Kinga Dunin czyta

A czemu nie do Indonezji?

jagielski-wschod-kadr

Dlaczego jakieś pół wieku temu hipisi i różni dziwacy wyruszyli do Indii? Kinga Dunin czyta „Na wschód od zachodu” Wojciecha Jagielskiego, „Człowieka tygrysa” Eki Kurniawana i „Cienie” Wojciecha Chmielarza.

Wojciech Jagielski, Na wschód od zachodu, Znak 2018

Mimo wielu rozmów z Kamal wciąż pozostaje ona dla mnie tajemnicą.

Zanim dojdziemy do tajemnicy Kamali, inne pytanie. Dlaczego jakieś pół wieku temu hipisi i różni dziwacy wyruszyli do Indii? Poszukiwali wolności od wszelkich zobowiązań i narzuconych przywiązań, przygody albo duchowego oświecenia. Albo taka była moda. Poza tym było ładnie, ciepło i tanio. I jeszcze dlatego, żeby uciec od wyścigu szczurów, przymusu poświęcania się karierze i od mieszczańskiej hipokryzji. Mieli dość kapitalistycznej chciwości i zaborczości. Wojny w Wietnamie. Dodajmy do tego dostępność narkotyków. Może pragnienie życia bliżej natury? Bardziej etycznego? Ciągle jednak do końca nie wiem, czemu do tych wszystkich pragnień tak dobrze pasowały skórzane hinduskie sandały, długie bawełniane spódnice i wyszywane koszule, koraliki i tym podobne duperele. A do tego udawanie – przynajmniej – że przeczytało się całą Bhagawadgitę (miałam kiedyś, w tłumaczeniu Wandy Dynowskiej, ale chyba jednak całej nie przeczytałam).

Jagielski-Na-wschod-od-zachoduCoś z tym wspólnego miała joga i buddyzm. Hinduizm, buddyzm – trochę się to mieszało. Na pewno ważny był Gandhi i ahinsa – wyrzeczenie się przemocy. W symbolicznym imaginarium tamtych czasów to „marzenie o Indiach” było dla młodego pokolenie czymś dość oczywistym. Fantazmatem, również w w takim znaczeniu, że kryło się za nim miejsce, w którym spełnione zostaną pragnienia, oczywiście odmienne od tych, które narzucał kapitalizm. Chociaż i bez kapitalizmu można było pomarzyć i Polska też miała swoich hipisów, guru i modę na religie Wschodu. Tyle że w przeciwieństwie do rówieśników z Zachodu oni raczej nie mogli pojechać i sprawdzić na miejscu, jak rzeczywistość ma się do fantazji.

Dla niektórych była to krótka wycieczka, inni spędzali tam kilka lat, by wrócić do zwykłego kapitalistycznego życia, niektórzy pozostali na zawsze. Znaleźli to, czego szukali. Po pierwszych hipisach przybywali następni. Indie, Nepal, Tybet, Afganistan (dopóki był bezpieczniejszy) były i są miejscem podróży nie tylko turystycznych, ale także życiowych, pielgrzymek, mimo że od czasu tych pierwszych wiele się się zmieniło.

Arundhati Roy: Indie – bogowie na sprzedaż

czytaj także

Natomiast Wojciech Jagielski bywał w tych samych miejscach, szukając kolejnej wojny, którą mógłby opisać, i przy okazji dzieli się swoimi wspomnieniami, zupełnie nie w stylu „dzieci kwiatów”. Tym bardziej Kamal musi być dla niego zagadką. Zanim jednak do niej dojdziemy, reporter czeka na możliwość spotkania się się z nią w Delhi, z którego nie da się wyjechać ze względu na toczące się wokół zamieszki. W tym czasie spotyka jednego z pierwszych osadników z Zachodu, „Świętego” (po hindusku jego nowe imię znaczy Święty Nikt), który ma już siedemdziesiąt lat i nadal szuka dla siebie idealnego miejsca w Indiach – Goa zepsuł mu przemysł turystyczny – oraz swojej miłości z tamtych czasów, która też gdzieś krąży po tym subkontynencie. Jak wszyscy – latem na północ, zimą na południe.

W końcu jednak dojdzie do spotkania z Kamal i jej trzynastoletnim synem.

Kamal, Kamila, pochodzi z Warszawy, jej matka była dobrze zarabiającą korespondentką zagraniczną, ojciec Polakiem. Dziewczyna wychowała się więc w dobrobycie, w stymulującym otoczeniu, nauczyła języków obcych, studiowała dziennikarstwo i hinduistykę. W latach 90. wyjechała do Indii, praktycznie zerwała z kontakty z Polską, swoim dawnym życiem i rodziną. Urodziła dziecko, które wychowuje na hindusa, chociaż jego ojciec, mało istotny w tej historii, był Irańczykiem. Chłopak właściwie nie chodził do szkoły, mieszkając z matką tam, gdzie akurat zaniosły ich jej potrzeby duchowe albo wskazówki kolejnych guru. Nigdy nie był szczepiony ani nie brał antybiotyków, wszystko da się wyleczyć ziołami i opium. A ich dobytek można zmieścić w jednej torbie.

Część poświęcona bezpośrednio Kamali jest dużo krótsza, niż ta, która nas do niej przygotowuje. Kamala nie pragnie innego życia, niewiele też opowiada, żyje teraźniejszością, jest ścisłą weganką, otwartą na siły natury i bóstw, nie robi planów na przyszłość, jej duchowość jest synkretyczna, psychologia tajemnicza…. Autor raczej próbuje przekazać nam wrażenia niż przedstawić jakieś racjonalizujące interpretację. Można poczuć, że życie Kamy jest dla nas zrozumiałe, albo uznać, że to coś więcej niż dziwactwo, to jakiś poważny odpał. Nie chciałabym tak żyć, a przede wszystkim nie umiałabym, ale chyba czuję, czemu można o takim życiu przynajmniej marzyć. A syn? W końcu wybrała także za niego. On sobie poradzi, bo już ma żyłkę do interesów (smaży i sprzedaje samosy), a matka nawet kupiła mu komórkę. Zresztą Kamal też ją ma, chociaż niby utopiła wraz z numerami telefonów… To nie jest do końca jasne. Jeśli czegoś mi w tym reportażu brakowało, to praktycznych szczegółów życia.

Duchowość duchowością, ale jest jeszcze jedna tajemnica – tanio bo tanio, ale z czegoś jednak żyją. „Święty” zaczął od przemytu narkotyków, ma brata w Amsterdamie i spółkę z nim – brat prowadził sklepik z indyjską odzieżą i hinduską knajpkę. Kama ma mieszkanie własnościowe w Warszawie, które wynajmuje. Niby nie rozumie, skąd się biorą pieniądze w bankomacie, ale kiedy przestają się pojawiać, chyba jej syn szybko się tym zajmie. Jak by się pies nie kręcił, ogon ma z tyłu – w jakimś zachodnim banku.

Dunin: Bogactwo kapie powoli

***
Eka Kurniawan, Człowiek tygrys, przeł. Jędrzej Polak, Wydawnictwo Literackie 2018

Kurniawan-Czlowiek-tygrysTego wieczoru, gdy Margio zabił Anwara Sadata, kyai Jahro z lubością zajmował się swoimi rybkami. Między kokosowymi palmami niósł się zapach morskiej wody, ocean zawodził sopranem, a łagodny zefirek rozwiewał glony, koralodrzewy i lantany.

Też pięknie, ale jakoś w Indonezji nie ma tego czaru, który przyciągał do Indii. I nawet islam tego nie tłumaczy, bo „Święty” czuł się świetnie także w Turcji i w Afganistanie. Sytuacja polityczna? Obraz Indii, jaki wyłania się z książek Salmana Rushdiego czy Arundhati Roy, to nie jest tylko ahinsa. Jednak hipisi i ich następcy nie angażują się w miejscowe konflikty, starają się je ignorować albo w ogóle ich nie widzą – w każdym razie tak to wygląda w reportażu Jagielskiego.

Ja jednak udałam się, kolejny raz z Kurniawanem, właśnie do Indonezji. (Chyba wiem już wszystko, czego można się dowiedzieć z literatury o małych amerykańskich miasteczkach, zawsze więc chętnie sięgam po książki spoza tego kręgu).

Ładne książki

Poprzednia, rozległa i epicka powieść Kurniawana bardzo mi się spodobała. Człowiek tygrys – krótszy, skupiony na jednym wątku – chyba mniej. Tygrys wstępujący w człowieka to trochę realizm magiczny, ale raczej metafora. Człowiek-tygrys to ktoś, kim owładnęła nieokiełznana wściekłość. Wyszedł z niego drapieżnik. Skąd w Margio, dotąd miłym i spokojnym młodzieńcu, taka wściekłość, że przegryza gardło sąsiadowi? Trzeba poznać całą historię rodzinną, w której – mimo sopranu oceanu – jest mnóstwo przemocy. Przede wszystkim wobec kobiet. Jednak jest to historia złożona, niejednoznaczna i nieoczywista – to jest dobry pisarz!

Ale przecież Indie też nie są rajem dla kobiet i dziewczynek. Również obraz ludzi umierających na ulicy, mądrze pogodzonych z własnym losem, nie do końca mnie przekonuje do zalet życia w tym miejscu. Może jednak jestem zbyt zachodnia.

Chutnik: Popiół

czytaj także

Chutnik: Popiół

Sylwia Chutnik

***
Wojciech Chmielarz, Cienie, Marginesy 2018

– Jeszcze ich nie zabraliście? – zapytał Mortka.
– Chcieliśmy, żebyś zobaczył to na własne oczy.

cienie-chmielarzA co się dzieje w Polsce? Policja jest zblatowana z gangsterami – starymi zbirami i tymi nowymi, w białych kołnierzykach. Politycy i znani aktorzy gwałcą młodych chłopców. Mężowie biją żony, a one i tak ich kochają. Policjanci, jak zwykle, mają kłopoty z alkoholem, papierosami i żonami, a także poważniejsze problemy, kiedy okazuje się, że jeden z nich zostaje oskarżony o morderstwo dwóch kobiet, a dwaj inni wyraźnie mają coś na sumieniu. I jest też kobieta, dzielna aspirantka z całym arsenałem broni, gotowa urwać jaja każdemu mężczyźnie, który stanie jej na drodze.

Kolejny kryminał Chmielarza z komisarzem Mortką. Całkiem niezły i kontynuujący poprzednie wątki. Jak dla mnie chyba nieco za dużo było szczegółów dotyczących rozmaitych strzelających przedmiotów, ale to można spokojnie opuścić.

Fallusy

czytaj także

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij