Kinga Dunin czyta

Dunin: Maski i poszlaki

Plotkowanie wymaga licznych zapewnień, że nie zamierza się plotkować, a to, co zostanie ujawnione, nie może być uważne za prawdę.

Satyra społeczna? Susan Sontag w Notatkach o kampie wymieniała powieści Ivy Compton-Burnett jako przykład kampu, a autorka posłowia do niedawno wydanej powieści pisze, że coś takiego mogła wymyślić pijana Jane Austen. Rzeczywiście, to chyba jedne z pierwszych narzucających się skojarzeń – wredna Jane Austen i kamp. Przerysowanie, parodia, dziwaczność. Kiczowate motywy – wyższe sfery, mariaże, pieniądze, niespodziewane śmierci. No i poczucie humoru.

Wszystkie powieści Compton-Burnett (1884-1969) są podobne, dotyczą  relacji rodzinnych i mają swój niepowtarzalny styl. To właściwie dramaty złożone prawie wyłącznie z dialogów.

Dom i jego głowa (1935), powieść, którą autorka uważała za swoją najbardziej udaną, też tak wygląda. Czasy wiktoriańskie, angielska prowincja, bogata rodzina, jej sąsiedzi oraz krewni – i wszyscy rozmawiają, chyba że znacząco milczą. Mają dość czasu, by mówić, a konwenanse, wymogi grzeczności i reguły konwersacji trzymają ich pozornie w ryzach. Rozwlekłe, kwieciste zdania, patos czy egzaltowana emfaza są jednak tylko przebraniem dla właściwych treści i emocji. Te dialogi to często wyrafinowane pojedynki pełne błyskotliwych złośliwości, ukrytych starć, aluzji, maskowanego sarkazmu. Czasem ktoś powie za dużo albo zdarzy się jakaś gafa. Zanim wyjawi się czyjś sekret, najpierw należy wzbudzić ciekawość, potem ją podniecać wielokrotnymi zastrzeżeniami, że sekret ten nie może być zdradzony, by po wszystkim wdać się w długie rozważania, czemu to nastąpiło. Plotkowanie wymaga licznych zapewnień, że nie zamierza się plotkować, a to, co zostanie ujawnione, nie może być uważne za prawdę. Zawsze jednak chodzi o to, żeby postawić na swoim. I tu nie mogę oprzeć się pokusie, by załączyć próbkę powieściowych konwersacji, dającą dobre wyobrażenie o całości.

– Nance, (…) dlaczego nie machniesz ręką na konwenanse i nie zaprosisz tych miłych ludzi do was do domu na skromne przyjecie? Wszystko jedno, z jakiej okazji. Dla was byłby to pretekst do zachowania się znowu naturalnie, a inni mieliby satysfakcję, że to widzą. W sumie duży zysk małym wysiłkiem.

– Nasz dom to okropne miejsce, nawet na najskromniejsze przyjecie. Innych zresztą nigdy u nas nie bywało.

– Nie wahaj się, moja droga. Nie przejmuj się jego okropieństwem, brzydotą ani w ogóle niczym.

– My chcemy tylko przyjść i widzieć, jak znowu stajecie na nogi. Niczego więcej nie obiecujemy sobie po takim spotkaniu.

– Choć nie obiecujecie sobie niczego więcej, my nawet tego nie możemy zaproponować.

– Zapewniam cię, że zadowoliłoby nas to z nawiązką i wystarczyło za najbogatsza ucztę.

– Czulibyśmy się wielce wyróżnieni ponad zwykłych śmiertelników.

– Cóż, chyba wypadałoby tam pójść – powiedziała Gretchen

– Uważam, że nie wolno nam zranić ich uczuć, odmawiając – przytaknęła jej Beatrice.

Ten zalew pozornie pustej retoryki, cała jej przesada, może czytelnika znużyć i zniechęcić albo – przeciwnie – wciągnąć do tej kampowej zabawy.

Ale to nie tylko zabawa. Ironicznie przedrzeźniając świat, autorka jednocześnie ujawnia jego ukryte mechanizmy, a także to, w jaki sposób są one maskowane.

Duncan i Ellen Edgeworth to starsze małżeństwo mieszkające z dwiema młodymi córkami i przysposobionym bratankiem. Głowa domu to oczywiście Duncan, egoista, poniżający innych, dyktujący swoją wolę, szantażujący kaprysami. Patriarchat jak się patrzy. Ellen pozostaje w cieniu do tego stopnia, że jej śmierć będzie dla czytelnika zaskoczeniem, chociaż, jeśli czytaliśmy uważnie, mogliśmy dostrzec niepokojące sygnały. Rodzina z tym faktem zdaje się sobie całkiem sprawnie radzić – przynajmniej pozornie.

No właśnie, w pewnym momencie, a może przy kolejnej lekturze, nasza uwaga zaczyna błądzić między pozorami i prawdą. Znaczące fakty pojawiają się bowiem gdzieś na granicy pola widzenia. Wypowiedziane ważne kwestie nikną w morzu napuszonej paplaniny, są sprawy, o których się nie mówi, i takie, które nawet jeśli są powszechnie znane, zostanę zagrzebane w hipokryzji i milczeniu. Właściwie dopiero, kiedy mamy przed oczami cały obraz wydarzeń i wracamy do lektury, możemy wykorzystać tę wiedzę do odczytywania wszystkich poszlak, które podsuwała nam autorka.

Poszlaka, to słowo jest tu całkiem na miejscu. Po śmierci Ellen akcja przyspieszy. Będą małżeństwa, zdrady, dziecko z nieprawego łoża, a w końcu morderstwo. I co? I nic. Rozmowy toczą się spokojnie dalej, a ich cynizm bywa tak oczywisty, że aż niewinny.

Naturalne, jak mogłoby się wydawać, emocje i egzystencjalne dramaty okażą się mniej istotne od władzy i pieniędzy.

Dzieci, małżeństwa czy inni ludzie to tylko środki do celu albo przeszkody. I nie jest tak, że bohaterowie nie zdają sobie z tego sprawy. Ta lepsza z córek pod koniec mówi: „Pieniądze są korzeniami zła. Mimo wszystko cieszę się ze swojego spadku”. Po to, żeby wytłumaczyć czyjś występek, można powiedzieć: „przeżyła rozstrój emocjonalny w życiu nadmiernie zdominowanym przez kwestie dziedziczenia”. W gruncie rzeczy wszyscy wiedzą, co i dlaczego zamiatają pod dywan i czyjego trupa mają w szafie.  Ważne jednak, że wszystko się ułożyło, każdy zajął właściwą pozycję, a wszyscy stali się bogatsi. I patriarchat trwa w najlepsze, w ostatnim zdaniu Duncan mówi: „Wszystkich was mam na wychowaniu”.

Czy dzisiaj te prawdy o burżuazyjnej, patriarchalnej, zakłamanej rodzinie nie są jedynie banalne? Może są, ale to literatura. Styl Compton-Burnett jest niezwykły, a obserwowanie dyskursu, który jednocześnie kłamie i sam siebie zdradza jest zawsze ciekawe. Bo to akurat się nie zmienia.

Ivy Compton-Burnett, Dom i jego glowa, przeł. Jolanta Kozak, Grupa Wydawnicza Foksal 2014

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij