Świat

Ali Feruz był gotów się zabić, kiedy usłyszał, że ma być deportowany z Rosji

1 sierpnia zatrzymano Alego Feruza, dziennikarza „Nowej Gazety”. Tego samego dnia usłyszał wyrok: natychmiastowa deportacja do Uzbekistanu. Ali próbował się zabić. Krzyczał: „Wolę umrzeć, niż tam wrócić!”.

Opowiadając znajomym o szokującym zajściu, jakie miało miejsce w Rosji miesiąc temu, spotykałam się z niezrozumieniem i niedowierzaniem. Bo przecież jak to możliwe, że ktoś gotów był popełnić samobójstwo na sali sądowej tylko dlatego, że odmówiono mu w Rosji azylu? Ubiegać się o azyl w Rosji? Dla wielu z nas może brzmieć to absurdalnie. Przecież przywykliśmy raczej słyszeć, że komuś z Rosji udało się uciec, ewentualnie, że funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa okazali się być na tyle delikatni i łaskawi w swych działaniach, że uprzedzili nieszczęśnika, by, dla własnego bezpieczeństwa, nie ważył się więcej granicy Federacji Rosyjskiej przekraczać. Tak się jednak składa, że są jeszcze na świecie miejsca, w których życie wydaje się być o wiele gorszą alternatywą, niż samobójcza śmierć. I nie jest to wcale Rosja. Dowodem na to jest głośna sprawa Alego Feruza, dziennikarza „Nowej Gazety”, który 2 sierpnia próbował odebrać sobie życie po usłyszeniu decyzji o jego przymusowej deportacji do Uzbekistanu wydanej przez Sąd Basmański w Moskwie. Dlaczego? By to zrozumieć, musimy przyjrzeć się od początku całej historii.

Pawlenski dostał azyl polityczny we Francji

Kim jest Ali Feruz?

Ali Feruz to pseudonim pochodzącego z Uzbekistanu dziennikarza „Nowej Gazety” Huberdiego Nurmatowa. Choć urodził się w Uzbekistanie, to całe dzieciństwo spędził w Rosji. Jego rodzina ma zresztą rosyjskie obywatelstwo. Ze względu na trudną sytuację materialną Ali, po ukończeniu szkoły średniej, wrócił do Uzbekistanu, gdzie pracował jako sprzedawca. Później wyjechał do Kazania, by rozpocząć studia na tamtejszym uniwersytecie. Ze względu na rodzinne zobowiązania Ali znowu był jednak zmuszony wrócić do Uzbekistanu, co, jak się później okazało, nie wyszło mu na dobre.

W 2008 roku po raz pierwszy zainteresowały się nim służby bezpieczeństwa, które starały się go sobie całkowicie podporządkować i sprowadzić do roli donosiciela. Po dwóch dniach gróźb i tortur Ali Feruz zgodził się na wszystkie postawione mu warunki, tylko po to, by tej samej nocy potajemnie uciec z kraju. Wydawać by się mogło, że nic gorszego już się Feruzowi przydarzyć nie może. Zmuszony do życia w Rosji, ze świadomością, że nigdy nie będzie mógł wjechać na terytorium Uzbekistanu jako wolny człowiek, żył i pracował w Moskwie. Mimo wyższego wykształcenia chwytał się właściwie każdej pracy. Był asystentem weterynarza, kucharzem, kelnerem, zmywał też naczynia w podrzędnych knajpach.

Uzbekistan, czyli zapomniane piekło

czytaj także

Uzbekistan, czyli zapomniane piekło

Amnesty International

Za początek prawdziwych kłopotów, w jakie wpadł Ali, można uznać rok 2012, kiedy to dziennikarz zgubił swój uzbecki paszport. Nie mógł ubiegać się o wydanie nowego dokumentu, ponieważ samo pojawienie się w ambasadzie Uzbekistanu wiązało się z groźbą aresztowania. Feruz funkcjonował przez kilka lat bez jakichkolwiek papierów potwierdzających jego tożsamość, co nie przeszkodziło mu jednak zatrudnić się w redakcji „Nowej Gazety”, jednym z najbardziej niezależnych rosyjskich mediów. Dzięki znajomości języków obcych, lekkości pióra i  szokującym reportażom Ali w krótkim czasie stał się niezwykle popularnym redaktorem.

Dlaczego Rosja nie udzieliła Feruzowi azylu?

Walka Alego o uzyskanie statusu uchodźcy toczy się już od dwóch lat. Pierwszy wniosek w tej sprawie wpłynął do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych FR w 2015 roku. Niestety, jak na razie zarówno ten, jak i każdy kolejny, oddalono. W sprawę włączyła się oczywiście redakcja „Nowej Gazety”, która we współpracy z rosyjskimi organami kontroli przeprowadziła śledztwo i potwierdziła, że dziennikarz nie jest w jakikolwiek sposób obciążony i nic nie stoi na przeszkodzie, by udzielić mu azylu, co nie jest oczywiście równoznaczne z tym, że tego samego zdania są władze rosyjskie. Dla nikogo nie jest chyba tajemnicą, że Rosja aktywnie działa w procesie wysiedlania wszelkich politycznych aktywistów oraz przeciwników reżimu, zwłaszcza tych pochodzących z Uzbekistanu, co pozytywnie odbija się na prorosyjskiej polityce prowadzonej przez Szawkata Mirzijajewa.

W efekcie status Feruza na terytorium Federacji Rosyjskiej jest wciąż nieokreślony.

Co grozi Feruzowi w Uzbekistanie?

Organizacje Amnesty International i Human Rights Watch od wielu lat nagłaśniają fakt prześladowania oraz torturowania opozycjonistów przez władze Uzbekistanu. Nie będzie też przesadą stwierdzenie, że w Uzbekistanie do tej pory obowiązuje tzw. odpowiedzialność zbiorowa, przez którą konsekwencje braku pełnego podporządkowania władzom jednej osoby ponosi cała jej rodzina. Uniknąć kary ze strony uzbeckich władz jest niezwykle trudno. Służby bezpieczeństwa działają skutecznie i bezwzględnie, w myśl zasady: „cel uświęca środki”, starając się sprowadzić do kraju każdego człowieka, który w jakiś sposób się mu przeciwstawił. Często wykorzystywane są w tym celu środki psychotropowe, by porwać nieszczęśnika z terytorium innego kraju i wwieźć do Uzbekistanu. Wiele osób najzwyczajniej w świecie znika, przepada bez wieści, by, w najlepszym przypadku, odnaleźć się po latach.

Co więcej, w Uzbekistanie za przestępstwo uchodzi również homoseksualność. Ali Feruz, wyoutowany gej, zostałby więc osądzony i skazany nie tylko ze względu na całą swoją dotychczasową działalność, brak „współpracy” i ucieczkę z kraju, ale również za orientację seksualną, której w Rosji nie ukrywa.

Śmierć jako forma ucieczki?

1 sierpnia 2017 roku Alego zatrzymano. Zupełnie nagle i niespodziewanie. Szedł akurat na zajęcia wokalne. Wszystko było doskonale zaplanowane, dziennikarza zabrano prosto z ulicy, z miejsca nieopodal redakcji, późnym popołudniem, a już o godzinie 23 sędzia Artur Karpow wydał wyrok: natychmiastowa deportacja do Uzbekistanu. To właśnie wtedy Ali targnął się na swoje życie i próbował podciąć sobie żyły na sali sądowej. Powstrzymano go. Dziennikarz krzyczał wtedy: „Wolę umrzeć, niż tam wrócić!”.

Miłość nie jest mięsem – LGBTQ w Rosji

Przypadek Feruza wielkim rosyjskim precedensem

Europejski Trybunał Praw Człowieka rzadko ingeruje w to, co dzieje się w Rosji. Tym razem stało się jednak inaczej i już kilka dni po przerażającym incydencie w moskiewskim sądzie padł wyrok ze Strasburga: zakaz deportacji Feruza. Tym samym, to trybunał w Strasburgu będzie teraz zajmować się jego sprawą i dogłębnie analizować całą zgromadzoną dokumentację.  Do czasu podjęcia dalszych decyzji Ali Feruz będzie przebywać w specjalistycznym ośrodku dla migrantów.

Historia Alego Feruza mrozi krew w żyłach. Jak wielki strach musi odczuwać człowiek, żeby zdecydować się na samobójstwo w ramach protestu? Jak bardzo przerażająca musi być wizja tego, co czeka go we własnej ojczyźnie? Zwróćmy jednak uwagę na to, że Ali Feruz jest osobą publiczną, rozpoznawalną, cenioną i lubianą. Co dzieje się ze wszystkimi tymi, których zaginięcia nie zauważy nikt, poza rodziną? Kto zawalczy o ich prawo do wolności? O ich życie? Polityka Uzbekistanu jest okrutna i bezwzględna, a Rosja jest w takich przypadkach jej cichym sojusznikiem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Wiktoria Bieliaszyn
Wiktoria Bieliaszyn
Dziennikarka „Gazety Wyborczej”
Dziennikarka „Gazety Wyborczej”, specjalizuje się w Europie Wschodniej. Publikowała m.in. w „Polityce”, „Tygodniku Powszechnym”, OKO.press, Die Welt, La Repubblica i Meduzie.
Zamknij