Film

Czas na film o endeku z elit?

W kinach zobaczyć można "Letnie przesilenie" Michała Rogalskiego.

W ciągu dwóch pierwszych dekad po roku 1989 kino polskie po temat stosunków polsko-żydowskich sięgało dość rzadko. Można oczywiście wymienić kilka ważnych tytułów: Korczaka (1990) i Wielki tydzień (1995) Wajdy, Pianistę (2002) Polańskiego, w dokumencie Fotoamatora (1998) Dariusza Jabłońskiego, Po-lin (2008) Jolanty Dylewskiej, Siedmiu Żydów z mojej klasy (1991) Marcela Łozińskiego, czy Zwyczajny marzec (2008) Marii Zmarz-Koczanowicz – ale były to raczej pojedyncze tytuły, niż nurt. Wobec wspólnej historii przyjmowały one bardzo różne postawy, ale na ogół skupiały się albo na dawaniu świadectwa w imieniu pamięci nieobecnych żydowskich sąsiadów (filmy holocaustowe, ale także te o marcu) albo na produkcji nostalgicznych obrazów wielokulturowej rzeczywistości ziem polskich przed rokiem 1939.

Choć sygnalizowane delikatnie w takich obrazach jak Wielki tydzień tematy współodpowiedzialności Polaków za to, co działo się z Żydami na terenach polskich w trakcie wojny, czy kwestia polskiego uwłaszczania się na pożydowskim mieniu pozostawały w kinie w zasadzie nieobecne. Wyjątkiem są oczywiście dokumenty Agnieszki Arnold – …gdzie mój starszy syn Kain (1999), Sąsiedzi (2001) – towarzyszące recepcji głośnej książki Jana Tomasza Grossa i gwałtownej dyskusji, jaka się w związku z nią wywiązała w polskich mediach.

Jednak ustalenia historyków, dla których symbolem w publicystycznym obiegu stali się Sąsiedzi, długo nie przedostawały się do kina. Zmienia się to na początku obecnej dekady, razem ze Z daleka widok jest piękny (2011) Anki i Wilhelma Sasnali i Pokłosiem (2012) Władysława Pasikowskiego. Oba te skrajnie różne filmy – jeden zrobiony przez osoby z pola sztuk wizualnych, drugi przez ikonę kina lat 90.; jeden eksplorujący neomodernistyczną estetykę z jej dedramatyzacją i eliptyczną narracją; drugi posługujący się oswojonymi, gatunkowymi schematami – zaczynają w kinie polskim swoisty nurt dzieł, próbujących dokonać rozliczenia postaw Polaków wobec Żydów w okresie II wojny światowej i ich konsekwencji dla współczesnej polskiej tożsamości. Nurtowi temu patronują (czytane czasem skrajnie polemicznie) nie tylko kolejne książki Grossa, ale i Prześniona rewolucja Andrzeja Ledera. Poza wspomnianymi tytułami zaliczyłbym do tego nurtu także W ciemności (2011) Agnieszki Holland, Sekret (2012) Przemysława Wojcieszka, Idę (2013) Pawła Pawlikowskiego, Demona (2015) Marcina Wrony, Sprawiedliwego (2015) Michała Szczerbica, wreszcie dwa debiuty młodych twórców: Klezmera (2015) Piotra Chrzana i Letnie przesilenie (2014) Michała Rogalskiego.

Odkrywanie i zamazywanie traumy

Ten ostatni film wszedł do kin 22 kwietnia. Rogalskiego interesują nie tylko relacje między Polakami, a Żydami, ale także cała złożona sieć napięć, kształtujących się na linii Polacy-Niemcy-Żydzi-Sowieci w okresie nazistowskiej okupacji. Okres ten obserwujemy z punktu widzenia dwóch młodych, wkraczających w dorosłość mężczyzn: Polaka i Niemca. Perspektywa ich obu jest niepolityczna, prywatna, choć historia i wielka polityka nie może ich nie dopaść w tym miejscu i czasie.

Niemiec Guido trafia na tereny polskie za karę za słuchanie „zdegenerowanej muzyki” (jazzu). Ciągle po cichu słucha jej, gdy dowódcy nie patrzą, wdaje się też w romans z polską dziewczyną, pracującą w garnizonowej kuchni. Polityka, partyzantka, opór wobec najeźdźcy nie w głowie także polskiemu rówieśnikowi Guido – Romkowi. Przypomina raczej bohatera szkoły czeskiej, niż polskiej w filmie, podobnie jak bohater jednego z najsłynniejszych dzieł tej drugiej pracuje na kolei, przyucza się do zawodu maszynisty.

Jednak i jego otacza historia i polityka. Pojawia się w aluzjach, półsłówkach, codziennych drobnych wyborach etycznych. Znika znajoma rodzina ukrywająca Żydów, najprawdopodobniej wydana przez donos Polaków, starszy maszynista, z którym pracuje Romek (a przy tym kochanek jego matki, której mąż zaginął na wojnie) kradnie wypadające z pociągów z żydowskimi transportami mienie. Pracownicy kolei powtarzają, że Hitler może i Polakom wiele złego wyrządził, ale za to, co zrobił z Żydami „jeszcze mu będziemy wszyscy dziękować”. Okupacja w Letnim przesileniu to czas drobnej, pełzającej demoralizacji, osmotycznego współudziału w zbrodni. Rogalskiemu, opowiadając historię z punktu widzenia pasywnego, mało początkowo rozgarniętego, ludowego bohatera udaje się świetnie pokazać ten stan rzeczy.

Romka wyrywa z niego przypadek – w lesie, koło nasypu kolejowego znajduje uciekającą przed Niemcami, zaszczutą, żydowską dziewczynę w swoim wieku. Choć początkowo wzbrania się przed tym, pomaga jej się ukryć. Między dwójką wywiązuje się także seksualna relacja. Ale i ten krótki moment podmiotowości etycznej i sprawczości działań bohatera zostaje brutalnie przerwany przez wejście kolejnego aktora – radzieckich partyzantów.

Rogalski, stroniąc od łatwych sądów i powziętych z góry założeń, od wszelkiej filmowej publicystyki, ciekawie pokazuje splot relacji czterech narodów z okresu wojny.

Sięga, ku źródłom polskiej traumy: przemocy doświadczanej z dwóch (niemieckiej i radzieckiej) stron, upokarzającego, kastrującego poczucia braku sprawczości, biernego współudziału w zbrodni, z której efektów materialnie się korzysta. Zwłaszcza w obecnym klimacie politycznym taki bohater (biegunowo odległy od fantazji o „wyklętych”) wykonuje na polskiej pamięci pozytywną pracę. A przy tym Letnie przesilenie zostawia pewien niedosyt. Mam wrażenie, że film trafnie szkicując zarysy ciążącej nam do dziś polskiej traumy, jednocześnie cofa się przed pełnym zmierzeniem się z nią. Winę za to ponosi z pewnością filmowa forma: często zbyt przeźroczysta, poprawna, ugrzeczniona wobec tematu i przedstawianych na ekranie wydarzeń. Ale nie tylko w niej problem. Zakończenie filmu – choć ostatniej scenie nic reżysersko nie można zarzucić – jakby odsuwało, unieważniało całą traumatyczną drogę Romka. Z historycznego doświadczenia, które nie daje się zamknąć w takiej narracji, Rogalski koniec końców próbuje zrobić opowieść o wchodzeniu w dość tradycyjnie skonstruowaną męskość – podczas gdy wobec skali doświadczonej przez bohatera kastrującej przemocy, męskość taką film powinien przynajmniej problematyzować.

Atlas antysemityzmu

Uciekający przed Niemcami Żyd znaleziony przez Polaków w lesie zawiązuje także akcję Klezmera Piotra Chrzana – filmu pokazywanego w zeszłym roku w Wenecji i na Warszawskim Festiwalu Filmowym, który ciągle nie miał polskiej premiery w regularnej dystrybucji. Z pewnością jest on filmowo słabszy od Letniego przesilenia, zwłaszcza reżysersko i aktorsko. Oglądając film widzę całkiem niezły scenariusz (zwłaszcza rewelacyjny pomysł na zakończenie), zepsuty przez złe wybory obsadowe i fatalną w wielu miejscach realizację. A jednak, w kontekście opisywanego tu nurtu, jest to film warty uwagi.

Grupa chłopów i chłopek znajduje w lesie nieprzytomnego, ledwie żywego Żyda. Nie mają skrupułów, by zedrzeć z niego wszystko, co ma cenne. Spierają się jednak, co zrobić z samym Żydem. Czy wydać, go Niemcom, czy nie? Za wydawanie Żydów władze okupacyjne przecież coś płacą.

Ich rozmowy przedstawiają swoisty atlas polskiego antysemityzmu, różnych składających się na niego postaw. Mamy z jednej strony prosty odruch niechęci wobec obcego. Z drugiej, fantazmatyczny antysemityzm opowiadający o „profanowaniu hostii” i „macy z krwi chrześcijańskich dzieci”. Rozsądniejsze, a przy tym pozostające pod silnym wpływem Kościoła katolickiego osoby nie wierzą takim historiom, ale też „wiedzą swoje”, że to „Żydzi zabili Pana Jezusa”. Jest też pełen frustracji młody mężczyzna, który kiedyś wyjechał ze wsi do miasta na studia, marzył o zasileniu klasy średniej, ale mu to nie wyszło. Wini za to Żydów. Choć wyśmiewa fantastyczne, czy religijne teorie swoich prostszych sąsiadów, to sam przekonany jest, że to Żydzi zajmują Polakom najlepsze miejsca na uczelniach i w wolnych zawodach, duszą polską gospodarkę drogim kredytem, nie pozwalają się jej rozwijać, samemu gromadząc krociowe zyski. Jednym słowem, prezentuje „odczarowany antysemityzm” pozornie „racjonalnej” endeckiej propagandy, kierowanej do bardziej wykształconej, aspirującej do społecznego awansu grupy odbiorców.

Klezmer ma o wiele silniejszą publicystyczną intencję, niż film Rogalskiego. Ale w swojej publicystyce nie gubi pewnych subtelności, pokazuje, jak werbalnie deklarowany antysemityzm może iść w parze z heroiczną pomocą Żydom w okresie próby. Antysemityzm, brak zaufania, tanie cwaniactwo okazują się w filmie Chrzana dosłownie samobójcze dla przedstawianej przez niego małej wspólnoty. Brak solidarności z umierającym Żydem, obnaża tylko głębszą erozję w rzekomo jednorodnej grupie Polaków.

Czas na getto ławkowe

Zarówno Klezmer, jak i Letnie przesilenie z wszystkimi filmami tego nurtu łączy to, że badając polsko-żydowskie relacje w kontekście okupacji zwracają się ku polskiej klasie ludowej. Zwrot ku niej w kinie był bez wątpienia konieczny. Jej postawy, wybory, pamięć przez długi czas kino po roku ’89 pomijało, lub przedstawiało na marginesie. To z tej klasy wywodzi się dzisiejsza polska klasa średnia – główni odbiorcy tych obrazów – która ciągle ma problem w przepracowaniu własnej genealogii w Zagładzie Żydów i powojennym awansie społecznym.

Jednocześnie, oglądając wszystkie te obrazy w jednym bloku, można odnieść wrażenie, że polski antysemityzm to głównie problem klas ludowych, szczególnie chłopskiej wsi. Z pewnością nie inteligenckiego mieszkania na krakowskim Starym Mieście, lub Starej Ochocie w Warszawie albo dworu. Tymczasem z tych kręgów wywodzili się ideolodzy i przywódcy sił nacjonalistycznych, przez cały okres międzywojenny podkręcający antysemicką histerię: księża przestrzegający przed judeobolszewizacją Polski, endeccy publicyści gospodarczy przestrzegający przed tym, jak opanowanie handlu przez Żydów dusi polskie bogactwo, studenci z prawicowych korporacji domagający się na swoich uczelniach getta ławkowego.

O ile za sprawą książek i filmów temat ludowego antysemityzmu w dużej mierze został przynajmniej porządnie w debacie publicznej otwarty, to problem antysemityzmu przedwojennych elit w zasadzie leży nieruszony.

Jego podjęcie wydaje się dziś tym bardziej istotne, że obecna władza swój społeczny wandalizm uzasadnia opowieścią o wspaniałych przedwojennych elitach, wymordowanych przez komunistów, których dzieci i wnuki rzekomo do dziś rządzą Polską. Pokazanie obsesyjnego, odrażającego nawet dla współczesnych czytelników „wSieci” antysemityzmu tamtych elit wydaje się dziś ważniejsze z punktu widzenia stanu polskiej pamięci (nie tylko bieżącego politycznego sporu), niż dalsze zagłębianie się w temat antysemityzmu ludowego. Kino zaczęło na poważnie przerabiać Jedwabne – teraz czas na getto ławkowe.

Zapraszamy na debatę Rytuały niewiedzy. Reprezentacje Zagłady a odmowa konfrontacji z rzeczywistością w Polsce . Goście: Przemysław Czapliński, Jan Tomasz Gross, Elżbieta Janicka, Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Moderatorka: Anna Zeidler-Janiszewska.

Poniedziałek, 9 maja, godz. 18.00, redakcja Krytyki Politycznej, ul. Foksal 16 p. II, Warszawa.

**Dziennik Opinii nr 127/2016 (1277)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij