Czytaj dalej

Kraj wolności – czarna opowieść

Po lekturze nie mogę się opędzić od fantazji lokalnych: dziewki brane po kątach szklanych domów, swojski pan grający w wista o swe dusze po szczęśliwie zwyciężonym powstaniu styczniowym.

Do tego intryga jak z Sienkiewicza, jakaś chłopska Basia, jakiś pański Bohun, a w tle krew i strach oliwiące tryby społecznego porządku…

Pańszczyzna. Niedokończona sprawa

czytaj także

Ale Colson Whitehead pisał przecież o amerykańskim niewolnictwie, a to coś zupełnie innego. Kolej podziemna, jego szósta książka, zdobyła National Book Award, Pulitzera i worek pomniejszych nagród, polecali ją Oprah Winfrey i Barack Obama, a ekranizacji podjął się Barry Jenkins (reżyser oscarowego Moonlight). Niektórzy sugerowali, że oszałamiający sukces powieści wynikał z podjęcia moralnie słusznego i politycznie nośnego tematu (np. Krzysztof Cieślik). Sama miałam wątpliwości: wszak historia ucieczki czarnej dziewczyny z pomocą zakonspirowanej sieci abolicjonistów (zwanej „koleją podziemną”) to świetny materiał na emocjonalnie porażającą, ale niekoniecznie odkrywczą opowieść.

Whitehead rzeczywiście zaczyna od ikonicznych wątków – podróż statkiem z Afryki, targ, okrucieństwo nadzorcy, sadystyczny plantator – od razu jednak odżegnując się od łatwego sentymentalizmu. Po pierwsze, konsekwentnie przyjmuje punkt widzenia czarnych, obrazując niewolnictwo jako wyniszczającą permanentną wojnę rasową, w której „biały człowiek” jest odpowiednikiem „nazisty”. Po drugie, ciemiężeni nie są przedstawieni jako szlachetne ofiary, ale straumatyzowani ludzie uprawiający swoją małą politykę i małe okrucieństwo (dość powiedzieć, że założycielska trauma Cory dokonała się bez udziału białej ręki).

Kulminacją obrazu plantacyjnej przemocy jest kaźń na zbiegu i to ona ustawia dramaturgię emocjonalną powieści: czytelnik ma ciągle pamiętać, co grozi uciekającej dziewczynie, nawet jeśli ona sama przyjmuje potworność za oczywistość. W napięciu śledzimy więc przeprawę przez bagna, dotarcie do domu sklepikarza, zejście do podziemnego tunelu, w którym wkrótce pojawią się światła pociągu – pierwszego, który Cora widzi w swoim życiu…

Gra pozorów. Jak USA nie chronią swoich czarnych obywateli

I tak, bez żadnych stylistycznych szarży, metafora materializuje się, a powieść delikatnie wymyka realistycznej konwencji. Postacie, na pozór obdarzone psychologiczną głębią, realizują najprostszy mitologiczny schemat: Cora, bohaterka-wyrzutek rzuca wyzwanie okrutnemu właścicielowi i musi ruszyć w podróż, a prześladowca pogrąża się w obsesji na jej punkcie, śląc za nią nihilistycznego łowcę niewolników Ridgewaya. Podróż podziemną siecią jest jak gra, w której o przeżyciu decyduje raczej arbitralny rzut kostką i bezlitosna architektura planszy niż indywidualne decyzje gracza. Kolejne stacje przenoszą nas w światy alternatywne – modernistyczną utopię Karoliny Południowej i pustoszone biblijnymi plagami Tennessee, białą czystość Karoliny Północnej i demokratyczną farmę czarnych w Indianie – by Cora w każdym mogła zaobserwować znajome mechanizmy przemocy i wykluczenia.

Podróż podziemną siecią jest jak gra, w której o przeżyciu decyduje raczej arbitralny rzut kostką i bezlitosna architektura planszy niż indywidualne decyzje gracza.

A więc Kolej podziemna to gore i detal historyczny, steampunk i baśń, Noc żywych Żydów Ostachowicza i Podróże Guliwera Jonathana Swifta, rasizm w różnych smakach – a wszystko to tworzy wielowymiarowy obraz relacji międzyludzkich w świecie, w którym posiadanie człowieka przez człowieka jest regułą kształtującą życie społeczne na każdym poziomie: od sposobu gestykulacji po globalną ekonomię.

Niewolnictwo naznacza bowiem wszystkich mieszkańców tego uniwersum niezależnie od statusu prawnego i koloru skóry. Życiem poza plantacją, tak jak na jej terenie, rządzą przemoc i strach – tyle, że inaczej dystrybuowane (tu również biali boją się zemsty swojego dobytku). U źródeł tego stanu rzeczy nie leży jednak żadne metafizyczne Zło natury ludzkiej, ale swojska niewidzialna ręka rynku: wszak industrializująca się Europa spragniona jest taniej bawełny jak torturowany śmierci.

W wizji Whiteheada Południe rządzi się tą samą kapitalistyczną z ducha racjonalnością, co zindustrializowana Północ – tyle tylko, że opiera się na wykorzystaniu przymusowej siły roboczej, a nie dobrowolnej migracji białej biedoty. Ideologia rasistowska, nawet jeśli głęboko uwewnętrzniona przez jednostki, z punktu widzenia logiki społecznej jest czysto instrumentalnym usprawiedliwieniem tego rozwiązania ekonomicznego. „Czarnuchy” służą przede wszystkim do pracy – rozkosz dominacji jest co najwyżej przyjemnym naddatkiem.

Siłą Kolei podziemnej jest nieustanne problematyzowanie struktury społecznej w powiązaniu z wrażliwością poszczególnych bohaterów. I tak Cora, niewolnica w trzecim pokoleniu, momentalnie rozpoznaje różnice w zachowaniu niewolników z Północy, wyzwoleńców i plantacyjnej siły roboczej: ci ostatni poczucie ludzkiej tożsamości przeżywają niczym ukradkową kradzież. Sama umie uchwycić uczucie, które kazało jej rzucić się w obronie katowanego chłopca, ale nie dysponuje pojęciem, by je nazwać. Okrucieństwo Randalla napawa ją grozą, ale leży poza kategoriami niesprawiedliwości: właściciel z definicji ma prawo robić ze swoimi niewolnikami, co zechce. Łowca Ridgeway brzydzi się teatralnym bestialstwem, które zgotuje ujętej dziewczynie plantator, ale nie darzy jej współczuciem – jego zawód-powołanie polega wszak na dostarczaniu właścicielowi jego własności. Sam Randall łączy w krwawych widowiskach pożyteczne z przyjemnym: z pozoru nieracjonalne wydawanie pieniędzy na pogoń po to tylko, by ujętego w mękach zabić, w istocie jest inwestycją w zabezpieczenie pozostałego ludzkiego kapitału: kaźń służy przede wszystkim traumatyzowaniu innych potencjalnych uciekinierów.

Whitehead stworzył zatem studium zrodzonej przez niewolnictwo antropologii i jej późniejszych transformacji. Mieszając fakty i epoki, balansując między traumą, oburzeniem a ironią (słabo niestety oddaną w polskim przekładzie), funduje czarny mit fantazmatycznej Ameryki.

kolej-podziemna-okladkaKolej podziemna jest zatem snem wariata, który mógł stać się ciałem, bo tak naprawdę jest rzeczywistością. Innymi słowy: literackim majstersztykiem.

I tak sobie marzę, by w ten sposób dośniły się i nasze prześnione rewolucje.

*
Colson Whitehead, Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki, przeł. Rafał Lisowski, Albatros 2017

Toni Morrison: Chciałam, żeby moje pisarstwo było bezspornie czarne

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Sikora
Agata Sikora
Kulturoznawczyni, eseistka
Agata Sikora – kulturoznawczyni, eseistka, autorka książki „Wolność, równość, przemoc. Czego nie chcemy sobie powiedzieć” (Karakter 2019). Napisała doktorat o szczerości nowoczesnej (książka w przygotowaniu). Stale współpracuje z „Dwutygodnikiem”, mieszka w Londynie.
Zamknij