Kraj

Już nie musimy być jak Bush!

W trakcie trwających negocjacji Unia Europejska próbuje więc zapobiec utrzymaniu represyjnych działań w stosunku do państw - producentów narkotyków.

Dlaczego Polska nie zabiera głosu w sprawie światowej polityki walki z narkotykami? 11 marca zaczyna się w Wiedniu spotkanie ONZ w tej sprawie, a nasze konsultacje międzyresortowe dopiero mają się odbyć! – apel eksperta Katarzyny Malinowskiej-Sempruch w „Gazecie Wyborczej” z 28 lutego 2009. Autorka wystąpi na konferencji 3 marca.

W 1998 kraje członkowskie ONZ uchwaliły utopijną deklarację „Świat bez narkotyków”, która za cel stawiała sobie znaczną redukcję lub eliminację upraw koki, opium i konopi do roku 2008 oraz obniżenie liczby osób zażywających środki psychoaktywne. Żaden z tych celów nie został osiągnięty: liczba konsumentów wzrosła, ceny narkotyków spadły, powierzchnia upraw koki wzrosła o 20 proc., a opium – o ponad 100 proc.! Rynek amfetaminy, o którym dziesięć lat temu nie było mowy, jest ogromny. Coraz większa kryminalizacja problemów związanych z narkotykami zaowocowała przepełnieniem zakładów karnych.

Szansą na zmianę tego stanu rzeczy jest tegoroczna sesja specjalna Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Wiedniu, podczas której zostaną ustalone założenia globalnej polityki narkotykowej na kolejną dekadę. Państwa członkowskie, zwłaszcza z Europy Zachodniej, przygotowują się do tego wydarzenia od dawna. W Polsce trwa cisza.

Na czym polega spór? Trzeba wiedzieć, że w globalnej polityce narkotykowej można wyróżnić dwa podejścia: represyjne, polegające na kryminalizacji narkotyków, oraz pragmatyczne, którego celem jest redukcja szkód spowodowanych produkcją i zażywaniem substancji psychoaktywnych. W mijającej dekadzie ONZ przy zdecydowanym wsparciu USA promowała stosowanie tego pierwszego modelu.

W trakcie trwających negocjacji Unia Europejska próbuje więc zapobiec utrzymaniu represyjnych działań w stosunku do państw – producentów narkotyków. Chce tę politykę zastąpić pomocą w tworzeniu alternatywnych upraw, które mogłyby stopniowo zastąpić opium, kokę czy konopie. Domaga się też zagwarantowania poszanowania praw osób zażywających narkotyki. Oznacza to m.in., że nie należy ich na siłę leczyć lub zamykać w obozach pracy, jak to praktykują kraje Azji, tylko stosować kary proporcjonalne do wykroczeń oraz szeroko udostępnić zróżnicowane formy leczenia uzależnień. Unia jest też zdecydowanym zwolennikiem filozofii redukcji szkód, której z uporem przeciwstawiają się USA.

Polska, choć – zgodnie z pragmatycznym podejściem – wpisała redukcję szkód do krajowego programu przeciwdziałania narkomanii, pozostaje bierna. Konsultacje międzyresortowe dopiero mają się odbyć, a spotkanie w Wiedniu zaczyna się już 11 marca. A wystarczyłoby ocenić istniejące programy profilaktyczne i terapeutyczne, aby móc aktywnie uczestniczyć w wiedeńskich dyskusjach.

Jednym z powodów naszej nieobecności w negocjacjach mogą być płynące z Warszawy instrukcje formułowane zgodnie z duchem niezwykle represyjnej jak na Europę polityki narkotykowej. Jesteśmy bowiem jednym z niewielu krajów Unii, w których za pół grama marihuany można trafić do więzienia na trzy lata. Trzyma się u nas mocno stereotyp, iż leczenie substytucyjne (terapia polegająca na dostarczaniu organizmowi leku zastępującego narkotyk) to „dopłacanie ćpunom do heroiny”, choć według wszelkich standardów międzynarodowych jest to najskuteczniejsza forma leczenia osób uzależnionych od opiatów.

A może postawa Polski ma być ukłonem w stronę „wielkiego brata”? Jeśli tak, to niepotrzebnie. Nowa amerykańska administracja zmienia politykę antynarkotykową. Na stronie internetowej Białego Domu już trzy dni po inauguracji prezydentury Obamy pojawiła się informacja, że jest on zwolennikiem wymiany igieł i strzykawek – a to podstawowy sposób na ograniczanie szkód spowodowanych przez narkotyki. Nowa amerykańska ambasador przy ONZ, również pod silnym wpływem organizacji pozarządowych (NGO), wstrzymała negocjacje w sprawie deklaracji, aby nowa ekipa w Waszyngtonie mogła bliżej przyjrzeć się roli USA w tych pracach i uniemożliwić wciąż obecnym w Wiedniu ludziom Busha obstawanie przy represyjnym podejściu do problemu narkotyków. Może zatem chodzi o to, że zdecydowanie przeciwko redukcji szkód wypowiedział się Watykan, a za nim Włochy?

Do tego Polska traktuje organizacje pozarządowe wspierające nowe trendy w walce z narkotykami jak kulę u nogi. Podczas gdy nawet Malezja i Iran włączają przedstawicieli takich organizacji do delegacji na spotkania wysokiego szczebla, polskie MSZ takiej możliwości nie widzi. Bez odpowiedzi pozostają zarówno listy wysyłane do MSZ, jak i mniej formalne zapytania dotyczące efektów negocjacji wystosowane do polskiej misji w Wiedniu.

Agenda ONZ zajmująca się polityką narkotykową (UNODC), a wraz z nią partnerzy rządowi na placówkach w Wiedniu są bastionem „starego”, skostniałego ONZ. Nawet oni stworzyli jednak przestrzeń, w której organizacje pozarządowe mogą zabrać głos. Na lipcowym spotkaniu NGO zorganizowanym w Wiedniu i opłaconym przez UNODC, w którym wzięły udział organizacje pozarządowe ze 150 krajów, z Polski nie było nikogo. Żadna z polskich organizacji pozarządowych nie otrzymała od rządu uchwalonego tam dokumentu „Beyond 2008” zawierającego rekomendacje dla rządów w sprawie negocjacji. Czy krótko przed marcowym spotkaniem można coś jeszcze zrobić? Dyskusje na temat treści nowej deklaracji ciągle się toczą. Polska może jeszcze pokazać Unii, że jest jej lojalnym członkiem, wspierając zdecydowanie europejskie priorytety podczas ostatnich rozmów na temat treści dokumentu. MSZ może jeszcze odbyć konsultacje z organizacjami pozarządowymi. Więcej – może reprezentantów tych organizacji włączyć do składu polskiej delegacji do Wiednia. Społeczeństwo obywatelskie, które powinno być w tej sprawie partnerem, nie może być całkowicie pominięte.

Tekst ukazał się w „Gazecie Wyborczej” z 28 lutego 2009.


Kasia Malinowska-Sempruch (ur. 1966) – dyrektorka programu „Global Drug Policy” w Open Society Institute. Wcześniej kierowała Międzynarodowym Programem Redukcji Szkód w Nowym Jorku, działając na rzecz ochrony zdrowia i przestrzegania praw człowieka osób zażywających narkotyki oraz reformy represyjnej polityki narkotykowej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kasia Malinowska
Kasia Malinowska
Specjalistka w dziedzinie zdrowia publicznego
Specjalistka w dziedzinie zdrowia publicznego. Kieruje Programem Międzynarodowej Polityki Narkotykowej w Open Society Institute. Wcześniej zajmowała się polityką wobec HIV/AIDS, w latach 90. współtworzyła pierwszy w Polsce narodowy program walki z AIDS.
Zamknij