawiązuje do tego, że wśród ludności serbskiej zamieszkałej Bośnię i Hercegowinę popularna jest orientacja prorosyjska. Z kolei muzułmanie w większości chętniej widzieliby przyszłość swojego państwa w Unii Europejskiej.

Po drodze z Tuzli zatrzymuję się przy ładnym, nowo zbudowanym meczecie w jednej z bośniackich miejscowości. Jego dwie strzeliste wieże górują nad niebem. Gdy do niego idę, kontrastują z napisem „Ambasada. Disco Club”. Przyglądam się meczetowi. Lekko podpity mężczyzna stoi na tarasie stojącego obok budynku, zagaja mnie widząc, że przyglądam się meczetowi. Po krótkiej rutynowej pogawędce (skąd jesteś, co słychać, jak się masz) rzuca:

–  Bośnia jest super, kurwa, liberalna. Piję piwo, a potem idę się modlić – kiwa głową w stronę meczetu znajdującego się naprzeciw, z którego akurat wychodzi grupa ludzi. – Jesteśmy zupełnie wyluzowani – mówi, po czym znika w drzwiach.

bosnia-islam-2017

 

bosnia-islam-2017
Fot. Paweł Pieniążek

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paweł Pieniążek
Paweł Pieniążek
Dziennikarz, reporter
Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę na Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książek „Pozdrowienia z Noworosji” (2015), „Wojna, która nas zmieniła” (2017) i „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii” (2019). Dwukrotnie nominowany do nagrody MediaTory, a także do Nagrody im. Beaty Pawlak i Nagrody „Ambasador Nowej Europy”. Stypendysta Poynter Fellowship in Journalism na Yale University.
Zamknij