Kultura

Gruszczyński: Świnie i ptaki

Nie mogę oddychać! Nikomu nie wierzę! Co będzie jutro?! Nauczcie mnie jak przeżyć! – krzyczą bohaterowie filmu Marzyciele zrealizowanego przez ukraińską grupę artystyczną SOSka. Młodzi przedstawiciele subkultury emo nieświadomie wyrażają lęki i pragnienia części rosyjskiego społeczeństwa – o wystawie Angry Birds w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej pisze Arek Gruszczyński

Ale najpierw tytuł. „Przed Wami jedyny, niepowtarzalny i kultowy twór, którym na całym świecie zachwyca się już ponad pół miliarda graczy. Nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego produkcja o zasadach genialnych w swojej prostocie podbija tak astronomiczne liczby serc. Angry Birds to twórcze rozwinięcie klasycznej „katapulty” – w grze musimy pomóc grupce ptaków, którym przebiegłe świnki zwinęły ukochane jaja z potomstwem. Nie można pozwolić, by ta olbrzymia strata pozostała niepowetowana. Prosiaki już wkrótce przekonają się, do czego zdolne są naprawdę Wściekłe Ptaki”. Kurator wystawy tłumaczy, że „odwołując się do popularnej gry na smartfony, w której ptaki (zwolennicy wolności) walczą ze świniami (strażnikami starego porządku) o skradzione jajka (przyszłość)” Wcześniej pisze o tym, że „młodzi artyści z Moskwy próbują sformułować swoją wizję świata w oparciu o nowe, właśnie zdobywane doświadczenie społeczeństwa gotowego stanąć wobec wyzwań współczesności”. Przeniesienie symboliki z popularnej gry na telefony komórkowe do opisania sytuacji społeczeństwa w Rosji i udziału artystów w niespodziewanej rewolucji sprowadziło się do urządzenia w Muzeum pola walki, przestrzeni prezentowania opinii protestujących oraz zbudowania krajobrazu miasta opanowanego przez rewolucyjny ferment.


A teraz będzie prywatnie. Wchodzę i moje buty zaczynają niebezpiecznie kleić się do podłogi, na którą została rozlana coca-cola. Wokół leżą resztki butelek, brudna jest również ściana. Instalacja Dawida Ter-Oganiana jest „interaktywna” – właśnie przez uciążliwe skutki klejącej się podłogi. No więc tak wyglądały moskiewskie ulice po fali ostatnich protestów – klejące się ulice, chodniki, a na nich ludzie domagający się powtórzenia wyborów. Wyobraziłem sobie również, jak czuje się mucha konająca na „lepie”: resztkami sił próbuje się uwolnić, jednak jej nóżki są zanurzone w kleju. Później dowiedziałem się, że autor chciał symbolicznie zanurzyć ludzi w amerykańskiej korporacji.  Mając klej pod butami i własną butelkę coca-coli w torbie, szedłem dalej. Prawie potknąłem się o głośnik i o mało nie wpadłem na kulę wykonaną z asfaltu – pracę Żanny Kadrowej Asfalt. Uciekłem więc do małego pomieszczenia, z którego wydobywały się ciekawe dźwięki. Okazało się, że jest to film Poliny Kanis – W muzeum. Jego osią jest rozmowa z telefonistką z sekstelefonu, która miała spełnić nietypowe marzenie: gwałtu w muzeum. Nagranie jest połączone z ujęciami artystki oraz fragmentami nagranymi w muzeum zoologicznym. Ukojenie po tym perwersyjnym doznaniu znalazłem przebywając w towarzystwie pracy Sąsiedzi. Obraz łotewskiego artysty Iwarsa Grawlejsa. W ramach swojej instalacji odtwarza jedną z przygód Pata i Mata doskonale znanych w Polsce bohaterów czeskiej kreskówki: oprawianie kawałka dywanu w złotą ramę. Idealne! 


Ta wystawa jest głośna, klejąca, zadziwiająca w prostocie użytych środków. Artyści nie próbują komentować procesów zmieniającego się społeczeństwa. Skupiają się wyłącznie na opisie, dokumentacji i wprowadzeniu w temat zachodniego widza. Nie ma też osi, która skupiałaby prezentowane prace: racje ma Dorota Jarecka, która zauważyła, że „tutaj każdy z artystów prowadzi swoją własną wojnę”. Na tej wystawie nic do siebie nie pasuje, artyści szukają dopiero języka, którym będą mogli się posługiwać. Są dopiero na początku drogi, określają nową definicję sztuki zaangażowanej społecznie. Ożywcza funkcja poszukiwania własnego języka może w tym wypadku odnieść sukces. 


Funkcjonowanie tych artystów w undergrandzie, poza oficjalną sceną artystyczną dotowaną przez oligarchów i akceptowaną przez obecną władzę, sytuuje ich w roli prekursorów poszerzania pola eksperymentu, który nie zawsze się udaje – jak w przypadku niektórych prac pokazanych na Angry Birds. Istnienie obok siebie kilku środowisk sztuk wizualnych (czego nie mamy w Polsce – w Warszawie mamy jedno środowisko, chociaż pozornie się wydaje, że jest ich wiele) prowadzi do konfliktu, fermentu i nowej, ciekawej jakości. Jednak, co się wydarzy po ewentualnej rewolucji – czy undergrand odzyska instytucje, dotacje i głos w masowych mediach, a tym samym zalegalizuje działania nowej władzy? Pojawia się też pytanie o charakter zmian, które dotykają obecnie Rosję. Patrząc na zebrane tu prace, można odnieść wrażenie, że jedyną grupą, która zyskuje świadomość, są artyści. To jednak smutne. 


Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie próbuje przeciwdziałać takiemu czytaniu wystawy, prowadząc rozbudowany program edukacyjny. Tym razem do udziału zaproszono m.in. Aleksandra Bikbowa i Zespół Analizy Ruchów Społecznych prowadzących badania nad ruchami społecznymi we współczesnej Rosji, Aleksandra Iwanowa z legendarnego rosyjskiego wydawnictwa Ad marginem, znanego reportażystę piszącego o Rosji Jacka Hugo-Badera oraz chorwacko-niemieckiego kulturoznawcę i filozofa Borisa Budena. Ten ostatni 7 maja weźmie udział w dyskusji z Andrzejem Lederem o utraconych rewolucjach i końcu postkomunizmu. Buden pisze w książce Strefa przejścia o przejściu od starego do nowego systemu, o momencie zwrotu politycznego, który dokonał się w Europie po 1989 roku. Gorzko konstatuje dominację ideologii mówiącej, że „ludzie, którzy sami wywalczyli własną wolność”, muszą się jeszcze nauczyć „prawidłowo” z niej korzystać. Zgodnie z nową ideologią wprowadzania „ładu demokratycznego” społeczeństwa muszą podążać za zewnętrznymi czynnikami – ekonomicznymi, kulturowymi i instytucjonalnymi. Co jednak zrobić, kiedy społeczeństwo po transformacji nie chce się zgodzić na takie ubezwłasnowolnienie? Co mają w tej sprawie do powiedzenia artyści?


Kiedy oglądam Angry Birds, myślę o tym, kto stanie się za kilkanaście lat świniami. I czy świnie potrafią latać? 

 

Autor jest członkiem zespołu Fundacji Nowej Kultury Bęc Zmiana 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij