Kinga Dunin czyta

Dunin: Miłość niestety zwycięża

To prawda, życie bywa trudne, ale czyż śmiech nie jest czasem jedynym lekarstwem?

Raz jeszcze postanowiłam dać szansę Zeruyi Shalev. Ta izraelska pisarka ma w Polsce grono wiernych czytelniczek, a może też czytelników, choć jak dotąd żadnego nie spotkałam. Tłumaczona na wiele języków, nagradzana – musi mieć coś w sobie, myślałam, otwierając kolejną powieść… i klops. Po kilkunastu stronach ziewałam i odkładałam książkę, chociaż lubię literaturę kobiecą, zdecydowanie lubię powieści psychologiczne, a życie we współczesnym Izraelu ciekawi mnie dużo bardziej niż, powiedzmy, świadectwa Holocaustu. Tym razem jednak udało się, Co nam zostało przeczytałam do końca, a nawet po przeczytaniu pierwszej połowy gotowa byłam powrócić do poprzednich utworów.

Koncept, od którego rozpoczyna się opowieść, nie jest nowy, ale został bardzo sprawnie rozegrany. Osiemdziesięcioletnia Chemda umiera, traci kontakt z rzeczywistością. Żegnając się z życiem, wspomina swoje dzieciństwo spędzone w kibucu, złożone relacje z rodzicami, surowym lecz oddanym ojcem, wciąż znikającą gdzieś matką. Kibuc, jak każda utopia w praktyce, też nie jest rajem, i dodatkowo utrudnia kontakty rodzinne, gdyż dzieci śpią i przebywają oddzielnie. Gdzieś na marginesie pojawia się drobna wzmianka sugerująca, że jako dziewczynka Chemda mogła być molestowana przez opiekuna. Trudne dzieciństwo kładzie się potem cieniem na całym jej życiu i wpływa na kontakty z własnymi dziećmi. Zbyt mało kochana córka i nadmiernie kochany syn spotykają się przy łóżku matki i zlewają się niekiedy w jej umyśle z obrazami rodziców. Historia życia Chemdy nie przewija się w jej umyśle jak cofnięta taśma, raczej istnieje cała równocześnie, pozwalając wychwycić istotne elementy. Wszystkie relacje są tu równie trudne i bolesne, naznaczone ambiwalencją.

Miłość jest zawsze niepewna i podszyta lękiem, niekiedy zbyt zaborcza. Życie przynosi więcej rozgoryczenia niż radości. Problemy z rodzicami, w związku, z dziećmi są wciąż tymi samymi psychologicznymi problemami bohaterki, a nie stopniami rozwoju, i naprawdę pięknie udało się to autorce pokazać. A ponieważ scenariusze rodzinne powtarzają się, nie dziwi nas także zagmatwanie psychologiczne dzieci Chemdy – Diny i Awnara, rodzeństwa, które utraciło ze sobą kontakt. Awnar jest prawnikiem broniącym praw człowieka i walczącym o prawa Beduinów, coraz bardziej sfrustrowanym nieskutecznością swoich działań. Jego małżeństwo rozpada się, a on podąża za złudzeniem, poszukując kobiety, którą widział przez chwilę i która stała się dla niego symbolem niedostępnej mu miłości.

Również związek Diny przeżywa kryzys. Córka, której się poświęciła, próbując dać jej to, czego sama nie otrzymała w dzieciństwie, dorasta i odsuwa się od matki.  Dina obsesyjnie zaczyna marzyć o kolejnym dziecku, wbrew mężowi i córce, którzy widzą w tym raczej dziwactwo niż realny zamiar. To bolesna wiwisekcja życia rodzinnego, w którym wszystkim bohaterom trudno się odnaleźć. Jak wiadomo, wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, a każda nieszczęśliwa jest wyjątkowa. I dzięki temu interesująca. 

Nie jest to może lektura wesoła, ale psychologicznie wiarygodna, drobiazgowo obmacująca emocje i relacje. Czegoś tu jednak brakuje – Shalev jest absolutnie pozbawiona poczucia humoru. Nie potrafi ani na chwilę zdobyć się na dystans lub chociaż cień ironii.

To prawda, życie bywa trudne, ale czyż śmiech nie jest czasem jedynym lekarstwem? Powieść pisana na jednej emocjonalnej nucie staje się w końcu nużąca i przygnębiająca, ale i z tym może bym się pogodziła, gdyby nie zakończenie. To, co ma nas pocieszyć, to happy end, który brzmi fałszywie. Oraz powtarzający się jak refren motyw łączący narodziny ze śmiercią – jedni umierają, a drudzy się rodzą, tak to mądrze urządzony jest ten świat. Im dalej w las, w powieść, tym bardziej pachnie kiczem. Chemda umiera, w rodzinie pojawia się nowe dziecko, które będzie nosiło jej imię. Miłość zwycięża, życie zwycięża, ale literatura niestety przegrywa. 

 Zeruya Shalev, Co nam zostało?, przeł. Anna Halbersztat i Bartosz Kocejk, W.A.B., 2013

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij