Czytaj dalej

Nie tłumaczmy bigoterii, homofobii i transfobii biologią [rozmowa]

To nasz głos sprzeciwu wobec używania biologii do usprawiedliwiania dyskryminacji.

Anna Dryjańska: Jako adwokatka diabła muszę o to zapytać: czy wasza książeczka zachęca dzieci do zmiany płci?

Jakub Szamałek: Nie. Pokazujemy dzieciom, że jesteśmy różni. Świat jest bardziej różnorodny, niż utrzymują politycy prawej strony.

Maria Pawłowska: Spodziewamy się takiego zarzutu, dlatego chcę powiedzieć jasno i wyraźnie: nie można nikogo namówić do tzw. zmiany płci czy orientacji seksualnej. To konserwatywni politycy snują niezdrowe fantazje o takich sytuacjach. Przecież nikt nie wstaje rano z myślą „nudzi mi się, więc zmienię sobie płeć lub orientację”. Nasza tożsamość płciowa czy orientacja seksualna to coś, z czym się rodzimy.

Jesteście tradycyjną, heteroseksualną parą małżeńską. Dlaczego zdecydowaliście się napisać o nieheteronormatywności?

JS: Rzeczywiście, na papierze wyglądamy bardzo tradycyjnie.

MP: Jesteśmy ze sobą od liceum, to już 11 lat razem. A teraz jeszcze dziecko w drodze.

JS: Nie wyglądamy jak postaci z wyobrażeń o„cywilizacji śmierci”, ale cóż… nie można mieć wszystkiego (śmiech).

Skąd więc pomysł na napisanie tej książeczki?

JS: Jest to nasz głos sprzeciwu wobec używania biologii do usprawiedliwiania dyskryminacji. Fakty biologiczne świadczą o zróżnicowaniu, które dotyczy także  ludzi.

Jeśli ktoś chce dyskryminować, to powinien nazwać rzecz po imieniu i przyznać, że robi tak, bo coś mu się nie podoba. Bo tak jest w świętej księdze, którą lubi. Bo po prostu nie zna czegoś i jest to dla niego dziwne.

MP: Co roku uczestniczymy w Paradzie Równości i  Manifie. Jesteśmy przekonani, że uchwalenie ustawy o uzgodnieniu płci i o związkach partnerskich jest jedną z najważniejszych rzeczy, które ten parlament powinien zrobić.

Nasze prawa człowieka nie są łamane, ale jest w nas duża niezgoda na to, że łamane są prawa innych.  Nie trzeba być osobą nieheteroseksualną albo transpłciową, żeby wkurzać się tym, czego takie osoby doświadczają w Polsce.

Jako biolożka nie mogę zaakceptować tłumaczenia bigoterii, homofobii i transfobii biologią.

Nie chcę, by moja córka żyła w kraju karmiącym się nienawiścią. Wszyscy zasługujemy na normalne, przyjazne państwo.

JS: Usprawiedliwianie dyskryminacji biologią jest pozbawione podstaw i świadczy o ignorancji. Chcę podkreślić, że w naturze dzieje się wiele rzeczy, także tych, których nie pochwalamy. Dlatego natura nie może być podstawą do rzetelnej dyskusji o społeczeństwie i moralności.

To co jest podstawą do dyskusji, jeśli nie natura?

JS: Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe.

MP: Etyka. Po prostu.

Jak wyglądała praca nad książką?

MP: Najpierw omówiliśmy fabułę. Sporządziliśmy wstępną listę zwierzątek, wokół których może być osnuta opowieść. Okazało się, że jest z czego wybierać! Szybko wypisaliśmy kilkadziesiąt zwierzątek pokazujących zróżnicowanie w przyrodzie i wtedy niestety…

JS: Wtedy zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie każde zwierzątko może pojawić się w książce, bo samych ssaków, które mogłyby zostać bohaterami tej bajki, jest kilkaset. Gdybyśmy chcieli napisać o wszystkich, to książeczka dla dzieci zmieniłaby się w opasłe tomiszcze! Wybraliśmy więc te zwierzaki, które uznaliśmy za najbardziej atrakcyjne postaci.

Kto wybrał bohaterki i bohaterów?

MP: Decydujący głos miał Kuba jako osoba z doświadczeniem fabularnym.

JS: Za to Marysia, jako osoba z wiedzą biologiczną, zebrała wszystkie informacje i napisała posłowie. Ślimak Sam to pierwsza w Polsce książeczka dla dzieci z bibliografią naukową.

MP: Ale ale! Byłam też policją genderową! Czy mogę opowiedzieć o garniturach?

JS: No trudno.

MP: W książce jest taka scena w której ślimaczek Sam odwiedza wiewiórkę – burmistrzynię Lucynę. W pierwszej wersji Kuba napisał, że na ścianach jest mnóstwo zdjęć burmistrzyni z ważnymi osobami w garniturach. I właśnie na tym przykładzie widać, że nawet przy wysokim poziomie świadomości od razu zakładamy, że ważna osoba jest mężczyzną. Kuba narzekał, że poświęcam tej kwestii zbyt dużo uwagi, ale chciałam, by bajka była równościowa również na płaszczyźnie językowej, żeby układy władzy nie były ukryte między słowami. Dlatego obok uczniów są uczennice, a ważne osoby noszą zarówno garnitury, jak i garsonki.

Na czym się wzorowaliście, pisząc Ślimaka Sama?

MP: Inspirowaliśmy się Mikołajkiem Sempé i Goscinnego. Chcieliśmy, by Ślimak Sam był ciekawą i zabawną lekturą zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.

JS: Dlatego w fabule ukryliśmy elementy zrozumiałe tylko dla starszych czytelniczek i czytelników.

Wasza książeczka to też mnóstwo ilustracji. Jak wyglądała współpraca z ilustratorką?

JS: Naszą ilustratorką była Katarzyna Bogucka, mistrzyni w swoim fachu.

MP: Uzgodniłam z nią, by każde zwierzątko miało cechy charakterystyczne dla swojego gatunku, np. żeby to nie była schematyczna ryba, tylko wargacz. I muszę przyznać, że świetnie jej się to udało.

Zdajecie sobie sprawę, że Ślimak Sam wywoła oburzenie Polski nietolerancyjnej?

MP: Liczymy na to!

JS: Nie ma lepszej formy promocji.

MP: Żeby było jasne: to nie jest książka napisana na złość episkopatowi, ale to może być efekt uboczny.

Czy znacie przypadki dyskryminacji osób nieheteronormatywnych wśród waszych znajomych?

JS: W liceum miałem homoseksualnego kolegę. O tym, że nie jest hetero, powiedział nam dopiero po ukończeniu szkoły, bo bał się reakcji kolegów, koleżanek, nauczycielek. Czułem się strasznie z tym, że on czuł się tak zagrożony i przez te wszystkie lata udawał kogoś, kim nie jest. Nie chcę żyć w takiej Polsce, gdzie trzeba się ukrywać, by nie słyszeć wyzwisk i nie zostać pobitym.

Znam osoby transpłciowe, dla których każdy dzień to wyzwanie, bo często spotykają się z bezsensowną wrogością. Jest to strasznie przykre. Jeśli ta książeczka przekona choć jedną osobę do tego, żeby ludzi nieheteronormatywnych się nie bać, nie wyzywać ich i nie atakować, to znaczy, że osiągnęliśmy swój cel.

*
Dr Maria M. Pawłowska – absolwentka Uniwersytetów w Brystolu, Cambridge i Genewie, stypendystka fundacji Billa i Melindy Gates i europejskiego projektu Coimbra. Współpracowała z polskimi i międzynarodowymi organizacjami w zakresie zdrowia reprodukcyjnego i problematyki genderowej. Obecnie wykłada na Polskiej Akademii Nauk na podyplomowych studiach gender studies, jest również edukatorką seksualną oraz ekspertką Instytutu Spraw Publicznych.

Jakub Szamałek – pisarz, scenarzysta gier komputerowych. Absolwent University of Oxford, doktor archeologii śródziemnomorskiej University of Cambridge, stypendysta Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Autor kryminałów – za swoją debiutancką książkę, „Kiedy Atena odwraca wzrok”, otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników za rok 2011, a druga część, „Morze Niegościnne”, znalazła się w finale na najlepszy kryminał roku 2013 Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu.

***

 

Jak się okazuje pierwszego dnia szkoły, ślimak Sam jest trochę inny niż reszta klasy. Nie może się zdecydować, czy jest chłopcem czy dziewczynką. Ze wstydu chowa się do skorupki, ale przecież nie może tak przeczekać wszystkich tych lat w szkole… Kiedy w końcu wychyla różki z ukrycia, w klasie czeka na niego kapibara Magda, szkolna pedagożka, która wysyła go ze specjalnym zadaniem do lasu. Ślimak spotka tam inne niezwykłe zwierzęta i dowie się, że nie ma jednego „prawidłowego” sposobu życia i tworzenia rodziny.

**Dziennik Opinii nr 152/2015 (936)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Avatar
Anna Dryjanska
Zamknij