Sztuki wizualne

Transparent na 11 listopada

Idę w środku tego wielkiego tłumu w smrodzie czerwonych rac, w sypiącym się z nich popiele, boleśnie wpadającym w oczy. Nie mam na ramieniu żadnej opaski. Mam za to transparent.

W sobotę 11 listopada niezawodny Facebook wyświetlił mi zdjęcie sprzed sześciu lat. „Mamy nadzieję, że to wspomnienie sprawi ci radość”. Patrzę więc na fotografię krewkiego nacjonalisty, rzucającego brukiem w kordon policji na placu Konstytucji w 2011 roku i zastanawiam się, czy aby na pewno chcę znowu jechać do Warszawy 11 listopada.

Kochające Polskę rodziny z dziećmi, czyli jak oswoiliśmy faszyzm

Można powiedzieć, że od tamtej pory zdążyłem dość dobrze zorientować się w tym, co dzieje się na tzw. marszu niepodległości. Orientuję się chyba coraz lepiej, bo od kiedy zniszczono mi tam aparat cztery lata temu, potrafię się doskonale wtopić w tło. Przepis na to nie jest zresztą szczególnie skomplikowany: wystarczy wbić tępo wzrok przed siebie i iść żwawo. Nie myśleć za dużo, nie rozglądać się dookoła, byle nie ściągnąć niechcący wzroku kogoś, kto na chwilę wyrwie się z marszowego ferworu.

Idę w środku tego wielkiego tłumu w smrodzie czerwonych rac, w sypiącym się z nich popiele, boleśnie wpadającym w oczy. Nie mam na ramieniu żadnej opaski, ani biało-czerwonej, ani tym bardziej w innym kolorze. Nie wykrzykuję ani jednego z padających tam haseł, nawet na potrzeby kamuflażu nie przeszłyby mi przez gardło. Mam za to transparent, jak przystało na demonstrację. W zasadzie niezbyt prowokacyjny, choć akurat w tym miejscu nieco złośliwy. Jest za to w stu procentach biały – może to go ratuje w tej sytuacji, zamieniając jego absurdalność na… no właśnie, chyba jeszcze więcej absurdu.

Nikt mnie przecież chyba nie skopie za bezideowość. Ta zawsze jest w modzie. Żaden aspirant Kulson nie zaaresztuje transparentu, który nic nie znaczy. Natomiast każda osoba, która na niego spojrzy, musi jakieś znaczenie mu nadać. Sama. Puste znaki czekają na wypełnienie treścią, ale jeżeli nie zrobimy tego my, zrobi to kto inny.

FOT. WOJTEK SZABELSKI

 

Stypendium pamięci Konrada Pustoły dla Tytusa Szabelskiego

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij