Kultura

O 7. Berlin Biennale w niemieckiej prasie

Jakie są intencje organizatorów 7. Berlin Biennale? Czego oczekiwano, wybierając na jego kuratora Artura Żmijewskiego? I skąd się wzięły w Berlinie namioty ruchu Occupy? Niemiecką prasę przegląda Susanne Albani.

Portal taz.de z 16 kwietnia w artykule pod tytułem Autodestrukcja sztuki analizuje intencje organizatorów 7. Berlin Biennale. Stwierdza, że konsekwentnie opowiadają się oni za sztuką polityczną, choć od początku były problemy z przekazaniem tego przesłania publiczności. Według Ingo Arenda, autora tekstu, zwłaszcza obecna na Biennale Krytyka Polityczna występuje przeciwko pasywnej konsumpcji sztuki.

Żmijewski domaga się od sztuki „radykalnego zerwania z systemem”; jego zdaniem dobra sztuka to taka, która przekracza granice i staje się czynem. Według Igora Stokfiszewskiego z kolei sztuka służy zawsze „afirmacji wspólnoty”, gdyż życie ma pierwszeństwo przed estetyką. W konkluzji autor artykułu stwierdza, że 7. Berlin Biennale wzywa do „autodestrukcji sztuki”.

We „Frankfurter Rundschau” Kathrin Schrader opisuje udział w Biennale ruchu Occupy. Ruch ma w Berlinie oficjalny obóz i przez całe lato będzie to jego kwatera główna. Héctor Huerga, pisarz z Barcelony, który pracuje nad porozumieniem odłamów ruchu Occupy z różnych krajów, wyjaśnia, że „okupantów” łączą takie globalne tematy, jak zadłużenie państw, bezrobocie, rosnące czynsze i stan demokracji.

Obóz Occupy na Biennale wzbudza jednak też kontrowersje. Zarzuty dotyczą ulokowania obozu w hali wystawowej pod galerią, tak że zwiedzający obserwują go z góry – jak zwierzęta w zoo. Pojawia się też pytanie, czy publiczność pokona bariery i zejdzie schodami w dół. Z drugiej strony hala wystawowa nie jest przestrzenią publiczną, gdzie ruch Occupy chce i powinien działać.

„Der Spiegel” twierdzi, że zaproszenie na Biennale ruchu Occupy wynika z faktu, że Żmijewskiemu nie chodzi refleksję czy teoretyczny konstrukt zastępujący rzeczywistość, lecz o prawdziwe życie. Artykuł pod tytułem Kunstfeind („wróg sztuki”) opisuje, dlaczego Żmijewski został kuratorem Biennale. Otóż jury było pewne, że wystawa przygotowana przez Żmijewskiego będzie jak jego sztuka: polityczna, ale też skandalizująca, a w związku z tym zupełnie inna niż poprzednie Biennale. Dzięki Żmijewskiemu tematem Biennale miał się stać kryzys sztuki. Według autorki, Ulrike Knöfel, jest on jednym z ostatnich prawdziwych prowokatorów.

Na portalu Zeit.de Gerrit Gohlke pisze, że program tegorocznego Biennale jest efektem frustracji czy nawet rozpaczy Artura Żmijewskiego wynikających z faktu, że w dzisiejszym świecie sztuki ani artyści, ani ich publiczność nie chcą wykorzystywać artystycznego poznania w politycznej praktyce. Gohlke wątpi jednak, że akcje polityczne, który w tym roku nie tylko są pokazywane na ekranie jak w ubiegłych latach, ale też rozgrywają się na żywo, cokolwiek zmienią.

Na portalu Sueddeutsche.de Catrin Lorch pyta, czy akcje artystyczne w ramach 7. Berlin Biennale rzeczywiście obiecują nową, nieskorumpowaną sztukę czy mimo wszystko pozostaną tylko prowokacją i patetycznym kiczem. Zwraca uwagę, że etykieta „sztuka” służy wielu akcjom Biennale jedynie za kamuflaż i z tego powodu wiele z nich jest bardzo płytkich. Z drugiej strony podkreśla, że intencją Artura Żmijewskiego jest, aby każdy obywatel był wyposażony w narzędzie służące efektywnej politycznej zmianie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij