Kinga Dunin czyta

Pasztety i trupy

Są w tej książce morderstwa, narkotyki, skorumpowani policjanci. I wreszcie – nie wymyśliłam tego – diaboliczna para bliźniąt, która będzie ukrywać się pod nazwiskiem Kaczynski.

Clémentine Beauvais, Pasztety, do boju!, przeł. Bożena Sęk, Wydawnictwo Dwie Siostry 2017

Pasztety do bojuNo, wyniki są na fejsie: jestem Brązowym Pasztetem.

Skoro jest Brązowy Pasztet, musi być także Srebrny i Złoty – trzy nastolatki, które w głosowaniu na Facebooku zostają uznane za najbrzydsze dziewczyny w szkole. Zawiązują sztamę i postanawiają wyruszyć ze swojego miasteczka na rowerach do Paryża. Każda ma w tym jakiś cel i nie jest to schudnięcie. Po drodze sprzedając pasztety. Ponieważ potrzebny jest im także ktoś pełnoletni, towarzyszy im brat jednej z nich, piękny Arab na wózku inwalidzkim. Mają oczywiście różne zwariowane przygody, zdobywają zainteresowanie mediów, są bohaterkami feministycznej akcji przeciwko szkolnemu hejtowi i prawie zostają feministkami. Zwiedzają Francję, a przy okazji promują lokalne produkty.

Że słuszne – to widać, dlaczego, chyba nie muszę mówić. Ale też szalenie zabawne, a dydaktyka zostaje przykryta przez bunt i przekorę. Narratorka ma naprawdę ostry język i nie uznaje żadnych tabu. Kiedy najmłodsza z nich dostaje pierwszego w życiu okresu i znika na trzy godzina w toalecie, komentuje to tak: Tylko okres? Myślałam, że robisz sobie nielegalną aborcję.

Pasztety zdobyły tytuł Najlepszej Młodzieżowej Książki Roku 2015 i wcale mnie to nie dziwi, bo to urocza lektura. Dla nastolatek, ich mam, a fajnie by było gdyby też dla braci i ojców.

A teraz będą trupy

W czasie wakacji najłatwiej o kryminały, najczęściej są one skandynawskie i nie najnowsze. Zanim dojdę do tych tegorocznych, zacytuję coś z jednego z nich (francuskiego), Arab jazz. Bohater kupuje kryminały na kilogramy i całymi dniami je czyta.

Poza nielicznymi wyjątkami wszystkie imiona mieszają mu się, potęgując wrażenie, że czyta nieustannie tę samą książkę. I o to mu chodzi.

Ja też miałam takie wrażenie. Przede wszystkim wszędzie musi być dużo trupów, a morderstwa muszą być okrutne i wyrafinowane. Wyjątkowe. Wycinane narządy, kanibalizm, straszne rzeczy o podłożu seksualnym robione kobietom… Przemawiająca do wyobraźni scena zbrodni.

Sperma ojca, serce matki

Na tropie detektyw z depresją albo kłopotami rodzinnymi wynikającymi z tego, że nie ma czasu dla rodziny. Coraz częściej jednak jest to kobieta, może to być żona detektywa. Lesbijka jeżdżąca na różowym harleyu, albo lesbijka sześćdziesięcioletnia i wytatuowana od stóp do głów (to akurat polski kryminał).

Poza tym musi być jakiś problem społeczny: niechęć do imigrantów, homofobia, seksizm, problemy biednych dzielnic albo izraelska ambasada handlująca narządami do przeszczepów. Chociaż często na końcu okazuje się, że chodziło jednak o kasę.

Na tym tle całkiem nieźle wypadają dwie powieści tegoroczne.

***Oczy Eugena Kallmanna

Haken Nesser, Oczy Eugena Kallmanna, przeł. Małgorzata Kłos, Czarna Owca 2017

Małe miasteczko na północy Szwecji. Szkoła. Uczniowie i nauczyciele. Trochę kłopotów z imigrantami i grupkami faszystowskimi. W wyniku wypadku/samobójstwa/morderstwa ginie jeden z nauczycieli – tajemniczy oryginał i samotnik. Śledztwo prowadzone przez beznadziejnego komisarza Marklunda (czyżby ukryta kpina z Lizy Marklund?) szybko zostaje umorzone. Wtedy do akcji wkraczają detektywi-amatorzy – trójka nauczycieli i, niezależnie, dwie uczennice. Odnaleziony zostaje dziennik zmarłego, bardzo dziwaczny i niepokojący.

W gruncie rzeczy to nieco przegadana powieść społeczno-obyczajowa, w której ostatecznie wszystko okaże się czymś innym niż się spodziewaliśmy. Dla miłośników prawdziwie krwistych kryminałów może być to lektura rozczarowująca.

***

Arab JazzKarim Miske, Arab jazz, przeł. Gabriela Hałat, Wydawnictwo Claroscuro 2017

Ahmed wpatruje się w chmury na niebie, obłoki, które płyną, tam wysoko, cudne obłoki.

Pozornie kryminał jak wiele innych, jednak wyróżnia się. Kryminały dzielą się na tak źle napisane, że nie da się ich czytać i te przezroczyste, których warstwy literackiej w zasadzie nie dostrzegamy, a oceniamy je ze względu na konstrukcję fabularną. Arab jazz nie jest przezroczysty. To dobra literatura, dziwaczna, trochę zdystansowana przypowieść o tym, że zło jest niezbywalna częścią świata. Z dwuznacznym moralnie zakończeniem. I niezbyt wciąga nas samo śledztwo, bo wcześniej dowiadujemy się, kto jest mordercą i jakie zawiłe układy za tym stoją.

Wszystko zaczyna się od tego, że zostaje zamordowana młoda kobieta, a wiele wskazuje na mord rytualny. Tym bardziej, że wszystko dzieje się w dzielnicy Paryża zamieszkałej przez muzułmanów i chasydów, a poza tym coś wspólnego z tym, co się wydarzyło, mają świadkowie Jehowy. Mordercy poszukuje para detektywów – żydówka i syn komunistów (to też taka sekta) oraz Ahmed po przejściach, od lat cierpiący na ciężką depresję. W ogóle dużo depresji w tej książce, a także schizofrenia i psychoza maniakalna. Jest też psychoanalityk. Są też kolejne morderstwa, narkotyki, skorumpowani policjanci. I wreszcie – nie wymyśliłam tego – diaboliczna para bliźniąt, która będzie ukrywać się pod nazwiskiem Kaczynski. Bo jest w tej powieści też coś z Tarantino.

***

Wojciech Kuczok, Czarna, Od Deski do Deski 2017

Dopiero w nocy przenoszą ją na sale wieloosobową. Tam wcale nie jest lepiej, w korytarzu przynajmniej nikt nie chrapał, tylko tętno dziecka pulsowało nagłośnione na monitoringu.

Kolejna z serii książek opartych na kryminalnych faktach.

Małe miasteczko (chyba Czarna Białostocka), pan, żona i kochanka. Plotki szybko się roznoszą. Oj, będzie z tego nieszczęście. Zakończenie zaskakujące, inne niż można się było spodziewać. Nie wynagradza to jednak trudu przeczytania książki nieprzekonującej ani w warstwie psychologicznej, ani społecznej. Pretensjonalnej. Nudnej.

Zdaje się, że ktoś tu odwalił chałturę.

Księga rodu z Baltimore***

Joel Dicker, Księga rodu z Baltimore, przeł. Joanna Polachowska, Albatros 2017

Jutro mój kuzyn Woody pójdzie do więzienia. Spędzi w nim najbliższe pięć lat.

Historia rodziny Goldmanów, która ma dwie odnogi – bogatą, żyjącą w luksusie w Baltimore i nieudaczników z Montclair. Marcus  jest z Monclair, ale wakacje spędza z bogatymi kuzynami i to są jego najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa. Po latach jednak to on jest znanym i bogatym pisarzem, a baltimorczycy tracą wszystko.

Fajne czytadło, w którym napięcie budowane jest przez nieustanne wspominanie o Tragedii, której szczegóły poznamy dopiero pod koniec. Będą też trupy.

Mimo Baltimore autor jest Francuzem. Jak widać dziś królują Francuzi i Francuzka.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij