Kultura

Graff: Trybuna – dużo zachwytu i pewna wątpliwość

Pasiasta arcy-suknia Pani Prezydent, ozdobiona kocykiem z niebieskiej wełenki, czarne mega-pająki prześladujące homofobicznego urzędnika – tego nie da się zapomnieć. Ale w sztuce Strzępki i Demirskiego jest też "obciachowa" tęsknota za zaangażowaniem i patosem - Agnieszka Graff pisze o Tęczowej trybunie 2012.

Trybuna zachwyca trafnością dialogów jakby żywcem wziętych z miasta (ot, choćby pełna pretensji gadka o negatywnym wpływie stadionu na ceny mieszkań na Saskiej Kępie), celnością podpatrzonych kawałków politycznej i społecznej rzeczywistości (ta mieszanina arogancji, cynizmu i kompleksów w wypowiedziach i gestach przedstawicieli władzy, te „konsultacje społeczne”, które nie mogą się odbyć z „braku krzesełek”…). Trybuna zachwyca też wizualnie – chyba bardziej niż poprzednie spektakle duetu Strzępka-Demirski – od strony plastycznej i inscenizacyjnej to przedstawieni zrobione jest z energią, rozmachem i fantazją. Pasiasta arcy-suknia Pani Prezydent, ozdobiona kocykiem z niebieskiej wełenki, czarne mega-pająki prześladujące homofobicznego urzędnika – tego nie da się zapomnieć. W spektaklu zachwyca właściwie wszystko, co w teatrze zachwycić może: tekst, aktorstwo, muzyka, wykorzystanie materiałów filmowych i wreszcie sposób, w jaki jak to wszystko poskładano, do końca trzymając rytm, a od czasu do czasu wciągając tez do akcji  widza. Trybuna jest przy tym przedstawieniem niesamowicie zabawnym, dawno nie byłam na czymś równie śmiesznym. Cała widownia bawiła się jak w świetnym kabarecie, chłopak za mną rżał jak opętany. Podczas przerwy można było posłuchać opowieści o tym, z jakim poświęceniem kto zdobywał bilety. Nie dziwią mnie więc docierające z mediów wieści o dodatkowych przedstawieniach wyżebranych przez głodnych Trybuny widzów.


Zastanawiam się jednak, jak ten cały zachwyt ma się do politycznego przekazu spektaklu, do jego lewicowego radykalizmu. W warstwie fabularnej Trybuna opowiada o stadionowej homofobii i o grupce spragnionych własnego sektora na stadionach kibicach – gejach. Nawiasem mówiąc, fikcyjny ruch społeczny o nazwie Tęczowa Trybuna, którego historię ta sztuka opowiada, istniał „naprawdę” (nigdy jednak nie istniejąc w pozainternetowym realu) – Agnieszka Graff pisze o Tęczowej Trybunie 2012 stronie Warszawskich Spotkań Teatralnych.

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij