Świat

Bieriezowski byłby jak Chodorkowski?

Gdyby Bieriezowski został w Rosji, to dzisiaj mroczna przeszłość i nieuczciwe pieniądze zostałyby pewnie odsunięte w niepamięć.

Ostatnio świat rosyjskich oligarchów doznał dwóch poważnych wstrząsów. Najpierw ze względu na cypryjski kryzys oligarchowie stracili mnóstwo pieniędzy ulokowanych w cypryjskich bankach. Następnie świat obiegła informacja o śmierci Borysa Bieriezowskiego. Zmarły w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat oligarcha zostawił po sobie mieszane uczucia. Krytykował władzę, robił przekręty, stracił majątek i – jak sam twierdził – sens dalszego życia.

Oligarchowie w Rosji pojawili się wraz z upadkiem Związku Radzieckiego. Gdy upadał system, a pierwszy i ostatni prezydent Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow próbował realizować ogłoszoną kilka lat wcześniej ogłoszoną pieriestrojkę, zaczynał rozkwitać biznes. Wykorzystując koniunkturę i okazję do szybkiego wzbogacenia się, pogrążano jednocześnie państwo. Przyszli oligarchowie przejmowali kolejne przedsiębiorstwa, które oddawano za grosze. Jak twierdzi komentator RIA Novosti Dmitrij Babicz, w 1992 roku nastąpiła „rewolucja burżuazyjno-demokratyczna”, z tym, że „w znacznie większym stopniu burżuazyjna niż demokratyczna. Nowy prezydent Borys Jelcyn […] i jego przyjaciele miliarderzy (Borys Bieriezowski, Michaił Chodorkowski, Władimir Gusiński) szybko uświadomili sobie, że mogą zdobyć ogromny majątek w Rosji, bez przenoszenia się do nieznajomych krajów zachodnich” – pisał Babicz. Nieco bardziej eufemistycznie ujęła te działania współautorka książki Więzień Putina, pisząc o bohaterze książki Michaile Chodorkowskim: „Był jednym z tych, którzy «ujeździli» reformatorską jelcynowską falę i maksymalnie wykorzystali lata 90.”.

High life na Zachodzie i bojownik o demokrację

Od tamtego czasu zmieniło się nie tylko to, że kraje zachodnie przestały być „obce”. Oligarchowie bardzo szybko nauczyli się inwestować i jak ukrywać swoje pieniądze przed rosyjkim urzędem skarbowym, o czym bardzo dobitnie przypomniał kryzys na Cyprze. Na Zachodzie stali się bywalcami, jak właściciel klubu piłkarskiego Chelsea i jedna z najbogatszych osób w Rosji Roman Abramowicz.

Inną drogą poszedł Michaił Chodorkowski, który stał się dla Zachodu symbolem walki o demokrację. Stało się to w momencie, gdy ten oligarcha został uznany za potencjalne zagrożenie dla prezydenta Władimira Putina. Zapłacił za to utratą wielomiliardowego majątku i więzieniem. To był symboliczny koniec ery Jelcyna, w której oligarchowie mieli swojego człowieka gwarantującego bezpieczeństwo ich majątkom. Chodorkowski miał być przykładem, jak kończy się niepokorność wobec władzy Putina i nadmierne własne ambicje. Odtąd oligarchowie, jeśli chcieli dalej robić interesy, musieli podporządkować się Kremlowi.

Złote lata 90.

Nie mniej barwną postacią niż Chodorkowski był zmarły 23 marca Borys Bieriezowski. W 1989 roku doktor matematyki (rosyjski odpowiednik doktora habilitowanego) i członek Radzieckiehj Akademii Nauk Borys Bieriezowski rozpoczął karierę w biznesie. Założył firmę LogoWaz zajmującą się sprzedażą samochodów. Po kilku latach firma była już jedną z najbardziej dochodowych w Rosji, a Bieriezowski zasiadał między innymi w Radzie ds. polityki przemysłowej przy rządzie Federacji Rosyjskiej. Wkrótce staje się też w Rosji wpływową postacią blisko związaną z otoczeniem Borysa Jelcyna. LogoWaz otrzymał specjalne ulgi za to, że wsparł ubiegającego się o reelekcję prezydenta w 1996 roku. W drugiej połowie lat 90. Bieriezowski i Abramowicz są też najważniejszymi udziałowcami Sibnieftu, spółki wydobywającej ropę naftową (obecnie Gazprom Nieft). Kilka lat później zostaje Bierezowski właścicielem Domu Wydawniczego „Kommiersant”, w skład którego wchodzi kilka wpływowych czasopism, stacje radiowa i telewizyjne.

Wraz z przyjściem Władimira Putina do władzy (jak twierdził sam Bieriezowski, to w dużym stopniu jego zasługa), sytuacja zmienia się diametralnie. Nowy prezydent za cel stawia sobie walkę z oligarchami, stabilizację i zakończenie epoki chaosu z lat 90. Był to też pretekst, aby pozbyć się najbardziej niepokornych miliarderów. Wśród nich byli między innymi wspomniani Chodorkowski i Gusiński, a także Bieriezowski.

Bieriezowski podpadł Putinowi zapewne z powodu ostrej krytyki, której dopuścił się jako jeden z pierwszych, chociaż jeszcze kilka miesięcy wcześniej uzyskał mandat do Dumy, startując ze związanej z Putinem frakcji Jedność, do której sukcesu politycznego miał się przyczynić. W końcu rezygnuje z mandatu deputowanego, bo – jak mówił – nie chciał uczestniczyć w „niszczeniu Rosji i tworzeniu w niej autorytarnego systemu władzy”.

Problemy Bieriezowskiego zaczęły się jednak już w 1999 roku, jeszcze pod koniec rządów Borysa Jelcyna, wraz z rozpoczęciem sprawy o defraudację środków państwowych,. Największe rosyjskie linie lotnicze Aerofłot, których oligarcha był akcjonariuszem, straciły z tego powodu 252 miliony dolarów. Pod koniec roku wycofano jednak zarzuty. Niemal rok później prokuratura postanowiła ponownie zająć się sprawą. W końcu przebywający za granicą Bieriezowski postanowił, że już nie wróci do Rosji.

Emigracja: dalsze problemy i utrata majątku

Od 2001 roku znajduje się na emigracji, w 2003 roku Wielka Brytania nadaje mu status uchodźcy politycznego. Bieriezowski w Rosji jest obwiniany niemal o wszystko – najczęściej chodzi o oszustwa finansowe, ale padają także zarzuty o wspieranie czeczeńskiej mafii i pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. Kontrowersje wokół niego narastają, gdy w 2006 roku stwierdza w radiu Echo Moskwy, że pracuje nad „siłowym przejęciem władzy w Rosji”. Federacja Rosyjska ubiega się o ekstradycję biznesmena. Oligarcha twierdzi, że wszystkie problemy z prawem są tak naprawdę pokłosiem konfliktu z Putinem. Bieriezowski obawia się także o swoje życie.

Biznesmen od końca lat 90. wyprzedaje wiele ze swoich aktywów, część przejmuje jego gruziński partner biznesowy. Za 1,3 miliarda dolarów odsprzedaje swoje udziału w Sibniefcie Romanowi Abramowiczowi – za co pozwie Abramowicza w 2012 roku. W rezultacie dochodzi do „procesu stulecia”. Bieriezowski domagał się od właściciela Chelsea 5,6 miliarda dolarów zadośćuczynienia za straty poniesione w trakcie sprzedaży swoich udziałów w Sibniefcie (wymuszenie sprzedaży) i koncernie aluminiowym Rusal (sprzedaż bez zgody). Na początku września Abramowicz wygrywa ten proces, a Bieriezowski popada w poważne problemy finansowe, między innymi przez swój rozrzutny tryb życia.

Bieriezowski prosi o przebaczenie

Bieriezowski był nieprzygotowany na taki werdykt sądu, był przekonany, że wygra proces z Abramowiczem – twierdzi w wywiadzie dla „Nowoje Wriemia” Katierina Sabirowa, która przez ostatnie kilka lat była blisko związana z oligarchą. „W październiku i listopadzie wszystko było źle. Często mówił, że nie wie, jak dalej żyć i po co dalej żyć” – mówi Sabirowa. – „Mówił, że nie chce nigdzie wychodzić. Nie chce się z nikim widzieć. Myślę, że jemu ciężko było widzieć w sobie przegranego człowieka”.

Sabirowa potwierdza też, że Bieriezowski w zeszłym roku wysłał list do Putina z prośbą o przebaczenie. Wiele osób nie wierzyło, że władze nie pochwaliłyby się takim listem, gdyby faktycznie istniał. Jednak przyjaciółka oligarchy twierdzi, że widziała list, a Bieriezowski nawet miał go odczytać jej na głos. „Powiedział, że to jedyny sposób, aby wrócić do Rosji” – mówi Sabirowa. Miał też powiedzieć, że czeka na odpowiedź. Sabirowa nie wierzy jednak w samobójstwo biznesmena.

Kilka godzin przed śmiercią Bieriezowskiego rozmowę przeprowadził z nim dziennikarz rosyjskiej edycji „Forbesa” Ilja Żegulew. Nie miał to być jednak wywiad, tylko pomoc przy pisaniu artykułu o sytuacji finansowej oligarchy. Rozmowa nie była nagrana na dyktafon. Pisarz i przyjaciel oligarchy Julij Dubow podważa autentyczność fragmentów tej rozmowy. Jednak obraz, który się z niej wyłania, podobny jest do tego, który kilka dni później przedstawiła Sabirowa w rozmowie dla „Nowoje Wriemia” – Bieriezowski był kompletnie rozbity i pragnął powrotu do Rosji.

„Nie powinienem był wyjeżdżać z Rosji” – mówił biznesmen.

Byłby jak Chodorkowski?

Chodorkowski zdawał sobie sprawę, że jeśli nie wyjedzie, trafi do więzienia. Pisze też o tym Gieworkian w Więźniu Putina. W końcu jego proces uznano za polityczny, a na Zachodzie w pewnym stopniu uznano go za bohatera. Mimo że wcale nie był „czysty”, jak czasami próbuje się go dzisiaj przedstawiać, czy jak sam on to robi (chociażby we wspomnianym Więźniu Putina). Gieworkian przyznaje, że dopiero po aresztowaniu Chodorkowski stał się interesujący. „Wszyscy oni [pierwsi oligarchowie – przyp. P.P.] wypłynęli na fali wyborów prezydenckich w 1996 roku, gdy zaryzykowali wóz albo przewóz, i mimo ogromnej przewagi w sondażach lidera komunistów Giennadija Ziuganowa poparli Borysa Jelcyna” – pisze dziennikarka. Bez ogródek w książce przyznaje to także sam Chodorkowski: „Pieniądze, ludzie, znajomości – wszystko poszło w ruch. Ważne były nawet nie tyle głosy, ile przekonanie społeczeństwa, że Jelcyn może wygrać, że wygra”.

Bieriezowski, na pytanie dziennikarza, czy chciałby się znaleźć w więzieniu, bo tylko na to mógłby liczyć w Rosji, odpowiada: „Chodorkowski… jakoś się uchował”. Zapewne gdyby Bieriezowski został w Rosji, to dzisiaj mówiono by o nim tak, jak o jego koledze. Mroczna przeszłość i nieuczciwe pieniądze zostałyby odsunięte w niepamięć. Natomiast pamiętano by krytyczne uwagi pod adresem Putina i zastanawiano by się, czy gdyby wystartował w wyborach, to pokonałby Putina. Marzenia – głównie zachodnie – o demokratycznej Rosji potrzebują bowiem swoich bohaterów, niestety niekoniecznie tych demokratycznych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paweł Pieniążek
Paweł Pieniążek
Dziennikarz, reporter
Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę na Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książek „Pozdrowienia z Noworosji” (2015), „Wojna, która nas zmieniła” (2017) i „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii” (2019). Dwukrotnie nominowany do nagrody MediaTory, a także do Nagrody im. Beaty Pawlak i Nagrody „Ambasador Nowej Europy”. Stypendysta Poynter Fellowship in Journalism na Yale University.
Zamknij