Film

Kobiety zbawią porno?

„After Pornified” Anne Sabo, choć wciąż uwikłane w wyobrażenie o szczególnej „kobiecej wrażliwości”, to dobry krok w stronę politycznego myślenia o pornografii.

W Polsce ukazało się ostatnio wiele publikacji poświęconych pornografii. Ich lektura działa trochę jak wehikuł czasu – w dobrym i złym sensie. Hard core kalifornijskiej filmoznawczyni Lindy Williams był w swoim czasie pozycją przełomową. Sięgając do myśli Michela Foucault, historii amerykańskiego kina i psychoanalizy, proponował zupełnie nowe rozumienie porno. Według Williams strukturalne reguły pornograficznej narracji – takie jak konieczność pokazania wytrysku czy skończony repertuar możliwych do zaprezentowania scen – są ważniejsze niż faktyczna „treść” filmów. Tylko że jej książka czekała na polskie tłumaczenie aż 22 lata. Od 1988 roku wiele zdążyło się zmienić i analiza Williams, skupiona wyłącznie na pełnometrażowych filmach heteroseksualnych nie porywa dziś tak jak w dniu premiery.

Autorki piszące w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, takie jak chociażby Laura Kipnis i Clarissa Smith, współtworzyły zainicjowany przez Williams nurt anty-antypornograficznego feminizmu. Równolegle – przynajmniej od końca lat osiemdziesiątych – pełnometrażowy film wideo przestał być synonimem porno: coraz bardziej dawały o sobie znać zmieniające się oczekiwania i możliwości, jakie wprowadziły nowe technologie. Wizytówką konwencjonalnego porno stał się produkowany masowo hardcore, którego uosobieniem była przez pewien czas Sasha Grey – ubóstwiana przez rzesze nastolatków i kolorowe magazyny. Z kolei w filmach z nurtów alternatywnych wyłaniały się nowe estetyki: wpływ na nie miały zarówno teorie genderowe, jak i zwyczajne znudzenie konwencjonalnym kinem.

Te dwa dziesięciolecia zmian nie zostały do tej pory podsumowane w jednej książce. W przypadku porno łatwiej bowiem o krytykę i głosy oburzenia – rozpięte między paternalistyczną pogardą a upupiającą troską – niż o pozycje z podobnymi ambicjami jak Hard core.

Pamiątka z lat osiemdziesiątych

Pornoland Gail Dines, wydane w naszym kraju w ubiegłe wakacje, to jedna z tych pozycji, pod którą podpisałyby się najzacieklejsze przeciwniczki porno z lat osiemdziesiątych – dekady największych kontrowersji i prawnych batalii przeciwko pornografii. Dines, brytyjsko-amerykańska aktywistka, powtarza w zaktualizowanej formie wszystkie najważniejsze antypornograficzne argumenty: porno to synonim kobiecej podległości, zmienia sypialnie w burdele i powoli przekształca zachodnią kulturę w wydmuszkę, po której spacerują klony Barbie i Kena.

O ile w epoce Reagana, uznawanej za najbardziej konserwatywną w powojennej historii USA, walka z pornografią mieściła się w głównych nurtach feminizmu, o tyle dzisiaj argumenty Dines brzmią archaicznie i zbyt ogólnikowo. Dines z uporem przypomina, ze porno zmienia nasze koncepcje seksu i relacje płci – co słyszymy od trzydziestu lat – nie mówi jednak, na czym opiera się ten mechanizm i jaki jest rzeczywisty związek miedzy porno a nierównością czy dyskryminacją. Problem z Pornoland polega także na tym, że nawet nie próbuje być wszechstronną analizą przemysłu pornograficznego: celowo pomija wszystkie, naprawdę nietrudne do zalezienia przykłady pozytywnego zaangażowania kobiet w porno.

Pornografia w służbie kobiet

After Pornified Anne Sabo mówi dokładnie o tym, czego nie chce widzieć Gail Dines. Proponuje spojrzenie na ostatnie dwie dekady w pornografii przez pryzmat dokonań kobiet. Od Candidy Royalle, przez Annę Span po Mię Engberg – Sabo pokazuje reżyserki, producentki i aktorki, które wprowadziły do porno nową wrażliwość. I tu właśnie leży problem. Podobnie jak samo słowo „wrażliwość”, tak i perspektywa Sabo uwikłana jest w kobiecy esencjalizm, który pasuje raczej do feminizmu lat 80. niż do krytycznego i politycznego porno, o jakie walczy autorka.

Podkreślanie „typowo kobiecych” cech: wrażliwości, skłonności do empatii, uczuciowości, troski o innych – nazywane w teorii feministycznej i postkolonialnej strategicznym esencjalizmem – odegrało ważną rolę w ruchach kobiecych, często służąc jako spoiwo dla odmiennych interesów i identyfikacji. Tylko że akcentując „typową kobiecość”, oddaje się bez walki prawo do radykalnej odmienności i niezgody na binarne, stereotypowe kategorie. W tym sensie After Pornified to krok w tył.

Sabo przekonuje, że większość interesujących filmów porno wyprodukowanych w ciągu ostatnich 10–20 lat najwięcej zawdzięcza kobietom stojącym po obu stronach kamery: aktorkom, reżyserkom, aktywistkom, ich odmiennej wrażliwości estetycznej. Teza ta jednak nie byłaby możliwa, gdyby nie wykluczenie z pola widzenia lesbijek i gejów, czy szerzej – tożsamości innych niż heteroseksualna.

Podczas lektury After Pornified daje o sobie znać ciche założenie autorki, że porno to z zasady męskie terytorium – miejsce, gdzie nie ma co szukać „prawdziwej” i „kobiecej” seksualnej ekspresji. Wobec tego, mówi Sabo, kobiety mogą o porno albo raz na zawsze zapomnieć, albo wywrócić je do góry nogami. Jednak aby mówić o „prawdziwej” i „kobiecej” seksualności, należy założyć, że istnieje wspólny dla wszystkich kobiet i wynikający z samego faktu bycia kobietą odmienny rodzaj przyjemności. Szwedzka reżyserka i autorka Erika Lust w swojej książce Good Porn postawiła sprawę prosto: porno tworzone przez dziewczyny to subtelne przyjemności, ładne wnętrza i macbooki pro; porno tworzone przez facetów to mechaniczny seks, pokoje w motelach i prymitywne gadżety.

Sabo nie idzie tak daleko, ale i dla niej komponent „kobiecości” jest kluczowym kryterium – bez zrozumienia, partnerstwa i troski charakterystycznych dla kobiet porno jest szablonowe i nie podnieca.

Klisza „kobiet z Wenus i mężczyzn z Marsa” dobrze wspiera opowiedzianą w książce historię, umacniając myślowy schemat, że porno to zabawa heterosamców.

Taka czarno-biała perspektywa nie jest obca Candidzie Royalle, głównej bohaterce After Pornified. Royalle w swoich filmach często przedstawia mężczyzn w sytuacjach podległości: dostarczających satysfakcji grupie starszych od siebie dam albo penetrowanych przez kobiety w darkroomach. I chociaż jej filmy odbiegają tematycznie i stylistycznie od tego, co uważamy za mainstream, trudno powiedzieć, żeby zrywały z wieloma schematami rządzącymi typowym filmem „dla dorosłych”.

O porno polityczne

Mimo tych słabości Sabo robi dobry krok w stronę politycznego myślenia o pornografii. Szczególnie gdy pisze o porno jako o „platformie pozwalającej kobietom odkrywać swoją własną seksualność i definiować ją na własnych warunkach; nowym, nieobecnym nigdzie indziej języku rozmowy o seksie; radykalnie postępowym i genderowo demokratycznym dyskursie”. Ta definicja pozwala na inne myślenie o porno – kładzie nacisk na osobistą relację z pornografią, a nie jedynie gotowy produkt; traktuje porno jako dyskurs, a nie, jak zazwyczaj, jako gatunek filmowy czy zbiór (męskich) fantazji o seksie.

W książce znajdziemy między innymi portret Anny Span, brytyjskiej reżyserki, która w 2010 roku kandydowała do Izby Gmin pod hasłami profesjonalnej i obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach oraz utrudnienia dostępu do pornografii nieletnim. A wcześniej wygrała prawną bitwę o „legalizację” obrazów kobiecej ejakulacji. Pani Arrowsmith, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko Span, zanim wprowadziła do dystrybucji jeden ze swoich pierwszych filmów, musiała przedstawić BBFC, instytucji klasyfikującej i dopuszczającej filmy do legalnego obiegu, medyczne opracowania świadczące o tym, że kobieca ejakulacja nie jest czymś „nienaturalnym” i jest możliwa w toku „normalnego” stosunku seksualnego. Wcześniej pokazanie jej było niemożliwe, na podstawie tego samego prawa, które cenzuruje obrazy seksu nieletnich i znęcania się nad zwierzętami.

Ostatecznie widzimy więc, że opisywane w After Pornified bohaterki wprowadzają do heternormatywnego porno coś więcej niż tylko „kobiecą wrażliwość”. Postulują na planie równe relacje między płciami; szukają scenariuszy, w których jest miejsce na fantazje wielu grup odbiorczyń i odbiorców; angażują aktorów o mniej typowej urodzie; odkładają na bok lub ośmieszają rasistowskie klisze.

Być może – po tej książce, będącej hołdem dla pionierek i manifestem pozytywnego esencjalizmu – czas na perspektywę jeszcze bardziej otwartą, obiecującą progresywne porno „w ogóle”. Jeden z kierunków to bezkompromisowo feministyczne porno Mii Engberg i jej bezczelne manifesty uzupełniające nowatorskie formalnie filmy. Inny to porno queerowe i eksperymentalne – takie, jakie co roku pokazywane jest w sekcji eksperymentu na berlińskim Porn Film Festival, które z płciowych i narracyjnych schematów „złotej ery” lat osiemdziesiątych nie zostawiło dosłownie nic.

To ono zwiastują – może bardziej kuszącą niż „kobieca” – rewolucję.

 

Anne G. Sabo, After Pornified, Zero Books, Winchester / Washington 2012

Gail Dines, Pornoland. Jak skradziono naszą seksualność, W Drodze, 2012

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Dymek
Jakub Dymek
publicysta, komentator polityczny
Kulturoznawca, dziennikarz, publicysta. Absolwent MISH na Uniwersytecie Wrocławskim, studiował Gender Studies w IBL PAN i nauki polityczne na Uniwersytecie Północnej Karoliny w USA. Publikował m.in w magazynie "Dissent", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Tygodniku Powszechnym", Dwutygodniku, gazecie.pl. Za publikacje o tajnych więzieniach CIA w Polsce nominowany do nagrody dziennikarskiej Grand Press. 27 listopada 2017 r. Krytyka Polityczna zawiesiła z nim współpracę.
Zamknij